Dlaczego Fallout: New Vegas ma najlepszą fabułę w całej serii

BLOG
3907V
user-2099654 main blog image
zgrani | 18.08.2022, 13:03
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Fallout to prawdopodobnie najpopularniejsza seria gier RPG wszechczasów. Ten niepodrabialny i unikatowy postapokaliptyczny klimat sprawia, że podobnego doświadczenia trudno szukać gdzieindziej. Tyczy się to również kwestii fabularnych - historie przedstawione w tych grach (z kilkoma wyjątkami) przedstawiają wciągające i wielowątkowe historie wypełnione ciekawymi postaciami. Do dziś pamiętam Mistrza z pierwszej części, a Enklawa stała się wręcz ikonicznym złoczyńcą. Jednakże w moim osobistym rankingu na samym szczycie plasuje się właśnie Fallout: New Vegas, który, według mnie, posiada najlepszą fabułę w całej serii. A dlaczego? Już wyjaśniam.

Otóż cała historia dzieje się na Pustkowiach Mojave w postapokaliptycznym świecie gdzie o władzę nad terytorium walczą trzy duże frakcje: Republika Nowej Kalifornii, znane z poprzednich części serii pierwsze większe państwo demokratyczne utworzone po wojnie nuklearnej, Legion Cezara, organizacja militarna stworzona na kształt starożytnego Rzymu, oraz Nowe Vegas, czyli jak sama nazwa wskazuje Las Vegas w wersji postapokaliptycznej rządzone przez Pana House’a. Głównym bohaterem jest kurier pracujący dla firmy Mojave Express, który pewnego dnia miał za zadanie zanieść bardzo ważną przesyłkę do Vegas. Na jego nieszczęście po drodze zostaje schwytany przez bandytów na których czele stoi tajemniczy mężczyzna ubrany w garnitur w kratę. Paczka zostaje skradziona a Kurier zostaje postrzelony w głowę i zakopany w ziemi. Jednakże szczęście wraca do naszego bohatera, gdyż z płytkiej mogiły odkopuje go robot o imieniu Viktor i zanosi nas do pobliskiego miasteczka Goodsprings by tamtejszy doktor poskładał go do kupy. Po przebudzeniu się u doktorka i nadaniu imienia dla naszego kuriera, wyglądu, głównych statystyk, zdolności i opcjonalnych cech jesteśmy wolni by wyruszyć na pustkowia. Przez pierwsze kilka godzin fabuła zajmuje się właśnie tymi wydarzeniami i musimy odkryć kim byli ci bandyci, kim był ten mężczyzna w garniturze który nas postrzelił i czym była ta enigmatyczna przesyłka.

The truth is, the game was rigged from the start.

W grach RPG fabuła już w pierwszych godzinach, a czasem nawet już w pierwszych minutach, stawiana jest tak aby gracz miał natychmiastową motywację do działania. Jakaś zła organizacja chce podbić świat, wioska głównego bohatera jest na skraju wymarcia, i tak dalej, i tak dalej. Problem zaczyna się jednak później, gdy przejmujemy kontrolę nad głównym bohaterem. Fabuła mówi nam o wielkim zagrożeniu które należy powstrzymać tak szybko jak się tylko da, ale (jak na erpega przystało) kiedy zaczynamy grać robimy wszystko, poza powstrzymywaniem tego zagrożenia - a to robimy setki zadań pobocznych, zwiedzamy kilkadziesiąt lokacji, budujemy osady czy gramy w minigierki - a świat jaki był taki jest nadal, bez żadnych zmian. To nie oznacza że te historie są z automatu złe, ale jest to pewien trudny do uniknięcia dysonans który sprawia, że elementy narracyjne i czysto gameplayowe kłócą się ze sobą i ujmują wiarygodności tym światom, pomijając już to że tego typu historie nie są zbyt oryginalne i były wałkowane tysiące razy. Na szczęście fabuła New Vegas uniknęła tego problemu dzięki temu że w tym wypadku jest ona znacznie bardziej osobista.

