Wóz Drzymały S03E02, Metal Slug.
W tym odcinku przypomnę Wam kultową grę z gatunku run'n'gun, którą znają chyba wszyscy gracze, a przynajmniej tak mi się wydaje. Aż dziwne, że dopiero teraz o niej piszę. Chodzi mianowicie o Metal Slug. Gra stworzona przez firmę o nazwie Nazca Corporation a wydana przez SNK na ich automatowy system Neo-Geo oraz chyba każdą liczącą się platformę do gier. Zapraszam do środka.
Witam wszystkich w kolejnym odcinku Wozu Drzymały. Jest to miejsce, w którym przybliżam/przypominam Wam gry z automatów Arcade z przełomu lat '80 i '90 ubiegłego wieku.
Na początek, dla zainteresowanych podkład muzyczny. Tym razem najlepsze, wg autora składanki, muzyczki z kultowego SNESa.
Teraz wróćmy do mięska, czyli samej gry. O Metal Slugu słyszał chyba każdy szanujący się gracz. W tym odcinku przybliżę Wam pierwszą część tej serii wydaną w 1996 roku przez SNK, a stworzoną przez mało znaną firmę Nazca Corp. Jest to strzelanka 2D, w której wcielamy się w jednego z dwóch komandosów wyruszających na niebezpieczną misję, która tak naprawdę nie ma żadnego celu poza wytępieniem wszystkich wrogów stających na naszej drodze.
Zanim jednak zabiorę się za opisywanie samej gry. Przedstawię Wam małe stadko ulotek reklamujących tę grę. Są dwie wersje ulotek japońskich i dwie wersje anglojęzycznych. Wg strony, na której je znalazłem czyli The Arcade Flyers Archive są to ulotki japońskie oraz europejskie. Jak jest naprawdę, nie wiem.
Nieskładana, dwustronicowa ulotka europejska.
Nieskładana, dwustronna ulotka europejska w mniejszym formacie.
Podłużna, dwustronicowa ulotka w wersji japońskiej.
To tyle jeśli chodzi o materiały promocyjne do Metal Slug. Lecimy dalej.
Tytuł: | Metal Slug |
Producent: | Nazca Corp. |
Rok wydania: | 1996 |
Liczba graczy: | 1-2 (co-op jednocześnie) |
Używanych przycisków: | 3 |
Metal Slug (Nazca Corp., 1996 rok)
Poza automatami, gra została wydana na całą masę platform do grania. Nie będę tutaj dawał z nich screenów, bo w większości przypadków były to wersje emulowane, więc nie różniły się niczym od automatowego oryginału. W kilku wersjach zostały dodane nowe tryby. Na przykład wersje dla Neo-Heo CD, Segi Saturn i pierwszego PlayStation posiadały dodatkowy tryb nazywający się Combat School, który polegał na tym, że mogliśmy wracać do poziomów, które wcześniej już ukończyliśmy, jednak posiadały one dodatkowe cele poboczne. Dodatkowo wersja dla PlayStation posiadała jeszcze jeden dodatkowy tryb o nazwie Another Story. Był to zestaw mini-gierek. Wersje dla Saturna i PSX zostały wydane tylko w Japonii.
W 2006 roku na na Wii, PlayStation 2 oraz PSP została wydana składanka zatytułowana Metal Slug Anthology. Zawierała ona wszystkie części od pierwszej do szóstej włączając w to Metal Slug X. Były to emulowane wersje gier nie zawierająca żadnych dodatków
W 2008 roku, gra pojawiła się w usłudze Wii Virtual Console oraz na kolejnej składance zatytułowanej SNK Arcade Classics vol. 1 przeznaczonej dla Wii, PlayStation 2 oraz PSP.
Oficjalna emulowana wersja dostępna jest też na PSP oraz PlayStation 3.
W 2012 roku gra została również wydana na telefonu komórkowe działające pod kontrolą systemów Android oraz iOS.
Metal Slug jest też jedną z dwudziestu preinstalowanych gier na konsoli Neo-Geo X.
Gra doczekała się nawet edycji przeznaczonej dla komputerów osobistych z systemem Windows.
To już chyba wszystkie wersje Metal Slug jakie pojawiły się na domowych sprzętach do grania.
Wypadało by się skupić trochę na fabule. Jednak w przypadku tej gry, jak i w przypadku znakomitej większości gier Arcade fabuły po prostu nie ma. Wcielamy się w jednego z dwóch komandosów i przedzieramy się przez kolejne plansze walcząc z oddziałami wroga. Ciężko nawet określić kim jest wróg. Symbole przez nich używane przynoszą na myśl faszystowskich Niemców jednak umundurowanie bardziej pasuje do Armii Czerwonej. To wszystko odnośnie fabuły. Z samej gry nie dowiemy się raczej niczego więcej na jej temat. Nawet imiona głównych bohaterów znam z drugiej części gry, bo w pierwszej nigdzie nie są one podane.
O postaciach raczej też za wiele się nie dowiemy. Z kolejnych części gry wiem, że nasi herosi noszą imiona Marco oraz Tarma, bo już w drugiej części postaci było więcej i można było je sobie wybierać, a były na ekranie wyboru postaci po prostu podpisane. Potrafią używać znalezionych po drodze broni, ciepnąć granatem oraz podskakiwać.
Teraz zajmę się w końcu aspektami, o których można już coś napisać. Najpierw skupię się na przeciwnikach, którzy występują w grze. Walczymy tutaj zarówno z piechotą, jak i sprzętem zmechanizowanym. Samej piechoty jest zaledwie kilka rodzajów i są to w zasadzie ci sami żołnierze tylko uzbrojeni w różnego rodzaju ekwipunek. Podstawowy kolor munduru to zielony. Występują zwykli uzbrojeni w nóż, pistolet i granat żołdacy. Pojawiają się też tacy sami tylko, że z tarczą, którą blokują nasze strzały. Co ciekawe, jeśli będziemy strzelać w ich tarczę, ta po chwili rozgrzeje się i poparzy wroga w ręce, a ten wyrzuci ją zamieniając się w zwykłego żołnierza. Są też spadochroniarze. Ci są uzbrojeni w tak zwane bazooki. Czasami tego typu wrogowie wdrapują się na jakieś słupy, drzewa, czy ściany i rzucają w nas grantami. Niektórzy potrafią rzucać w naszą stronę rakietami. Trafimy też na zielonych żołnierzy przybranych wkoło ratunkowe i wynurzający się z wody. Na podmokłych terenach pojawiają się też nurkowie, którzy wyskakują z wody wysoko i rzucają w nas wielką rakietą. Są jeszcze żołnierze ubrani w mundury o kolorze żółtym. Różnią się oni od zielonych tylko tym, że po ich zabiciu zostawią jakąś broń. Na naszej drodze znajdziemy za to znacznie więcej sprzętu zmechanizowanego. Trzy rodzaje motorów, ciężarówkę, całą masę różnych czołgów, śmigłowce, transportery, stacjonarne działa dużego kalibru oraz samoloty, a nawet sporych rozmiarów statki. Znajdziemy tutaj też dwóch sub-bossów, czyli wielką betoniarkę na torach, jeżdżąca po dachu jakiejś stodoły i strzelająca wielkimi migoczącymi kulami. A drugi to znany w serii łysy komandos z wielkim karabinem maszynowym i jeszcze większym plecakiem na taśmę z amunicją. Oczywiście są też bossowie. Wielcy i trochę mniejsi ale wszyscy z ciekawym pomysłem. Jeden to stary wodolot zamieniony na obozowisko, inny to sporych rozmiarów samolot, a reszta to różne wariacje na temat czołgów i ostatni boss w postaci śmigłowca transportowego. Tutaj zdecydowanie jest w czym wybierać i nie będziemy narzekać na monotonię.
[spoiler]Podstawowe mięso armatnie. Żołnierze w zielonych kombinezonach. Najczęściej rzucają granatami. Gry znajdą się blisko, potrafią wyciągnąć kozik, którym nas dźgną. W zasadzie mało groźni, jeśli są w małych grupkach. Bywają upierdliwi, jeśli wdrapią się na jakiś słup, ścianę albo drzewo i zaczną bombardować granatami. Jako ciekawostka, na czwartej planszy jest moment, w którym z obu stron wyskakują właśnie oni z nożami. Jeśli jedziemy czołgiem, to rzucają się na nas i potrafią domontować nam karabin maszynowy albo własnym ciałem zasłonić lufę i jeśli wtedy strzelimy z działa, to przeciwnik się tylko trochę nadyma ale pocisk nie przelatuje :) Obsługują też większość sprzętu mechanicznego.
