Jak konsolowcy stali się gorsi od #pcmasterrace...
Czyli o "nowej" generacji, bólu dupy i zwykłej ludzkiej zawiści...
Wstęp, czyli zacznijmy od garstki technikaliów i kilku faktów:
Obecna generacja konsol, to tak naprawdę urządzenia zbliżone konstrukcyjnie do laptopa w niedużej obudowie, w którym ewentualnie można wymienić dysk twardy. Biorąc pod uwagę że proces projektowania konsoli nowej generacji konsoli trwa około 3 lat to tego typu urządzenie na starcie nie grzeszy prędkością ponieważ rozwój technologiczny leci nieubłaganie do przodu.
W przypadków komputerów PC gracze zazwyczaj dzielą się na dwie grupy, znaczną większość stanowią gracze o małym lub średnim budżecie, którzy kupują sprzęt możliwie szybki ale za możliwe małe pieniądze i wymieniają poszczególne komponenty co jakiś czas (zazwyczaj co 2-3 lata wymieniają kartę graficzną o ile procesor nie będzie wąskim gardłem dal takiej konfiguracji). Drugą grupę stanowią entuzjaści ze znacznym budżetem którzy budują kuriozalnie szybkie komputery wydając na nie ogromne kwoty. Ci drudzy często są nazywani #pcmasterrace ponieważ przyjęło się że większość z tych ludzi drwi z całej reszty tak jakby najlepszymi wynikami w programach testowych podbudowywali swoje ego. Osobiście uważam że to prześmiewcze określenie wynika często z zawiści lub zwyczajnego wieśniactwa zarówno zarówno tych co mają gorsze konfiguracje i zawistnie zazdroszczą, jak i tych którzy się tym lepszym sprzętem obnoszą :)
Teraz żeby nie było wątpliwości dodam że w IT siedzę ze 20 lat i od podobnego czasu buduję różne komputery, serwery i aktywnie z nich korzystam. W tej chwili poza dużą ilością konsol, posiadam sporo różnych komputerów, od słabszych konfiguracji typu Intel G4400, 8GB ram ze zintegrowaną grafiką (http://i.imgur.com/aYDuD1g.png), przez laptopa z Intelem i7-4700HG, 24GB ram i GTX860M (http://i.imgur.com/c90VJji.png), stacje roboczą z Intelem i7-8520K wykręconym do 4,25Ghz, 32GB ram wykręconej do 3Ghz i GTXami 980Ti (http://i.imgur.com/9Af5Ytm.png) skończywszy na serwerach dzielonych na wirtualne maszyny po 16 wątków i 32GB ram (http://i.imgur.com/fg6Y0i5.png). Tak wiec z powyższej definicji kwalifikuję się do grupy #pcmasterrace z tą jedną różnicą, że ja akurat nie hejtuję innych platform i konfiguracji - ale o tym za chwilę. Po prostu chcę podkreslić niektórym niedowiarkom że wiem co robię i znam mocno branżę od środka ;) Tu marginesem mogę zrobić małego "prztyka" w bloga kolegi który miał problem ze stabilnością podkręconego sprzętu pod Windowsem 10 - zmień system i sterowniki oraz przetestuj inne pamięci i nie kręć ich tak mocno ponieważ zegary się mogą "pogryźć" i skończy się to właśnie BSODem ;)
Dobra, tyle tytułem wstępu. Teraz konkrety!
Od dłuższego czasu docierają informacje o "połówce" generacji, czyli lepszych sprzętowo konsolach. Biorąc pod uwagę wspomniany proces projektowy i słabą startową konfigurację oraz fakt że są to trochę zcustomizowane budżetowe pecety, a jak już wspomniałem takowe ulepsza się średnio co 2-3 lata to taki scenariusz na ulepszoną wersję wydaje się bardzo zasadny. Poza tym część z Was pewnie przypomni sobie słynne słowa szefa marki Xbox o tym że konsole mają być kompatybilne wstecz i w przód. Zostały one źle odebrane ponieważ ludzie zrozumieli to jako konsole z wymiennymi częściami, ja natomiast uważam że to co powiedział Phill oznacz ni mniej ni więcej, że skoro konsole są PC to gry dostaną (uwaga, głęboki wdech)... OPCJE GRAFICZNE! Tak! Xbox działa na Win 10, PS4 na Orbisie (czyli zmodyfikowane BSD), a doniesienia mówią że gry mają działać z każdą wersją konsoli z różną jakością i wydajnością a to oznacza że konsole zostaną sprowadzone do roli pecetów z zamkniętymi systemami (i w zgrabnych obudowach :P). Może nie będą to suwaczki znane z PC, ale gra po instalacji po prostu sama rozpozna która wersję konsoli mamy i dostosuje opcje graficzne do niej. Dzięki temu skończy się era kretyńskich remasterów, a teoria potwierdzi słowa Philla Spencera, ponieważ zamknięty system operacyjny zapewni kompatybilność w przód i w tył generacji, po prostu w zależności od sprzętu odpalisz każdą ge, tylko w różnej jakości. I tyle i aż tyle...
