Recenzja: Vampyr (PS4)

Recenzja: Vampyr (PS4)

Łukasz Ruszkowski | 05.06.2018, 19:07

Krew, strach i mrok wylewają się z ekranu podczas gry w Vampyr. Grypa dziesiątkuje mieszkańców Londynu, a gęsta atmosfera grozy nie pozwala im opuścić mieszkań. To wszystko przez grasujące bestie żywiące się krwią niewinnych. Wampiry, bo o nich mowa, rozpanoszyły się po ulicach miasta i terroryzują mieszkańców. Wcielimy się w jednego z nich i spróbujemy rozwiązać zagadkę naszej śmierci.

Budzę się wśród smrodu rozkładających się ciał. Przerażony i otumaniony, staram się wydostać z dołu. Cały czas czuję dziwne pragnienie. Niepewny tego, czy śnię czy jednak żyję, ruszam powolnym krokiem przed siebie. Jestem tak bardzo spragniony. Nagle na moją szyję rzuca się kobieta. Mówi coś, płacze, ale ja tylko słyszę, jak apetycznie pachnie krew w jej żyłach. Bez zastanowienia wbijam się w jej tętnice szyjną. Życiodajny płyn spływa po moim gardle i po chwili odzyskuję moje zmysły. Patrzę na moją ofiarę i mrugam ze zdumieniem. Siostro, siostrzyczko! NIE! Co ja zrobiłem! Próbuję ją jeszcze uratować, ale przegryziona tętnica nie pozwala zatamować krwotoku. W moim kierunku pada strzał, słyszę też krzyk – „PIJAWO, ZOSTAW JĄ!”. Przerażony zostawiam szybko stygnące ciało mojej siostry i rzucam się do ucieczki.

Dalsza część tekstu pod wideo

Vampyr #1

Tak zaczyna się przygoda w tym klimatycznym dreszczowcu. Dalej będzie tylko lepiej, przynajmniej jeśli chodzi o fabułę. W grze wcielamy się w doktora Reida, chirurga, którego specjalizacja to transfuzja krwi. Wraca on z frontu pierwszej wojny światowej, aby odpocząć od jej koszmarów. Nie jest mu to jednak dane, bo Londyn opanowuje epidemia grypy, która dziesiątkuje mieszkańców. W drodze do swojej chorej matki tajemnicza istota kąsa go i zamienia w dziecię nocy. Kim był nasz oprawca? Czemu to zrobił? Czy damy radę wyleczyć się z tej choroby? Na te i inne pytania przyjdzie nam szukać odpowiedzi w osnutym mgłą Londynie.

Świat gry przedstawiony jest tutaj perfekcyjnie. Do naszej dyspozycji oddano cztery dzielnice miasta, po których możemy się przemieszczać. Każda z nich może znajdować się w jednym z kilku stanów, od zdrowej po umierającą. To nasze akcje i czyny na nie wpływają. Jeśli zapanujemy nad naszym głodem i nie będziemy żerować na mieszkańcach, a w zamian rozwiążemy ich problemy, to status dzielnicy poprawi się. Jeśli natomiast damy upust naszej żądzy, to nie tylko zablokujemy sobie zadania poboczne, ale też wywołamy chaos w dzielnicy.

Vampyr #2

Tutaj pojawia się pierwszy problem gry. Stan dzielnicy opisany jest procentowo, więc zaczyna pojawiać się chłodna kalkulacja, ilu ludzi możemy jeszcze pozbawić osocza, zanim zaczną się negatywne konsekwencje. Przez to nasze wybory przestają być moralną zagwozdką, a stają się matematycznym równaniem tego, co nam się bardziej opłaca.

Rozczarują się też Ci, którzy liczyli na siekankę w klimatach wampirycznych. System walki, owszem, jest, ale odgrywa tu rolę dodatku, a nie główną oś zabawy. Niestety, ale gra próbowała zbudować swój system potyczek na mechanice znanej z Dark Souls. Szybkie uniki, wyczekiwanie odsłonięcia się przeciwnika i ataki z doskoku to cała esencja zabawy. Po kilku godzinach robi się to nudne, a każdy pojedynek z bandą dzikich wampirów czy fanatyków był istną mordęgą. Brakuje tutaj głębi znanej z serii Souls. Przeciwnicy oferują małą różnorodność i to właśnie jest największą bolączką systemu walki.

Vampyr #3

Jest jednak coś, co gra robi dobrze. Coś, co mimo męczącego systemu walki, trzymało mnie przy tytule i nie pozwalało się oderwać – fabuła oraz klimat. Świat i historia wciągają jak bagno, nie pozwalając się z niego wydostać. Co ważne, nie tylko wątek główny zachęca do zabawy, ale też historie bohaterów niezależnych potrafią zaciekawić. Szczególnie, że nie są to zwykłe szare myszki, a postacie z krwi i kości, ze swoimi sekretami i słabostkami.

Londyn przyciąga do siebie, mami i kusi obietnicą mrocznych sekretów. Co najważniejsze, nie jest to obietnica rzucona na wiatr. Każdy zakątek miasta skrywa jakiś sekret. Odkrycie tego wszystkiego zajmie długie godziny. Szybko rodzą się pytania. Kto stoi za zarazą wampiryzmu w mieście? Czego chce? Czy działa sam? Z każdym kolejnym krokiem pojawia się coraz więcej niewiadomych, a odpowiedzi brakuje. Jeśli więc szukacie mrocznego dreszczowca, to z pewnością dobrze trafiliście.

Vampyr #4

Miasto przemierzamy na piechotę, korzystając z naszych wampirycznych mocy. Najczęściej wykorzystywać będziemy formę mgły, która pozwala przemieszczać się na wysokie wzniesienia czy drugi brzeg rzeki. Gra ogólnie ogranicza wolność gracza, nie pozwalając wskakiwać w dowolne miejsca. Ma to powstrzymać wścibskich graczy od wchodzenia tam, gdzie twórcy sobie tego nie życzą.

Po pełnej wrażeń i walki nocy dobry wampir musi znaleźć kryjówkę, aby schronić swoje ciało przed promieniami słońca. Naszą główną bazą wypadową będzie szpital, który pełni też rolę głównego huba gry. To tutaj podejmujemy się zadań, ale też możemy wypocząć, rozwinąć postać czy wytworzyć lekarstwa.

Vampyr #5

Drzewko rozwoju postaci wygląda na pierwszy rzut oka bardzo biednie. I niestety – na drugi i kolejny również. Do wyboru mamy niewielką liczbę umiejętności, bo jest ich tylko dziewiętnaście, z których każdą możemy rozwinąć wielokrotnie. Niektóre mają też rozgałęzienia, więc musimy podejmować decyzje, które mutacje nas interesują. Podstawowe wersje umiejętności odblokowuje się jednak do 10. poziomu postaci, który osiągnąłem w mniej więcej sześć godzin zabawy. Przez to większość czasu zabawy biegamy z tym samym zestawem mocy. Wpływ na to ma również fakt, że do ich rozwoju potrzeba ogromnych ilości krwi, więc oszczędzając postacie niezależne, mocno osłabiamy naszą postać i znacząco wydłużamy jej rozwój.

Grze należy się za to pochwała za grafikę i udźwiękowienie. Nie da się ukryć, że jest to naprawdę mocny element zabawy. Londyn prezentuje się wyśmienicie i tak samo brzmi. Z łatwością można wczuć się w klimat zarazy panującej na ulicach. Nie widać zbyt dużo ludzi, a jeśli już, to są wyraźnie przestraszeni i wymęczeni. Całość podkręcana jest przez mroczną, ale niezbyt nachalną oprawę audio.

Vampyr #6

Vampyr z pewnością nie jest ideałem. Sztampowa walka, słaby rozwój postaci czy chociażby wkurzające ekrany ładowania przy przechodzeniu między lokacjami to jej największe bolączki. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z potężną opowieścią grozy, która przykuje nas na wiele godzin do ekranu monitora, jeśli tylko damy jej szansę. Nie jest to jednak mesjasz gier RPG, na którego wielu ludzi czekało. Jest to tylko (albo aż) dobra produkcja zapewniająca przyzwoitą zabawę. Jeśli podejdziecie do niej oczekując cudu, to niestety mocno się rozczarujecie. Dla wszystkich pozostałych będzie to niezły tytuł, który pozwoli zrelaksować się po pracy.

Grę do recenzji dostarczyło nam CDP.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Vampyr

Atuty

  • Fabuła
  • Klimat
  • Bohaterowie niezależni
  • Wybory moralne (jeśli nie kalkulujemy)

Wady

  • Walka po dłuższym czasie nuży
  • Ekrany ładowania
  • Rozwój postaci
  • Wybory moralne (jeśli bawimy się w chłodne kalkulacje)

Vampyr to mroczny thriller, który opowiada wciągającą historię. Szkoda, że reszta elementów zabawy nie jest tak dopracowana.

Łukasz Ruszkowski Strona autora
cropper