Kolejna odmiana zielonego żołnierza. Tym razem blokuje nasze ataki tarczą. Kiedy do niego strzelamy z podstawowej broni i karabinu maszynowego to nasze strzały zatrzymują się na tarczy. Można go pokonać na dwa sposoby. Ciągle strzelać w jego tarczę. Wtedy po chwili rozgrzeje się ona, poparzy go w ręce i zostanie wyrzucona. Wtedy zostaje już tylko zwykłym zielonym żołnierzem i rzuca się do ucieczki. Można podejść blisko i użyć broni białej. W tym przypadku trzeba uważać, bo jeśli się do niego zbliżymy, to wyciągnie maczetę i będzie chciał nia nas rozciąć na pół. Atak ten jest dość powolny, więc jeśli od razu wyciągniemy nasz szybki kozik to wygramy pojedynek. Pozostałe bronie radzą sobie z nimi bez problemu i nic nie robią sobie z jego tarczy. Czasami potrafią się też odsłonić wychylając się zza tarczy i strzelając trzema pociskami po kolei. Można wtedy kucnąć i go zastrzelić.
Te dwie wersje zielonych, mają swoje inne wersje kolorystyczne. Potrafią dokładnie to samo co dwaj wyżej. Nic ponadto. Jedyna różnica jest taka, że jeśli takiego ubijemy, to zostawi skrzynkę granatów albo jakąś broń.
Trzecia wersja podstawowego przeciwnika. Tym razem jest uzbrojony w wyrzutnię rakiet ale strzela kulkami. Czasami występują w roli spadochroniarzy. Potrafią być upierdliwi, szczególnie kiedy się położą płasko na ziemi albo wlezą na jakiś balkon. Raczej się nie poruszają.
W głębokiej wodzie pojawiają się nagle żołnierze używających do pływania kół ratunkowych. Wynurzają się nagle i strzelają pionowo w górę zwykłą kulką. Burzą przy tym mosty, więc trzeba, uważać żeby nie spaść. Raczej nie opłaca się ich zabijać, chyba że akurat przeskakujemy dziurę, którą wybił to możemy mu posłać serię w dół.
Są jeszcze nurkowie z prawdziwego zdarzenia. Odpowiednio wyposażeni, czają się w płytkich wodach, a kiedy się zbliżymy, wyskakują z wody wysoko i ciskają w nas sporych rozmiarów rakietą.
Kolejni przeciwnicy to już sprzęt zmechanizowany. Najlżejszy, czyli motocykle. Pierwszy rodzaj to motocykliści kamikadze z przywiązanym do pleców wielkim pociskiem. Wyjeżdżają zza ekranu bardzo szybko i po prostu w nas uderzają. Są to dosyć mocno upierdliwi przeciwnicy.
Drugi rodzaj motocykli, to wersje z przyczepką. Pojawiają się najczęściej na wyższych kondygnacjach. Podjeżdżają nad nas, ustawiają się w miejscu i gość z przyczepki zaczyna strzelać kulkami z bazooki. Potrafią uprzykrzyć życie, a do tego są dość wytrzymali i trzeba się chwilkę z nimi pomęczyć.
Ostatni rodzaj motocykli to szybcy kaskaderzy śmigający na jednym kole. Podjeżdżają i zeskakują z nich zamieniając się w zielonych żołnierzy. Chyba, że najpierw w nas wjadą to też mamy zgon.
Występuje w grze jedna ciężarówka. W zasadzie to tylko na pace przywozi zielonych żołnierzy, jeśli zabijemy żołnierzy to ciężarówka stoi i nic nie robi. Łatwe punkty.
Spotkamy też na swojej drodze trzy rodzaje dział. Pierwszy z nich to coś na kształt gniazda ciężkiego karabinu maszynowego. Strzela dwoma wielkimi pociskami równocześnie. Lecą one prosto do przodu więc dość łatwo je ominąć. Całkiem wytrzymałe ustrojstwo.
Drugi rodzaj działka to coś w stylu baterii nabrzeżnej. Wystrzeliwuje pociski, które lecą najpierw trochę w górę, a potem po łuku opadają. Również twardziuch.
Działo ustawione na barykadzie. Obsługiwane przez zielonego żołnierzyka. Strzela wielkimi naprowadzanymi rakietami. Jego pociski są bardzo powolne i łatwo je zestrzelić. Problem z tego typu działami jest taki, że musimy zniszczyć barykadę, na której stoi, a przeważnie z drugiej strony jakiś ciężki sprzęt dociska nas do tej barykady.
