KINO: Ewolucja Planety Małp - recenzja +BONUS

Sprawdźmy jak przebiegła Ewolucja Planety Małp. Zapraszam do recenzji i wyrażania własnego zdania!
Uwielbiam komiksy, lubię sci-fi, w klimatach postapo pływam jak ryba w wodzie. Wydawałoby się że Planeta Małp to temat który jak najbardziej mi podejdzie, ale o dziwo, ta seria nigdy nie była w kręgu moich zainteresowań. Trudno oczywiście nie znać kultowej serii, gdy jeszcze kilka lat temu Polsat namiętnie powtarzał co weekend całą serię w okresie letnim. Remake Tima Burtona nic w tym temacie nie zmienił. Ba! Wydawał mi się gorszy niż oryginał i dziwnie przekombinowany. Dlatego też trzy lata temu dostałem solidnego liścia w twarz co się Genezą Planety Małp zwał.
Geneza był całkowicie innym filmem od swoich poprzedników. Przede wszystkim różniła się klimatem całej opowieści. Oglądało się to z całkiem innymi emocjami niż starsze filmowe rodzeństwo. Można powiedzieć że reżyser zrebootowanej jedynki - Rupert Wyatt genetycznie zmodyfikował wyobrażenie o marce, tak jak zrobił to Will Rodman (James Franco) ze swoją małpą w filmie. Ewolucja Planet Małp ku mojej uciesze idzie tym samym tropem co poprzedniczka, rozbudowując swoją ścieżkę w niespodziewany przeze mnie sposób.
Ludzkość zostaje zdziesiątkowana – to mało powiedziane. Pozostały tylko niedobitki. Wszystko przez tzw. małpią grypę roznoszoną przez małpy na których przeprowadzano genetyczne eksperymenty. Odpornym ocalałym do życia potrzebna jest energia elektryczna. Jej źródło leży w okolicy ogromnego skupiska małp.
Niespodziewanym w tej całej historii jest to że jest ona opowiadana z perspektywy małp, a nie ludzi. Przez większość seansu będziemy podziwiać pracę speców od efektów specjalnych, niekiedy tylko zagłębiać się w mocno poturbowany znany nam miejski świat, w którym przyroda upomina się o swoje. Skojarzenia z The Last of Us są bardzo na miejscu, bo w pewnych momentach produkcja wygląda jak ekranizacja ww gry.
Design miasta jest perfekcyjny i bliski sercu graczy, ale to efekty specjalne grają tutaj pierwszą rolę, czyli małpy. Chociaż mój mały malkontent w środku gada że przecież widać że to nie prawdziwe małpy, to wpychając go z powrotem do środka muszę przyznać że każde kolejne ujęcie małp ogląda się niesamowitym zafascynowaniem. Ruszają się bardzo naturalnie, do tego przez większość czasu stado porozumiewa się ze sobą za pomocą gestów, niekiedy tylko w przypływie większych emocji wypowiadając cokolwiek. Język migowy wymusił również na zwierzęcych (na pewno?) bohaterach niewiarygodną wręcz mimikę twarzy. Widać strach, gniew, radość, smutek... Małpy w tym filmie są bardziej ludzkie niż ludzie! Wszelkie relacje i interakcje tych stworzeń ze sobą ogląda się niekłamanym zafascynowaniem. Nie zaskoczyłoby mnie gdyby Cezar (Andy Serkis), czyli przywódca małpiego stada i główny bohater Ewolucji, powalczyłby o Oscara (co z drugiej strony byłoby dość ciekawym zjawiskiem w kinie). Naprawdę coś zjawiskowego.
Emocje odczuwalne przez postaci przenoszone są na widza. W całej tej historii bardzo kibicowałem bohaterom. Wiedziałem do czego to wszystko doprowadzi. W końcu to nie jest nowa franszyza, ale mimo wszystko czułem się z nimi emocjonalnie związany. Pod względem psychologicznym film Matta Reeves’a jest ogromnie rozbudowany.
Z poprzednimi akapitami wiąże się pewne obiektywne „ale”, czyli cały ludzki wątek, który w porównaniu z kontr bohaterami wypada nieziemsko blado. Gary Oldman jest wyłącznie wabikiem na niezdecydowaną publikę w całym tym mechanizmie, zaś scen z jego udziałem jest duuuuużo mniej niż wskazywały na to zwiastuny. Nie winię twórców, w końcu musieli wymotać jakąś gwiazdę żeby dojść do szerszej publiczności. Jedynym jasnym punktem jest Jason Clarke jako Malcolm, czyli główna ludzka postać w fabule. Ale to tylko w porównaniu z innymi ludźmi, bo z małpami nie ma o co walczyć.
Co mi się subiektywnie nie podobało to brak Jamesa Franco. Co się stało z jego postacią? Nie wiadomo. Czyżby brak chęci aktora do powtórzenia roli, wymazała ją na stałe z tego świata?
Nie ma co się czepiać też (wzorem poprzedniczki) małej ilości scen akcji, bo możliwość podziwiania rewelacyjnie odwzorowanych małp w pełni to rekompensuje. Do kompletu wynurzeń wypisać należy również że TA seria Planety Małp to nadal całkiem inny klimat od poprzedników, co fanatykom pierwowzoru nie musi przypaść do gustu. Choć z drugiej strony ta inność nowej serii jest jej siłą.
Planeta Małp ewoluuje teraz w znaną już nam stronę, ale krocząc przy tym w nieznany nam sposób. Kto jest dobry, a kto zły? Małpy pozytywem, ludzie negatywem? A może zbytnie wyewoluowanie jednych i drugich stwarza czarno-białe podziały miedzy wszystkimi? Polecam obadać to samemu w zaciszu sali kinowej.
OCENA: 9 / 10
BONUS:
Przed seansem polecam obadać trzy krótkometrażówki wprowadzające w Ewolucje PM. Dzieją się pomiędzy Genezą a Ewolucją. Moim faworytem jest trzeci filmik, który zbudowany jest na świetnym pomyśle. Otóż historia opowiedziana jest z perspektywy …a zresztą sami zobaczcie i się domyślcie ;]
-
Pierwsza - rok po wybuchu epidemii.
-
Druga – 5 lat po wybuchu epidemii.
-
Trzecia – 10 lat po wybuchu epidemii.