Folwark Growy czyli o tym czy Gamesoc istnieje.
Ostatnio spierdzielił mi pociąg. Ciągnięty przez nieznane mi siły nudy łączące się ze zmęczeniem i chęcią zagospodarowania czasu trafiłem do Empik'u. Zaskakujący wybór. Congratulations organism. Zajrzałem na półkę z wydaniami kieszonkowymi i kupiłem 1984 Orwell'a za astronomiczną cenę 9,99. Niewyżyte mamusie powiedziałyby , że mogłem dołożyć 20 PLN i kupić Grey'a ale ja jestem nawet z mojej decyzji zadowolony.
Wyżej wymienioną książkę zjadłem w 3 dni i mogę ze spokojnym sumieniem powiedzieć , że to jeden z lepszych zbiorów kartek jaki czytałem w tym roku. Winston pooglądał świat, lekko nabroił i umarł zadowolony z siebie. Sielanka i opowieść o nawróceniu. Gdyby nie akcenty komunistyczne ( których oczywiście nie było i to tylko manipulacje Goldstein'a) to chrześcijanie już by tę opowieść zaanektowali:) Po przeczytaniu wracałem raz ze stacji moich lincolnów Kolei Mazowieckich i naszła mnie refleksja. Czy my jako gracze nie żyjemy w Gamesocu? Czy developersko-wydawniczy Wielki Brat ( bo jednak chyba wypada go pisać zaczynając od wielkiej litery) nie rządzi nami a my nie łykamy wszystkiego co dostaniemy jak młode pelikany? Czy przeszłość cały czas jest jasna a dwójmyślenie opcjonalne? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w tej krótkiej notce.
Dwójmyślenie wymagało od mieszkańców Angsocu wysoce wyszkolonych umiejętności zapominania rzeczy zapamiętanych i na dodatek zapominania o tym o że się zapominało. Hard work. Tak się zastanawiam czy w Gamesocu nie dzieje się podobnie. "Gry trwające ponad 10h? Pamiętacie coś takiego towarzyszu graczu?" "Ach, jednak pamiętacie! Ciekawe. Towarzyszu Molino. Proszę zabrać towarzysza gracza do pokoju 101!" Nie hejtuję gier intensywnych acz krótkich ale jednak grając w takie Uncharted: Golden Abyss miałem wrażenie jakby mi przez teleekran kazano się cieszyć z tego co dostałem i żeby mi cokolwiek tak głupiego jak sprzeciw nie przyszło do głowy. Producenci nowych FF tez chybą uprawiają dwójmyślenie. jRPG? To my się z tego wywodzimy. Niemożliwe towarzyszu! My jesteśmy Elder Scrolls Lightning i amerykanie nas pokochają! Jest tego sporo i trochę więcej " jedynych i słusznych" przykładów podam dalej. Skupmy się teraz na chwilę na nas, na graczach.
Zyjemy sobie w naszym graczogrodzie, gramy w graczogrodzkie (Palikot jako lewak-liberał się łapie) gry i w graczogrodzkim zwyczaju mamy ponarzekać, pokrzyczeć i przyjąć do wiadomości. ( Osobiście wolałem bardziej 3xNIE albo 3xZ) Co się z nami stało? Nic. Odpowiedź jest tak samo smutna jak i prawdziwa. Wielka masa nie ma absolutnie żadnej mocy sprawczej. Ktoś wpadnie na pomysł wprowadzenia On-Line Passów. Okej. Mikropłatności. Czemu nie? Wielki Brat nie oponuje. Róbmy ze wszystkiego strzelaniny ( wiem , że populistyczny argument ale jednak sporo w nim prawdy). Postrzelajmy towarzyszu! Niestety nasza pozycja jako ludu, któremu serwuje się półprodukty jednocześnie karmiąc nas tym jak bardzo dobrze rynek i same gry sobie radzą, jest fatalna. Ktoś zakrzyczy: " A DLC do Mass Effect 3? Co na to powiesz malkontencie? " Odpowiem. "Okej" Nowa seria, bez poważnie ugruntowanej pozycji na rynku mogła się bać reakcji ze strony graczy. Bioware wypuścilo DLC, zarobiło pieniążki a raporty wykazywały zwiększenie kolektywnego zadowolenia z wykonania planu trzyczęściowego.
Mając w pamięci przykazania angsocu można ze spokojnym sumieniem dopisać " Stabilizacja to brak stabilizacji" do zbioru reguł Gamesocu. Długowieczne serie nie jeden raz serwują nam patenty których naprawdę pomysłowi gracze by się nie spodziewali i niestety, szczerzymy zęby, piszemy gigabajty wypocin ale jednak partia wewnętrzna zagłosuje, partia zewnętrzna poprze a wszyscy skonsumują. Sequele Zwycięstwa zalewają rynek , GoW:Judgement ( znów jestem antypolakiem) to tylko wspomnienie trylogii, GoW z szarym towarzyszem Kratosem też już jakieś takie masowe i kolektywne, FF czy TES to Action RPGs, wyścigi mają rewind a gdzie w tym towarzysz gracz? Widzi, akceptuje i stara się zapomnieć , że kiedyś byli Marcus, Kratos, który nie był tylko narzedziem do zabijania, że w RPG'ach trzeba było myśleć a w wyścigach starać się skręcać za pierwszym razem.
Wiele jest aspektów wspaniałych towarzysze! Niech żyje ustrój, niech żyją tworcy i niech żyje Wielki Brat! Niech żyją wspólne dobra konsumpcyjne, niech żyją gracze na wszystkich kontynentach i na koniec w duchu egalitaryzmu niech żyje Gamesoc!