ManipuGracja #1 - jak oszukać by (nie)zarobić

BLOG
107V
user-2111059 main blog image
Hora | 19.11, 14:07
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

To nie będzie recenzja gry Dragon Age Veilguard. Posłuży jedynie nam owa produkcja do zobrazowania manipulacji, jakich dopuszczają się firmy pokroju EA, aby uzyskać swój odgórny cel, czyli sprzedać jak najwięcej kopii, jak najniższym kosztem możliwym. Zwodzenie odbiorców jest tym łatwiejsze im mniej zaznajomiony z potencjalną machinacją jest nieświadomy konsument. W tym materiale przybliże największe, najbardziej rzucające się w oczy sztuczki, których przeciętny gracz, nie śledzący wiadomości o danej grze, mógłby wcale nie zauważyć i złapać się na nie, a co za tym idzie zostać wprowadzonym w błąd przed zakupem takiego produktu.

 

    1. Manipulacja wizualiami - zmień materiały wideo, nie zmieniając samej gry.

9 czerwca 2024 r. na kanale YouTube pojawia się pierwszy zwiastun Dragon Age Veilguard, który zderza się z katastroficznym wręcz odbiorem ze strony widzów. 47tys. polubień w stosunku do 293tys. kciuków w dół musiało dać działowi marketingu wiele do myślenia, ponieważ wideo premierowe, opublikowane dnia 24 października 2024 r. cechowało się już o wiele bardziej stonowanymi kolorami i nastawieniem na znikome mroczne strony Veilguard. Ładnie tę różnicę można zauważyć porównując same obrazki thumbnailów danych zwiastunów. Przy pierwszym na fioletowym tle widzimy olbrzymią twarz Taash, sugerującą, że wówczas EA jeszcze nie wstydziło się zaprezentować najgorszego aspektu tejże produkcji (czy to wyglądu Qunari, czy samej Taash, wam to zostawię do oceny). Natomiast na drugim widzimy już smoka spowitego w cieniu ze świecącymi się niepokojąco ślepiami, znacząco bardziej nazwiązując do oczekiwań graczy, zwłaszcza fanów serii. Odbiór drugiego zwiastunu odbił się lepszym echem, ponieważ tutaj stosunek polubień do kciuków w dół wyniósł 26tys. do 39tys. co dalej plusuje się negatywnie, aczkolwiek nie przytłaczająco negatywnie, jak pierwsza zapowiedź.

    2. Manipulacja wspomnieniami - odwołaj się do nostalgii fanów serii.

Dustborn osiągnął pik graczy na Steam w postaci zawrotnej ilości 83 grających jednocześnie, co jak na fakt bycia wyprodukowanym przez renomowaną firmę Quantic Dreams pozostawia wiele do życzenia. Zapytasz się pewnie co to jest Dustborn, albo co to ma do rzeczy przy omawianej produkcji? Ano to, że gdyby Dragon Age Veilguard nazywało się tylko "Veilguard" podejrzewam, że miałoby porównywalny odbiór z Dustbornem. Nie oszukujmy się, nostalgia sprzedaje się najlepiej. Gdy zagorzali fani starych gier RPG słyszą "BioWare" od razu zwracają uwagę na produkt, a gdy jeszcze dorzucić przedtytuł "Dragon Age", wówczas sprawiasz, że ich niewinne umysły zaczynają melancholijnie roztrząsać ich własne pierwsze przygody w Dragon Age Origins. Tylko te trzy słowa: "BioWare", "Dragon" i "Age" odpowiadają spokojnie za 90% obecnej sprzedaży Veilguard (wystarczy porównać same piki graczy na Steam przy premierze Veilguard i Dustborn, wiedząc co tak narawdę zainteresowało konsumentów).

    3. Manipulacja oczekiwaniami - spowoduj by dwie skrajne grupy mówiły o produkcie.

Nie jest przypadkiem, że po źle przyjętym pierwszym zwiastunie dział marketingowy wciąż postanowił opublikować pierwszy materiał z rozgrywką, gdzie pierwsze 2/3 filmiku skupiały się na kreatorze postaci. Miało to na celu dwie rzeczy. Po pierwsze zwrócić się do każualowych graczy serii Dragon Age, np. dużego odsetka kobiet, dla których to nie fabuła ma znaczenie, a postaci i relacje między nimi.  Po drugie przedstawić temat, który wzbudzi największe kontrowersje, czyli blizny po masektomii, przebrawienia skóry, niebinarność, itp. aby pobudzić najbardziej ekstremistycznych odbiorców treści do rozniesienia wieści drogą pantoflową. 

Na swój sposób taka strategia nie jest głupia. Gracze każualowi wydają większe sumy na pojedyncze produkty, mimo że statystycznie kupują gry rzadziej. To oni mają większą szansę kupienia gry na premierę, niż popkulturowy gracz, ponieważ tacy ludzie nie będą się zagłębiać w temat, śledzić wszelkiego rodzaju faux pas deweloperów, tylko skonsumują produkt, a najchętniej jeszcze na Święta, gdy wypada kupić komuś prezent, który jest opakowany w ładne, bezpieczne treści. Na tym etapie nie jest rozważany fan danej serii, ponieważ taki odbiorca i tak kupi grę z uwagi na fakt, że został już zindoktrynowany przez własną nostalgię tak, aby wyłączyć krytyczne myślenie przy zakupie gry (odwołując się do ptk 2).

Natomiast ekstremiści są świetnym PR-owym modelem rozsiewania wieści po najniższej linii oporu. Żaden Twitterowy bot, żadna reklama tak szybko nie rozniesie informacji o produkcie jak ludzie, którzy świadomie nim gardzą, ponieważ takie osoby rozprzestrzenią wieści za darmo i będą o nich mówić znacznie dłużej i częściej niż umiarkowani fani danej marki. Czy to odbija się na sprzedaży? Najczęściej tak, ale nie jest to dana stała z racji, że po obu stronach barykady są ludzie, którzy wcale nie grają w gry wideo i w niektórych przypadkach mogą przyćmić na portalach społecznościowych prawdziwych potencjalnych klientów w opinii na temat odbioru gry. Jednak "czarny PR" w przyapdku Veilguard bardziej mu zaszkodził, niżeli pomógł, co widać po premierze gry.

    4. Manipulacja wynikami - niech tylko zaprzyjaźnione redakcje otrzymają kopię gry.

Najwyższej jakości formą pochlebstwa jest imitacja, a nic nie jest bardziej odtwórcze i powtarzalne, niż pierwsze recenzje branżowe na temat Dragon Age Veilguard. Wszystkie, niczym mantrę, powtarzają frazes "powrót do formy". Jest to tak zauważalne, że od razu nasuwa przypuszczenia, że albo redakcje zostały zakontraktowane do tego, aby użyć konkretnych frazesów, żeby otrzymać kopię recenzencką, albo miały sam temat tak głęboko gdzieś, że pozwoliły Chat GPT napisać je za nie. Wynik jest jednoznaczny, brak bezstronniczego podejścia do produktu, a co za tym idzie świadome wprowadzanie konsumenta w potencjalnie zły zakup.

YouTuber WolfheartFPS, jak i innych trzech równie zaprzyjaźnionych z BioWare twórców materiałów nie otrzymało kopii recenzenckiej tylko i wyłącznie przez to, że nie byli bezkrytycznie zachwyceni Veilguard, a przypominam, że mówimy tutaj o osobach, które nawet po premierze pierwszego trailera były nastawione optymistycznie względem nadchodzącej nowej odsłony Dragon Age. To pokazuje swego rodzaju infantylność po stronie EA, ponieważ chęć uciszenia wszelakiej krytyki, byleby Veilguard otrzymał same 9-10/10 na premierę, odbiło się niemiłą czkawką dla dewelopera, ponieważ gracze nie znoszą cenzury, a Internet ma to do siebie, że można w nim znaleźć nawet to co skrzętnie próbuje się ukryć.

 

      Podsumowując #1 część ManipuGracji jestem wstanie was zapewnić, że pik graczy poniżej 90tys. był zasługą świadomych konsumentów, którzy korzystając z kognitywnego rozpoznawania wzorców, wiedzieli dlaczego nie chcieli kupić tej gry, niezależnie na jakie aspekty by się nie powołali. Jednak to nie zmienia faktu, że wśród tych 90tys. było sporo nieświadomych lub zapatrzonych w nostalgię odbiorców, którzy niepotrzebnie przyłożyli się do tego, że portale growe, jak i wiele dyskursów na mediach społecznościowych stworzyło z średniego produktu prawdziwie zauważalny szum medialny, który tak przypadkowo wypadł akurat w okolicach wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Czy to już teoria spiskowa, czy niefortunny zbieg okoliczności? Wam to pozostawie do osobistej oceny.

Oceń bloga:
2

Co sądzisz o Dragon Age Veilguard?

Wspaniała gra, nie wiem o co ludzie się pultają
31%
Średniak, którego popularność rozdmuchały portale brażowe
31%
Słaba gra, laurka propagandowa deweloperów
31%
Pokaż wyniki Głosów: 31

Komentarze (9)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper