Kondycja Survival Horrorów w 2024 roku
Czy żyjemy w drugiej złotej erze Survival Horrorów? Kondycja gatunku w 2024 roku.
Wstęp
Strach, ograniczone zasoby, atmosfera niepokoju... Survival horrory od lat definiują, co to znaczy bać się w świecie gier wideo. Ale jaka jest ich kondycja w 2024 roku? Czy wracają do łask, czy pozostają domeną nostalgicznych wspomnień? Cofnijmy się do początku tej fascynującej historii
Lata 90. i początek XXI wieku to złota era survival horrorów. Seria Resident Evil zadebiutowała w 1996 roku, stawiając fundamenty gatunku — eksploracja, ograniczone zasoby i tank controls sprawiały, że każda decyzja miała znaczenie. Ale nie była jedyna „A przecież wcześniej był Alone in the Dark z 1992 roku, który pokazał, jak wykorzystywać trójwymiarowe środowiska w budowaniu napięcia i zapoczątkował cały gatunek. O ile te dwa tytuły są horrorami co najwyżej klasy B tak Silent Hill, wydane w 1999 roku, poszło w stronę psychologicznego horroru, kreując atmosferę niepewności i metaforycznego strachu. To była gra o emocjach, nie tylko o przetrwaniu. Jego sequel do dziś jest uznawany jest za arcydzieło, za kamień milowy w swoim gatunku i do dziś dyskutuje się i interpretuje na temat tego dzieła. Generalnie wówczas tworzono horrory na wzór Resident evil jak np. Dino crisis lub na wzór Silent Hilla jak np. Rule of Rose które jak dla mnie jest grą kończącą złotą erę tego gatunku. Moja prywata jak dla mnie ten tytuł miał świetną fabułę poruszającą ciężkie tematy ale gameplayowo to już średnio( zwłaszcza walka). No i były też tytuły które próbowały trochę eksperymentować z formułą. Jak np. seria „Fatal Frame”, gdzie jedyną bronią był aparat fotograficzny. To unikalne podejście wywoływało ciarki na plecach.
Ograniczenia złotej ery i spadek popularności w erze PS3 i Xbox 360
Choć te gry były pionierskie, ich sukces opierał się na specyficznych mechanikach, które nie każdemu przypadły do gustu. Sztywne sterowanie, niska responsywność postaci i powolne tempo sprawiały, że z czasem zaczęły tracić na popularności.
Wraz z nadejściem siódmej generacji konsol, survival horrory zostały zepchnięte na boczny tor. Gatunek ewoluował w stronę bardziej narracyjnych doświadczeń, takich jak Amnesia: The Dark Descent czy Outlast. Gracze szukali immersji i filmowego tempa, a nie trudności i surowych ograniczeń. Pojawiły się też horrory akcji jak np. Dead Space nowe wówczas IP. Nawet ikoniczne serie, jak Resident Evil czy Silent hill, zaczęły dryfować w stronę gier akcji. Choć były widowiskowe, brakowało im tego, co czyniło survival horrory unikalnymi. Dla wielu fanów był to koniec gatunku, który znali i kochali.
Powolny powrót
W trakcie panowania ósmej generacji konsol powoli zaczęło się to zmieniać. Pojawił się 2014 np. Alien Isolation który czerpał wiele z tradycyjnych survival horrorów to jednak nadal kład na nacisk na skradanie. W 2017 pojawił się Resident evil 7 który odszedł od akcji by powrócić do bardziej wolniejszego tempa, eksplorowania straszniej rezydencji i laboratoriów oraz rozwiązywania zagadek. Co ciekawe porzucił perspektywę trzecioosobową dla pierwszoosobowej .
Powrót do łask: lata 2019–2024
Przełom nastąpił w 2019 roku, gdy na rynek trafił remake Resident Evil 2. Połączenie nowoczesnej technologii z klasycznym duchem survival horroru zachwyciło zarówno krytyków, jak i graczy. W 2020 roku przyszła kolej na remake Resident Evil 3, które kontynuowało ten trend. Sukces tych gier udowodnił, że wciąż jest miejsce na survival horrory w świecie gier AAA. Po drodze powróciły również klasyki, Fatal Frame IV i „Fatal Frame V” pod postacią remasterów a wcześniej dostępne tylko na WII na WII U. Zatem jak to wygląda kondycja survival horrorów 2024 roku? W tym, roku światło dzienne ujrzały remake’i reboot legend — Silent Hill 2 oraz Alone in the Dark. Z jednej strony, wielkie budżety i uwspółcześniona grafika zachwycają, z drugiej jednak takich gier, mam na myśli survival horrorów stricte tego znaczenia od 2019 roku z pojawia się średnio 2 na rok. Produkcja wysokobudżetowego horroru to ogromne ryzyko. Twórcy stawiają na bezpieczne marki lub eksplorują inne gatunki, jak horrory akcji (np. Calisto Protocol) czy symulatory chodzenia ubrane w szaty horroru ochoczo robione wśród deweloperów z niskim budżetem. Ale nie oznacza to, że survival horrory umarły. Wręcz przeciwnie.
Rozkwit sceny indie (2019–2024)
No właśnie mali deweloperzy oprócz symulatorów chodzenia zaczęli tworzyć survival horrory, Od 2019 roku scena indie przeżywa prawdziwy renesans. Twórcy z niewielkimi budżetami, ale ogromną pasją, wracają do korzeni gatunku. Spróbuję teraz krótko przedstawić większość wartych tytułów które pojawiły się od wcześniej wymienionego roku.
Fear the Dark Unknown— klasyczna rozgrywka inspirowana Resident Evil, z mroczną historią o nawiedzonej posiadłości. Cechą charakterystyczną tej gry są dwie grywalne postacie i różne perspektywy fabularne które wzajemnie się uzupełniają. Osobiście nie grałem ale jest na mojej liście do ogrania.
Tormented Souls — powrót do korzeni survival horroru z tank controls, inwentarzem w stylu retro i atmosferą rodem z lat 90 i chyba najbardziej znana gra z tej listy i z najładniejsza grafiką. Historia koncentruje się na Carolinie Walker, która próbuje odkryć tajemnicę zniknięcia bliźniaczek w nawiedzonym szpitalu. Choć fabuła jest stosunkowo prosta, skutecznie buduje napięcie, dodając elementy psychologicznego horroru i nadprzyrodzonej grozy. Jednym z najważniejszych elementów Tormented Souls są dopracowane i różnorodne zagadki. Twórcy nawiązali do tradycji gatunku, wprowadzając łamigłówki, przy których nie raz się zaciąłem. Gra nawet została okrzyknięta przez media królową zagadek. Gra wkrótce otrzyma sequel
Them and Us — Gra nawiązuję zarówno do klasycznego Residenta poprzez zombi jak i jak i przez obecność okultystów do legendarnej czwórki. Gracze mogą wybrać między statycznymi kątami kamery, charakterystycznymi dla klasycznych horrorów, lub widokiem z perspektywy trzeciej osoby. To daje większą elastyczność i pozwala każdemu dostosować doświadczenie do swoich preferencji. Innymi mocnymi cechami gry to moim zdaniem zagadki, ciekawe lokacje jak i długość gry.
Signalis — wyjątkowy survival horror wyróżniającym się unikalnym stylem retro-futurystycznym i mocnym naciskiem na atmosferę oraz narrację. Grafika w pikselowej estetyce 2,5D nadaje grze charakterystyczny wygląd, który przywodzi na myśl klasyczne gry, ale z nowoczesnym wykończeniem. Niewątpliwie z wymienionych gier fabuła, styl i oprawa dźwiękowa jest tu najmocniejszym punktem
Murder House — minimalistyczny horror w stylu lat 80. z pikselową oprawą nawiązującą do grafiki z pierwszego PSXa. Groza budowana jest w stylu klasycznych filmów slasherowych, gdzie gracze doświadczają narastającego poczucia zagrożenia przed psychopatycznym mordercą przed którymi musimy wciąż uciekać. Osobiście akurat ten tytuł mnie szybko odrzucił być może przez brak praktycznie walki. To chyba najkrótsza z wymienionych gier.
Alisa – To chyba najbardziej klasyczny survival i najbardziej wyglądający jak tytuł z pierwszego playstation z wszystkimi mechanikami z tej ery. Przeciwnicy przypominają poruszające się lalki i mechaniczne stwory, które podkreślają groteskowość świata, a każda lokacja wypełniona jest dziwacznymi, ręcznie zaprojektowanymi detalami. Ta pozycja wyróżnia się przede wszystkim możliwością ulepszania swojej postaci u lokalnej pacynki co później wiąże ciekawym plottwistem dalszej rozgrywce i konsekwencjami fabularnym
Lamentum— pikselowy horror inspirowany Lovecraftem. Pod ośmiobitową oprawą kryje psychologiczna głębia. Tu wcielamy się w Victora Harta,który ryzykuje wszystko, aby uratować swoją zagubioną żonę przed śmiertelną chorobą i ją odnaleźć. Tematyka poświęcenia, straty i konsekwencji podejmowanych decyzji wprowadza do gry elementy psychologicznego napięcia. .W trakcie gry Victor staje w obliczu makabrycznych wizji i koszmarnych stworzeń, które mogą być odczytywane zarówno jako rzeczywiste zagrożenia, jak i metafory jego psychicznego upadku. Widać gołym nawiązania do Silent hill2
The Hotel — Jedna z krótszych z tej listy i robiona praktycznie przez jedną osobę. W tym dziele trafiamy do tytułowego hotelu w którym szalona kobieta przeprowadza eksperymenty zmieniające gości hotelu w zombi. Do wyboru dwa scenariusze z perspektywy faceta i jego żony. Widać, że twórca gry bardzo inspirował się klasycznym Residentem Evil oraz filmami klasy B. Widać to po licznych motywach jak np. scena pierwszego kontaktu z zombi czy też licznymi ester eggami jak drzwi z napisem „Dont open dead inside”. Do tego w grze jest pełno humoru ale raczej niezamierzonego. Osobiście bardzo podobała mi się ta gra.
Crown Country — Z tym tytułem przechodzimy do pierwszej z gier indie wydanych w tym roku. Gra bardzo ładnie nawiązuje do klasycznych horrorów z epoki PS1, wykorzystując stałe kąty kamery i niskopoligonową grafikę przypominającą tą z oryginalnego Final Fantasy VII. Akcja toczy się w opuszczonym wesołym miasteczku gdzie główna bohaterka przybywa by rozwikłać tajemnicę zniknięcia jego właściciela. Plusem tutaj niewątpliwie są zagadki, fabuła oraz atmosfera opuszczonego lunaparku.
Hollowbody — to cyberpunkowy horror z mocnym naciskiem na eksplorację i narrację. Taki cyperpunkowy Silent Hill rzekłbym, bo ta gra wiele czerpie z tego tytułu. Akcja dzieje się w przyszłości w skażonym dziwną substancją mieście. Fabuła łączy elementy psychologicznego horroru z motywami technologicznej dystopii, eksplorując tematy samotności, strachu i dehumanizacji. Jak wspomniałem Hollowbody kładzie nacisk na eksplorację kosztem walki której jest tu nie wiele. Ten tytuł wyróżnia się grafiką z rodem pierwszego XBOXA . Serio obniżyć tylko rozdzielczość i spokojnie mogłaby wyjść na tą konsolę.
No i wreszcie Conscript — Zachwycił mnie realiami, bowiem przenosi nas front I wojny światowej gdzie największymi potworami są Niemcy oraz wszędobylskie szczury (są nawet gorsze niż Niemieccy żołnierze). Tu znowu trzeba pochwalić zagadki , eksplorację i klimat. Ciekawa również jest pikselowa grafika która moim zdaniem bywa czasami nieczytelna. Ciekawym motywem w tej grze są znajdowane ciałach poległych przeciwników zdjęcia dzieci, bliskich w co moim zdaniem ma ich uczłowieczać i zbudzać w graczach poczucie winy i dyskomfortu.
Nadchodzące tytuły
Przyszłość zapowiada się niezwykle obiecująco. W planach mamy takie gry jak
Holstin — inspirowany słowiańskim folklorem z duszną atmosferą lat 90 Polski, zresztą robiony przez polskie studio.
Sorry We’re Closed — surrealistyczny horror z unikalnym queerowym stylem graficznym i możliwością przełączania się z trzeciej osoby na pierwszą ( W momencie publikacji powinien już wyjść).
Heartworm — ukłon w stronę klasycznych survival horrorów z narzuconymi ujęciami kamer. Jednakże już strzelanie ma być z ramienia jak w Resident evil 4
Risu — czyli psychodeliczna mieszanka grozy i niepokoju w szkole z azjatycką uczennicą w roli głównej w oprawie z rodem PSXa.
Echoes of the Living — hołd dla fanów „Resident Evil (i chyba najbardziej podobna do tej serii wymienionych tytułów) z miastem pełnych zombi. Miała wyjść już 2003 ale premiera wciąż jest przesuwana.
45Parabellum.Bloodhound — Wyglądający jak duchowy spadkobierca Parasite Eve z domieszką cyberpunka.
Sequele Tormented Souls i Alisa — czyli więcej tego samego
Podsumowanie
Survival horrory to gatunek, który przeszedł długą drogę — od złotej ery, przez niemal zapomnienie, aż po współczesne odrodzenie. Dzięki scenie indie i powrotowi klasyków gatunek znów rozkwita. A przyszłość? Jak sami widzicie wygląda obiecująco. W jakie survival horrory gracie? Dajcie znać w komentarzach!”
Powyżej dałem link do wersji wideo. Warto zobaczyć jak wspomniane gry wyglądają w ruchu.
UPDATE.1 - Sorry we closed już wyszedł. Właśnie ogrywam i jest dziwnie ale nawet przyjemnie się w to gra.