High on Life. Mini recenzja fanboya Sony.
High on Life. Grę dostałem za darmo od Microsoft Game pass ale opinia należy tylko do mnie
Pobrałem ten tytuł przede wszystkim dla humoru Justina Roilanda, jednego z twórców Ricka i Mortiego. Spodziewałem się więc znanego mi z serialu gównianego i obrzydliwego humoru. Nie zawiodłem się. Już sam wybór wyglądu postaci pokazuje z jak psychodelicznym tytułem będziemy obcować. Nie jest ważne, że gramy w FPS'a i w ani jednym momencie przez całą grę nie zobaczymy naszej postaci, no może poza samymi rękoma. Taki humor albo pstryczek w nos cyberpunkowi
Gra po zabawnym tutorialu wrzuca nas na głęboką wodę. W sumie to bardziej pasowało by określenie ruchome piaski albo inne bagno w pozytywnym znaczeniu. Jesteśmy świadkami przybycia obcych ras na naszą planetę w poszukiwaniu nowego narkotyku, który okazuje się być ludźmi. Tak, kosmici jarają ludzi. Podobno niezła p___a! Jakby tego było mało znajdujemy gadający pistolet, który pluje nam w twarz niczym wydawcy podnoszący ceny gier. Ale pluje na nas tylko po to by "tłumaczące bakterie" pozwoliły nam rozumieć mowę kosmitów. Od naszej nowej spluwy dowiadujemy się, że musimy pokonać kartel narkotykowy inaczej ludzkość czeka zagłada i tylko on jest w stanie nam pomóc. I to są dosłownie pierwsze minuty gry! Lezduit!
Mamy do czynienia z typowym FPS. Wraz z rozwojem historii odblokowujemy kolejne pukawki, każda z własną osobowością i możliwościami bojowymi. Znajdziemy tu typowe dla gatunku pistolety, shotguny, karabiny i wyrzutnie granatów. Wszystkie bronie posiadają dewastujący alternatywny strzał, który także przydaje się do zagadek środowiskowych. Zagadki potrafią być wymagające i ciekawie zaprojektowane. Za rozwiązanie nagradzani jesteśmy skarbami z żywych skrzyń, które trzeba wypatroszyć Zapomniałem wspomnieć o broni bliskiego kontaktu - psychopatyczny nóż, marzący tylko o flakach. Nóż też dzięki swoim długim jelitom działa jak linka przyciągająca lub może zastąpić nam tyrolkę.
Broni jest mało ale i gra nie jest przesadnie długa. Spokojnie liżąc ściany możemy ją ukończyć w 8-9h. Z dostępnym arsenałem pokonujemy kolejnych bossów narkotykowych. Po walce zbieramy ich DNA za pomocą naszego zwariowanego noża i odbieramy nagrodę pieniężną za ich głowy w "maszynie łowcy". Maszyna działa również jak portal teleportujący nas na kolejne misje. Zarobioną kasę możemy wydać tylko w lombardzie ulepszając nasz "strój łowcy" i umiejętności naszych giwer.
Nasłuchałem się dużo o lagujących strzałach czy ogólnie o złym modelu strzelania ale sam niczego takiego nie zauważyłem. Dzięki naszemu nożowi z funkcją linki latamy po mapach niczym spiderman po Brooklinie waląc headshoty na prawo i lewo. Strzały z broni nie sięgają celu natychmiastowo i potrzebują milisekund lub nawet sekund na dotarcie do celu i myślę, że to właśnie to powoduje u niektórych wrażenie "zlagowanych strzałów".
Cała gra wypełniona jest ciekawymi dialogami i humorem. W tej grze mordy się nie zamykają zasypując nas żartami o popkulturze, technologii i życiu i śmierci. Do samego końca gra potrafiła mnie rozbawić kilkukrotnie zmuszając do głośnego śmiechu. Tu niestety jest dość istotny zgrzyt. Gra nie oferuje polskiego dubbingu czy chociażby napisów. Jeśli doskonale nie opanowaliście języka angielskiego większość treści Was ominie. Zwłaszcza podczas intensywnych walk łatwo o niedosłyszenie o czym rozmawiają bohaterowie. Dubbing tej grze jest potrzebny jak żadnej innej. Szkoda, że nie pokusili się chociaż o napisy.
Bazyliszek poleca 7/10
Link do mojego discorda https://discord.gg/ANdKuUp
Streamy na YT https://www.youtube.com/@bazyliszekYT