Lesbijki, geje itd - po co homoseksualizm w grach?
Ostatnio na Giełdzie Papierów Wartościowych jest moda na inwestycje w odnawialne źródła energii (OZE). Moda ta zastąpiła inną - inwestycje w energetykę w ogóle po zapowiedzi rządu o skupieniu większości kopalni w jednym podmiocie, co uwolniło kurs m.in. Tauronu. Oczywiście i ja wszedłem w ten interes - nie po to, by zmienić świat na lepsze, ale by zarobić pieniądze. Szczerze pisząc, bardzo dużo pieniędzy przez kilka dni z rzędu, zaledwie w kilka minut po otwarciu sesji.
Ludzka działalność bowiem jest ukierunkowana na zysk. Praca daje pieniądze na utrzymanie, pomoc charytatywna – satysfakcję, a działalność polityczna władzę i wpływy. Religie, chrześcijańska w szczególności, ukierunkowują wiernych na coś więcej, niż bogactwo doczesne – w zamian za podążanie określoną ścieżka Bóg daje obietnicę niewyobrażalną – obietnicę Życia Wiecznego w nieskończonym szczęściu większym niż to, którego na ziemi zażywamy tylko chwilami. Całe ludzkie istnienie skierowane jest więc w stronę zysku, a bogacenie się – w pieniądze czy doświadczenie – jest z zasady dobre i pożądane, o ile nie straci się umiaru i nie sprowadzi zyskującego na drogę pełną krzywd wyrządzanych sobie lub innym.
Każdy zatem w swoim życiu skrycie lub otwarcie podąża za zyskiem. Podmiotami, które chęci bogacenia się nie kryją są wszelkiego rodzaju działalności gospodarcze, firmy i przedsiębiorstwa. Ot, takie ppe – dzięki swoim użytkownikom piszącym blogi i recenzje wzrasta im klikalność, co podwyższa cenę reklam (nie wiem, dlaczego jeszcze nie wprowadzili abonamentu, przecież gazeta utrzymuje się m.in. ze sprzedaży nakładu – jakby co, zapraszam redakcjo do mnie). Potencjał zysku wyznacza zatem trend. Jeśli jest on rosnący (wzrasta klikalność/ludzie są gotowi więcej zapłacić za akcje licząc na jeszcze większy zwrot z inwestycji), tym większy dochód dany podmiot wykaże. Obecny trend na GPW, jak napisałem we wstępie, zachęca wręcz do inwestycji w fotowoltaikę. Branża gier, a sztuka w ogóle, również ma swój specyficzny trend.
Trend ten opiera się na pewnym ideale. Ideał ten to szacunek wszystkich do wszystkich bez względu na wszystko, równość między wszystkimi oraz zgoda pomiędzy każdym. Ten ideał może być przedstawiony w dowolnej formie, a fabuła tej formy zawsze pokaże niedostatek tegoż ideału objawiający się niezrozumieniem, poczuciem alienacji lub cierpieniem. Przedstawienie ideału w taki sposób nabiera wszelkich znamion idei – tj. myśli przewodniej, poglądu, kierunku działania, który powinien być obrany w celu osiągnięcia ideału lub zminimalizowania jego niedoboru. Kierunek ten wymaga, by był określony, a by go określić należy użyć zorganizowanego systemu pojęć funkcjonujących w grupie ludzi, którzy tę ideę skłonni są poprzeć. System ten – stworzony przez ludzi, a nadający nowe znaczenie starym słowom – nie unosi się w powietrzu, lecz zostaje rozproszony pomiędzy członków grupy, którzy tym samym stają się nosicielami owego systemu, który w efekcie dyfuzji nabiera kształtu ideologii.
Ideologia zaś jest tworem atrakcyjnym i przyciągającym. Nie ma bowiem ideologii bez nosicieli. Nosiciele ideologii to konkretni ludzie, mający preferencje zakupowe, podejmujący decyzje jak wszyscy inni ludzie – na podstawie emocji, a nie głębokich rozważań. Tak jak trend na GPW wskazuje na popularność spółek OZE, tak trend w sztuce promuje ideologię LGBT (której brakuje lepszej nazwy, np. elgiebeteizm) przez co żeruje na portfelach utożsamiających się z tą ideologią ludzi. Ideologią, gdyż społeczność ta zgromadziła się przede wszystkim ze względu na wspólne wyobrażenie ideału, a w celu jego osiągnięcia chętnie podejmą się przedsięwzięcia w konkretnym kierunku (idei), by ten ideał stał się rzeczywistością, a wokół którego budują swoje polityczne postulaty.
Jest to społeczność niemała, szczególnie dlatego, że składają się na nią nie tylko osoby homoseksualne, lecz również heteroseksualiści podzielający szalony pogląd o powszechnej równości i szacunku. Prawdziwość tego poglądu bardzo łatwo obalić wskazując jedną grupę, której szacunek się nie należy – np. seryjnych morderców czy kłusowników. Tak czy siak, mechanizm pozostaje niezmienny – firmy chcą zysków i nie cofną się przed niczym, choćby miało to być wykorzystywanie seksualn(ości)e ich klientów. Producenci gier nie zmieniają logotypów na tęczowe, a w swoich tytułach nie umieszczają homoseksualnych postaci bo chcą coś przekazać, ale przede wszystkim dlatego, że daje im to większe zyski, gdyż treść ich gier trafia do nowego grona odbiorców. Daje to producentom możliwość wyciśnięcia jeszcze większej ilości forsy w jeden dzień po premierze, niż dotychczas, gdy po nową część ulubionej marki fatygowali się zaczytani w branżowych pismach gracze.
Tak jak niegdyś każda wytwórnia muzyczna potrzebowała zespołu podobnego do Beatlesów, a później Aerosmith, tak, jak każda wytwórnia filmowa musiała mieć swoją serię filmów akcji, tak, jak każdy inwestor na GPW posiada akcje spółek OZE w swoim portfelu, tak dzisiaj wiele firm produkujących gry musi umieszczać wątek homoseksualny w swoich tytułach – nie z poczucia jakiejś głupiej misji, ale dla zysku, zarobienia forsy, wyciśnięcia ostatniego dolara z portfeli graczy o dobrym, lecz naiwnym sercu. Neil Druckamnn nie zrobił gry ku pokrzepieniu serc, ani tym bardziej by zmienić świat - zrobił grę po to, by inwestorowi zwróciła się inwestycja i by samemu na tym zarobić. Nie zrealizował żadnej misji, lecz wymyślił coś, co się sprzedaje. Nie pozwalajcie się na to nabierać, tym bardziej, jeśli z takimi praktykami i z takim światopoglądem się nie zgadzacie.
Wpis powstał jako rozszerzenie mojej porannej notki, która zyskała niezłą popularność - widać, że temat grzeje nawet na ppe, pomyślcie więc, jak musi żreć z perspektywy producentów gier.