Biegnij Lol...yyy... Dizzy, biegnij!- recenzja gry Go Dizzy Go

BLOG
580V
Marek Adamczyk | 19.05.2013, 00:36
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Bohater recenzowanej przeze mnie dziś gry jest specyficzny- wyglądem przypomina bowiem... Cóż, jajko ze stopami i dłońmi. Być może brzmi to dość kuriozalnie i wywoływać może różne dziwne wyobrażenia, ale tak naprawdę Dizzy, bo o nim mowa, wzbudza sympatię już od pierwszego kontaktu. Mimo pewnej nieporadności, ma przed sobą niezwykle poważną misję...
 

 

Otóż zły czarodziej Zaks, chcąc uprzykrzyć życie Dizziemu i jego przyjaciołom. Nie mogąc patrzeć jak grupa miło spędza czas podczas pikniku, wpadł on na iście demoniczny pomysł- porwał bliskich sympatycznego... hm... jajoludka, i za pomocą czarów uwięził każdego z nich w innym świecie- Dylana w głębinach oceanu, Dorę w mrocznym lesie, Dziadka Dizziego w starożytnej piramidzie, Dozy'ego na szczycie samotnej góry, Daisy natomiast w mrocznym i ponurym zamczysku. 
 
 
Rozgrywka wygląda w następujący sposób- mamy planszę o wymiarach 10x15 pól, na których w różnych konfiguracjach ułożone są owoce (do zbierania), elementy otoczenia (część z nich można poruszać i używać w celu blokowania drogi lub atakowania), przeciwnicy (ułożeni tematycznie, zgodnie z realiami danej krainy zwiedzanej przez Dizziego) oraz różnego rodzaju bonusy (bomba niszczy wszystkich przeciwników na mapie, tarcza chroni nas przed atakami, but przyspiesza nasze poruszanie itp.). Poruszamy się po mapie w czterech kierunkach- góra, dół, lewo i prawo- czyli w układzie d-pada. Żadnych innych przycisków w grze nie używamy- możemy się tylko poruszać. 
 
 
Wydaje się to nieskomplikowane, jednak uwierzcie mi- gra jest piekielnie trudna, i ukończenie jej wymaga albo setek powtórzeń i konsekwentnego podejmowania kolejnych prób, albo ingerencji sił nadprzyrodzonych. Inne możliwości nie istnieją, a człowiek który ukończy tę grę za pierwszym razem dostanie ode mnie miliard dolarów- i wcale nie żartuję, bo znaczyło by to że nie jest zwykłym śmiertelnikiem ;p Na każdej kolejnej planszy przeciwników jest coraz więcej, poruszają się szybciej, i z każdym kolejnym światem ich działanie jest coraz bardziej nastawione na eksterminację naszego bohatera. 
 
Dodatkowo po każdym etapie następuje poziom bonusowy, który modyfikuje nieco sposób poruszania się Dizziego- może on przemieszczać się tylko odbijając się od ścian i 'ślizgając' po podłodze. Dodatkowym utrudnieniem w tym etapach jest błyskawicznie upływający czas dany nam na zebranie wszystkich owoców. Oczywiście, jeśli nam się nie ud przechodzimy dalej, warto jednak się starać bo za określoną liczbę punktów dostajemy dodatkowe życie dla naszego 'jajka'.
 
 
W kwestiach technicznych mamy do czynienia ze standardem dla stajni Codemasters- grafika stoi na bardzo wysokim poziomie, grafika jest miła dla oka, chociaż niektórym taka cukierkowość może nie przypaść do gustu- mi uśmiechnięte buźki jajoludków i nikczemnie wyglądający Zaks pasowały do klimatu gry, z której bije... hm... ciepło (po definicję ciepła bijącego z ekranu odsyłam do filmu 'Stardust').
 
Muzyka, to również standardowo dla brytyjskiego studia wyciskanie maksimum z procesora dźwiękowego konsoli. Co prawda po jakimś czasie melodie przygrywające nam podczas ratowania przyjaciół zaczynają się powtarzać, to jednak w zadnym wypadku się nie nudzą.
 
 
Go Dizzy Go to bardzo dobra, acz szalenie trudna produkcja. Polecam ją wszystkim, którzy mają nerwy jak postronki, ewentualnie cierpliwość którą nie dysponuje nawet mnich buddyjski w stanie nirwany. Ja szczęśliwie ukończyłem tę grę bez uszczerbków na zdrowiu, jednak jeszcze raz napiszę- gra jest bardzo trudna. Przyznaję jej ocenę 8/10.
Oceń bloga:
1

Komentarze (8)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper