Steam Deck, czyli cicha rewolucja
Kupiłem Steam Decka z zamiarem wystawienia na jednym z popularnych serwisów aukcyjnych. Plan był taki: odebrać, otworzyć, sprawdzić, zarobić 500.
Oh boy, I was wrong.
Zaczęło się niepozornie - logowanie, biblioteka Steam, GTA 5, Wiedźmin. Trochę zabawy z ustawieniami - mam 60 klatek, wygląda dobrze. No tak, super, ale nie ma mojej biblioteki z PS5, więc pewnie będę się na tym nudził. Ot, taki zbierający kurz gadżet. Handheld, na którym zagram w tytuły AAA. Cyberpunka 2077 mam na GOGu i PS5, więc postanowiłem dodać GOGa jako "grę spoza Steam". Szybki research, trzeba się przełączyć do Linuxa, zainstalować launcher (stworzony przez społeczność dla GOGa i Epica) i zalogować się. Powrót do "Gaming mode", czyli do Steam OS (nakładka, główny interfejs, który właśnie odpowiada za konsolowe doświadczenie) i jest launcher, CP2077 się pobiera. Zabawa z ustawieniami i gram, mniej więcej 60 klatek - no dobra, Decku, to było imponujące. Tak duży tytuł, spoza Steam a moje doświadczenie konsolowe nie jest zaburzone, po zabawie w Linuxie okazało się, że nie muszę kupować CP2077, a moja konsola nie stała się PC-tem - nadal osią zabawy jest przyjazny, konsolowy interfejs, który dostosowałem do swoich potrzeb.
Potem zacząłem czytać o emulacji i stała się magia.
Ściagnąłem EmuDeck - zestaw skryptów w Bashu w formie click2run, który instaluje 14 emulatorów niemal całej historii gamingu, tworzy dedykowane foldery na ROMy i BIOSy i tworzy zestaw ustawień w Steam Rom Manager - kolejny prezent od społeczności. Ściągnąłem kilka BIOSów (najbardziej zależało mi na PSX, PS2 i PSP) i klasyki, za którymi tak bardzo tęskniłem. Trochę zabawy w ROM Managerze, okładki gier automatycznie pobrały się z bazy danych i...pora wrócić do mojego konsolowego doświadczenia, wystarczy zabawy w admina.
To było dla mnie jak uderzenie piorunem. Zdałem sobie sprawę, że w ręku trzymam klucz do wszystkich drzwi. Jasne, takim kluczem wcześniej był PC, ale pierwszy raz ktoś zaoferował mi w pełni konsolowe doświadczenie, którym mogę sam zarządzać przez system działający w tle. Wtedy zacząłem myśleć, jak bardzo do tej pory byłem wykorzystywany przez twórców hermetycznych ekosystemów i jak Valve w ciszy wywrócił stolik. Współpraca Linuxa i Steam OS, zaangażowanie społeczności w tworzenie open source'owych aplikacji i skryptów na open source'owy system po to, żeby to wszystko na końcu wylądowało w przyjaznym, konsolowym interfejsie, miejscu, w którym odpalisz dwoma kliknięciami GTA 5, trzema CP2077 i trzema kolejnymi oryginalne Metal Gear Solid. Byłem w szoku.
Dodatkowym szokiem była dla mnie refleksja na temat formy tej konsoli - zacząłem zastanawiać się - dlaczego nie konsola stacjonarna?
Wyobraźmy sobie Steam Decka jako konsolę stacjonarną, pozbawioną urządzeń wejścia (klawiatura i mysz) oraz wyjścia (monitor lub TV). Przy każdej konieczności systemowej konfiguracji należałoby podłączyć do konsoli mysz i klawiaturę (Linux) i ta konsola de facto stałaby się...PC-tem. Deck ma touchpad podobny do tych w laptopach, klawiaturę ekranową i własny ekran. Po chwili zacząłem myśleć, że Valve projektowanie tej konsoli rozpoczął od pytania "jakie doświadczenie chcemy dać ludziom?" a dopiero po jakimś czasie zapadła decyzja o stworzeniu konsoli przenośnej, aby spełnić założone wymagania. Handheld był koniecznością.
I tak właśnie dokonała się rewolucja. Nikt wcześniej nie zrobił czegoś takiego, a ja aby się o tym dowiedzieć musiałem zostać użytkownikiem.
Steam Deck zostaje. I każdy następny też.
Co nie zmienia faktu, że PlayStation jest wiodącym producentem gier i konsol, marką dominującą.