3D era już dociera
Chyba po raz pierwszy w życiu z zainteresowaniem i swoistą niecierpliwością, godną berbecia czekającego na lizaka, wyglądam nowej konsolki od Nintendo. No tego jeszcze nie było! Nie żebym miał coś do dużego N, bo wszystkie ich konsole począwszy od NES'a (z wyjątkiem GC) zaliczyłem i bezczelnie molestowałem (a ile DS'ów obmacywałem, czy Game Boy'ów, to nie sposób wspomnieć, pewnie powinna się tym zainteresować policja).
Chyba po raz pierwszy w życiu z zainteresowaniem i swoistą niecierpliwością, godną berbecia czekającego na lizaka, wyglądam nowej konsolki od Nintendo. No tego jeszcze nie było! Nie żebym miał coś do dużego N, bo wszystkie ich konsole począwszy od NES'a (z wyjątkiem GC) zaliczyłem i bezczelnie molestowałem (a ile DS'ów obmacywałem, czy Game Boy'ów, to nie sposób wspomnieć, pewnie powinna się tym zainteresować policja).
Problem jednak w tym, że wychowałem się na Sedze Master System (kurcze, toż to już 20 lat minęło - "jak jedeeen dzieeeeń!") i jakoś zawsze byłem wielkim zwolennikiem, ba, istnym maniakiem konsol niebieskich. Sonica na 8-bitową konsolę Segi zaliczyłem z kilkanaście razy, a ten jeżasty skurczybyk wciąż nie miał dość! Tak, czy inaczej, Sega i Nintendo to były dwa obozy, wojenki fanbojów na przełomie lat 90-tych trwały na "Zachodzie" w najlepsze no i do jakiegoś obozu trzeba było przynależeć, a że Sonic był szybszy, fajniejszy, nie był hydraulikiem ani gejem, to wybór wydawał się oczywisty.
Prawda jest jednak taka, że Nintendo zwykle miało nosa. Pomijam wpadkę z PSX'em, bo za to powinno się ówczesnego szefa Nintendo, Yamauchiego, biczować. I pomijam GameCube'a, bo to już raczej efekt dominacji PlayStation oraz cokolwiek specyficzne podejście do branży, tj. zakładanie, że Gracze to tylko dzieci, podczas gdy rzeczywistość okazała się nieco inna. Dlatego też kiedy firma hydraulika zapowiedziała DS'a i Wii, to ja sobie ziewałem, a na zagranicznych forach (i pod innym nickiem) nabijałem się z nazwy Wii i tego, że po angielsku brzmi jak siki, albo siusiak. Dziecinne, wiem, powód do wstydu, zgoda. Ale nie mogłem się powstrzymać i teraz się tego wstydzę - to chyba wystarczająca rekompensata, prawda?
Zresztą i tak biję się w piersi, bo pokochałem DS'a jak początkowo niechciane dziecko. Przygarnąłem tego zmutowanego skurczybyka z dwoma ekranami i miziałem go rysikiem na dole. Bezwstydnie. A gry takie jak Phoenix Wright przeszedłem z zapartym tchem i sypiałem przez nie po 2 godziny na dobę. Publicznie przyznaję się więc do błędu i uniżenie drogi Iwato stwierdzam: przepraszam. Przepraszam, że nie wierzyłem w wasz sukces. I przepraszam, że Polska jest w centrum Europy, a nie gdzieś pomiędzy Francją i Hiszpanią, co by Nintendo nas zauważyło i zaczęło być w naszym kraju oficjalnie obecne. Za to też przepraszam.
Teraz nadchodzi natomiast era trójwymiaru. Nie wiem po co, ale taki jest fakt i trzeba się z tym pogodzić. O zgrozo jednak rozwiązania forsowane przez konkurencję, a konkretnie przez Sony, jakoś mnie nie przekonują. Okulary na nosie, by mieć 3D? No bez jaj. Już widzę moich staruszków z tymi okularami oglądających "Milionerów". Aby technologia się przyjęła musi być łatwo dostępna i przede wszystkim wygodna. A okulary wygodne nie są, trzeba je pewnie ładować... nie za dużo tego?
Nintendo postanowiło pójść za to inną drogą zapowiadając swojego 3DS. Cokolwiek to będzie, okaże się sukcesem. I nie będzie kolejnym Virtual Boyem. Przede wszystkim sprawdzi się, bo nie będzie wymagać okularów. Wprawdzie nikt jeszcze tego urządzenia nie widział, nie wyciekły żadne zdjęcia, a czekać nam na oficjalny pokaz przyjdzie aż do czerwca, czyli targów E3, ale ja już wiem swoje. Ba, nawet domyślam się w jakiej technologii będzie ów tajemniczy ekran, który zapewni nam efekt 3D bez okularów. Będzie to zapewne konstrukcja oparta o wypukłe piksele, dzięki czemu do każdego oka trafia nieco inny obraz z ekranu i uzyskujemy efekt przestrzenny - bardzo dobry zresztą. Technologia ta ma jeden tyci minus - aby wrażenie było doskonałe trzeba się znajdować w odpowiedniej odległości od ekranu, no ale przecież konsolkę przenośną trzymamy w rękach, więc z tym problemu być nie powinno. Do tego pełna wsteczna kompatybilność z grami z DS'a - to musi się udać!
Po raz pierwszy więc nową konsolę Nintendo kupię w dniu premiery. W przeddzień oczekujcie namiotu przed Centrum Nintendo w Katowicach, w którym będę koczował... Zaraz, zaraz... przecież Nintendo w Polsce jest nieobecne, niech to szlag, zupełnie o tym zapomniałem!