ESP Ra.De.Psi - czy to syndrom kryzysu wieku średniego?

Czołem kur... Tu Zdun a to kolejny wypociny na tematy związane z pięknem mniej znanych ale jakże pięknych gier wideo.
Dokładnie rok temu przeżyłem zupełnie przypadkowo growe oświecenie. Otóż po zakupie nie taniego i porządnego Arcade sticka do bijatyk chciałem skosztować innych gatunków growych dedykowanych temu jakże dorodnemu kontrolerowi do gierek. Po graniu na nim w bijatyki i beat em upy wszelakie doszły mnie chęci na spróbowanie mocniej gatunku o nazwie shmup (shoot em up). Jako że do tej pory byłem niejako Januszem tych tworów poszukałem w sieci jak również podpytałem znajomych przyjaciół którzy znali się na rzeczy - w co by tu zagrać. Jak jeden mąż i organizm niemal wszyscy krzyknęli jednogłośnie że najlepsze gry z gatunku prezentuje japońska firma Cave studio i niczym stary squaresoft w jrpg czy rockstar z openworld'ami tak ta japońska jaskinia ma przydomek doktorów od "shmupow" . W każdym razie to już ponad rok temu zakupiłem na psn (krajowym i japońskim na zmianę) około 50 gier z tego gatunku (wiem posrało mnie) wydając na nie małą fortunę a ja przeżyłem... "Grową nirvane ". Naprawde powiadam wam przyjaciele kozy mej, zassało mnie i trzyma nadal. Te najczęsciej strzelające stateczki sprawiły przez cały ostatni rok że cieszyłem się gameingiem znów jak chłopaczek z szkoły podstawowej odkrywając go na nowo.
Ps. Jako ciekawostkę znalezioną w sieci odnośnie gatunku: jakiś hamerykanski recenzent większego portalu o grach pisał że kiedyś pracował w sklepie z grami w nowym jorku (czasy ps2/xbox/gamecube). Pewnego dnia przyszedł do niego amerykański dość znany aktor, wszedł w garniturze- grzecznie sie przywitał, nie szukał żadnej innej gry zapytał jedno zdanie "jest już może nowy Raiden?" Wziął go pod pachę i męskim testosteronowym ale zarazem ucieszonym wzrokiem kiwnął do tego sprzedawcy i wyszedł. Czytając ten felieton (pewnie dziś go nie znajdę tyle tego czytałem) doszło do mnie że gatunek shmupów jest czysty, męski, dojrzały a wręcz jest jakąś drogą życia w której mężczyźni w pewnym wieku pk prostu są w stanie zrozumieć jego przesłanie. Tak chyba na ten moment nie ma dla mnie drugiej tak czystej i nieslepowanej gatunkowo w giereczkowie całym jak właśnie "shmup" a podseria takowych czyli bullet hell jest niczym nieskrępowany niczym growy seks i intymny taniec człowieka poszukującego w grach jednego czystego czynnika a zwie się: "oświecenie w growym świecie ". Dobra znów odelcialem gdzieś w piz.. a miało być o ESP Ra.De.Psi.
Sama gra to czysty, niezepsuty dzisiejszą branżą bullet hell od właśnie mistrzów gatunku czyli Cave Studio. Ale zacznijmy od początku i o tym dlaczego w pierwszym rzucie chociaż jak pisałem wcześniej zagrałem w ponad 50 gier z gatunku ta idzie jako pierwsza do golenia? Otóż wszyscy urodzeni w okolicy mojej (lata 80te) nie są zbytnimi zapewne znawcami mangi czy innych animek (ja również nie jestem) ale niemal każdy z nas jak słyszy : Akira , Ghost in the Shell czy Armitage 3 myślę że momentalnie ma "kisiel w gaciach ". Otóż własnie ESP Ra.De.Psi ma dla mnie feeling tamtych anime sprzed tych ponad 30 lat. Urzekło mnie to już na start. Do wyboru mamy trzy postacie znacząco sie od siebie różniące tym jak strzelają (chłopek strzelający ogniem, dziewczynka lodem i taka cyberpunkowa laska ala ta z armitage strzelająca czymś fioletowym - chyba ma to przedstawiać jakiś mrok) oraz czwarta postać którą odblokujemy dopiero po przejścoiu arcade mode. Każdą z nich ataków mamy dwa rodzaje: mocniej obszarowy ale ale zadający bossom mniej obrażeń i mocniej skondensowany i ukierunkowany atak mocny który idealnie nadaje się na silniejszych przeciwników i bossów ale na cały rój przeciwników raczej jest bezużyteczny, w tej grze w przeciwieństwie do innych przedstawicieli gatunku: zamiast bomb klasycznych mamy "charge'owaną" tarczę która po puszczeniu przycisku i absorbcji odpowiedniej ilości pocisków (a jest to bullethell więc jest ich naprawdę dużo) odpala atak specjalny który robi z przeciwikom przysłowiową z dupy Jesień Średniowiecza. Jak to a zwykle w bullet hellach bywa już tłumaczę o co chodzi jakby... Mamy pięć etapów które w przypadku tej gry są uwarunowane poziomem trudności oraz kolejnością występowania zależne od wybranej postaci i przedzieramy się w piekielnym balecie przez te etapy starając się unikać setkom różnokolorowych kul i wiązek laserów puszczanych w naszą stronę. Zadanie jest wydaje się proste: zastrzelić wszystko na ekranie i unikać na tyle promieni i kul przeciwików aby samemu nie zginąć, może wydawac się prostę bo