Księgozbiór Iselora #30

BLOG
217V
user-20587 main blog image
Iselor | 13.02, 23:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Czytamy ? Czytamy!

 

Bardzo się cieszę, że tego typu książki powstają. Indie to kraj z perspektywy Polaka bardzo egzotyczny, o którym krąży wiele mitów i trudno weryfikowalnych opowieści. Z jednej strony starożytna cywilizacja, dziwna religia z tysiącem bogów, joga i ostra kuchnia, z drugiej tłok, święte krowy, brud, ktoś by pewnie powiedział, że poniżanie kobiet i gwałty, bo o tym lubią pisać mainstreamowe media szukające sensacji. To wszystko z czym Indie kojarzą się Polakowi, który nigdy tam nie był (a jeśli był to na tygodniowej wycieczce last minute w nadmorskim kurorcie) albo oglądał filmiki "ekspertów" na Youtube. Aleksandra Zalewska mieszka w Indiach kilka lat i w tej nieco ponad 300-stronicowej książeczce obala mity na temat tego kraju, przy okazji dostarczając wielu ciekawych informacji. Czy faktycznie w Indiach jest tak brudno i tłoczno ? Czy jest niebezpiecznie ? Jak wygląda sytuacja kobiet ? Jak wygląda hinduski ślub ? Tego się dowiemy właśnie z tej książki, ale także dostaniemy sporo informacji o codziennym życiu, kuchni indyjskiej, ciekawych miejscach do zwiedzenia, jodze czy ajurwedzie. Oczywiście, wszystko w skondensowanej mocno treści (o każdej z religii Indii - hinduizmie, buddyzmie, sikhizmie i dżinizmie - można by napisać książkę większą niż ta),ale uważam, że jest to co najważniejsze, by poznać dobrze ten kraj i nie powielać bzdur głoszonych tu i ówdzie.
Nie dostrzegłem literówek (może jedną),książka ma ilustracje w dobrej ilości i jakości (choć rzadko dotyczą opisywanego tematu); mógłbym się na siłę doczepić twierdzenia Autorki, że hinduizm to monoteizm (moje religioznawcze spojrzenie na tę religię sprawia, że bardzo się krzywię, gdy ktoś wrzuca ten system ot tak do systemów monoteistycznych, bo to jest bardzo nieostrożne, nie - religioznawcze, na pewno nieobiektywne twierdzenie),ale tylko tyle. Polecam tym, którzy o Indiach nie wiedzą nic lub prawie nic a chcą mieć jakieś podstawy.

Wydawanie jakiejś opinii (nie wspominając już nawet o czymś takim jak jakaś forma recenzji!) na temat dzieła tak starego (około 4000 lat!) i tak ważnego dla kultury i literatury światowej jest pozbawione sensu. Równie dobrze można wydawać jakieś sądy o Biblii, mitach greckich czy pieśniach buddyjskich.
Gilgamesz to postać na wpół legendarna, wg eposu w dwóch trzecich bóg, w jednej trzeciej człowiek. Nie ma sensu streszczać tutaj fabuły, bo ta potrafi być naprawdę zaskakująca, a na początku nawet zabawna (mam tu na myśli pewną kwestię związaną z Enkidu:)). To co jeszcze zaskakuje to to, że....to się naprawdę DOBRZE CZYTA. Niby są jakieś luki (nie wszystkie tabliczki się zachowały, ale to nie szkodzi), jakieś powtórzenia, ale tekst jest jasny, zrozumiały, nie trzeba mieć jakiejkolwiek wiedzy o mitach Mezopotamii. Lektura tego dzieła to ciekawe doświadczenie, pozwala przenieść się, choć na chwilę, do świata odległej przeszłości, bogów i herosów, ale żyjących wtedy ludzi trapiły te same egzystencjalne pytania co nas współcześnie.
Aha. Sugeruję szukać wydania od wydawnictwa Agade (Antologia Literatury Mezopotamskiej). To gwarancja jakości przekładu z języków oryginalnych, z przypisami i obszernym komentarzem, a także ukazaniem różnic między różnymi wersjami eposu, znajdywanymi w różnych obszarach Bliskiego Wschodu. Przekład Roberta Stillera (wydawnictwo PIW) to tylko swobodna parafraza.

