Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości - Recenzja 2.0 Filmu
Batman. Superman. To co, który będzie krwawił?
Zapraszam do przeczytania recenzji filmu Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości.
Szumnie zapowiadane spotkanie Supermana z Batmanem w końcu nadeszło. W filmie Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości próżno jednak szukać pogawędki przy kawie dwóch superherosów. To nie będzie miłe spotkanie, a pojedynek. Na pięści i na słowa.
Zanim ktoś z Was zabierze się za nową produkcję sygnowaną logiem DC Comics, a nie interesujecie się tematem to informuję że Batman w tym filmie nie jest tym z trylogii Mroczny Rycerz od Christophera Nolana (Batman: Początek, Mroczny Rycerz, Mroczny Rycerz Powstaje). To nie jest kontynuacja tamtych dzieł, ale kontynuacja Człowieka ze Stali (Man of Steel) Zacka Snydera.
Ciekawostka
Uniwersum filmowe DC
Filmowe uniwersum DC zapoczątkowane zostało przez film Man of Steel (Człowiek ze Stali). Jego kontynuację Batman v Superman: Dawn of Justice możemy oglądać w kinach. Kolejnym filmem będzie Suicide Squad (3 sierpnia 2016), Wonder Woman (23 lipca 2017), Justice League Part 1 (17 listopada 2017), The Flash (23 marca 2018), Aquaman (27 lipca 2018), Shazam (5 kwietnia 2019), Justice League Part 2 (16 czerwca 2019), Cyborg (3 kwietnia 2020), Green Lantern Corps (19 czerwca 2020). Uniwersum serialowe DC (Arrow, Flash, Legends of Tommorow, Constantine, Vixen, Supergirl) nie wchodzi w skład filmowego.
Po objawieniu światu Supermana i finałowej potyczce z ludźmi jego rasy ludzkość zadaje pytania - Kim jest dla nas Superman? Zbawieniem, przekleństwem, strażnikiem, zagrożeniem... Bogiem? Jedni upatrują w nim mesjasza, czcząc go niczym Boga. Drudzy szczerze go nienawidzą. Prezentacja jego "boskiej" mocy podczas walki Kryptończyków w Metropolis pokazała jaką destrukcyjną potęgą włada jedna istota. Jedna istota, która dzisiaj jest dla nas łaskawa. Ale co jeżeli któregoś dnia ten "kosmita" rozzłości się, postanowi nami rządzić albo w ogóle zgładzić rodzaj ludzki? Gdzieś tam w mrokach Gotham City, miejska legenda, tzw. Batman rozmyśla nad Człowiekiem ze Stali. Jeżeli jest szansa by Superman kiedyś stał się złym, to nie można do tego dopuścić. Trzeba zgładzić tę potęgę.
Punkt wyjścia filmu okazuje się szalenie ciekawy. Strach przed potęgą Supermana jest tutaj wszechobecny i to on panuje w nowym filmie Zacka Snydera. Ludzie go ubóstwiają albo przeklinają. W obu przypadkach to strach przed Bogiem. Reżyser bardziej się jednak skupia nad nienawiścią do obcego. To świeża alternatywa w odróżnieniu od filmów Donnera i animacji o Supermanie. Może nawet bardziej rzeczywista.
Już jedna z początkowych scen, w której możemy zobaczyć jak wyglądała walka Kryptończyków z perspektywy człowieka w Metropolis jasno tłumaczy genezę strachu i nienawiści do istot z innej planety. Bruce Wayne w drodze do oddziału swojej firmy w Metropolis chcący dopilnować by wszyscy się ewakuowali. Sceny pięknie w swojej tragedii. Nagle jasne się staje czemu Mroczny Rycerz uważa Supermana za zagrożenie. Tymczasem gdzieś na Ziemi znaleziono szczątki rodzinnej planety Supermana.
Ciekawostka
Trefny zwiastun
Swego czasu szerokim echem (czkawką?) odbił się drugi zwiastun BvS. Wielu narzekało że kompletnie popsuje im to odbiór filmu, gdyż cały filmik wyglądał jak kompletne streszczenie filmu. I rzeczywiście coś w tym jest - nie wiedzieć czemu ktoś postanowił pokazać nam ukrytego przeciwnika z filmu. Do tego filmik ukazuje Batmana jako nie mającego szans z Supermanem. Na szczęście trailer finałowy zmienił to na dobre. Ten ostatni zwiastun polecam obejrzeć dla niezdecydowanych, a trailer nr 2 omijać szerokim łukiem.
Bruce Wayne/Batman to facet już po czterdziestce. Zmęczony swoją ukrytą profesją. Męczony demonami przeszłości. Jego doświadczenia, ze zła nie da się wyplenić sprawiły że stał się zgorzkniałym. Ten Batman, wzorowany na bohaterze z komiksu Franka Millera Powrót Mrocznego Rycerza, to inny bohater niż jego dotychczasowe kinowe wcielenia. Jest brutalny w swoim dążeniu do celu. Nie boi się nawet zabić dla dobra sprawy. Jest zdesperowany. Reżyser co jakiś czas pokazuje nam skrawki jego historii, czemu Batman jest taki jakim go zastaliśmy. Zdewastowany strój Robina w jaskini, zniszczona posiadłość Waynów, tajemnicze przesyłki z wycinkami gazet. To potęguje klimat, sprawia masę zabawy fanom komiksów, ale z drugiej strony laikom - tylko kinomanom zadaje zbyt wiele pytań. Nikt się nikomu nie tłumaczy - więc czy to szacunek dla inteligencji widza, zadanie mu pracy domowej, "funu" z wyłapywania smaczków, a może pójście na łatwiznę i zwiastun kolejnych produkcji spod szyldu DC Comics? Twoja broszka czy lubisz gdy gdy bohaterowie żyją własnym życiem, nie zatrzymując się by ci wszystko wyjaśnić, czy może wolisz mieć podane wszystko na tacy. Ja jestem w pierwszej grupie. Jednak przyznać muszę że gdy z materiałów prasowych dowiadujemy się więcej niż z filmu to jednak coś tutaj nie do końca zagrało.
Zagrał za to świetnie Ben Affleck. Powyższy opis bohatera wręcz z niego paruje. Trudno mi stwierdzić czy to najlepszy kinowy Batman czy gdzieś dalej na podium. Jest po prostu inny. Co innego że sama aparycja aktora, rysy twarzy (Batman: TAS się kłania?) i fizyczność bardzo pasują do tej postaci. W stroju Człowieka Nietoperza wygląda kozacko (nie mogę tego inaczej ująć). Reżyser pokazuje go do tego często nie wprost, gdzieś tam ukrytego w kadrze, w mroku. Dokładnie rozumie kiedy bohater dobija do granicy zajebistości z kiczem. Dlatego też widzimy go w mroku i to noc jest przeważającą częścią akcji.
Ciekawostka
Wersja reżyserska (?)
Pierwotna wersja Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości była o 30 minut dłuższa od kinowej oraz dostała kategorię R. Taką wersję dostaniemy w wydaniu Blu-Ray. Co ciekawe całkiem niedawno Warner Bros opublikowało jedną z wyciętych scen z Lexem Luthorem. Moim zdaniem wycięcie tej sceny było dobrym posunięciem. Kolejny niedokończony wątek, namolny wstęp do Ligi Sprawiedliwych nie był nam potrzebny.
W jego cieniu zostaje Superman (Henry Cavill). Fajnie że w końcu w akcji możemy zobaczyć Clarka Kenta - reportera. Niestety scenarzyści nadal nie dali aktorowi się wykazać. W Człowieku ze stali całą robotę za aktora wykonali koledzy w retrospekcjach. Teraz zakrył jego osobę Batman. Całe szczęście że dostajemy sceny w których widać większą gamę emocji bohatera niż w poprzednim filmie. Jest złość, furia, smutek.
Tak chętnie pokazywana w materiałach promocyjnych Wonder Woman nie ma dużo czasu ekranowego, ale jest obecna i nie czuć niedosytu. Wprowadza dużo lekkości do tego mrocznego, przeładowanego testosteronem świata. No i ma argumenty w postaci urody obok której męska część publiczności nie powinna przejść obojętnie. Na razie jest idealnie, ale trudno oceniać jej występ ze względu na jego czas. Czekamy więc na jej solowe przygody.
Pojawia się też wyczekiwany przez fanów Kal-Ela czarny charakter - Lex Luthor - Jessie Eisenberg w tej roli. Niestety to jak poprowadził go reżyser woła o pomstę do nieba. Lex w tej inkarnacji to jakiś rozwydrzony bachor. Nie czuć do niego jakiegokolwiek szacunku i irytuje gdy tylko się pojawia. Tutaj nie chodzi nawet o umiejętności aktorskie Eisenberga, który przyznajmy nie jest zbyt różnorodny w swoich filmach, ale o to jaką postać gra i kim ta postać była przez dziesięciolecia. Trudno uwierzyć że facet.. ekhem... chłopczyk taki jak ten mógłby prowadzić tak potężną firmę jak filmowy Lexcorp.
Pozostała część obsady spełnia dobrze swoje zadanie. Choć nadal nie pojmuję czemu Perry White nie goni za sensacją (kompletna odwrotnosć pierwowzoru), ale to juz trzeba poddać wątpliwościom pracę scenarzystów. Zapomnieć nie można o Jeremim Ironsie, czyli Alfredzie który z miejsca stał się dla mnie najlepszym odtwórcą tej roli.
Ciekawostka
Aktorska Wonder Woman
Wbrew pozorom to nie pierwsze aktorskie wcielenie Wonder Woman. W roku 1974 pojawił się film Wonder Woman z Cathy Lee Crosbyvw w tytułowej roli, który rok później doczekał się kontynuacji w postaci serialu. Serial doczekał się 59 odcinków (do roku 1979) podzielonych na 3 sezony a tytułową rolę przejęła Lyna Carter. Na kolejne aktorskie wcielenie Wonder Woman trzeba było czekać do roku 2011, gdzie bohaterka pojawiła się w pilocie serialu NBC - Wonder Woman. W rolę WW wcieliła się Adrianne Palicki. Pilot nie spodobał się stacji i nie zdecydowano się na cały sezon. Odcinek ten jednak wyciekł do sieci i przy odrobinie samozaparcia można go sobie obejrzeć. Na rok 2017 zapowiedziany jest solowy film o Wonder Woman z Gal Gadot w tytułowej roli.
Jeżeli zaś sprawa tyczy się efektów specjalnych i walk to jest tutaj o niebo lepiej niż w Człowieku ze Stali. W końcu reżyser zażył relanium i dał nam popatrzeć na walki i orgię destrukcji. Koniec z trzęsawką podczas walk. Zaś scena walki Batmana z oprychami (opryszczką?) znaną z finałowego zwiastuna to czysta poezja. Czuć w niej moc zadawanych ciosów.
Wzorem Christophera Nolana równie ważnym elementem całości jest wpleciona w obraz muzyka i trzeba przyznać że Zimmer wraz z Junkie XL wykonali dobrą robotę. Poetycka scena otwarcia utwierdza w tym przekonaniu. Szkoda że Zimmer odpuszcza już sobie tematy superhero. Oby mu to wyszło na dobre.
Razi czasami głupota niektórych scen. Wiem, że to blockbuster, ale sceny takie jak z młodym Brucem w grocie unoszonym przez nietoperze czy Bruce Wayne wbiegający w chmurę gruzu i pyłu walącego się wieżowca to szczyt głupoty. Czy nikt z ludzi pracujących nad filmem nie widział jak wyglądali przechodnie którzy nie zdążyli się ukryć w budynkach przed taką chmurą w atakach na World trade Center? Taka podpowiedź - na pewno nie tak jakby się oparli o zakurzoną szafę.
Rażą też zbyt namolnie wprowadzone wątki, postacie pokazujące że BvS to pod przykryciem zwiastun filmu o Lidze Sprawiedliwości. Wystarczy wrócić do Man of Steel by zobaczyć jak można świetnie poukrywać smaczki z uniwersum.
Ciekawostka
Animowana Wonder Woman
W wersji animowanej WW pojawwiła się w serialach Super Friends, Justice League, Justice League Unimited,Young Justice. Oprocz tego pojawiała się w filmach pełnometrażowych o Lidze Sprawiedliwych, LEGO: Przygoda a w roku 2009 doczekała się pełnometrażowego filmu animowanego o niespodziewanym tytule Wonder Woman. Film spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem widzów, więc śmiało można sprawdzić.
Nie będę ukrywał że świetnie się bawiłem na seasnie Batman v Superman. Przynać też muszę że rozumiem że komuś może nie podejść tak mroczne na siłe podejsćie do tematu. Ten depresyjny klimat całości, tak inny od produkcji Marvela jest trudniejszy w odbiorze. W ogolnym rozrachunku to dobrze że nie mamy powtórki z rozrywki. Czuć tutaj że już na wiecej nie stać Zacka Snydera. Facet umie robić to co już jest z góry zaplanowane (300, Watchmen), ale już coś autorskiego w ogóle mu nie wychodzi (Sucker Punch). W filmach superbohaterskich które łączą obie kategorie koleś już sie gubi. Niech podsumowaniem będzie że Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości to film tylko i aż na poziomie Człowieka ze stali. Mi tam pasuje.
OCENA: 8 / 10
- Zwiastun:
- Ścieżka dźwiękowa (próbka):
- Trochę śmiechu (scena usunięta - bez spoilerow) ;]