Czy cena gry wpływa na przyjemność z rozgrywki?

Witam! Chciałbym omówić tu sprawę przeliczania godzin gry na złotówki i ogólnie, ile, kto jest w stanie zapłacić za dany tytuł. Najpierw nakreślę tu moja perspektywę i tak jak chciałbym powiedzieć, że przeliczanie czasu potrzebnego na ukończenie danego tytułu na wydane na niego pieniądze nie ma sensu, lecz wyszedłbym wtedy na hipokrytę. Często patrzę w tekstach recenzentów, ile godzin zajęło im dotarcie do napisów końcowych, zanim sam odpalę tytuł to wpierw szukam dane w bazie HowLongToBeat, no i czytam tez komentarze samych graczy. Nie jest to najlepsza metoda, bo każdy gra inaczej, ale daje mi to podgląd, ile mniej więcej czasu musze zarezerwować i co najważniejsze czy gra oprócz mojego czasu, warta jest też moich pieniędzy.
Dwa światy, czyli cena premierowa i cena wyprzedażowa.
Zakłada się ze cena nowej gry AAA wynosi 360zl (niedawno jeszcze 240zl), przypadku AA od 160 do 200zl, a w przypadku gier Indie rozstrzał jest ogromny, bo mali producenci sami nie wiedza na ile wycenić swoje dzieła, nie maja też ogromnych budżetów przygotowanych na marketing. Założę wiec, że średnio na indyki w cenie premierowej wydajemy 80-140zl, a najmniejsi wyceniają swoja prace nawet poniżej 60zl i jeżeli maja
szczęście to i tak mogą zarobić konkretne pieniądze, patrz Vampire Survivors, Balatro i wiele innych. Tyle, że te ceny nie są stale. Praktycznie w każdym przypadku, jeżeli wykażemy się odrobina cierpliwości to pierwsze przeceny zobaczymy juz 3 miesiące od premiery, i wydawcy też to wiedza, że najpierw trzeba zrobić hype poprzez kampanie reklamowa, potem obniżyć cenę, gdy juz kurz opadnie i robić regularne przeceny by sprawdzić, ile sztuk można sprzedać po jakiej cenie. Niestety w dzisiejszych czasach dopracowana gra na premierę to rzadkość. Jestem świadom, że gry stały się większe i studio nie jest w stanie naprawić wszystkich błędów, nieważne jak długo by nad gra nie pracowało, ale wiem tez ze wydawcy świadomie wydają niedopracowane gry z obietnica zalatania ich po premierze. Testowanie gry stało się zbędnym kosztem, które łatwiej zepchnąć na konsumenta. I tak klienci, którzy zapłacili najwięcej, nie dość ze dostają grę w najgorszym możliwym stanie, to wychodzi na to, że zapłacili tez za testowanie gry. FOMO i chęć cieszenia się rozgrywka z cala grupa są ważne, ale przeważnie najlepsza wersje dostają ci, którzy poczekali z poł roku albo więcej w o wiele lepszej cenie. Sam ustaliłem juz sobie limit ze nie wydam więcej niż 150zl a przeważnie wydaje mniej na to co mnie interesuje.
Za darmo to uczciwa cena.
Nie sposób nie wspomnieć o rozdawnictwach gier. Co tygodniowo Epic rozdaje nam grę lub gry. Nie zawsze są to topowe tytuły, przeważnie są to wysoko oceniane gry niezależne. Przekrój gatunków jest spory i wiadomo, że nie wszystko a raczej większość nie trafi w nasze gusta. Nie raz miałem tak, że włączyłem coś z Epica od niechcenia, a zostałem na długie godziny. Wydałem okrągłe 0 a zabawy miałem więcej niż przy czymś mocno przereklamowanym na co straciłem ciezko zarobione pieniądze. Gram w gry dla relaksu i jestem w stanie za to zapłacić, ale nudna gra daje mi poczucie straty zarówno czasu jak i pieniędzy, dobra darmówka lub tania gra z kolei sprawia, że pozyskałem coś cennego za nic. Są też oczywiście abonamenty PSplus i Xbox Game Pass, Amazon Prime, Humble Bundle i inne dające mi możliwość zagrania w nowe gry za ułamek ich premierowej ceny co również wpływa na mnie pozytywnie.
Powtarzalność to nie jakość.
Robienie gier to ryzyko. Budżety rosną z roku na rok, coraz więcej porażek wśród AAA. Nic dziwnego, że wydawcy chcą swoich gier-usług, zrobić po prostu kosztowny twór raz i zarabiać na skorkach i dodatkach. Konsumentom chyba tez łatwiej wydać większą kwotę raz i grać w coś regularnie, baza graczy skłonnych do kupienia wszystkich nowości za pełną cenę maleje. Tylko dobre gry na ponad 100h i dłużej to rzadkość. Oczywiście w każdym roku dostajemy takie cuda jak Elden Ring, Baldur Gate 3 a w tym roku juz Kingdom Come 2 i zaraz Monster Hunter, ale na każdą perle przypada po kilka sztucznie rozciągniętych tworów kopiuj wklej np. Assasin Creed Valhalla albo Starfield( dla mnie Elden Ring to też dużo powtarzalności). Po prostu twórcy zauważyli, że lepiej sztucznie rozciągać grę, zamiast skondensować zawartość do kilku godzin, moze jakość leci w dół, ale klient łatwiej moze siebie zracjonalizować zakup. W tym roku ma być też premiera GTA VI i juz się mówi o możliwej cenie 100 dolarów. I tak w przypadku Rockstarra to jest nawet zrozumiale, bo “piątka” do tej pory sprzedaje się znakomicie a
gwiazdy rocka grają we własnej lidze (serio nie widzę ani jednego konkurenta dla nich) to, gdy magiczna bariera cenowa pęknie po raz pierwszy w raz za pionierem, rusza inni, którzy przez AAA (albo i AAAA, A nie zna granic w marketingowym bełkocie) rozumieją rozbuchane budżety reklamowe bez wartości doznaniowej i artystycznej związanej z ich grami.
Sam uważam, że zarabiam wystarczająco, i stać by mnie bylo na kupowanie gier w cenie premierowej, ale nie robię tego, bo uważam ze nie powinienem, bo ta branża na to nie zasługuje. Spażyłem się nie raz, dając nabrać na marketingowe sztuczki nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Uważam, że cena wpływa na jakość doznania, nawet porównując z innymi graczami nie raz broniłem gry, która według mnie była 6/10, ale ja płaciłem za nią 1/3 pełnej ceny i moze dla mnie bylo to doznanie wystarczające ze te pieniądze i sam bym był pewnie zdenerwowany gdybym zapłacił więcej. Nie raz też nieznana gra za darmo albo poł darmo dala mi więcej radości niż głośny tytuł i uważam ze cześć tej radości to stosunek wydatków do zawartości. Jeżeli gra szanuje mój czas i pieniądze to jak najbardziej ma to wpływ na moja zabawę.
Nie chce zaglądać nikomu z was do portfela, ale czy możecie podzielić się swoimi wrażeniami, napisać czy waszym zdaniem stać was na gry (nie ile zarabiacie), decyzji zakupowych, których żałujecie i zastanowieniu się czy cena miała wpływ na wasze pozytywne lub negatywne odczucia?
P.S. Bardzo możliwe, że recenzenci nieświadomie inaczej oceniają gry, które dostali do recenzji za darmo od tych, które musieli kupić za własne pieniądze