Ghost Of Tsushima - relaksująca i olśniewająca perełka

BLOG RECENZJA GRY
1769V
user-43088 main blog image
Bankai84 | 19.05, 13:30
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Mówi się, że jest sporo ostatnio otwartych światów i zaczyna być tego typu grami lekki przesyt. Z jednej strony dzięki takiemu podejściu, możemy poczuć wyjątkową i niesamowitą immersję, a z drugiej znużenie i zmęczenie, przez ogrom znaczników i miejsc do odkrycia oznaczonych na ogromnych mapach. Ale nie w GHOST OF TSUSHIMA. Ten tytuł to kocur pod każdym względem, który zwala mnie z nóg przy każdym powrocie do niego. 

 

Osobiście nie mam absolutnie żadnych problemów z otwartymi światami, należę do tych, którzy uwielbiają spędzać w takich światach setki godzin i chłonąć go co dwa kroki bohatera, którym sterujemy. Ale nie było tak odrazu, miłość rodziła się w bólach, jednak koniec końców, wytworzyła się niesamowita chemia, dlaczego tak się to potoczyło? 

 

Cześć, witam serdecznie wszystkich graczy i szanowne graczki. Czy mieliście kiedyś taką sytuację, że posiadając pewną grę na dysku, czy tam w pudełku, uruchomiliście ją na chwilę, a potem z różnych dziwnych przyczyn, nie wiedzieć czemu nawet samemu sobie, przestaliście grać, odłozyliście na bok, i nie zawracaliście sobie tym głowy przez jakiś czas. A potem wracając do niej, człowiek łapał się za głowę, jaką to perełkę posiadał i czemu dopiero teraz. No właśnie. Ale wróćmy do początku. PS4 rok 2020, ostatni duży tytuł ekskluzywny, kończący teoretycznie żywot poczciwego i wielce zasłużonego już PlayStation 4, który godnie i z honorem miał pożegnać jedną z najlepszych konsol w historii. Tak zwany hype i oczekiwania były ogromne, więc sam osobiście nie mogłem przejść obok tego wszystkiego obojętnie i zrobiłem to co robię na 99% z tytułami od studiów Sony, a mianowicie wziąłem wersję cyfrową na premierę. Włączyłem, sprawdziłem z czym to się je, dobre pierwsze wrażenia, było fajnie, nie zaiskrzyło, odłożyłem. Z perspektywy gracza może być to nieakceptowalne i trochę dziwne, lecz dziś już wiem co się tak naprawdę stało. Powodów było kilka. Z tyłu głowy miałem zbliżającą się premierę PS5, więc grając wtedy jeszcze na podstawowym modelu PlayStation 4, kłębiły mi się co chwilę myśli, czy aby jednak nie poczekać na lepsze doświadczenia. Oczywiście nie umniejszając temu, iż gra nawet wtedy potrafiła zachwycić i szokować, co potrafiło zwykłe PS4. Musiałem też nieco dojrzeć, aby dostrzec to co dostrzegam teraz, duchowo, emocjonalnie, całkowicie rezygnując z wyścigu na "oo super grafa" czy 4K!! 120 klatek. A przybrałem zupełnie inne podejście, dzięki któremu widzę w GHOST OF TSUSHIMA, to czego wcześniej raczej nie byłbym w stanie zobaczyć. I zbiegło się to razem z premierą wersji Directors cut, przystosowanej już natywnie pod PlayStation 5, co jeszcze bardziej potęguje wrażenia i ogólny odbiór. No to tyle słowem wstępu na początek :) dlaczego według mnie GOT, to diament, który wprawia mnie w zachwyt w każdej z chwil? Pozory mylą i uważam, że źle podszedłem do tego za pierwszym razem. Zapraszam do wpisu. 

 

CUSZIMA!

