Czy Microsoft może jeszcze wygrać dziewiątą generację?
W ostatnich latach Sony święci triumfy. PS5 w analogicznym okresie sprzedaje się lepiej niż PS4. Gdyby przez długi czas nie brakowało jednostek na rynku, być może mówilibyśmy o bezwzględnych rekordach. Co miesiąc czy kwartał nadchodzą wiadomości o kolejnych podbojach rynków i niesłabnącej popularności. Ba, Sony potrafiło całkowicie zdominować np. Francję, gdzie doniesienia mówią o przejęciu 93% sprzedaży nowych konsol.
Dominacja rynku może nie jest tak bezwzględna jak za czasów PSone i PS2, gdyż Nintendo odnalazło swoją całkiem szeroką gamę odbiorców ceniących sobie mobilność i pomysłowe gry samego producenta. Jednak Microsoft totalnie roztrwonił kapitał zbudowany za czasów Xboxa 360. Fatalna passa zapoczątkowana nieprzemyślanymi założeniami i początkowym marketingiem Xboxa One trwa do dziś. Nie wiem czy pamiętacie tą brzemienną w skutkach wypowiedź Dona Mattricka, który graczom kręcącym nosem na konieczność ciągłego podłączenia do sieci adresował zakup Xboxa 360. Chwilę po pamiętnych E3 w 2013 roku, Mattrick opuści stanowisko szefa działu interaktywnej rozrywki, a sam Microsoft wycofał się rakiem ze wszystkich wcześniejszych decyzji.
Gracze jednak długo nie mogli wybaczyć firmie pierwotnych idei sprzętu, a marketing Sony bezlitośnie wykorzystał słabość konkurencji promując hasło #4theplayers. Co by jednak nie mówić, rynek od tamtej pory znacznie się zmienił. Być może dziś takie pomysły nie spotkałyby się z oporem graczy. Jednak Sony nałożyło PS4 koronę i w naturalny sposób przekazało ją następnej generacji. Gracze zaufali polityce japońskiej korporacji i oczekują przynajmniej tak dobrego line upu, jak generację wcześniej. Obecnie wchodzimy w decydującą fazę życia sprzętów. Mimo, że gra wydaje się już przegrana, tak wciąż Microsoft ma końcówkę HP. A kto grywa w bijatyki, ten wie, że pojedynek nie został jeszcze rozstrzygnięty. Wiele jeszcze może się zdarzyć.
Grzech główny - pycha
Sony już kiedyś poczuło się niezwykle pewnie. Japońska korporacja kompletnie zbagatelizowała premierę Xboxa 360. Oczywiście to nie są tożsame sytuacje. Jednak to właśnie PS3 musiało w drugiej połowie generacji nadrabiać straty. Zaowocowało to spadkami cen i konkretnymi ekskluziwami. Czy Microsoft również może nadrobić wyniki sprzedażowe?
Na horyzoncie planu wydawniczego PS5 wcale nie ma tłoku tytułów ekskluzywnych. Dość powiedzieć, że z (raczej) pewnych premier na przyszło rok są Silent Hill 2 Remake i Final Fantasy VII: Rebirth + kilka mniejszych jak Pacific Drive czy Helldivers II. Nie ma co liczyć na rychłą premierę Marvel’s Wolverine czy Death Stranding 2.
Zielona ofensywa
Tymczasem Microsoft niebawem powinien zebrać plony ostatnich zbrojeń. Dużo mówi się o Activision, ale lista wszystkich wewnętrznych studiów jest naprawdę imponująca.
Rare, które pracuje nad urokliwym Everwild. 343 Industries dłubiące nad nowym Halo. The Coalition, które skupia się nad następnymi Gearsami. Mojang z nieśmiertelnym Minecraftem. Ninja Theory z nadchodzącą Senuą. Playground Games, które ostatnio zajawiło nowe Fable. Undead Labs stojące za State of Decay 3. Compulsion Games z mniejszym, ale intrygującym South of Midnight. Mistrzowie RPG z Obsidian Entertainment pracujących nad Avowed oraz The Outer Worlds 2. InXile Entertainment tworzących Clockwork Revolution, steampunkową konkurencją dla Bioshock Infinite. The Initiative stojące za rodzącym się w bólach, ale wciąż potencjalnie hitowym Perfect Dark. Double Fine, które po świetnym Psychonauts 2 ma pracować nad kilkoma produkcjami. Nie powinno się też zapominać o romansie z GSC Game World, który zaowocuje w przyszłym roku obiecującym S.T.A.L.K.E.R. 2 i kto wie czy nie przerodzi się w dłuższy związek (autorzy zaprzeczają jakimkolwiek trwającym pracom nad wersją dedykowaną PS5 i podkreślają ogromną rolę Microsoftu).
Składające się na ZeniMax Media kupione za 7,5 miliarda: Bethesda Game Studios, ZeniMax Online Studios, id Software, Arkane Studios, Machine Games, Tango Gameworks, Alpha Dog Games Roundhouse Studios.
No i oczywiście Activision, o którym mówiło się głównie w kontekście Call of Duty, jednak lista studiów i potencjalnych hiciorów jest znacznie dłuższa: Blizzard, Treyarch, Infinity Ward, High Moon Studios, Toys for Bob, Raven Software, Sledgehammer Games, Beenox, Radical Entertainment i Vicarious Visions. Czy Crash będzie nową maskotką zielonych? Jest to możliwe, a nawet wielce prawdopodobne.
Uf, zmęczyłem się już samym wymienianiem. Przyznacie, że lista potencjalnych hiciorów jest bardzo długa. Wprawdzie wielu graczy zarzuca Microsoftowi, że niedostatecznie dba o jakość nowych tytułów. Jednak to niedługo może się zmienić. Wystarczy odpowiednio napompować budżety najbardziej perspektywicznych tytułów i najbliższe lata mogą odwrócić trend. Zieloni już mają bardziej rozbudowaną usługę abonamentową. Wystarczy, że nadchodzące tytuły będą trzymały poziom, a gracze mogą zacząć migrować do najtańszego punktu dostępowego, czyli Xboxa Series X lub S.
Konsumenci zawsze wygrywają na walce korporacji
Gorąco kibicuje, aby Microsoft faktycznie zaczął wydawać hit za hitem. Taka terapia przyda się Sony, które wydaje się obecnie pewne swojego sukcesu. Dopiero zdrowa konkurencja może wyrwać japońską korporację z drzemki. Zyskają na tym przede wszystkim gracze. Bo konkurencja, to walka cenowa, jakość usług i kalendarz wydawniczy przepełniony hitami.