Recenzja Mount and Blade 2 Bannerlord
Mount and Blade to niecodzienne połączenie sandboxowego RPG ze strategią o zarządzanu oddziałem. Wcielamy się w średniowiecznego lorda i ruszamy w wir przygód. Od nas zależy do którego królestwa się przyłączymy i jak będziemy w nim funkcjonować.
Druga część została wydana we wczesnym dostępie. A następnie 25 października 2022 odbyła swoją oficjalną premierę na PC, oraz konsolach PS4 PS5, XBOX ONE, XSX. Gra jest jednak jednak znacząco inna od poprzedniczki. Przedewszystkim bardziej liczy się w niej opowieść. Ta jest dość sztampowa i opowiada o jednoczeniu upadłego cesarstwa które w dawnych czasach dzieliło i rządziło całą krainą. Na domiar złego przeszkadza w swobodnym wspieraniu wybranej frakcji i udziału z nią w bitwach. Problem w tym że nie da się na nią machnąć ot. tak ręką. Raz że przez olewane questów fabularnych robi się nieznośnie trudno, a dwa można wybrać tryb sandboxowy, ale traci się dostęp do osiągnięć. Pierwsze Mount and Blade nie miało fabuły. Były w nich krótkie zadania fabularne na początku pełniące rolę samouczka, ale po ich ukończeniu mogliśmy się bawić jak nam się podobało. Ja jako że mam wywalone na osiągnięcia porzuciłem kampanię fabularną w połowie i zacząłem bawić się trybem sandboxowym.
Nie mniej to nadal dobre RPG, a wzasadzie dzięki przebudowaniu wielu mechanik jeszcze lepsze. Podaba mi się nawy system rozwoju postaci. Ten polega na wybieraniu co ileś punktów umiejętności jednego z dwóch przeciwstawnych perków. Nie możemy być dobrzy we wszystkim, nawet jeśli przyjdzie nam do głowy wymaksować wszystkie umiejętności. I to jest super. Samo tworzenie bohatera także przeszło zmiany. Możemy wybrać jedną z 6 nacji. Każda ma inne profity. Mamy całkiem rozbudowany kreator postaci i tworzenie początkowego buildu przez odpowiedzi na pytania. Premie do umiejętności zalerzą nie tylko od odpowiedzi, ale od kultury jaką wybraliśmy.
Gra jest też lepiej zbalansowana, zarówno jednostki jak i bronie. Szkoda trochę że nie podzielono pancerzy. Ale i tak jest dużo lepiej. Tu wreszcie jest sens grać i dowodzić piechotą. We wsześnieszych częściach liczyła się tylko konnica, piechociarze po za może łucznikami służyli ty do niczego. Tu piechota całkiem nieźle osłania konnicę i to jest ok. Oczywiście można wojakom wydwać polecenia. Mo to też wpływ na grę podczas oblężeń. Bo w nich trzeba grać pieszo. Jeśli chodzi o bronie. To znacznie trudniej jest zdobyć broń dwuręczną. Zaś kusze i broń drzewcowa wymagają wprawy. Jeśli nie spodobają nam się gotowe bronie możemy stworzyć własne w kuźni. Ja z broni zakochałem się w łukach i toporach. Choć i szable lubię
Gra chodzi dobrze choć często łapie bugi i glicze graficzne, zwłaszcza przy wyświetlaniu tekstów. Sama grafika wygląda bardzo ładnie. Szczegulnie podobały mi się miasta i wioski. Jest też bardziej kwawo i mięsiście i to jest super. Choć nie ma odcinanych członków.
To nadal stare dobre Mount and Blede. Mimo złej decyzji co do fabuły, gra spełni oczekiwania fanów. Bawiłem się doskonale.