To ogromny powiew świeżości od poprzednich Falloutów. Nie jesteśmy od samego początku obarczeni żadnym wielkim zadaniem wymagającym pośpiechu - zamiast tego mamy osobiste rachunki do wyrównania. Nawet jeśli kompletnie nie interesuje nas zawartość tajemniczej paczki to do odpowiedniej motywacji wystarczy znalezienie człowieka od którego dostaliśmy kulę w łeb. A nawet jeżeli jakimś cudem to nas nie interesuje, to zignorowanie głównego wątku i robienie innych rzeczy nie psuje już warstwy narracyjnej, gdyż główny wątek jest w pełni naszą prywatną sprawą którą możemy rozwiązać wtedy, kiedy mamy na to ochotę. Dzięki temu mamy zapewniony odpowiedni powód do podróżowania przez wielki świat i jednocześnie otrzymujemy satysfakcjonującą i spójną opowieść.

Musisz się śpieszyć, wybrańcze, inaczej nasza wioska umrze lada moment. Serio. Tak będzie. Nie zmyślam.

Widać to również przez pryzmat postaci gracza. W poprzednich częściach nasza postać od razu była kimś wyjątkowym - zbawicielem schronu czy wybrańcem będący jedyną nadzieją dla wioski, a to tylko dolewało oliwy do tego ognia dysonansu. Tutaj nasza postać jest nikim i zaczyna praktycznie od zera, nie nosimy na swych barkach żadnej odpowiedzialności co sprawia, że gracz nie czuje żadnej presji i gdziekolwiek byśmy nie poszli i cokolwiek byśmy nie robili to wszystko sprowadza się do naszej osobistej wędrówki i historii na pustkowiach. W poprzednich grach od razu stawaliśmy się kimś wielkim, osobą mającą zmienić pustkowia na zawsze, natomiast tutaj jeśli chcemy być kimś dokładnie takim, to sami musimy sobie na to zapracować.

Ostatnią rzeczą jest coś, co osobiście nazywam “Drugim Aktem” gry. Otóż w pewnym momencie naszej historii trzeba będzie dołączyć do jednej z trzech wymienionych wcześniej frakcji i pomóc jej w zdobyciu całkowitej władzy nad zaporą Hoovera, wielkiej elektrowni wodnej, jedynej takiej działającej na całych pustkowiach. Już sam ten fakt wyboru ostatniej frakcji z którą możemy trzymać wyróżnia New Vegas na tle poprzednich części, w których droga przez główny wątek była dość liniowa i pomimo różnych zakończeń w pobocznych lokacjach to ostateczne zakończenie dla naszej postaci mogło być tylko jedno. Ale to nie wszystko, ponieważ możemy wybrać sekretną, czwartą frakcję - naszą własną. Dokładnie tak, możemy sami stanąć na czele niepodległego Vegas i zabrać całą energię z zapory dla siebie.

The Fallout New Vegas post-game we never got to play | Eurogamer.netZapora Hoovera - miejsce, które można zdobyć dla innych... lub dla siebie.

W poprzednich częściach nie było żadnych innych opcji poza uratowaniem naszego schronu czy wioski, nawet jeśli kompletnie nie interesował nas ich los, bo albo w ogóle ich nie poznaliśmy przez co się z nimi nie zżyliśmy albo uważaliśmy ich za kompletnych dziwaków. Tutaj możemy pójść dowolną drogą: chcesz aby to wielkie demokratycznie państwo wygrało? Proszę bardzo. Wolisz aby zwyciężył tajemniczy Pan House ze swoją armią robotów? Nie ma problemu. A może chciałbyś aby to brutalny Legion Cezara przejął kontrolę? Śmiało. A jeżeli nie chcesz się bratać z nikim to nie ma sprawy, ponieważ masz opcje aby zgarnąć wszystko dla siebie i ogłosić się niezależnym od kompletnie nikogo.

I jest to w zasadzie główny powód, dla którego uważam, że New Vegas ma najlepszą fabułę - kompletna nieskrępowana wolność. Możemy być kim chcemy, z kim chcemy i jak chcemy - absolutna kwintesencja gier RPG.

A co wy sądzicie? Podzielacie moje zdanie, czy może uważacie że inna część serii ma lepszą fabułę? Jeśli tak, to która? Dajcie znać w ankiecie i zapraszam do komentowania!

~ Grzegorz

Oceń bloga:
14

Która część serii Fallout ma najlepszy wątek główny?

Fallout 1
1234%
Fallout 2
1234%
Fallout: Tactics
1234%
Fallout 3
1234%
Fallout: New Vegas
1234%
Fallout 4
1234%
Fallout 76
1234%
Pokaż wyniki Głosów: 1234

Komentarze (37)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper