Evercade – najlepszy prezent dla retro gracza w 2020 roku?
Konsola z dedykowanymi kartridżami, na której zagramy w retro gry brzmi jak żart, jednak to rzeczywistość. Evercade nie dość, że podchodzi do tematu na poważnie, to broni się podejściem do gracza.
Ten tekst nie będzie rozpasłym testem konsoli Evercade, bo takowy przygotował już Grucha. Chciałem z Wami podzielić się własnym kilkutygodniowym doświadczeniem z tym oryginalnym handheldem, przedstawiając jego wady i zalety. O Evercade dowiedziałem się w lipcu, szperając w sieci. Początkowo informacja o kolejnej pseudo-retro konsoli nie wzbudziła u mnie wielkiego entuzjazmu. W końcu ostatnimi laty jesteśmy zalewani wszelkiego rodzaju konsolami od firm znanych, jak i też kompletnie anonimowych. Dla mnie zdecydowanie tą drugą było brytyjskie Blaze Entertainment, które zapowiedziało własną przenośną konsolę… na kartridże. Taki mobilny Retron 5? No niezupełnie, bo Evercade to pełnoprawna platforma do gier z własnym dedykowanym typem kartridża! Już sam zamysł był dla mnie na tyle szalony, że mnie „kupił”. Kolekcjonerskie pudełka z broszurami tylko przypieczętowały decyzję o zakupie edycji Premium Pack, gdy tylko Evercade oficjalnie wylądował w Polsce. Czy spontaniczny zakup był dobry? O tym dowiecie się poniżej.
Po rozpakowaniu przesyłki do moich rąk trafiło niezwykle kolorowe opakowanie z konsolą, od którego ciężko oderwać wzrok ze względu na natłok informacji. Na froncie opakowania cieszą oko grafiki z gier oraz sami bohaterowie, tacy jak Pac-Man czy Earthworm Jim. Jest klimat. Jest też znaczek informujący o pełnych licencjach dodanych gier. Wszystko więc jest na miejscu i dobrze, bo deweloperzy tych gier zarobią. Szybki rzut oka na tył, a tam możliwość grania na TV w rozdzielczości 720P czy 4h pracy baterii. Trochę mało, zważywszy że nie będziemy na tym grać w Wiedźmina 3 czy The Legend of Zelda: Breath of the Wild, a w gry sprzed kilkudziesięciu lat. Po zdjęciu kartonowej nakładki trafiamy do właściwego opakowania, na którym sugestywnie napisano Ready to Play. Again. Na retro jestem zawsze gotowy, więc czas sprawdzić zawartość.
W środku czuć trochę zapach z Państwa Środka. I nie mówię tutaj o przypalonym gulaszu z kota, a specyficznym zapachu plastiku. Na szczęście do bazarowych klonów Pegasusa jest daleko. Pomijając ten fakt, zawartość Premium Pack to konsola, instrukcja, kabel do ładowania i trzy pudełka do gier. Nie ma za to kabla hdmi do podłączenia konsoli do TV. W zestawie dostajemy składanki gier mega popularnych swego czasu deweloperów – Atari, Namco i Interplay. Każdy kartridż zapakowany jest do niedużego pudełka, nieco mniejszego od odpowiedników od DS/3DS. W środku znajdziemy broszurkę z opisem danego dewelopera i krótkie wzmianki o każdym tytule. Kiedyś powiedziałbym, że nie jest to nic wielkiego, ale w czasach cyfryzacji i mocno wybrakowanych wydań pudełkowych taki gest ze strony Blaze Entertainment bardzo doceniam.
Sama konsola sprawia całkiem dobre pierwsze wrażenie, które w moment zamienia się w zadowolenie po kilku pierwszych minutach z grania. Evercade jest bowiem bardzo wygodny. Gabarytowo można go porównać do PSP, jednak jakościowo to przynajmniej półka niżej. Czuć pewną budżetowość, jednak wszystko trzyma się siebie należycie – nie uświadczymy skrzypień i zgrzytów jak w taniej elektronice. Konsola wyróżnia się naprawdę dużym krzyżakiem – jest jeszcze większy od znanego d-pada z Xbox 360, jednak wygodę i precyzję działania zdecydowanie odziedziczył po padzie od Segi Mega Drive. Świetne są również bumpery, które nisko łapią ruchy palców, cicho klikając. Przyciski A,B,X,Y są poprawne, dla mnie może deczko za duże, ale to już mocno subiektywna opinia. Żeby nie chwalić ciągle tego wynalazku, powiem co mi się nie spodobało. Pierwsze to jakość przycisków Start i Select, które są potwierdzeniem zdania o niższej klasie względem PSP. Generalnie to kawałki plastiku, totalnie zwykłego, twardego plastiku, z którego wykonana jest też czerwona obwódka konsoli. Strasznie to lipnie wygląda. Najlepsze jednak na koniec. Przy pierwszym dziewiczym wkładaniu białego kartridża z nalepką Atari, nie mogłem sfinalizować tego ruchu bo… tak jakby… nośnik wydał się za szeroki! Na szczęście okazało się, że wkładać to trzeba umieć i Evercade nie jest jak inne konsole. Kartridże wkłada się tutaj z siłą i oby tych sił starczyło później na wyjęcie, bo uwierzcie – chyba żadna konsola na świecie tak uporczywie nie trzyma nośnika z grami. Pamiętam, że Game Boy Advance wymagał nieco siły, jednak Evercade podniósł poprzeczkę bardzo wysoko. Po kilkunastu wymianach gier, nośniki (lub też sam slot) troszkę się wyrobiły i wymiana przebiega teraz nieco lepiej. Na osłodę dodam, że kartridże świetnie uzupełniają bryłę konsoli i jest to dla mnie najlepsze tego typu rozwiązanie w historii. Estetyczny strzał w dychę.
Na Evercade nie kupimy pojedynczych tytułów, tylko wspomniane składanki od kilku do kilkunastu retro gier. W przypadku edycji Premium dostajemy aż 37 retro gier.
Atari Collection 1:, Centipede (2600), Missile Command (2600), Alien Brigade (7800), Adventure (2600), Ninja Golf (7800), Food Fight (7800), Motor Psycho (7800), Crystal Castles (2600), Desert Falcon (2600), Tempest (2600), Asteroids (2600), Canyon Bomber (2600), Gravitar (2600), Double Dunk (2600), Steeplechase (2600), Video Pinball (2600), Night Driver (2600), Aquaventure (2600), Swordquest Earthworld (2600), Yars Return (2600).
Interplay Collection 1: Earthworm Jim, Clayfighter, Boogerman, BattleChess, Incantation, Titan.
Namco Museum Collection 1: Pac Man, Galaxian, Dig Dug, Xevious, Star Luster, Libble Rabble, Mappy, Battle Cars, Metal Marines, Quad Challenge, Mappy Kids.
Jak widzicie, mamy tutaj sporo ciekawych gier z ery Atari 2600 oraz 8 i 16-bitowych konsol. W kwestii Atari Collection moją uwagę przykuł Ninja Golf, będący połączeniem chodzonej bijatyki i gry w golfa. To iście zwariowane połączenie o dziwo daje radę i gra się naprawdę przyjemnie. Sporo czasu spędziłem ponadto przy Food Fight, Double Dunk czy Video Pinball, które oferują duże pokłady grywalności. Niezły, choć szybko nudzący się jest Alien Brigade, gdzie strzelamy do tabunów kosmitów i wszelakich wojsk. Klasyki z Atari 2600 to w zdecydowanej większości nie moje klimaty, choć fajnie było zagrać chociażby w Missile Command, który to tytuł był jednym z bohaterów netflixowego dokumentu High Score.
Interplay Collection to już dużo skromniejsza oferta z sześcioma tytułami, w porównaniu do dwudziestu z Atari. W tej składance króluje Earthworm Jim, którego nie trzeba szczególnie przedstawiać. Na pochwałę zasługuje Incantation – platformówka ze SNES-a wydana późno, bo w 1996 roku. Ma bardzo ładną grafikę i solidny gameplay. Choć w szachy jestem słaby, tak Battle Chess ujęło mnie animacjami walczących rycerzy, które pojawiają się bo zbiciu danej figury szachowej. Cholernie wciąga też Titan – niepozorna gra podobna do Arkanoid, tyle że bardziej rozbudowana i zmuszająca do ruszenia łepetyną.
Namco Museum Collection to moja ulubiona składanka. Jest tu nieśmiertelny Pac-Man, genialny Mappy którego pamiętam z Pegasusa, Galaxian, Battle Cars będący czymś na wzór Mario Kart ze zdezelowanymi brykami rodem z Mad Max’a, czy Metal Marines. Ta ostatnia gra jest szczególnie warta uwagi, bo to strategia gdzie wcielamy się w dowódcę bazy którą należy rozwijać i bronić przed atakami nieprzyjaciela. Możemy rozstawiać różne wojenne fortyfikacje czy stawiać mechy bojowe, które oprócz obrony służą też do desantu na wyspę wroga. Masa zabawy jak przy rasowym RTS. W tej składance mamy również swego rodzaju perełkę – Mappy Kids, będący pierwszym oficjalnym wydaniem tej produkcji poza granicami Japonii.
Dla fanów retro jest w co grać. Co warte uwagi, na Evercade wyszły, lub wyjdą w niedługim czasie, kolejne składanki: Atari Collection 2, Atari Lynx Collection 1, Atari Lynx Collection 2, Data East Collection 1, Interplay Collection 2, Mega Cat Studios Collection 1, Namco Museum Collection 2, Piko Interactive Collection 1, Technōs Collection, Xeno Crisis & Tanglewood, The Oliver Twins Collection, Jaleco Collection 1, Piko Interactive Collection 2. W sumie 183 gry znane ale i warte odkrycia.
Osobiście uważam Evercade za sprzęt udany, choć skierowany do bardzo wąskiego grona zapaleńców, którzy wychowali się na grach z lat 80. i 90. Na każdym kroku widać, że stworzyli go gracze dla graczy. Oczywiście dla wielu kluczowa będzie opcja przeróbek i wgrywania pirackich kopii ulubionych gier, ale w przypadku Evercade to nie ma sensu. I nie o to tutaj chodzi. To wyjątkowa konsola w zalewie pseudo-retro sprzętów do gier i cieszę się, że funkcjonuje na dzisiejszym rynku. Na rynku, gdzie często zamiast o grach dyskutuje się o celebrytach czy toczy wojenki na temat wyższości jednej konsoli nad drugą. O ekskluzywnych grach nie wspominając. Czasem warto po prostu oderwać się od tego i przenieść do świata gier który już nie wróci, a którego spuścizna wciąż oferuje wiele ciekawych doświadczeń. Evercade jest ku temu świetną opcją.