Zapomniane konsole: Neo-Geo CD
Witajcie. W tym wpisie chciałbym Wam przybliżyć jedną z konsolowych perełek, która jakiś czas temu wpadła w moje łapska, a jest raczej mało znanym wynalazkiem i nie wszyscy musieli o niej słyszeć. Zapraszam do środka.
Witajcie moi drodzy. Jak pewnie niektórzy z Was zauważyli, nie jest to kolejny odcinek Wozu Drzymały. Nie wiem czy będzie to kolejny cykl, czy tylko pojedynczy wpis. W planach jest jeszcze kilka tekstów o tej tematyce jednak nie posiadam w tej chwili sprzętów, o których chciałbym napisać więc na razie pozostaną one tylko w fazie projektu.
No ale o co chodzi? Otóż nie tak dawno w moje łapska wpadła pewna konsola, której zapewne większość z Was nie widziała nigdy na oczy, a pewnie znajdą się i tacy, którzy nigdy o niej nie słyszeli. Chodzi o maszynkę nazywającą się Neo-Geo CD. Stali bywalcy mojego cyklu Wóz Drzymały zapewne kojarzą gry wydawane na system Neo-Geo właśnie, a jeśli nie to na pewno znają takie serie jak Metal Slug, czy King of Fighters, które to debiutowały na Neo-Geo właśnie. Każdy bywalec salonów gier z lat 90' zna ten boot screen i tę melodyjkę.
Tutaj mamy do czynienia właśnie z tym systemem, tylko zamkniętym wewnątrz całkiem stylowej obudowy, która nawet dziś nie wygląda jak stary kawałek elektronicznego złomu i przeznaczonym do użytku domowego. Dodatkowo wyposażoną w napęd CD zamiast slotu na kartridże. Na tym napędzie jeszcze za chwilę się skupię, bo był to dość istotny element w historii tego sprzętu.
Sama konsola nie zdobyła sobie większej popularność i na całym świecie rozeszła się w zaledwie 570.000 egzemplarzy. Na ten wynik złożyło się kilka czynników. Jednym z nich był niezbyt szczęśliwy okres debiutu tego sprzętu na rynku. Konsola pojawiła się w sprzedaży w roku 1994, tym samym, w którym w Japonii zadebiutowało pierwsze PlayStation i Saturn od Segi. Neo-Geo jako platforma przeznaczona w zasadzie tylko do gier 2D nie miała startu do pokazującego swoją moc PSX'a, który to wprowadził graczy w erę grafiki trójwymiarowej. Owszem, Neo-Geo potrafiło uruchamiać idealne porty gier z automatów, co na tamte czasy było raczej nieosiągalne dla innych sprzętów jednak wtedy wszyscy zachłysnęli się koślawą jak na obecne czasy ale jednak rewolucyjną grafiką 3D
Wróćmy jednak do opisywanej tu konsoli. Jest to kolejna wersja systemu Neo-Geo do użytku domowego. Tym razem dopalona napędem CD o zawrotnej prędkości x1. Później powiła się ale tylko w Japonii wersja z szybszym napędem x2. Zastąpienie slotu na kartridże napędem CD miało na celu zmniejszenie kosztów gier. Ogromne karty, wielkości prawie kasety VHS miały to do siebie, że były kosmicznie drogie. W sumie były to te same kartridże co w automatach i kosztowały około $300 za sztukę. Gry wydawane na płytach CD kosztowały już tylko $79.
Teraz trochę technicznego bełkotu na temat wnętrzności samej konsoli. Występowała ona w trzech wersjach. Front loader, top loader oraz wspomniana wersja japońska z szybszym napędem, czyli Cdz. Pierwsze dwie różniły się od siebie konstrukcją obudowy, a dokładnie sposobem wkładania płyty. Moja wersja to top loader, z dostępem do napędu od góry. Tak jak do pierwszego PSXa. Nie posiada przycisku otwierającego klapkę. Otwiera się ją i zamyka poprzez lekkie dociśnięcie klapki co powoduje jej otwarcie lub zamknięcie.
Wersja front loader posiada po prostu wysuwaną tackę napędu. Jak większość napędów CD jakie znamy. Wygląda za to chyba bardziej futurystycznie i jest mocniej kanciaste.
Trzecia wersja to Neo-Geo Cdz. Była dostępna tylko w Japonii. Miała dodany jedynie szybszy napęd CD i różniła się nieco wyglądem. Był to też toploader jednak w tej wersji dodano przycisk służący do otwierania klapki.
Poniżej specyfikacja techniczna sprzętu.
