The Walking Dead - sezon pierwszy

Zombie, nigdy się nie nudzą. Nie mogą się nudzić (zombie), mają zgniły mózg i atrofię ośrodka centralnego, więc jedyne czego chcą od życia (?) to nowa porcja mięska. Świeży mózg, parujące ludzkie flaczki, kawał rąsi – to ich klimaty. Nam, żywym, strzelanie do nich tak weszło w krew, że wydaje się już dla nas drugą naturą.
Mowa oczywiście o grach komputerowych, w których rozczłonkowywanie ich sprawia nam taką radość, choć być może zaczyna się już przejadać. Ale okazuje się, że nawet do tak nieświeżego (nieświeżego, kapujecie? :-) ) tematu można podejść w nowatorski sposób. I tak dochodzimy do gry The Walking Dead.
A dokładniej jej pierwszego sezonu, bo trzeba wiedzieć, że oparta na popularnym serialu Żywe Trupy gra również podzielona jest na odcinki, każdy kupujemy osobno lub w „paku”, a pięć z nich (plus odcinek specjalny) składa się na pierwszy sezon. Twórcy gry Telltale Games postanowili nie powielać wydarzeń znanych z serialu i opowiedzieć nam historię zupełnie nowej grupy ocalonych. Głównym bohaterem jest tu Lee, którego poznajemy podczas jego wędrówki do paki. Jednak zamiast spodziewanej spokojnej odsiadki jego świat staje na głowie (dosłownie) a umarli wykazują wysokie znudzenie w temacie leżenia w grobach. Ranny i oszołomiony zostaje uratowany przez ośmioletnią Clementine, którą od teraz weźmie pod swoją opiekę.
Co w tym wszystkim niezwykłego? To, że nie mamy do czynienia z typową pełną krwi sieczką, choć elementy gore też się pojawią. Gra jest przygodówką w klasycznym wydaniu point & click. Poruszamy się bohaterem, zazwyczaj dość ślamazarnie, po ograniczonych lokacjach i wchodzimy w interakcje z otoczeniem. Zręcznościowe sekcje także występują, ale stanowią one mniejszość w stosunku do kwintesencji gry czyli eksploracji miejscówek, rozwiązywania zagadek i przede wszystkim rozmów z innymi bohaterami. To właśnie dialogi i podejmowane w nich decyzje stanowią główną oś fabuły TWD. Twórcy na potrzeby swoich gier wymyślili system, który dostosowuje fabułę do naszych poczynań. To jak odnosimy się do innych postaci wpływa na ich stosunek do nas, może zaważyć na tym czy staną po naszej stronie czy nie. W krytycznych momentach mamy tylko chwilę na wybranie ścieżki dialogowej lub podjęcie decyzji o życiu i śmierci. Gra lubi stawiać nas przed dylematami moralnymi: Uratujemy śliczną dziennikarkę czy nerdowatego kolesia? Musimy wybrać mając świadomość, że druga osoba najprawdopodobniej zginie. Te decyzje zaważą na tym kto dotrze z nami do finału opowieści.
Panowie z Telltale są mistrzami w budowaniu klimatu. Wydatnie pomaga w tym dobra gra aktorska oraz oprawa przywodząca na myśl komiksowe kadry. Każdy odcinek kończy się cliffhangerem a zaczyna podsumowaniem naszych wcześniejszych dokonań. Świat przedstawiony w grze jest bardzo sugestywny. Głód, brud oraz ciągły strach i niepewność jutra – taka jest codzienność ocalonych. Zachowanie tych ludzi, w tak ekstremalnych warunkach, wydaje się być wiarygodne a przedstawiane wydarzenia zapadają w pamięć na długo.
Teraz troszkę o stronie technicznej. Ogrywałem wersję na przenośną konsolę Sony – PS Vitę i niestety muszę stwierdzić iż konwersja nie była doskonała. O ile nie mam zarzutów do jakości grafiki to muszę zwrócić uwagę na inną kwestię – problemy z ładowaniem danych. Efekt jest taki, że za każdym razem gdy ma się coś wydarzyć gra zatrzymuje się na sekundę czy dwie co potrafi czasem zirytować. Na plus trzeba z kolei zapisać możliwość dostosowania interfejsu do swoich upodobań. Możemy grać tradycyjnie lub z wykorzystaniem ekranu dotykowego PSV - wtedy gra najbardziej przypomina tradycyjne point & click. Przejście każdego odcinka zajmie nam od jednej od dwóch godzin co daje nam jakieś 7-9 godzin rozgrywki przy pierwszym podejściu co nie jest złym wynikiem jak na tego typu pozycję.
Deweloperowi udała się sztuka, bez której zabieg wprowadzenia wyborów moralnych nie powiódłby się – otóż poznając fabułę autentycznie zżyłem się z jej bohaterami, ich los przestał być dla mnie obojętny. A to za sprawą świetnego scenariusza, który przykrywa techniczne niedociągnięcia tytułu. Wciąż jestem pod wrażeniem po pierwszym przejściu Żywych trupów, drugi sezon dobrnął właśnie do swojego półmetka, ale ja już wiem, że wrócę jeszcze do pierwszego by sprawdzić jak inaczej mogłaby się potoczyć ta historia.
Tekst pierwotnie opublikowany w serwisie Po Przecinku w ramach cyklu "Krótka piłka" - jego założenie jest takie, że są to bardzo krótkie recenzje. Zapraszam na www.poprzecinku.pl, znajdziesz tam inne moje teksty, nie tylko w tematyce gier.