Kratos na torze wyścigowym
Przyznam, że sporty motorowe są mi niemal obojętne. O ile od czasu do czasu mogę spojrzeć na jakieś GP Formuły 1, choć i tak raczej z braku laku niż szczerych chęci, tak nie rozumiem zupełnie zamiłowania Amerykanów do wyścigów Nascar. Chyba tylko zjadacze hamburgerów potrafią z rozdziawionymi gębami patrzeć jak samochody zasuwają 300 okrążeń po owalnym torze i jeszcze się tym ekscytować. Niemniej właśnie w Nascarze mieliśmy ostatnio growy akcent, a tor podczas jednego z wyścigów nawiedził sam Bóg Wojny.
Przyznam, że sporty motorowe są mi niemal obojętne. O ile od czasu do czasu mogę spojrzeć na jakieś GP Formuły 1, choć i tak raczej z braku laku niż szczerych chęci, tak nie rozumiem zupełnie zamiłowania Amerykanów do wyścigów Nascar. Chyba tylko zjadacze hamburgerów potrafią z rozdziawionymi gębami patrzeć jak samochody zasuwają 300 okrążeń po owalnym torze i jeszcze się tym ekscytować. Niemniej właśnie w Nascarze mieliśmy ostatnio growy akcent, a tor podczas jednego z wyścigów nawiedził sam Bóg Wojny.
W wyścigu Scotts Turf Builder 300, który odbył się 20 marca na podobno legendarnym (a to one się czymś różnią?) torze Bristol Motor Speedway, wystąpił niejaki Joey Logano. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie auto jakim jechał 20-latek z Connecticut. Toyota jego teamu, który sponsorowany jest m.in. przez sieć sklepów GameStop, była po prostu czterokołową reklamą God of War III. Zresztą spójrzcie sami.
Niestety, wzbudzający we wrogach przerażenie Kratos nie przyniósł kierowcy szczęścia. Logano zakończył zmagania na 14. miejscu. W czasie wyścigu miał też małą stłuczkę, gdy w bok auta wjechał mu jeden z rywali, co możecie zobaczyć poniżej.