NATEC Euphonie — recenzja bezprzewodowej myszki wertykalnej
Od marca, dzięki wszędobylskiemu koronawirusowi, miejscem pracy stał się dom. Z biurka, na którym znajdowało się moje centrum rozrywki, wszystko zniknęło i pojawił się korporacyjny ThinkPad...
... Wcześniej w tym miejscu spędzałem kilka godzin w tygodniu, teraz siedzę bite osiem dzień w dzień. Fotel, który był wygodny do krótkich sesji, stał się ciemiężycielem kręgosłupa, myszka, wcześniej zgarniająca fragi, już nie była zadowalającym orężem przeciw wrogom. Sama stała się wrogiem dla nadgarstka. Podczas tych kilku miesięcy zmieniłem kilka rzeczy, aby poprawić ergonomię mojego tymczasowego, już dziewięciomiesięcznego, miejsca pracy. Jedną z nich był oczywiście gryzoń, dlatego w tym wpisie chciałbym się z wami podzielić spostrzeżeniami na temat pewnej niedrogiej, wertykalnej myszki od polskiego NATEC, z perspektywy użytkownika docenianej przez wielu Logitech MX Vertical.
NATEC Euphonie, bo o niej będzie tekst, wygląda dość niecodziennie i posiada kilka interesujących rozwiązań. Jak już wspomniałem, konstrukcja myszki jest wertykalna, czyli wymusza na naszej dłoni spionizowaną pozycję. Dodatkowo Euphonie zbudowano tak, aby nasza dłoń ją obejmowała — palce są delikatnie zgięte, a chwyt naturalny.
Prawa ściana to przyciski z gumową nasadką: dwa główne i dwa dodatkowe ulokowane tuż za nimi. Co ciekawe, domyślnie pełnią one te same funkcje co LPM i PPM. Tak więc aktywacja może zostać wykonana przez dwa różne odcinki naszego palca. Początkowo obawiałem się, że wciśnięcie tych dodatkowych może następować przez przypadek. Jednak po kilkunastu minutach moje obawy zniknęły.
[img]1432158[/img]
Na prawym boku znajdziemy również rolkę i przycisk zmiany DPI, który także wyzwala menu do zmiany przypisania akcji pozostałych klawiszy.
[img]1432159[/img]
Kolejne guziki to ściana kciuka, która została idealnie pod ten palec wyprofilowana, dając pewność dobrego chwytu.
[img]1432160[/img]
Na topie umieszczono oledowy wyświetlacz (sic!), na którym standardowo wyświetlane są informacje na temat stanu baterii, ustawionego dpi i trybu połączenia. Również na nim pojawiają się pozycje z menu, o którym pisałem wyżej. Dla mnie jest to przerost formy nad treścią, która wpływa na pewno na żywotność baterii. Z drugiej strony bez niego byśmy nie mogli przeprogramować przycisków, ponieważ Euphonie nie posiada dedykowanego oprogramowania.
Przód to port microUSB służący do tylko ładowania myszki.
[img]1432163[/img]
Górną część obudowy wykonano z dwóch różnych rodzajów plastików. Pierwszy to pseudo mat zbierający cholernie szybko tłuste ślady i Euphonie po dniu pracy wygląda mało estetycznie… W górnej części zaś wykorzystano połyskujące elementy, które łatwo się rysują. Ogólnie spasowania poszczególnych części są dobrze wykonane. Choć łączenia czuć i widać, to myszka nie skrzypi ani nie trzeszczy. Jedyną rzeczą, która naprawdę odstaje jest jakość matowego tworzywa sztucznego. Szkoda, że NATEC nie wysilił się, aby wykorzystać plastiki chociażby z ostatnich modeli myszek Genesis.
Podwozie to trzy teflonowe ślizgacze, ujście dla sensora optycznego, schowek na odbiorniki USB, guzik parowania BT i przełączniki zmiany trybów połączenia bezprzewodowego Euphonie z PC. Suwak działa dość lekko i można odnieść wrażenie, że samoistnie będzie się przełączał, jednak tak się nie dzieje.
Jeśli chodzi o sensor, to producent oficjalnie nie podaje jego dokładnego modelu, ale w internetach można wyczytać, że jest to optyczny Pixart 3212, który znajdziemy w myszkach już za nieco ponad 50 złociszy. Czujnik posiada cztery sztywne ustawienia rozdzielczości 1200, 1600, 2000 i 2400. Mnie osobiście najlepiej pracowało się na pierwszym ustawieniu, wydaje mi się, że w tym trybie Euphonie była najbardziej precyzyjna. Warto dodać, że 3212 posiada lekki jittering i predykcję, ale nie mają one wpływu na zadania, dla których myszka NATEC została stworzona.
[img]1432166[/img]
Wbudowana bateria 500 mAh swobodnie wystarcza na ponad półtora tygodnia użytkowania, niezależnie od tego, czy wybierzemy połączenie po Bluetooth czy radiowe przy wykorzystaniu nano odbiornika. Euphonie po krótkim czasie braku aktywności ze strony użytkownika przełącza się w tryb uśpienia (wyłącza oledowy wyświetlacz i sensor). Aby ją wybudzić, musimy kliknąć dowolny klawisz, który nie zostanie zarejestrowany przez PC.
[img]1432167[/img]
Tak jak wspomniałem na wstępie, jestem użytkownikiem również MX Vertical, która wywodzi się chyba z najlepszej serii myszek przeznaczonych do pracy biurowej. Fakt, Euphonie nie może równać się z jakością materiałów wykorzystanych do budowy myszek Logitecha. W końcu kosztuje 4x mniej. Jednak to jest jedyna poważna różnica, którą udało mi się wyłapać między tymi dwoma modelami. Szczerze mówiąc chwyt wymuszany przez NATEC jest bardziej naturalny dla dłoni. MX Vertical chce, aby palce dłoni były bardziej wyprostowane. Czas pracy na baterii jest również porównywalny w obydwu modelach i utrzymany w granicach dwóch tygodni. Sensory także bez problemu pracują na każdej powierzchni i ich dokładność jest wystarczająca do przewijania rubryk w Excelu. Jeśli komuś zależy na większej ilości klawiszy to NATEC w tym starciu wygrywa — otrzymujemy trzy przyciski więcej niż w wertykalnym MXie.
[img]1432168[/img]
Jeśli chcemy spróbować pracy z myszką wertykalną i sprawdzić, czy taki układ ręki nam bardziej odpowiada — większy komfort, to sugerowałbym zacząć od myszki NATEC Euphonie, która kosztuje niecałe 150 zł, a jej jakość jest adekwatna do ceny. Euphonie oferuje nam dobry sensor, dwa tygodnie pracy na baterii i bezprzewodową łączność. Ja się do niej przekonałem :)
* egzemplarz testowy został udostępniony przez producenta