Procesor główny: Motorola 68000 działający z częstotliwością 12 MHz. Poza oryginalnym procesorem produkowanym przez Motorolę w konsolach Neo-Geo można było znaleźć różne klony tego procesora. Najbardziej popularnym był TMP68HC000 produkowany przez firmę Toshiba.
Koprocesor: Zilog Z80 działający z częstotliwością 4 MHz
Kolory na ekranie: 4,096
Kolory dostępne: 65,536
Rozdzielczość: 304 x 224
Maksymalna ilość duszków (sprites): 384
Maksymalna rozdzielczość duszka: 16 x 512
Konsola potrafi odczytywać płyty Audio CD zapisane w standardzie Redbook.
Poza standardowym portem multi-AV (prawie identycznym jak w Sedze MegaDrive/Genesis pierwszej generacji) każda konsola Neo-Geo CD posiadała kompozytowy port RCA A/V oraz S-Video na tylnej ściance konsoli.
Konsola ma wbudowane 7 MB pamięci RAM, która jest rozdzielone następująco:
Pamięć dla głównego procesora 68000: 2 MB
Fix Layer Memory: 128 KB
Pamięć graficzna: 4 MB
Pamięć dla próbek dźwięku: 1 MB
Pamięć dla koprocesora Z80: 64 kB
VRAM: 512Kb (dla grafiki)
SRAM: 2 KB (do zapisu listy najlepszych wyników i robienia save'ów)
Teraz kilka słów odnośnie samego wyglądu. Będę pisał o wersji Toploader, którą posiadam. Pierwsze co rzuca się w oczy to rozmiar. Konsola jest... wielka. Kiedy pierwszy raz kiedy ją zobaczyłem, myślałem że to wersja amerykańska, bo wiadomo Amerykanie muszą mieć wszystko największe. Okazało się jednak, że jest to wersja japońska. Ogólnie designem przypomina nieco Nintendo 64. Posiada podobne krągłości i płynne zagięcia obudowy tylko, że jest kwadratowa jeśli patrzymy na nią z góry. Patrzą na nią z tego kąta możemy dostrzec pośrodku diodę power oraz tylko jeden przycisk, służący do włączania sprzętu.
Od frontu na maszynce znajdują się tylko dwa porty na pady oddalone od siebie na jakąś niepoważna odległość.
Klapka zakrywająca napęd, jak już wspominałem otwiera się po jej lekkim przyciśnięciu. Zamyka się w ten sam sposób. Ta metoda zamykania była w tamtych czasach dość popularna. Oczywiście otwierać i zamykać należy z wyczuciem, żeby nie połamać całego ustrojstwa.
Na tylnej ściance obudowy znajdziemy wyjścia obrazu w kilku wariantach. Jedno starego typu pamiętające jeszcze czasy Commodore 64, zwykłe chinche oraz wyjście S-video. Oprócz tego znajduje się tam jeszcze wejście na zasilacz, które jest dość nietypowe i dosztukowanie do konsoli nieoryginalnego zasilacza jest dość problematyczne, a nie jest to towar prosty do zakupienia.
To już wszystko co znajdziemy na obudowie. Nie ma tego zbyt wiele jak na obecne standardy jednak w tamtych czasach zupełnie wystarczało, a nawet było tego w nadmiarze.
Całość została wyprodukowana w Japonii i sprawia naprawdę wrażenie solidnego kawałka sprzętu. Zdecydowanie nie ma się wrażenia obcowania z chińską tandetą.
Osobny akapit należy się kontrolerowi. Ma ergonomiczny kształt, a przynajmniej taki próbowano stworzyć. Leży w dłoniach całkiem dobrze. Trochę może dziwić fakt braku górnych przycisków L i R. Jednak należy pamiętać, że jest to domowa wersja systemu Arcade, który w każdej grze używał maksymalnie czterech przycisków, więc konsola nie potrzebuje ich więcej. Przyciski są dosyć duże, przez co nie ma problemu z trafianiem w nie. Ułożone są w romb, tak jak większość, jeśli nie wszystkie obecne konstrukcje. Każdy przycisk jest oczywiście innego koloru i nazwane są po prostu A, B, C, D. Na uwagę w tej konstrukcji zasługuje krzyżak, który nie jest takim prawdziwym krzyżakiem, a raczej próbą wstawienia do pada gałki z automatów. Nie jest to kontroler analogowy. Wychylenia gałki są rejestrowane przez mikro-przełączniki jak w prawdziwych automatach Arcade. Wydają też takie same specyficzne kliknięcia przy każdym wychyleniu gałki. Ogólnie to rozwiązanie bardzo przypadło mi do gustu. Ma arcade'owy feeling i jest znacznie bardziej precyzyjne niż najlepszy nawet krzyżak.
Trochę wrażeń z obcowania z samym sprzętem. Konsola bootuje się bardzo szybko. Samo logo z dźwiękiem trwa około 10 sekund i można je skasować w dowolnym momencie, dowolnym przyciskiem.
Niezależnie od tego czy skasujemy boot screena czy nie, konsola i tak automatycznie uruchomi odtwarzacz CD. Jeśli włożona płyta jest grą to po załadowaniu wszystkich ścieżek audio wciskamy start na padzie i gra jest uruchamiana. Jeśli płyta jest w formacie audio to wtedy operując padem możemy ją odsłuchać. Oczywiście gry na Neo-Geo CD muzykę mają nagraną w formacie audio cd więc po załadowaniu płyty z grą możemy od razu odsłuchać sobie ścieżki dźwiękowej.
Kilka słów należy się też samym grom jakie pojawiały się na tej konsoli. Biorąc pod uwagę, że konsola jest domową wersją automatowego systemu, nie można oczekiwać innych gier niż te salonowe. Główną siłą tej konsoli są zdecydowanie mordoklepki 1vs1. Jest to najliczniej reprezentowany gatunek gier na tej platformie. Znajdziemy tu takie legendarne serie jak King of Fighters, Samurai Showdown/Spirits, Last Blade, Fatal Fury, czy World Heroes.
Znajdą się też pojedyncze tytuły z tego gatunku jak na przykład Aggressors of Dark Kombat, które ma kilka nietypowych rozwiązań jak paski energii składające się z kilku wartw oraz specjalny przycisk odpowiadający za podskakiwanie.
Oprócz tego nie mogło tutaj zabraknąć chyba flagowej serii strzelanek, którą niewątpliwie jest Metal Slug.
Poza tym możemy się natknąć na piłkę nożną również uważaną za najlepszą serię piłkarską na Neo-Geo jaką jest Super Sidekicks.
Nie mogło też zabraknąć klasyki gatunku shmup jaką niewątpliwie jest seria Aero Fighters/Sonic Wings. Co prawda pierwsza część serii nie była obecna na Neo-Geo ale dwie następne już są.
Na konsoli tej można te pograć w takie ciekawostki jak Top Hunter, gra, którą opisywałem w drugim sezonie Wozu Drzymały.
Oraz puzzlowate popierdułki typu Magical Drop.
Pierwsza rzecz jaka rzuca się w oczy po kilku chwilach obcowania z tym sprzętem to czasy ładowania. Jest to chyba największy problem tej konsoli, który prawdopodobnie pogrzebał ją w oczach graczy. Karty były bardzo drogie i wielkie. Płyty CD są mniejsze i znacznie tańsze jednak czytnik x1 jest zdecydowanie za wolny. Załadowanie samej gry może zająć ponad minutę, a potem wcale nie jest lepiej. Loadingi między planszami, a nawet między walkami w mordobiciach potrafią trwać po kilkanaście sekund co w obecnych czasach jest wręcz nie do pomyślenia i zdecydowanie odbiera przyjemność z grania, a nawet w tamtych czasach było mocno uciążliwe.
Samo używanie tej konsoli daje sporo frajdy i jest to pierwsza konsola przed PS2, która otrzymywała tak zwane perfect Arcade, czyli gry automatowe zgodne w 100% pod każdym względem z oryginałami z automatów. Biblioteka gier zawiera w zasadzie tylko gry wydane na automatowy system Neo-Geo, jednak nie wszystkie. Zdarzyło się też kilka pozycji wydanych tylko na domową wersję, które nie ukazały się na automatach.
Co ciekawe, do dziś istnieje prężnie działająca scena na tej konsoli. Pojawiają się modyfikacje zarówno sprzętowe jak i nowe wersje BIOSu, tworzone przez fanów, a dodające nowe funkcjonalności tej maszynce. Od czasu do czasu pojawiają się też gry stworzone przez zapaleńców. Można też znaleźć w sieci fora, których użytkownicy piszą poradniki jak usuwać najczęstsze awarie i uszkodzenia oraz jak podrasować swoją konsolkę, czy wymienić jej wspomniany wcześniej BIOS.
To już koniec moich przemyśleń na temat jednej z zapomnianych perełek konsolowego grania. Mam nadzieję, że większość z Was dotarła do końca tego wpisu i nie ziewała za bardzo po drodze :) Dziękuję za poświęcony czas i żegnam się z Wami.