I teraz przechodzimy do meritum czyli wczorajszej gównoburzy jaka przeszła przez internet po "potwierdzeniu" plotek (które mimo wszystko nadal są plotkami, ale większość chyba o tym zapomniała :P) o ulepszonej wersji PS4. Po przeczytaniu komentarzy na kilkunastu stronach/forach jedno rzuciło mi się w oczy. Większość pała nienawiścią do Sony za to że będą mieli gorszy sprzęt, i z tonu ich wypowiedzi jasno wynika że cały ból dupy polega na tym że ktoś będzie miał lepszą konsolę niż oni, pomimo tego że jeśli wierzyć plotkom, i tak będą mogli grać w każdy tytuł tyle tylko żę w gorszej jakości niż ludzie posiadających nowszą konfigurację sprzętu. Mamy tu perfekcyjną analogię do rynku PC i wspomnianego zjawiska #pcmasterrace gdzie ludzie ze słabszym sprzętem zawistnie rzucają się na tych którzy będą mogli dostać sprzęt lepszy. Konsolowcy od zawsze uważają się za "zdrowszą" społeczność niż Pecetowcy, a wczoraj właśnie pokazali że są dokładnie tacy sami jak ci z których się śmiali.
Gratulacje! To był najbardziej żałosny pokaz wieśniactwa i zawiści jaki widziałem w ostatnim czasie. W zasadzie większość merytorycznych dyskusji była od razu zjechana. Także sumarycznie nieważne gdzie czytałem na ten temat to w komentarzach lał się potok szamba i tyle. Przykre, że ludzie którzy narzekają na to że konsole przez swój wolniejszy rozwój hamowały rozwój rynku wściekli się z powodu że teraz konsole otrzymały zunifikowaną architekturę i możliwość zatarcia granic generacji (co zapewni kompatybilność w przód i w tył).
Moim zdaniem jeśli ktoś chciałby narzekać to problemem nie będzie fakt że konsolę będzie można wymienić co 2-3 lata. Problemem będzie koszt gier które będą na kosztować 2 razy tyle co na PC. Problemem będzie również to, że w przypadku takiego rozwoju studia deweloperskie będą optymalizować gry tylko pod kolejne konsole (to przecież kosztuje), a oleją porty PC - taka sytuacja już ma miejsce (tak mówię o Batmanie i MKX).
W formie podsumowania:
Nie mniej jednak zachowa się jeden pozytywny aspekt i plus konsol - gry na konsolach powinny działać zawsze ponieważ przez jednoznacznie określoną architekturę da się je zawsze zoptymalizować. Nie wierzycie? Potraktujcie konsole jak Ipady od Apple'a. W tej chwili jest ich zdaje się 4 generacje. Większość gier działa na każdym z tych urządzeń, automatycznie dobierając jakość grafiki. To co te urządzenia mają wspólnego to zamknięty system operacyjny i jasno określone konfiguracje. Czy to działa? Działa! I to świetnie! Statystyki nie kłamią, ponad 60% rynku aplikacji pochłaniają urządzenia Apple'a ponieważ developerzy wolą robić aplikacje na 4 konfiguracje, niż na setki (analogia do Androida i komputerów PC).
I taka przyszłość nas czeka. Pogódźcie się z tym i pamiętajcie, że wspominałem wcześniej że obecnie poprzednia generacja była ostatnią generacją konsol z prawdziwego zdarzenia. Teraz pozostaje nam jeszcze rozłam na Peceto-konsole i urządzenia stumieniujące wspierające technologie takie jak PS-Now. Ale to już historia na zupełnie osobny artykuł.
Nawiązując do wstępu i Pecetów, pomimo że jak sami widzicie mam możliwość grania na topowych maszynach nie robię tego za często, dlaczego? Ponieważ po prostu lubię konsole przez brak DRMów typu steam, origin, uplay itp. Wrzucam płytkę chwilę czekam, dociągam day one patacha (plus dziesięć innych :D) i mogę grać:P To nadal wygodniejsze niż granie na PC. Ale to tylko moje zdanie i nie mam nic do tego jeśli ktoś się z nim nie zgodzi :) W końcu gry to zabawa i każdy powinien grać w taki sposób aby sprawiał mu radość. I chyba o tym wszyscy niestety zapomnieli...
A teraz zapraszam Was do możliwie konstruktywnej dyskusji :)
PS. Jeśli chcesz poczytać fajny blog PVL który fajnie uzupełnia mój wpis to zapraszam tutaj: http://www.ppe.pl/blog/43281/6881/ps4k-i-xbox-next-a-sprawa-nintendo.html