Ktoś może powiedzieć: album jak album. Wiadomo, tego typu pozycje z założenia się raczej ogląda niż czyta. W niczym to jednak nie umniejsza wartości tego dzieła. Opisywany album został wydany w 2019 roku z okazji 60 - lecia uzyskania praw miejskich przez Karpacz. Sam nie kupuję raczej albumów, mam ich w biblioteczce niewiele, jednak ten mieć musiałem. Karpacz to ukochane miasto, do którego staram się z żoną wracać co rok, choćby na weekend. Nie ma znaczenia to, że w samym mieście widziałem wszystkie atrakcje. Samo przebywanie tam działa na mnie w sferze psychicznej, że tak to ujmę :) W Karpaczu jak i w Karkonoszach, ale Karpacz jest najważniejszy :)
Fotografie w albumie (autorstwa Zbigniewa Kulika, odznaczonego m.in. Złotym Krzyżem Zasługi czy medalem Gloria Artis) są śliczne, przedstawiają sam Karpacz z jego najważniejszymi miejscami i zabytkami (ze szczególnym uwzględnieniem Kościoła Wang),ale też "okolice" - Śnieżkę, Skały Pielgrzymy, schroniska....Najciekawsze i chyba najśliczniejsze dla mnie są zdjęcia zrobione zimą, bo nie miałem okazji widzieć Karpacza o tej porze roku (najzwyczajniej nie podróżuję zimą). Zawsze jestem tam w miesiącach letnich. Fajnie wyszły też zdjęcia nocne.
Album dla kolekcjonerów tego typu pozycji, a zwłaszcza miłośników Karpacza i Karkonoszy.

 

Kambodża to jeden z najmniej znanych przez Europejczyków krajów Azji i równocześnie jedno z najbiedniejszych i najmniej znaczących państw tego kontynentu. Nie zawsze jednak tak było. Od około II wieku istniały tu potężne organizmy państwowe, by w IX wieku wyłoniło się imperium khmerskie: jedno z najpotężniejszych państw Azji Południowo - Wschodniej okresu średniowiecza, które upadło ostatecznie w wieku XIV. Przez ten czas powstało w tym imperium wiele wspaniałych budowli, takich jak największy na świecie kompleks świątynny, słynne Angkor Wat. Jednak John Audric, choć wiele miejsca poświęca tym wspaniałym budowlom, które do dziś można w okazałości podziwiać, pisze także o strukturze społecznej, wojnach i relacjach z sąsiadami oraz, co w tym przypadku bardzo istotne, przemianom religijnym jakie zaszły w  ówczesnej Kambodży. Bardzo mnie ciekawiło jak to się stało, że kraj początkowo w zasadzie jednolicie hinduistyczny, stał się buddyjski i taki pozostał po dziś dzień (z niewielkimi skupiskami chrześcijan i wyznawcami chińskiego taoizmu, hinduizm w zasadzie jest nieobecny). I tu mamy odpowiedź na to pytanie :)
Książka napisana w sposób bardziej popularnonaukowy niż naukowy, więc nie zanudzi (w dodatku nie jest specjalnie długa). Wydana w Polsce prawie pół wieku temu, możliwe że coś się zdezaktualizowało, ale to wciąż fajne kompendium wiedzy o początkach khmerskiej/kambodżańskiej cywilizacji.  

Ostatnie dzieło Juliana Apostaty, napisane tuż przed jego tragiczną wyprawą do Persji (śmierć cesarza) podczas pobytu w Antiochii. Przez kilka miesięcy stacjonowania Juliana w tym mieście okazało się, że ani Julian nie polubił jego mieszkańców ze względu na ich, hm, nieco rozwiązły sposób życia, ani też oni nie polubili jego, traktując jako śmiesznego pobożnego filozofa, który chce im narzucić własne normy moralne.
To satyra, w której Julian atakuje i oskarża mieszkańców miasta i broni własnego postępowania; przyjmuje formę inwektywy w formie mowy pochwalnej wychwalającej miasto, ale też pochwala samego siebie pod płaszczem samooskarżenia. To na pewno ciekawa literacko stylistyka. Dzieło jest jednak ciekawe dlatego bo pozwala poznać zarówno lepiej postać samego cesarza jak i sytuację geopolityczną i gospodarczą Antiochii (obecnie: Antakya w Turcji). Nie ma jednak co ukrywać: to rzecz mega niszowa, dla zagorzałych miłośników starożytnego Rzymu, a zwłaszcza mojego ulubionego cesarza: Juliana Apostaty.

 

Rodzina Kossaków. Mężczyźni malarze, kobiety głównie pisarki (Zofia Kossak-Szczucka, Magdalena Samozwaniec, Maria Pawlikowska - Jasnorzewska),choć malarstwem zajmowała się Gloria Kossak. Nie wiem czy w historii Polski była bardziej uzdolniona artystycznie rodzina. Simona Kossak się jednak wyłamała. Jej życie to przyroda, zwierzęta, Puszcza Białowieska (choć kilka książek o tematyce przyrodniczej napisała i kilka wysoko cenionych filmów przyrodniczych także stworzyła). Ponad 30 lat spędziła w leśniczówce zwanej Dziedzinka wraz z partnerem życiowym, artystą plastykiem i fotografikiem Lechem Wilczkiem, autorem tej książki.
Nie jest to biografia, to trzeba od razu zaznaczyć, ani Lecha Wilczka ani Simony Kossak. To album, bo nieco więcej niż połowę miejsca zajmują świetne zdjęcia (głównie autorstwa Wilczka, ale nie tylko),które "robią robotę" i sprawiają że warto się z tym dziełem zapoznać, bo to zdjęcia ukazują jak wyglądało życie bohaterów książki wśród zwierząt w Puszczy. Tekstu też jest sporo, ale to bardziej zbiór ciekawostek, wspomnień, często nie do końca chronologicznie ułożonych, bez powiązań jedna z drugą, często bez powiązań ze zdjęciem obok. Pod koniec Autor trochę przynudza zapuszczając się (na szczęście nie ma tego dużo) w filozoficzne - religijne rozmyślania. Tekst więc jest dosyć ciekawy, ale zdecydowanie Lech Wilczek (zmarły w 2018 roku) był lepszym artystą - fotografikiem niż pisarzem :)
Czy polecam? Polecam, bo postać Simony Kossak jest na swój sposób fascynująca. Lepiej może wypożyczyć z biblioteki bo to książka na jeden dzień, jak ktoś się nie spieszy to a dwa :) Czy kupować? Jeśli jesteś miłośnikiem Simony czy ogólnie rodziny Kossaków - to wtedy tak.

Od razu trzeba zaznaczyć. Tematem książki nie jest współpraca Rosji i Niemiec względem Polski (jak może sugerować tytuł). To że Polska bardzo wiele razy traciła na współpracy Rosji i Niemiec jest wynikiem właśnie tego: współpracy między nimi. I o tym jest ta książka. Jak wyglądały relacje Niemiec i Rosji od XV wieku aż do inwazji Rosji na Ukrainę? Bo to nie jest tak, że (jak chciałyby niektóre środowiska w Polsce) Niemcy i Rosja się kochają. Rosjanie „od setek lat” nazywali Niemców „największym wrogiem” a Niemcy mieli zawsze Rosjan za „barbarzyńców” i zaczęli się ich bać w momencie...trzeciego rozbioru Polski, gdy nagle zaczęli graniczyć z rosyjskim niedźwiedziem. Te relacje zawsze były dziwną mieszaniną wzajemnego strachu, często nienawiści, pewnej dozy szacunku a przy okazji: współpracy. Współpracy – tak długo jak długo się opłacała by w pewnym momencie wbić nóż w plecy „sojusznikowi”. Wspaniale się o tym czyta, zwłaszcza że gdzieś tam prawie zawsze w tle jest „sprawa polska” (choć Autorzy Polskę prawie całkowicie pominęli opisując relacje RFN z ZSRR po 1945 roku bo na czym innym niż podejście do Polski obu krajów owe relacje się opierały) i lawirowanie Polski między wielkimi sąsiadami. Do tego wszystkiego w tle Szwecja, USA, Francja, Wielka Brytania i inne kraje, które też swoją rolę odegrały.
Dla zainteresowanych relacjami niemiecko – rosyjskimi i dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć politykę europejską ostatnich 500 lat, zwłaszcza w środkowej Europie. Znakomita rzecz!

 

Adam "Iselor" Wojciechowski - kulturoznawca, politolog i bibliotekoznawca z wykształcenia, religioznawca z pasji. Publikował m.in. w "Action Mag - Książki", "Tawernie RPG", "Games Corner" i "Twierdzy Insimilion". Obecnie bloger ppe.pl. Prywatnie bibliofil i kolekcjoner gier video. Bibliotekarz z zawodu. Ponadto miłośnik historii starożytnej i średniowiecza.

Oceń bloga:
17

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper