Recenzja filmu Grobowiec świetlików

BLOG
1586V
montana | 11.01.2014, 15:52
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Moja przygoda z Anime rozpoczęła się stosunkowo niedawno. Bynajmniej nie dlatego, że pasjonowanie się tego typu rzeczami uważałem za dziecinne. Po prostu mnie to nie kręciło.

Co prawda oglądałem Dragon Balla i byłem jego zawziętym fanem, ale to było jeszcze w poprzedniej dekadzie. Zacząłem od mocnego uderzenia. "Spirited Away" mnie oczarowało i wciągnęło w swój świat. Nie dziwi mnie więc fakt, że to anime akurat jest uznawane za jedno z najdoskonalszych i najbardziej dopieszczonych dzieci najsłynniejszego studia rysowników, studia Ghibli. Bez dłuższego zastanowienia zabrałem się za "Grobowiec świetlików", jedno z pierwszych anime słynnych Japończyków. Oczekiwałem po nim mniej więcej tego samego - jakiejś odskoczni od tych wszystkich mordobić, strzelanin, pościgów czy wreszcie morderstw. Szybko jednak okazało się w jak wielkim byłem błędzie...
 

"21 września 1945 roku... tego dnia umarłem...". Taki jest początek, potem będzie już tylko gorzej. Rzecz dzieje się w czasie II wojny światowej, nie gdzie indziej jak w bombardowanej przez Amerykańców Japonii. W wyniku jednego z takich nalotów rodzeństwo zostaje oddzielone od matki. Dzieci zdołały się ukryć na czas w schronie, matka nie miała tego szczęścia i po kilku dniach umiera na skutek odniesionych ran. 14-letni Seita i jego kilkuletnia siostra Setsuko zmuszeni zostają przeprowadzić się do dalekiej rodziny. Chociaż właściwszym słowem byłoby raczej "wpraszają się". Ciotka nie szczędzi im gorzkich słów zarzucając pasożytnictwo i nieróbstwo. Po jednej z takich wyzywanek Seita unosi się dumą i wraz z małą siostrzyczką postanawia zdać się wyłącznie na siebie. Zamieszkują w byłym schronie nad jeziorem, czekając z utęsknieniem na jakąkolwiek wiadomość od ojca walczącego na morzu, który jest ich jedyną nadzieją na przetrwanie.

 

 

Jest to film wybitnie antywojenny, nie ma co tego ukrywać. Wojna jest tu ukazana z perspektywy "zwykłych" cywilów, z perspektywy tych najbardziej niewinnych - dzieci. W niczym one nie zawiniły, a mimo to muszą żyć w tym piekle. Żyć, aby przeżyć. I o ile starszy Seita jeszcze rozumie powody, dla których wywołano tę bezsensowną rzeź, o tyle mała Setsuko zupełnie nie ma pojęcia czemu co noc wyją syreny, a ona sama musi chować się na czas nalotów w tym okropnym, ciemnym schronie. Szczególnie poruszają sceny, kiedy mała wypytuje o matkę, skarży się na doskwierający jej głód czy wreszcie prosi brata, żeby nie zostawiał jej samej ani na minutę. Oprócz tej niewątpliwej tragedii rodzeństwa w tle wyraźnie można dostrzec zachowania ludzi podczas wojny. Zdecydowani są pomóc tylko własnej, najbliższej rodzinie, obok drugiego człowieka przechodzą z obojętnością, często nawet odrazą, zupełnie nieczuli zdają się mieć tylko jeden cel, po którym dążą dosłownie po trupach - przetrwać. Ktoś mógłby nawet powiedzieć, że dopiero w obliczu takiej tragedii ujawnia się prawdziwe ludzkie oblicze, które paradoksalnie bardzo często jest nieludzkie. A ja powiem, że nie wiem, bo nie doświadczyłem na sobie żadnej wojny i nie chciałbym nigdy doświadczyć.



Pomimo tego nieprzyjemnego wydźwięku i okrutnego przesłania film karmi nas bardzo żywymi barwami. Aż trudno uwierzyć, że każdy z tych obrazków jest dziełem rąk człowieka, a nie wygenerowany dzięki animacji komputerowej. Film ma już ponad 20 lat, a mimo to nic a nic się nie zestarzał.

 



Niezwykle poruszająca historia wielkiej, bezgranicznej miłości brata do siostry i odwrotnie, którą każdy choć raz w życiu powinien obejrzeć. Wbrew pozorom nie jest to kolejna wydumana baja, a ja sam osobiście raczej dziecku na dobranoc bym tego nie pokazywał. Zainspirowane prawdziwą historią, niezwykle dosadne arcydzieło obok którego nie sposób przejść obojętnie.

 

Tytuł oryginalny: Hotaru no haka/Grave of the Fireflies

 

Rok produkcji: 1988

 

Reżyseria: Isao Takahata

 

Gatunek: Anime

 

Ocena: 10/10

Oceń bloga:
15

Komentarze (13)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper