Mundial w rytmach wuwuzeli
Czekałem na to cztery długie lata. Cztery lata, by znów emocjonować się jak dziecko i przeżywać największą piłkarską imprezę na świecie – mundial. W tym roku mocno egzotyczny, nawet bardziej niż ten w 2002 roku - w Korei i Japonii, ponieważ po raz pierwszy w historii odbywający się na Czarnym Lądzie. Chciałbym przez ten miesiąc czuć wyjątkowość tego wydarzenia, zarówno za sprawą porywającej gry piłkarzy, jak i całej otoczki towarzyszącej temu wydarzeniu. Podczas trwania futbolowego święta postaram się, aby fani piłki kopanej mieli na blogu co regularnie poczytać. Dziś powiemy sobie o szansach drużyn spoza Afryki, piłach mechanicznych i... paniach lekkich obyczajów. Zapraszam.
Czekałem na to cztery długie lata. Cztery lata, by znów emocjonować się jak dziecko i przeżywać największą piłkarską imprezę na świecie – mundial. W tym roku mocno egzotyczny, nawet bardziej niż ten w 2002 roku - w Korei i Japonii, ponieważ po raz pierwszy w historii odbywający się na Czarnym Lądzie. Chciałbym przez ten miesiąc czuć wyjątkowość tego wydarzenia, zarówno za sprawą porywającej gry piłkarzy, jak i całej otoczki towarzyszącej temu wydarzeniu. Podczas trwania futbolowego święta postaram się, aby fani piłki kopanej mieli na blogu co regularnie poczytać. Dziś powiemy sobie o szansach drużyn spoza Afryki, piłach mechanicznych i... paniach lekkich obyczajów. Zapraszam.
Tak jak wspomniałem, 19. piłkarskie mistrzostwa świata po raz pierwszy w dziejach odbywają się w Afryce. Już w 2006 roku RPA była bliska organizacji tej imprezy, ale wówczas jej kandydatura minimalnie przegrała z niemiecką. Jednak stało się i dziś 32 zespoły zaczynają rywalizację na afrykańskich boiskach. Oczy kibiców z oczywistych względów będą zatem zwrócone w kierunku drużyn z Afryki, które wciąż nie pozbywają się mocarstwowych marzeń. Nawet gospodarze zdają się myśleć o wyjściu z grupy i odrzucać od siebie poprzednie – z 1998 i 2002 roku – nieudane występy, które kończyły się dla nich już na fazie grupowej. Wiecie, że gospodarz mundialu nigdy nie odpadł jeszcze w pierwszej rundzie? Tym razem historia może się nie powtórzyć, choć w futbolu wszystko jest przecież możliwe.
Europejscy potentaci i magicy z Ameryki Południowej drżą jednak przed meczami z Afrykanami z zupełnie innego powodu. Z powodu niepozornych plastikowych trąbek zwanych wuwuzelami. Takie ustrojstwo to podstawowy oręż kibiców na Czarnym Lądzie i zmora dla wszystkich innych. Charakterystyczne buczenie może osiągać siłę nawet 123 decybeli, czyli jest głośniejsze niż... ryk piły mechanicznej. Nic dziwnego, że już podczas zeszłorocznego Pucharu Konfederacji, piłkarze i trenerzy drużyn przyjezdnych narzekali, bo w RPA na stadionach będzie jak w ulu i trudno zapewne usłyszeć tam własne myśli, nie mówiąc już o zdzierających gardła za linią szkoleniowcach. Czy wuwuzele, nadające mimo wszystko mundialowi tanecznego rytmu, okażą się tajną bronią drużyn z Afryki i poprowadzą czarnoskórych piłkarzy do triumfów?
Nie byłbym tego taki pewien. Drużyny Wybrzeża Kości Słoniowej, Kamerunu, Nigerii i Ghany potrafią grać radosny i momentami porywający futbol, jednak podejrzewam, że w starciu z europejską konsekwencją, zdyscyplinowaniem i drużynami naszpikowanymi gwiazdami, entuzjazm to za mało. Co prawda WKS ma w swoich szeregach takie indywidualności jak Kolo i Yaya Toure, Didier Drogba (o ile napastnik Chelsea będzie zdolny do gry) czy Salomon Kalou, ale ławka rezerwowych wygląda w drużynie Svena-Gorana Erikssona mizernie, a on sam, w moim odczuciu oczywiście, nie należy do trenerskich geniuszy. Kamerun? Teoretycznie druga najsilniejsza afrykańska drużyna, jednak mocno ustawiona pod chimerycznego Samuela Eto'o. Jeśli gwiazdorek Interu będzie grymasił, szybko pożegnają się z turniejem. Nigeria i Ghana to za mały rozmiar kapelusza, podobnie jak najsłabsze w tym towarzystwie RPA.
Na dodatek jeszcze przed turniejem nie obeszło się bez skandalu, bo selekcjoner Bafana Bafana – legendarny Carlos Alberto Perreira, który zdobył z Brazylią złoto w 1994 roku, nie wziął na turniej najskuteczniejszego strzelca kadry – Benny'ego McCarthy'ego. Napastnik West Ham ma na koncie 32 gole w narodowych barwach, a oficjalnym powodem jego nieobecności była słaba kondycja fizyczna i nadwaga. Szybko jednak okazało się, że prawda jest zupełnie inna. Mianowicie piłkarz podczas zgrupowania sprowadzał sobie do pokoju hotelowego prostytutki, co rozwścieczyło trenera, który bez skrupułów wykopał z kadry weterana. Jak widać chwila przyjemności może czasem drogo kosztować. Choć akurat w przypadku Francuzów i Francka Ribery'ego, który przed mundialem też był uwikłany w seksskandal z małoletnią panią lekkich obyczajów, sprawa rozeszła się po kościach. Ba, małolata, która skusiła piłkarza Bayernu Monachium, pisała nawet listy do selekcjonera Raymonda Domenecha, aby ten nie brał skandalu pod uwagę przy wysyłaniu powołań. Śmiech na sali.
W zasadzie na to jak wpłynęły na obie drużyny owe skandale przekonamy się już dziś, bo zarówno Francja, jak i RPA, rozpoczynają zmagania na mistrzostwach dosłownie za kilka godzin. Gospodarze zmierzą się z Meksykiem, a Francuzi z Urugwajem i wieczorem będziemy już nieco mądrzejsi. Na koniec natomiast mała zagadka. Wiecie jaka drużyna i w którym roku doszła aż do ćwierćfinału, choć wcześniej nie wygrała w regulaminowym czasie gry ani jednego meczu? Pomyślcie, poszukajcie. Do przeczytania.