Dragon's Dogma II to kolejny crap? Capcom leci na kase - znowu!
W świecie gier, poszukiwanie perełek nieustannie prowadzi nas przez morze przeciętności, gdzie lśniące diamenty rzadko ukazują się na horyzoncie. Niestety, "Dragons Domga 2" to kolejny kamień, który nie tylko nie lśni, ale wręcz ciągnie do dna najgorszych tytułów, gdzie leży już tam Diablo 4 czy Starfield. Oczywiście, wielu recenzentów zachwala tę grę - przecież to cudowny tytuł otwarty świat, niesamowite walki. Krytycy też są zachwyceni. Historia lubi się powtarzać to samo przecież było przy Diablo 4 czy też Cyberpunku. Ludzie szybko zapominają i wierzą przekupnym hieną, które patrzą tylko na cyferki.
Recenzenci i pseudo dziennikarze mówią o otwartym świecie gry, jaki on ogromny. Trzeba napomknąć, że są to zazwyczaj recenzenci płci męskiej, a jak wiemy my faceci lubimy sobie dodać w długości czy grubości tu i ówdzie. Gra może wydaje się ogormnym światem - miejscami naprawde jest ładna, szczególnie majestatyczne góry, które ciągną się w oddali sprawiając wrażenie głębokiego świata, ale ta gra oferuje tylko i wyłącznie jeden długi korytarz przez, który musisz podążać. Nawet nie możesz z niego zboczyć, a nawet jeśli zainteresujesz się czymś innym niż iściem do przodu to najciekawsze co może cię spotkać to gobliny, wilki albo skrzynka w chatce. No szczyt kreatywności i wspaniałej przygody w świecie fantasy.
Nasi cudowni krytyce mówią również o wspaniałej optymalizacji, która niestety nie jest wspaniała w mieście, w którym drastycznie spadają fpsy. No, ale po co o tym mówić jak można przemilczeć temat - chyba, że nie zauważyli spadku fpsów w niektórych miejscach co chyba źle świadczy o ich profesjonalnym patrzeniu i sprawdzaniu gier. Zoptymalizowana gra to zoptymalizowana gra, a nie że przy drzewku mam 60 fps a przy domku 20 fps.
Kolejnym moim zarzutem wobec "Dragons Domga 2" jest jego drewniany movement. Poruszanie się po świecie gry wydaje się bardziej zadaniem do wykonania niż przyjemnością odkrywania. Jak to niektórzy mówili przy Diablo 4 “Czuje się jakbym znowu szedł do pracy.”Nieodłączny element przygody, jakim powinna być eksploracja, zostaje zredukowany do monotonnej czynności, która nie zachęca do zagłębiania się w świat gry. Postać często potykają się o własne nogi, opada niezdarnie z krawędzi, otrzymuje jakiegoś niewiarygodnego upierdliwego stuna po stracie staminy - idealny koncept do zachęcenia gracza do wciśnięcia alt f 4. W skrócie nawet dziecko - nie obrażając dzieci. Zauważy, że to sterowanie jest o kant rozbić. Walki, które powinny być sercem każdej gry akcji, tutaj niestety stają się jednostajnym klikaniem jednego guzika. Brak głębi taktycznej czy wymagających kombinacji sprawia, że nawet najbardziej entuzjastyczni gracze mogą szybko stracić zainteresowanie. To smutne, gdyż w grze z potencjałem niezwykle ważne jest zachęcanie do kreatywnego podejścia do wyzwań. A no tak przecież zapomniałem, że istnieje element taktyczny. Możesz wejść na plecy olbrzyma i wbijać mu nieustannie ostrze w łeb. No bardzo widowiskowe, szkoda, że tak samo jest z gryfem, wilkołakiem, smokiem czy z twoim starym co wstał po wczorajszym melanżu. Nie ważne jaki przeciwnik to co się liczy to jego rozmiar. Jak jest mały to po prostu klikasz guzik ataku, a jak duży do wskakujesz mu na barana i wtedy klikasz przycisk ataku.
Otwarty świat, którym "Dragons Domga 2" próbuje się pochwalić, okazuje się być jedynie korytarzem z iluzją swobody - o tym też nikt nie wspomniał z naszych cudownych recenzentów, a przypominam, że niektórzy mieli dostęp do gry kilka tygodni przed premeirą. Brak możliwości prawdziwego zgubienia się czy odkrycia czegoś nowego powoduje, że gra staje się przewidywalna i nudna. Prawdziwa swoboda, jakiej oczekuje się od otwartego świata, została tutaj wyparta przez sztuczne ograniczenia, co niestety psuje całe doświadczenie.