 

Przy TLOU 2, zbieram co chwilę szczękę z podłogi, kto grał wie dlaczego i pod jakim względem. GOT zwala z nóg, ale nie przez fotorealistyczny świat i ostre jak brzytwa tekstury, a przez wizję artystyczną, efekty, klimat i projekt świata. To jak został wykreowany przez Sucker Punch, studio odpowiedzialne za grę, to jest mistrzostwo świata. Więc chodź pomaluj mój świat. Fruwające liście, wiatr muskający różne rodzaje kwiatów, wodospady, widoczki, plaże, chatki, osady, świątynie, roślinność, strumyki, rzeki, jeziora, motyle, kolorowe ptaki, dźwięki natury, oświetlenie, budowle, przestrzeń, mosty, latarnie, mógłbym tak wymieniać zapełniając całą stronę A4, a nawet więcej. Sam Picasso, by tego lepiej nie uwiecznił. Zielone łąki z czerwonymi kwiatami, białymi, purpurowymi, a za chwilę las, skąpany w żółtych liściach i cały w tym samym kolorze, a żeby za chwilę rozpętała się burza i zrobiło się całkiem mroczno, UWAGA NA PIORUNY! coś wspaniałego. Mało używam szybkiej podróży i konia, żeby samemu iść przed siebie i podziwiać każdy centymetr tego arcydzieła i chłonąć go z każdą chwilą. Cuszima olśniewa, onieśmiela i relaksuje jednocześnie. Ja to zrozumiałem, rozumiem, bo teraz patrzę z innej perspektywy i z jednej strony żałuję że tak późno, a z drugiej cieszę się, iż dopiero teraz. 

Mam wrażenie, że po naszym Wiedźminie 3, duże gry pod względem otwartych światów, zaczęły robić to lepiej i zapewne czerpiąc inspirację i biorąc przykład, dodając coś od siebie, czego efektem mogą być właśnie tak rewelacyjne światy i ich wyjątkowość. 

 

UBI, UBI KTO NIE LUBI?

 

Słyszałem opinie i głosy,  że jest za dużo znaczników i eksploracji. No i nie da się ukryć i oszukiwać, że tego nie ma bo jest, lecz w tym przypadku to jedna z zalet i plusów w kwestii tego jak jest to zrobione i co to jest. Jeśli po wyspie chodzi się z ogromną dozą przyjemności, to dlaczego przy okazji nie odkrywać świetnych miejscówek, postaci, misji pobocznych, gorących źródeł wodnych, miejsc do medytacji, lisich nor, kapliczek, obozów, czy ogólnie wszelakich i różnorakich miejscówek, rzeczy i smaczków, które cudownie urozmaicają rozgrywkę, zabawę i wprawiają w podziw. Stworzyć własne haiku, ratować innych z opałów. Eksplorując, gdzie prowadzą nas podmuchy wiatru, i wolność w odkrywaniu. Nikt nas za rączkę nie prowadzi, nie mówi gdzie mamy iść, jesteśmy tylko my, wspaniała TSUSHIMA, i słodkości, łakocie i witaminy, czekające na odkrycie. Jestem zachwycony i pod wielkim wrażeniem takiej odmiany i podejścia. I to różni ten szpil od innych, nawet pomimo podobieństw i ogólnych założeń. A jakże cudnie wypadają zmienne ogólnie warunki atmosferyczne i różne pory dnia, no wszystko to REWELACJA.

 

WALKA I HISTORIA 

 

Przemiana Jina, i historia poza światem przedstawionym to kolejne zjawisko, które trzyma przy ekranie odbiornika i nie chce puścić. Z ogromną satysfakcją chcę ją poznawać dalej i wykonywać przy tym różne misje poboczne jak i mniejsze historie. Przekozackie machanie kataną i walka, która w ostatecznym rozrachunku sprawia niesamowitą frajdę, a prowokacje wybieram kiedy tylko jest ku temu okazja. Zrobione jest to bardzo, bardzo dobrze i staje się solidnym motorem napędowym, aby brnąć dalej i czerpać z tego do samego końca. Świetnie rzuca się KUNAI, są różne bomby, strzały wybuchające, bo i mamy tutaj łuk, który też daje masę radości z jego użytku. Ciężko mi sobie przypomnieć, kiedy zachwycała mnie tak walka w jakiejkolwiek produkcji na swój sposób "prosta" acz niesamowicie satysfakcjonująca i przyjemna, kiedy historia wywoływała takie emocje, ciekawość i rzekłbym, że momentami ciarki, a nawet nie wstydząc się i nie ukrywając uronienia łez. Wspaniałe przeżycie, zaraz po fenomenalnej cuszimie, które razem ze sobą zmieszane i połączone dają cudowne przeżycia. Zadowolony byłem niezmiernie z wspinaczki i bujaniu na linie, a czy fajnym pomysłem byłaby lotnia, jak chociażby w Roninie, czy Horizon Forbidden West, nie wiem, o tym trzeba byłoby podyskutować. Sam nie chcę wyrażać tutaj opinii, bo mogłaby kłócić się z moim podejściem do nieskalanej, pieszej eksploracji. 

 

ACH TE KRAJOBRAZY I KOLORY!

 

Scenerie, regiony i tereny co chwilę są inne i aż do końca odkrywamy coś nowego. Wyspa podzielona na trzy części to zróżnicowane krajobrazy, zapierające dech widoki i zmieniające się wizualia, efekty i klimaty. Ależ to robi piorunujące wrażenie. Jak obraz za grube miliony dolców, malowany akwarelą, ale żyjący, posiadający swoją tożsamość, duszę i przyciągający jak magnes. Z każdym nowo odkrytym miejscem, pojawia się nowy uśmiech na twarzy i kolejny nie zliczając już który to zachwyt. A nie należy też zapominać o dodatku- wyspie Iki, gdzie te wrażenie jeszcze potęgują i przesuwane są kolejne granice tego piękna i oryginalności. Epickość tego co definiuje mój zachwyt nad tym jak można zrobić coś, co niby znamy i coś o czym wiemy, a zarazem zupełnie inaczej, z powiewem świeżości i co ważne absolutnej oryginalności. WZGÓRZA KASHINE ZA DNIA! Polany, w których występują niskie białe kwiaty, z dużymi liśćmi, gdy Jin je przemierza, skaczą sobie żabcie. Jest wielopoziomowy i wielowymiarowy świat, powiewająca peleryna na wietrze naszego bohatera, piękne wschody i zachody słońca, gra na flecie wspaniałych nut, a cała roślinność i natura to w ogóle brak słów- yummy :)

No i duch Cuszimy nie jest przecież brzydki. Jest ostry i wyraźny, przeładowany różnymi efektami, cząsteczkami. Technicznie klasa sama w sobie i jak widać można to wszystko połączyć ze sobą niemalże idealnie. 

 

WIATER WIAŁ, KWIATY PACHŁY

 

Jak już pisałem, rzadko tu korzystam z szybkiej podróży, która swoją drogą jest błyskawiczna, i rzadziej jeżdżę na koniku, który także oddany jest świetnie i korzysta się z tych dodatków z największą przyjemnością. Dlaczego? A no dlatego, iż przemierzanie tej zacnej i jedynej w swoim rodzaju krainy, to raj dla mych oczu i uszu. Z kapcia przez Japonię to chyba najlepszy wybór o jaki możemy się pokusić, a wynagrodzeni zostaniemy wręcz zrywającymi czapki z głów, jak wiatr wskazujący kierunek, niesamowicie zaprojektowanymi połaciami terenu. Nie chcę tu już być świński i pisać, że orgazm gwarantowany, ale tak właśnie jest, kiedy co chwilę, natykamy się na różne lokacje, pola, no i te wszędobylskie różne KWIATY na każdym kroku, przez co nawet pomyślałem sobie, czy aby nie pomagała tu ekipa Guerilla z Holandii  :) jedno wielkie WOW, genialne wykonanie i prezentacja. Czuć tu niesamowitą pasję, kunszt i talent tych, którzy maczali w palce w tym tworze. Nic tu się nie gryzie ze sobą (oprócz niedźwiedzia nas) i jest fajnie spójne, każde źdźbło trawki, płatki kwiatów, przenikające promienie słońca, drzewa, latające wszelkiej maści cząsteczki, są na swoim wzorcowym miejscu. Jak niesłychanie i szalenie dobry jest ten świat, niech świadczy o tym to, że nigdy nie zrobiłem tyle zrzutów ekranu, co właśnie w duchu z Cuszimy. Chyba nawet więcej niż w uwielbianym przeze mnie Cyberpunk. 

 

DUAL SENSE 

 

Nie zawsze byłem zadowolony z efektów  które czerpią z wyjątkowych możliwości kontrolera dual sense. W końcu jestem bardzo zaskoczony tym, co udało się zrobić w przypadku GOT. Fajnie wykorzystany głośniczek, panel dotykowy, a przede wszystkim te wszystkie wibracje, trigery, które świetnie reagują na nasze poczynania w obcowaniu z łukiem. Czuć tu potencjał i przykład jak to powinno być zrobione. Duży plus. Sam naciągnij łuk poczuj to i wsłuchaj się, a będziesz miło zaskoczony. Lekkie drgania, kiedy jesteśmy w pobliżu czegoś do odkrycia, pulsowanie w zbliżających się niebezpiecznych momentach, i odgłosy różnych dźwięków z wbudowanego głośniczka- miodzio. 

Jest też coś, wobec czego nie można przejść obojętnie, a mianowicie jak to zawsze u Sony bywa, świetnie zrobiona polska wersja językowa, gdzie możemy wybrać, czy mają szprechać po naszamu, w języku oryginalnym, czy tylko z samymi napisami. I to zawsze będę cenił i uważał za docenienie nas i uszanowanie w porównaniu do konkurencji. 

Sama gra jest dopracowana, dopieszczona i wypolerowana na tip top, bez żadnych błędów, gliczy. Błyszczy jak świetliki  które prowadzą nas do ciekawych miejsc i znajdziek. Pod tym względem majstersztyk. 

 

PODSUMOWUJĄC 

 

GHOST OF TSUSHIMA to już nie tylko gra. To przekaz, pokaz, przesłanie z którego mamy wyciągać po swojemu. To ukłon i laurka dla tych co potrafią docenić i zobaczyć to co  nam było dane, jeśli tylko zrozumiemy o co chodzi. Art z którego czerpie się do ostatniej kropli. Wszystko przelane na cyfrowy, ruchomy obraz, tak wybitnie, jak tylko się dziś dało. 

Nie trzeba kupować całych korporacji, czy studiów taśmowo, wystarczy mieć swoje, które jest warte 10 innych i zna się na rzeczy, a dla takich chwil warto być graczem i uważnym obserwatorem.

Nie ma i nie wiadomo czy będzie jeszcze tak wybitna produkcja, całkiem możliwe że doświadczymy tych wyjątkowych chwil w kolejnej części. Za ułamek budżetu, które dostaje dziś wiele dużych produkcji z segmentu AAA, udało się stworzyć i wykreować coś, co zawstydza wszystko inne na rynku. Swoim klimatem  pomysłami i wizją artystyczną, unikalne i niepodrabialne na skalę światową. GHOST OF TSUSHIMA blisko do arcydzieł Nintendo, gdzie nie liczą się technikalia, a przyjemność i zabawa, a przede wszystkim wykreowany i niesamowity świat, który zachwyca na każdym milimetrze, relaksuje i potrafi skłonić do refleksji. Sucker Punch jesteście wielcy i niesamowici po tym co stworzyliście. Kłaniam się nisko i dziękuję za to, czego mogłem doświadczyć. Pozdrawiam i do usłyszenia. 

Oceń bloga:
20

Ocena - recenzja gry Ghost of Tsushima Director's Cut

Atuty

  • Cuszima!
  • Niesamowita wizja artystyczna
  • Eksploracja
  • Historia
  • Walka
  • Klimat
  • Muzyka i udźwiękowienie
  • Polska wersja!
  • Wykorzystanie dual sense
  • Miód i tona innych słodkości
  • Coś więcej niż gra

Wady

  • Kiedyś się skończy i wpadnie platyna
  • Za mało takich arcydzieł na rynku
  • Woda? Brak nurkowania i średnie pływanie
Avatar Bankai84

Bankai84

Wyjątkowa produkcja, która potrafi onieśmielić swoją wizją artystyczną. Jeśli zrozumiesz i dasz się pochłonąć, trudno będzie znaleźć coś podobnego gdzie indziej. Tytuł z tych, które pojawiają się z nikąd, a kiedy już są, zwalalaja z nóg i pokazują jak cudowne mogą być gry wideo. To jest to, chcę więcej.
Grałem na: PS5

Krótkim zdaniem

Niesamowita wizja artystyczna
66%
Świetny technicznie jak i wizualnie
66%
Epicka i wyjątkowa perła
66%
Dla tej wersji gry kupiłem PS5
66%
Jeden z najbardziej oryginalnych tytułów od lat
66%
Piękno na każdym kroku
66%
Narazie nie zaiskrzyło
66%
Sucker Punch to kocury
66%
Pokaż wyniki Głosów: 66

Komentarze (34)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper