Tekken Bloodline - Moja opinia
Oczekując na recenzję, postanowiłem podzielić się własną opinią, na temat najnowszej adaptacji Tekkena. Chodzi o serial Netflixa anime Tekken Blodline, mając, w pamięci oraz przypominając sobie na szybko animacje, z 1998r. Postaram się to delikatnie skonfrontować, z "Tekken: The Motion Picture". Pomijam adaptację fabularną, która była, mocno zła :)
Fabuła
Jest zdecydowanie lepsza od dzieła z 1998r. Ogólnie opiera się na trzeciej części Gry, stracie, nauce i zemście, oprócz tego, że zdarzają się postaci (w sumie to jedna) z 7 części i jest nią Liroy Smith
Spotkamy na drodze wiele znanych postaci z "Trójki". Serial przygotowuje i pokazuje turniej "Króla Żelaznej Pięści" z motywami rodzinnymi głównych postaci, oraz wyjaśniając, dlaczego inni biorą w nim udział. Porównując to do animacji, z 1998r. Jest bardzo dobrze, gdzie mieliśmy akcyjniaka z motywem zemsty na "Ojcu", bieganiem po wyspie i okazjonalnymi pojedynkami postaci.
Jakość animacji
Animacja postaci podoba mi się, poza jednym wyjątkiem o tym za chwilę, czasami rzucają się w oczy za duże "kaloryfery" aż po samą szyję. To już nie sześciopak a ośmio/dziesięciopak. Ogólnie z twarzy rozpoznamy każdego. Animacja walki i choreografia jest cholernie dobra, bardzo dużo flagowych ciosów, kombinacji, combosów, rzutów oraz ruchów specjalnych, świetnie to wygląda. Animacja z 1998r. Bardzo cierpiała z tego powodu, gdzie każdy bił na jedno kopyto, i można byłoby ich zastąpić Mokujin-em.
Postacie
W serialu występuje dużo postaci, z trzeciej (dla mnie najlepszej) części gry Tekken (nie będę wymieniał, aby każdy mógł, sobie wyłapać). Niestety połowa z nich jest tłem, wiemy, że wystąpili w turnieju, przegrali i tyle. O dziwo mają bardzo dobrą animację twarzy, oprócz jednego, o czym za chwilę. Gdzie jest do cholery Eddy Gordo
Paul piłeś, nie walcz !
Co tu się odwaliło, o ile WSZYSTKIE postaci wyglądają bardzo dobrze (na twarzy). Nawet te, które są tłem dla animacji, tak Paula ktoś skrzywdził, czy jest on menelem, czy smutnym dziadkiem, ciężko to zdefiniować. Tak przez całą animację nie da się patrzyć na jego facjatę, co innego jego animacja ruchu/ciosów, tu jest bardzo, bardzo dobrze.
Cała reszta
Tak jak pisałem, w serialu występuje dużo postaci. Niestety połowa z nich jest tłem, wiemy, że wystąpili w turnieju, przegrali i tyle. Szkoda. To jest właśnie jeden z dużych minusów tego serialu. Jest za mało i za krótko, gdyby wydłużyć np. Do 10 odcinków (serial ma 6) i 30 minut (serial ma 22/25m). To można by było przedstawić większą ilość wojowników, a fabuła by nie pędziła na złamanie karku. Bo czasami za dużo się dzieje w obrębie jednego krótkiego odcinka. Może to taka praktyka Netflixa przed obawą o nie powodzenie, ale ja mam nie dosyt i uważam, że wyszło im jak najbardziej OK. Są drobne błędy w animacji, gdzie na jednym kadrze zawodnik ma ślady poobijania, na drugim nie, i za chwilę znowu. Da się takie rzeczy wybaczyć. Troszkę też męczy rozterka Jina, czy ma walczyć stylem Kazama, czy Mishima, za często się to przewija. Ogólnie serial uważam za bardzo udaną i najlepszą adaptację, gry z mojego dzieciństwa
Aha zapomniałbym o ścieżce dźwiękowej. Ta oddaje ducha Grom i komponuje się poprawnie z animacją. Nie oglądałem serialu z polskim dubbingiem, ponieważ, w takich animacjach, strasznie mnie to irytuje, więc przełączyłem na japoński dubbing.