Jeśli chodzi o fabułę to czasami zapominam, że coś takiego jest w "Dragons Domga 2". Nie jest niczym więcej niż banalnym podstawowym szkieletem jakieś pierwszej lepszej fabuły, który nie potrafi wciągnąć gracza. Brak zaskakujących zwrotów akcji czy interesujących postaci sprawia, że nawet najbardziej wyrozumiali miłośnicy historii mogą odczuć rozczarowanie - no ale są smoki no to git gut. W świecie gier, gdzie opowieść jest często kluczowym elementem do zaangażowania gracza, takie niedociągnięcia stawiają ten tytuł na dalekim planie, a raczej głębokim dnie. Pytanie tylko czy głębszym niż Diablo 4 czy jeszcze nie.
Dodatkowo, problemem, który pogłębia rozczarowanie związane z "Dragon's Dogma 2", są mikropłatności, które burzą równowagę rozgrywki. O tym też żaden z recenzentów nie wspomniał bo po co jak można nachapać się kasy i potem rżnąć debila bez doświadczenia w branży. Elementy takie jak kamień wskrzeszenia czy możliwość teleportacji do miasta, które powinny być dostępne w ramach naturalnego postępu w grze, zostają zamknięte za dodatkową opłatą. To zaburza dynamikę rozgrywki, faworyzując tych, którzy są skłonni wydać dodatkowe pieniądze, a tym samym niszcząc równość między graczami. Taka praktyka nie tylko obniża wartość doświadczenia dla graczy, ale także podważa zaufanie do dewelopera, który powinien stawiać na uczciwość i równość w dostępie do rozrywki. W rezultacie, "Dragons Domga 2" staje się nie tylko kiepskim tytułem, ale również przykładem złych praktyk, które niszczą integritę branży gier.
Od razu dopowiem dla tych mniej rozgarnięty homosapiens - nie, nie wyzywam was od p-wordów spokojnie, możecie się wstrzymać. Dochodzimy do czasów gdzie okno overtona jest nagminnie przesuwanie i całkowicie pobłażane. Gracze sami pozwalają na mikropłatności usprawiedliwiając je “No przecież możesz to sam zdobyć w grze”. Im częściej będziemy pozwalać na takie rzeczy tym częściej będą się pojawiać i to w coraz poważniejszej, rozległej opcji. Teraz wskrzeszenia i teleporty do miasta później będzie “Aby przejść grę wydaje kolejne 200 złoty i ciesz się z wygranej”. Jednak ten problem nie wziął się znikąd, gdyby od razu twórcy gier byli gnojeni za robienie takich rzeczy i nie byłoby durnych przychylnych głosów względem mikropłatności, to by teraz tego nie było. Dlaczego tak się dzieje i czemu jest tyle idiotów? Już wam mówię, badania wykazały, że facetów dzielimy na dwie grupy, na tych z wysokim IQ i na tych z niskim - rzadko się zdarza, że facet ma przeciętne IQ, ale bardzo często ma dość niskie. Większość graczy to zdecydowanie faceci, więc odpowiedź nasuwa się sama. Tutaj wkracza ta grupa z niskim IQ, która wykrzykuje takie durne komentarze i pozwala na mikropłatności, które już wcześniej pojawiły się W Resident Evil, Assasin Creed, Diablo Immortal czy w świetnym Diablo 4 bo przecież “Można to samemu zdobyć” albo “Ja nie mam czasu na gierke tylko dwie godzinki w niedziele to mi nie przeszkadza”. Za 5 albo 10 lat każda gra będzie jak takie Shakes and Fidget czy inne pay-to-win gówno z jakieś mobilki.
Możecie oczywiście popłakać się w komentarzach, że brednie pisze, gra jest przecież super i dobrze zoptymalizowana. “Mi dobrze działa i mi się podoba.”, dodatkowo wytknąć mi jakieś błędy interpunkcji czy literówki, ale ja przynajmniej nie kupuje preorderów i nie daje ruchać się na hajs bo z wykształcenia mam inny zawód niż bycie prostytutką, a widzę, że i tak już dużo osób zajmuje takie stanowisko i stoi w kolejce do wypięcia dupy. Miłej wielkanocy, pozdro.