nasz stateczek czy w tym wypadku chłopek którym gramy posiada hitbox jako małą kuleczkę która nie jest większa niż jego brzuch a same kule nie zadają obrażeń przelatując przykładowo przez jego kończyny... I wiecie co ? Soulsike się ku... przy tym chowa. Aby zaznać shmupowej nirvany zboczeńcy gatunkowi starają się aby w ciągu tych około czterdziestu minut potrzebne na ukończenie gry (standard gatunku) zrobić grę na tzn 1CC czyli nie doprowadzić do napisu continue, najprościej rzecz ujmując skończyć arcade mode w grze na przysłowiowych trzech życiach. Mi się to w ciagu tych około 25 godzinach spędzonych z grą nie udało dokonać tego karkołomnego zadania ale z przejscia na przejście ginę coraz mniej poznawając coraz lepiej sam tytuł. Więc tak gry z gatunku shmup/ bullet hell to na papierku zabawa na 40 minut ale w rzeczywistości nawet nie zasmakujecie gry i nie o to w niej chodzi by po takim czasie odłożyć pada. Jest to ukłon i czyste piękno gier które już dziś niemal wymarły czyli 100% arcade. Tu nie ma "easy to play i hard to master", pomimo prostego w wręcz prostackiego oraz intuicyjnego sterowania tytuły z tego gatunku nie są w ogóle proste. Trzeba do nich usiąść i mało tego ażeby w nie grac a nie jedynie "pykać" wymagane wręcz jest zaopatrzenie się w arcade sticka inaczej cięzko nam będzie na padzie śrubować wyniki i stawać się w nie coraz lepszymi (pady jako kontrolery mają za małą precyzję być grać w ten gatunek efektywnie). Podsumowując grania jak to w tego typu produkcjach bywa jest na 40 minut ale aby być w danym tytule dobry licznik prawilnie powienien oscylowac na trójzerowych (tak 100+) godzinach by uważać się za dobrym w tego typu produkcjach. One po prosru wymagają od nas poznania siebie na wylot i maksymalnej reakcji w każdym moemncie trwania. Ile dacie z siebie grając w nie jest zależne tylko i wyłącznie od waszych chęci i woli. Jeśli jak ja poczujecie niemal oświecenie obcowania z czymś Bosko cudownym uwieżcie mi to może być wasza przepaść ku lepszemu gameingowi i zaczniecie jak ja srać na ten cały nowy gameing bo mechaniczxnie dzisejsze czasy i wielkie AAA nijak się mają do piękna tego arcade. Jakie tryby mamy do wyboru w tym porcie z japońskiego Arcade? otóż jest tu very easy mode w którym pocisków przeciwników jest 2/3 mniej i jest to idealny tryb na pierwszy run dla osób które dopiero zaczynąją przygodę z gatunkiem ale musicie wiedzieć że jego przejście nijak się ma do ukończenia gry. Jest tu też zabawa już prawdziwa w formie arcade gdzie jak pisałem wcześniej gra nie wybacza najmniejszych błędów i trzeba ją poznać by mówić że umie się w nią grać, jest jeszcze dodatkowy tryb w którym ćwiczymuy dane sekcje będąć nagradzani punktowo i włąsnie za jej pośrednictwem uczymy sie choćby reakcji na bossów. Poniżej znajdziecie jakiś tam mój gameplay z tej gry: jako że od dłuższego czasu nagrywam 100% moich wojarzy z grami wideo nie sprawdzxałem co tam będzie dałem jakiś link z czasów kiedy uczyłem się w nią grać...
Oprawa jak każdy widzi jest mocno stylizowana ale co robią z kolorystyką i designem mistrzowie arcade od Cave studio z tymi pikselami to przechodzi ludzkie pojęcie. Tytuł wygląda i brzmi od początku do końca zjawiskowo jak w sumie każda z ich poznanych przeze mnie tworów (łącznie z dziesięc sztuk) cudowny cyberpunkowy klimat w tym wypadku który jednoznacznie kojarzy mi się z takimi gigantami animkowymi lat 80 tych jak Akira / Ghosty czy armitage sprawiają że mi "michałek" sam staje jak tylko zabieram się za kolejnego loopa ku próbie i chwale legendarnego 1CC. Dzwiękowo jest tip top i mucha nie siada : lekko chóralne ambientowe kawałki z gitarowymi riffami to to co misie lubia najbardziej i czują że to jest własnie to w growym świecie. W kazdym razoie jak zauwazyliście ja się na oprawie wideo w gierkach nie znam ale cudowności designowa i estetyka tego tworu to moje tip top i naprawdę nie umiem złego słowa o niej napisać. Podsumowując jeśli doszliście do tego momentu i chcecie spróbować: musicie! Jest jeden z opus magum gatunku od mistrzów ze studia Cave. Ale jesli jak większosć ludzi "sracie" na strzelanie "stateczkiem": to tekst ten was napewno nie zachęci... w każdym razie ja wiwatuje! Viva la Cave studio!!! Nara szpara.
ps. rok temu na moim kanale yt powstała recenzja ESP: dziś sporządzona na nowo w formie pisanej, w ogóle zapraszam was na niego, zobaczycie tam mase recenzji, gameplayów czy zmagań turniejowych w bijatyki:
Ps2. Gry nie ma w naszym rodzimym psn: trzeba posiłkować się japonską wersją sklepu ale gra to do cholery shmup i spokojnie mozecie celować w krzaczkową wersje.