Days Gone

Days Gone - kto ma rację? Recenzenci czy twórcy?

Krzysztof Grabarczyk | 18.12.2022, 11:00

Przywykliśmy do jakości oferowanej przez studia first-party działające pod skrzydłem Sony. Niezależnie czy mowa o kolejnym sequelu czy zupełnie nowej marce - oczekiwania są raczej wysokie. Takich rezultatów oczekiwano od Days Gone, gry opracowanej przez Bend Studio. Opowieść o nomadzie próbującym odnaleźć swoje miejsce w świecie opanowanym przez hordy tzw. Świrusów, i nie tylko. Days Gone okazało się być kolejną grą drogi, gdzie często jesteśmy w podróży od celu do celu. Jazda motocyklem jest tutaj przyjemnością, natomiast eksploracja opuszczonych budunków, błąkanian w lasach czy tunelach to miód dla miłośników The Walking Dead. Początki gry na rynku nie należały do łatwych.

Grę najniżej oceniono w amerkańskich mediach, czego nie rozumieli chyba nawet sami twórcy. W końcu Days Gone celuje właśnie w owe rejony, co widzimy po licznych sceneriach. Gra borykała się z pewnymi problemami technicznymi po debiucie, lecz studio dość szybko uporało się z uchybieniami. W czym leżał problem związany z mieszanymi odbiorem Days Gone wśród (głównie) zachodnich recenzentów. To zakrawa na skromny ewenement, ponieważ amerykańscy gracze zawsze doceniają gry promujące zachodnią lokalność. Days Gone ma niemal wszystko co amerykańskie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Soldier's Eyes

undefined

Utwór przygrywa w jednym z kluczowych fragmentów rozgrywki. Days Gone ogrywałem niedługo po premierze, odświeżając sobie przy okazji niezapomnianych "Synów Anarchii", więc wkrętka zadziałała podwójnie. Możliwość skradania się w leśnych stepach, trzymając w dłoniach kuszę to klimaty Daryla Dixona, gwiazdy The Walking Dead. W Days Gone urzeka świat przedstawiony. Gęste lasy imponują wykonaniem, drzewa szumią na wietrze, natomiast widok zapędzonych w oddali Świrusów dodaje post-apokaliptycznego uroku. Nie tylko eksploracja pieszo jest tutaj smakowita, lecz jazda motocyklem. Do dzisiaj trudno wskazać mi lepiej opracowany model jazdy. Jednoślad oddziałuje na wszelkie, najmniejsze przeszkody na drodze. Dzisiaj, Days Gone uruchomione na PlayStation 5 dostarcza najlepszej jakości. W końcu zadbano już dwa lata temu o aktualizację umożliwiającą rozgrywkę w 60 klatkach na sekundę. Przy tym poziomie oprawy w realiach otwartego świata, to imponujące. Sprawdźcie koniecznie.

Byliśmy świadkami medialnego wydarzenia bez precedensu. Gra szumnie reklamowana przez Sony, dedykowana konsoli Sony, zostaje niemal zbojkotowana przez (głównie) zachodnie redakcje. Nie zabrakło opinii dotyczących niedostatecznego sponsoringu ze strony wydawcy, który nie zadbał o przychylność dziennikarzy w okresie przedpremierowym. Jak jest naprawdę? Nigdy się nie dowiemy. Ostateczna jakość produktu końcowego w mojej skromnej opinii skutecznie podważa argumenty gratyfikacji dziennikarzy przez wydawcę. Pewne oceny są jednak przesadzone. Na niekorzyść twórców oraz marki, pozytywny odzew graczy nasilił się dopiero kilkanaście miesięcy po premierze Days Gone. Niższe oceny negatywnie wpłynęły na sprzedaż gry, ponieważ obecne czasu promuję głównie "dziewiątki" w recenzjach, gdzie gra z notą poniżej niewdzięcznie określana jest mianem "słabej". Znamy przecież wiele takich przypadków na przestrzeni ostatnich lat.

Wygrać z mediami

undefined

Ta sztuka jeszcze chyba nie udała się nikomu. Akor wcielający się w rolę Deacona st. John'a, głównego bohatera, opisywał przypadki, gdy okazało się, że recenzent wystawił grze notę, bez jej ukończenia. Twórcy z Bend Studio do tej pory wypominają dziennikarzom wątpliwą rzetelność. Czy Days Gone padło ofiarą tw. review bombingu? A może to podłoże polityczne? Kwestia dość bolesna, zwłaszcza, że cała idea klubów motocyklowych pochodzi właśnie ze Stanów Zjednoczonych. Po zakończeniu II Wojny Światowej weterani zjeżdzali się na motorach i tak rodziły się pierwsze kluby. Czy w kwestii rozgrywki leży jakiś problem? Trudno jest wykreować grę ulokowaną w otwartym świecie bez zachowania powtarzalności. W Days Gone borykamy się z obozami, hordami Świrusów, zbieramy sekrety, odkrywamy nowe obszary. Żadna nowość, lecz to wspólna cecha większości tego typu produkcji. Nawet w Elden Ring odnajdziemy zbliżone schematy, choć to już inna liga.

Oregon przeniesiony przez czarowników Bend Studio tworzy autentyczną wersję lokalnej natury. Zagęszczone lasy, typowe amerykańskie drogi, opuszczone, niskie domki do plądrowania. Czym jest jazda motocyklem bez solidnej narracji środowiskowej? Świat, droga, motocykl. Days Gone nie atakuje również nadmierną ikonizacją mapy. Hordy pojawią się na mapie w momencie, gdy ukończymy historię. W grze skierowanej na jazdę motocyklem znacznie ciekawiej odkrywa się świat na własną rękę, przy obowiązkowych tankowaniu maszyny. Days Gone jest trochę jak Mad Max od Avalanche Studios. Tam również zadbano o ciekawy świat, bohatera o samotnej naturze, ciekawy system walki oraz model jazdy. W obu przypadkach widzimy powtarzalność rozgrywki, lecz to właśnie gameplay powoduje, że chcemy grać dalej. Ja do Oregonu mam zamiar jeszcze wrócić, a Wy? Czy Days Gone padło ofiarą recenzentów czy gra jednak ma problemy w konstrukcji? Dajcie znać w komentarzach.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper