Moje najgorsze tytuły...
Nie jest sztuką pisać o grach doskonałych, pełnych miodu i uroku. Sztuką jest przypomnieć sobie prawdziwe koszmary naszej branży…
Wybrałem tu jedynie trzy najgorsze tytuły które znam i nie jest to opis w pełni obiektywny odzwierciedlający wszystkie najgorsze gry świata jakby ktoś miał wątpliwości… Zdecydowałem się nie opisywać gier, których nie znam, choć wiem, że są gorszym bezguściem niż ożeł na paradzie komorowskiego…
Najgorszą grą mojego życia był Global Domination na psx… Właściwe nie wiem o co chodziło w tej rozgrywce… Obierałeś jakiś cel i strzelałeś do niego rakietami i… Tyle. Nic się nie działo bo cel był punktem na mapie. Wszystkie cele były takie same i nie ulegały zniszczeniu. Kupiłem ta gre tylko dlatego, ze miałem ciśnienie w cos zagrać i byłem szczeniakiem.
Gra w którą nie chce się grać. Gra która odrzuca gracza po paru pociągnięciach wajchą. Pojęcie miodności może dotyczyć w tym przypadku wydzieliny naszych uszu… Pozycja obowiązkowa do kupna w prezencie byłej jeśli utrzymuję się z nią kontakty...
Trzecim najmniej spieprzonym tytułem spośród tych do niczego jest druga odsłona manhunta. Wiem, ze zaraz wierni fani opieprzą mnie za to stwierdzenie, ale jestem szczery i nieobiektywny. Ta gra to całkowity regres serii. Pomimo wielu afer związanych z jej wydaniem, cenzurowaniem i wszystkimi nadziejami z nią pokładanymi wydawcy wypuścili rzęcha, a nie grę. Nie ma w niej klimatu pierwowzoru, a najważniejsze patenty zostały po całości spuszczone w kiblu. Teksty oprychów, są mało wyraźne i nie śmieszne, morderstwa zaciemniane, kolizja obiektów leży. Grafika i miejscówki gorsze od oryginału. Typowy wyciskacz kasy dla fanów czyli takich jakasów jak ja…
A jakie growe koszmary wam śnią się po nocach?