Księgozbiór Iselora #27

BLOG
411V
user-20587 main blog image
Iselor | 09.08, 12:18
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Niszowo bardzo dziś, ale w końcu ruszyłem z czytaniem. W następnym odcinku książki tylko i wyłącznie o tematyce gier.

 

W 2019 roku najstarsza w Europie (jeśli się nie mylę) i na pewno najstarsza w Polsce seria wydawnicza skończyła sto lat. Wiek to wspaniały, zwłaszcza w obszarze kultury i to w kraju przez który lubią się przetaczać różne wojny i inne nieszczęścia, zazwyczaj także politycznej natury.
Celem wydawnictwa jest dostarczenie Czytelnikom "najcelniejszych utworów literatury polskiej i obcej", jak głosi deklaracja zawarta w każdym tomie BNki.
Co prawda mamy rok 2024 i od rocznicy już trochę minęło, pojawiły się w serii nowe tomy, ja dopiero teraz przeczytałem Księgę Jubileuszową. Ta w przeciwieństwie do wszystkich BNek jest dużą księgą, prawie wielkości A4. A cóż w niej znajdziemy? Oczywiście historię serii (oraz Zakładu Narodowego im. Ossolińskich),ale także biografie jej redaktorów, porównanie z innymi seriami tego typu w innych krajach i mnóstwo wspomnień o serii od ludzi w jakiś sposób związanych z Biblioteką Narodową (pisarzy, redaktorów, tłumaczy, badaczy literatury, ale też nauczycieli, uczniów i studentów). Cenny jest także spis wszystkich tomów wydanych w historii serii.
Jeśli ktoś do tej pory nie czytał, nie zbierał książek sygnowanych nazwą Biblioteka Narodowa to po tę pozycję też pewnie raczej nie sięgnie, ci którzy czytają, możliwe że już Księgę Jubileuszową czytali :) Mi się podobało, wartościowa lektura.
Ah, na Lubimyczytac dałem ocenę 10. Nie tyle jest to ocena książki, co serii jako całości, możliwe że najważniejszego zjawiska kulturowego (nie mogę znaleźć innego określenia teraz) w Polsce.

Steven Runciman potrafił opisywać wydarzenia historyczne niczym opowieści. Dzięki temu "Upadek Konstantynopola 1453" czyta się niczym najlepsze powieści.
Autor znakomicie prezentuje panoramę tamtych czasów, prezentując sytuację społeczną, polityczną i religijną, rozpoczynając opowieść kilka lat przed upadkiem Konstantynopola i kończąc kilka lat po. Dzięki tej książce o wiele łatwiej zrozumieć jak to możliwe że upadło Cesarstwo, które istniało ponad 1000 lat, było spadkobiercą Grecji i Rzymu, jednak już długo przed 1453 rokiem było cieniem samego siebie. Cóż, nie wynikało to z potęgi Turków, lecz słabości, buty i egoizmu wszystkich pozostałych władców Europy, którzy z jednej strony gardzili prawosławiem (lub, jak władcy Rusi, byli po prostu za daleko by udzielić pomocy), a z drugiej nie traktowali muzułmanów zbyt poważnie i po cichu liczyli że Konstantynopol, jak było do tej pory, JAKOŚ się wybroni. Nie wybronił. O tym jednak trzeba przeczytać.
Na marginesie prywata, a nawet dwie. Raz: bardzo żałuję że podczas wojen turecko - greckich w latach 20 XX wieku, nie udało się Grekom zająć Konstantynopola bo chcieli przenieść tam stolicę. Nie udało się także dlatego bo nie mieli wsparcia (znowu, powtórka po kilkuset latach!) mocarstw zachodnich. Dwa. Bardzo nie lubię nazwy Stambuł i staram się jej nie używać. Używam nazwy Konstantynopol, bo taką nazwę powinno nosić.
A książkę oczywiście polecam, czytać!

Przeczytałem pół, sześć ksiąg z dwunastu i rzuciłem w cholerę. Marek Aureliusz, jeden z tzw. Pięciu Dobrych Cesarzy, władcą był wybitnym, ale filozofem....Inteligentny facet, ale stoik, a grecko - rzymski stoicyzm, tak jak zresztą buddyzm (do którego jest w sumie w paru aspektach podobny) jest postawą kompletnie niepraktyczną, nieżyciową, nawet jeśli piękną w założeniach. Wiele tekstów starożytnych jest aktualnych i czyta się świetnie, ale "Rozmyślania" Marka Aureliusza są po prostu anachroniczne, zestarzały się, dużo tu powtórzeń, dużo frazesów typu: nie gniewaj się na nikogo bo kto się gniewa ten jest zły i smutny, więc po co się gniewać? Albo kompletnie idiotyczne tezy w rodzaju: śmierć to naturalna kolej rzeczy i nie należy się jej bać więc co za różnica czy umrzesz jutro czy za 30 lat. A jeśli widzisz że twoje życie nie ma większego sensu, to popełnij samobójstwo z korzyścią dla siebie i świata.
I tak dalej....Być może wrócę do tej pozycji na spokojnie kiedyś, w bujanym fotelu na emeryturze, ale czytanie tego było obecnie dla mnie wielką katorgą. To klasyka myśli europejskiej, jak ktoś się interesuje filozofią, może spróbować, reszta może sobie - w mojej opinii - darować.

Posiadane przeze mnie wydanie "Dialogów" Platona zawiera następujące teksty: Fajdros, Uczta, Menon, Eutyfron, Obrona Sokratesa, Kriton, Fedon, Timaios, Kritias. Tłumaczenie Władysława Witwickiego, podobno najlepsze.
Trochę szkoda że książka zaczyna się od Fajdrosa, bo ten dialog o miłości jest bardzo nierówny, momentami mocno nużący, to prawie najsłabszy, najmniej ciekawy dialog w mojej opinii.
Zwłaszcza że zaraz po nim dostajemy Ucztę, jeden z najlepszych dialogów jakie Platon napisał (co ciekawe - także tematem dominującym jest tutaj miłość), tak pod względem filozoficznym jak i literackim. Mamy tutaj w zasadzie sporą liczbę osób dialogu, czy też raczej kilku dialogów. Dialog Sokratesa z jego nauczycielką, Diotymą, to jest prawdziwa filozoficzna uczta, literacki majstersztyk!
Menon także świetny, to jeden z najważniejszych tekstów zachodniej filozofii, jego tematem są tzw. Dzielności, czyli to co współcześnie określamy jako... Cnoty. Dlaczego tłumacz zdecydował się na Dzielności a nie Cnoty, nie wiem, ale trzeba mieć to na uwadze czytając ów dialog. Z dialogu tego wywodzi się jeden z problemów filozoficznych, tzw. Paradoks Menona.
Dalej. Eutyfron. Znakomity dialog o pobożności, religii, o bogach i sensie modlitwy. Sprawa na pierwszy rzut oka niedzisiejsza bo niewielu mamy współcześnie na świecie wyznawców religii politeistycznych, ale to pozór. Problemy poruszone w dialogu są cały czas aktualne; chrześcijanin podstawi sobie pod Zeusa i innych bogów Jezusa i świętych a aktualność tego dialogu ujawi się w pełni.
O Obronie Sokratesa nie będę się tu rozpisywał. To w zasadzie nie dialog, bardziej monolog Sokratesa w kierunku sędziów a zwłaszcza oskarżycieli, którzy posądzili go o ateizm i "psucie" młodzieży.
Następnie: Kriton, będący w zasadzie kontynuacją Obrony Sokratesa. To ważny dialog w dziejach filozofii, jego tematami są między innymi powinności i lojalność wobec Ojczyzny i tak zwana umowa społeczna.
Kolejny dialog, Fedon. Dialog długi, złożony, momentami nużący, momentami świetny. Jego problemem jest to że jest to dialog o śmierci i nieśmiertelności duszy. Mamy tu przedstawione poglądy Sokratesa na temat śmierci, samobójstwa i właśnie nieśmiertelności duszy ale wiadomo: chcąc nie chcąc sprawy te dotyczą religii. To że w tym przypadku politeistycznej religii greckiej, znaczenia nie ma. Osoby dialogu za pewnik biorą istnienie duszy. Na to trzeba brać poprawkę 🙂
Przedostatni dialog to Timaios, o naturze i powstaniu Wszechświata, jest to bardziej monolog Timaiosa niż dialog. Niestety, jest tak nużący, że go nie zdzierżyłem i przestałem czytać po kilkunastu stronach. Jednak na początku Timaiosa jest wzmianka o mitycznej Atlantydzie, więc choćby dlatego warto fragmenty przeczytać. Ale Timaios to jednak w mojej opinii najmniej ciekawy z dialogów Platona. Może kiedyś dam mu drugą szansę....
Kritias to ostatni dialog, niezachowany w całości. Cały poświęcony jest mitycznej Atlantydzie i dlatego może być ciekawy.
Podsumowanie. "Dialogi" Platona przeczytać warto ze względu na ich wpływ na dzieje zachodniej filozofii i kultury. Nie wszystkie są tak samo ciekawe, ale nie szkodzi. Czytać! Nie zaczynać jednak od Fajdrosa ale lepiej od Uczty a potem Fajdros 🙂 To że uśniesz na Timaiosie i rzucisz go w diabły to nic dziwnego 🙂 Resztę jednak czytać 🙂

Nie wiem czy Ludwik Świeżawski swoje baśnie o Karkonoszu wymyślił wszystkie, ale chyba nie, część musiał oprzeć na podaniach ludowych czy twórczości Hauptmanna. Nie zmienia to tego, że czyta się to rewelacyjnie. A że w przeciwieństwie do ww. Hauptmanna skierował je głównie do dzieci i młodzieży i nie mają tak ponurego klimatu jak tamtego Autora i podań ludowych? To dobrze, bo to wciąż niesamowicie klimatyczne historie, a Ducha Gór warto przedstawiać dzieciom. To "nasz" (ok, Czechów i Niemców także) Duch Karkonoszy, Rzymianie mieli na takie istoty nazwę Genius loci (łac. „duch opiekuńczy danego miejsca”). Dla współczesnych wyznawców religii politeistycznych (rodzimowierców słowiańskich, germańskich czy hellenistów) to potężny Duch, może słabszy mocą od Bogów, ale należy mu okazywać szacunek, zwłaszcza znajdując się w regionie Karkonoszy.
Książkę polecam oczywiście, czyta się to świetnie. Jest dobrą lekturą dla dzieci, ale myślę że tak najwcześniej około 10 - letnich. To też dobra rzecz przed wyprawą w Karkonosze :)

Adam "Iselor" Wojciechowski - kulturoznawca, politolog i religioznawca. Publikował m.in. w "Action Mag - Książki", "Tawernie RPG", "Games Corner" i "Twierdzy Insimilion". Obecnie bloger ppe.pl. Prywatnie bibliofil i kolekcjoner gier video. Ponadto miłośnik historii starożytnej i średniowiecza.

Oceń bloga:
32

Komentarze (8)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper