Anime corner #14
Stało się. Przez cały ubiegły tydzień obejrzałem ze 30 odcinków Kapitana Tsubasy i w ten sposób pożegnałem się z jednym z najważniejszych anime mojego dzieciństwa. Postanowiłem podsumować tą serię w kilku zdaniach. Jeśli nie interesują Was piłkarskie klimaty, to i tak zapraszam do bloga, bo będziecie mogli w nim poczytać o Boku no Hiro Akademia oraz o Shingeki no Kyojin 2.
{Wpis zawiera spoilery.]
Captain Tsubasa (1983r.)
Wielu ludzi powie Wam, że to co jest przeszłością najlepiej prezentuje się we wspomnieniach i że nie warto wracać do tego, co kiedyś było. Postanowiłem złamać to tabu, bo chciałem sprawdzić czy ktoś na ppe pamięta jeszcze tego klasyka z Polonii 1.
Moje przypuszczenia okazały się słuszne, bo wspomnień ciężko się pozbyć. Możecie skończyć szkołę, pójść na studia, zdobyć dobrą pracę a dziecko, którym byliście wciąż będzie w Was tkwiło. Jasne, że w Tsubasie jest masa dłużyzn, najlepszym obrońcą często jest napastnik, Tsubasa wygrywa mecze, których absolutnie nie powinien wygrać a godzinne spotkania potrafią trwać po kilkanaście odcinków, ale takie są już uroki anime.
Nie zmienia to jednak faktu, że ta japońska produkcja przyczyniła się do tego, że za dzieciaka lubiłem grać w nogę z kolegami z podwórka i polubiłem tą dyscyplinę sportową. Problem w tym, że urodziłem się jakieś dwadzieścia lat za późno i nigdy nie widziałem największych sukcesów polskiej piłki. Pamiętałem tylko Barcelonę, Juskowiaka, Kowalczyka, trenera Wójcika i PZPN, który zniszczył największy sukces polskiej piłki lat dziewięćdziesiątych zamiast przenieść go na grunt pierwszej reprezentacji. Wygrały układy. Jedyne co mi pozostało to kibicowanie innym drużynom narodowym i śledzenie wyczynów najlepszych klubów piłkarskich. Z biegiem czasu dostrzegałem jednak choroby toczące piłkę nożną, mistrzostwa świata wygrane dzięki karnym, których nie było, przekupstwo, bójki kiboli i inne.
Straciłem wiarę w ten sport. Na całe szczęście wszyscy oszaleli na punkcie Małysza i byłem dumny, że mamy w kraju skoczka narciarskiego, który jest w stanie pokonać każdego. Nie przeszkadzało mi to, że to niszowa dyscyplina sportowa.
O piłce przypomniałem sobie dopiero przy okazji Lewandowskiego, Piszczka i Błaszczykowskiego, a więc trzech piłkarzy, przez których każdy fan Bayernu i innych potęg piłkarskich robił w portki. Ci ludzie nie potrafili z początku udźwignąć ciężaru gry w reprezentacji, ale gdy dołączyli do nich inni piłkarze grający za granicą, to skończyło się na tym, że sama wielka Portugalia, Mistrz Europy, nie potrafiła pokonać Polski w regulaminowym czasie spotkania a naszym chłopakom udało się coś, czego nie dokonała żadna polska drużyna. Pokonaliśmy Niemców, i to nie byle jakich Niemców, bo Niemców, którzy rozbili w puch Brazylię, z którą wygrali 7:1 i grali z nami jako aktualni Mistrzowie Świata.
Nie będę ukrywał, że miało to ogromny wpływ na to, że chciałem ponownie spotkać Tsubasę, Wakabayshiego, Misakiego, kojiro, Wakashimazu, Kisugiego i braci Tachibana. Śledziłem ich pojedynki z zapartym tchem, zachwycając się kapitalną czołówką w tym anime. Moment, gdy Tsubasa i Kojiro trzymają wspólnie flagę za zdobycie Mistrzostwa Japonii to chyba najpiękniejsza chwila w tym tasiemcu, który składał się z aż 128 odcinków. Było warto przeżyć jeszcze raz swoje dzieciństwo.
Boko no Hero Academia (2016r.)
Po skończeniu Tsubasy z miejsca wziąłem się za kolejne anime. My Hero Academia opowiada o świecie, w którym pierwiastek superbohaterstwa rozprzestrzenił się na całym świecie do takiego stopnia, że stało się ono zawodem i sposobem na życie. Źli superbohaterowie stali się wyjętymi spod prawa przestępcami a rolą tych dobrych jest ściganie tych niegodziwców. W taki sposób zdobywa się sławę i uwielbienie maluczkich.
Żeby stać się bohaterem trzeba posiadać własną indywidualność, czyli jakąś specjalną zdolność. Mają ją już nawet małe dzieci. Można powiedzieć, że posiada ją każdy...poza głównym bohaterem, który ma na imię Izuki. Z powodu swojej ułomności jest wyśmiewany przez wszystkich rówieśników. Jedyne co mu pozostało to oglądanie wyczynów najwspanialszego bohatera, jaki jest, czyli AllMighta, który nie zważając na swoje bezpieczeństwo pomaga wszystkim poszkodowanym i robi to zawsze z uśmiechem na twarzy,
Obejrzałem na razie tylko jeden odcinek MHA, ale zapowiada się bardzo dobra seria. Od samego początku widać, że twórcy będą szaleć z supermocami, bo widziałem już człowieka drzewo, kobietę, która potrafi się powiększyć, bohatera, który potrafi tworzyć lodowe bariery przypominające ogrodzenia używane prze policyjne kordony itd.
Izuki nie ma lekko, bo ofiarę w nim upatrzył sobie jego największy rywal Katsuki, który poniża go, wyśmiewa jego ambicje, pali jego notes, w którym są zawarte wszelkie informacje o spotkanych przez niego superbohaterach, dodając, że takie beztalencie jak on nigdy nie dostanie się do elitarnej szkoły superbohaterów, do której trafiają tylko najbardziej uzdolnieni osobnicy,
Wszystko to jednak nie ma znaczenia, gdy główny bohater zostaje uratowany przez swojego idola, AllMighta. To wydarzenie na zawsze odmieni jego los.
Shingeki no Kyojin 2 (2017r.)
Tydzień temu specjalnie odpuściłem sobie tytanów, żeby mieć chociaż te dwa odcinki do obejrzenia. Jednak po ich obejrzeniu czekam na kolejny odcinek jeszcze bardziej i ciężko mi jest usiedzieć w miejscu.
W Attack on Titan 2 w dalszym ciągu kontynuowana jest w historia kadetów ze sto czwartego korpusu treningowego. Connie udaje się do swojej wioski, ale wraz z innymi żołnierzami wyposażonymi w ekwipunek do trójwymiarowych manewrów nie znajduje tam żywej duszy. Jest przekonany, że skoro nie ma tam żadnych śladów po zjedzonych ludziach oznacza to, że wszyscy musieli uciec. Jego oddział łączy się z z drugim oddziałem, do którego należy blond loli Christa i traktująca ją jak młodszą siostrę chłopczyca Ymir, która wyśmiewa opowiedzianą przez Conniego historię.
Wszyscy oni chcą przetrwać noc w jakiejś wieży. Jak to się dalej potoczy nie chcę zdradzać.
Klecha, który został zabrany przez Levi'ego i spółkę wreszcie ujrzał na własne jak wyglądają ludzie, którzy stracili wszystko przez tytanów i choć nie zdradził dlaczego tytani służą jako mury obronne przed innymi tytanami, to wyjawił imię osoby, która ma z tym związek. Levi zleca więc Erinowi, Mikasie i Arinowi, żeby odnaleźli tą osobę. Nie wyjawię jej tożsamości, ale gwarantuję, że w trzecim i czwartym odcinku dzieję się sporo.
Dodam też, że chyba już domyślam się tożsamości mówiącego tytana z pierwszego odcinka..
Po tym co się wyrabia w drugim sezonie nie dziwi mnie, że ludzie, którzy czytają mangę i orientują się w tym, co wydarzy się dalej już się pogubili i nie wiedzą kto walczy z kim i po co.
Myślę, że na dziś tyle wystarczy. Dobrze, że uporałem się z tym piłkarskim tasiemcem, bo seriali anime, które chcę obecnie oglądać jest naprawdę dużo. Wrócę do tych niedokończonych albo zdam się na Wasze propozycje.