Terminator vs Terminator 2 - Dzień sądu
W niedawnej topce (ulubionym zestawieniu społeczności) była mowa o filmowych sequelach, które są lepsze od oryginału. Zawartość takiej topki może wywołać aprobatę lub sprzeciw, mnie natomiast wzięło na pyszny kawopodobny twór i zwyczajne gdybanie odnośnie jednej pozycji. Początek myśli na bloga dał mi WilliamBlake - użytkownik ppe o nieposzlakowanej opinii z avatarem Pink Floyd. Bądź pozdrowiony użytkowniku. Nie wiem co teraz robisz, ale na pewno nie masz pojęcia, że Twój komentarz przyczynił się do mojego bazgrolenia. A wszystko zaczęło się od tego:
"Wiem, że się narażę lecz moja propozycja to "Terminator II"
Napiszę szczerze, że trochę mnie te słowa (i brak samego filmu) na początku zaskoczyły. Oczywiście każdy ma swoje opinie i nie mam problemu, że nie znalazł się w tamtej topce. Natomiast można mówić o wielu kontynuacjach, ale akurat ta jest wymieniana często jako udana i lepsza od części pierwszej w różnych tego typu zestawieniach. Podobnie jak dla Williama, dla mnie również. Ale czy faktycznie tak jest? Wiele razy o tym myślałem, ale czemu nie podbić tematu i podzielić się nim tutaj, przy okazji pytając społeczność.
" alt="" />W przypadku Terminatora i jego następcy ciężko jest chyba stwierdzić to szybko i jednoznacznie. Oba filmy są genialne i wyprzedzające swoją epokę. Różnią się nieco klimatem ponieważ pierwsza część była mroczna i utrzymana całkowicie w poważnym tonie. Między T-800 a jego celem staje zwykły człowiek, a portretowana tam maszyna wysłana z przyszłości jest przedstawiona jako bezwzględny morderca, którego nie da się zatrzymać i który nigdy nie porzuci swojego zadania.
Słysząca te słowa Sarah Connor była pełna niedowierzania i lęku, ale taka była prawda. Ta walka była teoretycznie skazana na przegraną i wydawałoby się, że nic nie zatrzyma terminatora, a ostanią deską ratunku był również wysłany z przyszłości i uświadamiający ją i widzów Kyle Reese. Ciągła ucieczka przed pewną śmiercią i nieubłagalny terror śledzący ich wszystkie ruchy. Wobec takich przeciwności ciężko podjąć rękawice.
Zakończenie filmu oszczędziło jednak Sarę i w efekcie jej nienarodzonego jeszcze syna, którego Skynet chciał zabić. Musieliśmy pożegnać się z Kylem, który do końca był lojalny i w konsekwencji oddał życie za matkę przyszłego przywódcy ludzkości. Osobiście uważam, że to dobre zakończenie, bez happy endu (podobnie jak w sequelu) co moim zdaniem wzbudza u nas więcej emocji i skłania do przemyśleń.
W kolejnej części przewinęło się już więcej typowej akcji, nieco humoru (utrzymanego w odpowiedniej ilości) i nawet jakieś przesłanie, a fabuła nie jest w żadnym wypadku gorsza - wręcz rozbudowana. Wykorzystanie kolejnego terminatora jako postaci pozytywnej było znakomitym posunięciem ze strony twórców, a pamiętna scena szoku, jakiego doświadcza Sarah, kapitalnie to odzwierciedla. James Cameron kolejny raz dał nam obraz bogaty w treść i widowisko. Umiejętnie napisano scenariusz oparty o stworzony wcześniej świat by czerpać z niego nowe pomysły i ponownie zaciekawić widzów zabierając na świetny seans. Tym razem John dostał T-800 "na własność", jako ochronę przed bardziej zaawansowanym T-1000 i nieustępliwym Skynetem. Film idzie jednak o krok dalej i przedstawia też stopniowo budowane relacje z maszyną, które przy zakończeniu biorą górę i szarpią nas emocjonalnie.
W obu przypadkach ścieżka dźwiękowa jest rewelacyjna. Ciężkie brzmienie syntezatora w pierwszej części dobrze oddaje grozę, niepokój i wątek futurystyczny. Z kolei w drugiej, wykorzystano różne dźwięki często zmieniając ich barwę w celu uzyskania metalicznych bądź maszynowych, które dobrze komponowały się z naturą terminatorów, ale znalazło się też trochę miejsca na spokojne nuty.
Terminator i jego następca były ponadczasowe. Pomysły na filmy były czymś wyjątkowym, a realizacja do dzisiaj sprawia, że ogląda się to lekko mimo tylu lat, poza małymi wyjątkami. Być może jest mi ciężko stanowczo wybrać lepszy tytuł z uwagi na różnicę w ich charakterze, chociaż myślę o większej ilości wątków (dobrze prowadzonych) w kontynuacji i właśnie to dlatego ten film dla mnie bierze górę. Dostaliśmy w gruncie rzeczy to samo, tylko więcej i mocniej, ale pytanie czy lepiej?
Dlatego zapraszam do udziału w ankiecie, ale zanim jeszcze oddasz głos, mała prośba.
Zastanów sie chwilę nad wyborem, przypomnij sobie te filmy. Nawet jeśli nie uważasz ich za dzieła wybitne czy dobre to mimo wszystko przemyśl, która część bardziej podobała się Tobie i oddaj głos. Jestem ciekaw rezultatu społeczności ppe i chociaż zawsze uważałem drugą odsłonę jako lepszą, to w ogóle nie byłbym rozczarowany wygraną oryginału bo obie te pozycje to kawał solidnego kina.