Podwozie od czołgu zamienione na wywrotkę. W sumie nic nie robi. Jeśli rozwalimy mu podłoże, po którym jeździ, to zrzuci nam na głowę to co wiezie. Potem po prostu stoi albo spada w dziurę zaraz za ładunkiem.
Zanim przejdę do czołgów, których jest całe zatrzęsienie jak na tego typu grę, opiszę jednostki latająće. Pierwszą z nich jest śmigłowiec przypominający trochę Apacza. Jest to całkiem prosty, jednak dość uciążliwy przeciwnik. Zawisa nad nami i zrzuca serie bomb. Nie dość, że bomby można rozwalać, więc jeśli strzelamy w górę, to strzelamy w jego pociski a nie w niego, to przesuwa się za nami. Najtrudniej do pokonania czołgiem. Wtedy przerwy między seriami są tak małe, że nie zdążymy przejechać. Często po rozwaleniu takiego śmigłowiec, wypada z niego list zaklejony pieczęcią w kształcie serduszka.
Kolejnym obiektem latającym jest samolot myśliwski z okresu drugiej wojny światowej. Mają podpiętą pod spodem jedną bombę, którą zrzucają, próbując nią nas trafić. Trudni do zestrzelenia, bo latając kręcą piruety i pętle. Zrzucane przez nich bomby też lecą po łuku i dość łatwo je ominąć.
Drugim rodzajem samolotów są bardzo podobne maszyny, ale zamiast bomb maja podwieszone coś co wygląda na torpedę i podobnie się zachowuje. Zawsze występują w dużym skupieniu ponieważ jeden pocisk jest prosty do ominięcia. Kiedy jednak pojawiają się w większej ilości w połączeniu z innymi jednostkami to robi się gorąco. Torpeda zrzucona przez ten samolot opada najpierw trochę w dół po czym zaczyna lecieć do przodu. Problem polega na tym, że pociski można niszczyć jednak strzelanie do nich powoduje, że pocisk podlatuje trochę do góry. Strzelając do innych przeciwników podbijamy też torpedy i możemy mieć problem z ich ominięciem, a latają stosunkowo powoli.
Teraz przejdziemy do czołgów. Pierwszy z nich to taka dość tradycyjna konstrukcja, przypominająca czołgi z drugiej wojny światowej. Są oczywiście dość wytrzymałe. Strzelają dużymi kulami lecącymi najpierw trochę w górę a potem opadają po łuku. Potrafią też odwrócić lufę pionowo do góry i tak strzelać. Wtedy ich pociski lecą wysoko w górę ale spadają niedaleko miejsca, z którego zostały wystrzelone. Najlepiej, jak większość czołgów, brać je na dystans. Są dość mobilne i poruszają się planszy całkiem zwinnie. Występują w dwóch wersjach. Jeśli lubicie łamigłówki to znajdźcie różnice pomiędzy tymi dwoma obrazkami :)
Drugi rodzaj czołgów to takie pękate konstrukcje, również nawiązujące do okresu drugiej wojny światowej. Nie są zbyt ruchawe. Najczęściej tylko stoją i się napinają. Jeśli już się poruszają to robią to strasznie powoli. Są za to bardzo wytrzymałe. Trzeba się chwilę z takim pączkiem namęczyć zanim pęknie, a kiedy to już zrobi, to najczęściej otwiera się właz i wychodzi z niego żołnierz próbujący nas zastrzelić z wyrzutni rakiet. Strzela wielkimi ognistymi pociskami. Najlepszy sposób na walkę z nim to kucnąć i strzelać. Nie jest w stanie nam nic zrobić. Występuje w dwóch wersjach kolorystycznych.
Kolejna konstrukcja to czołg bardzo przypominający naszego lokalnego bohatera o ksywce Rudy 102 ;) Duży czołg, który się nie porusza. Strzela wielkimi pociskami na spory dystans. Ten rodzaj czołgu lepiej jest atakować z trochę mniejszej odległości. Ze względu na to, że jego pociski lecą cały czas tą samą trasą, możemy podejść trochę bliżej, a jego pociski będą przelatywały nam nad głową. Również występuje w dwóch rodzajach maskowania.
Może nie tyle czołg, co działo samobieżne. Nieporuszający się pojazd. Uzbrojony w kolce, więc lepiej nie podchodzić do niego na piechotę od przodu. Wystrzeliwuje duże pociski naprowadzane. Latają powoli i łatwo je zestrzelić. Sam pojazd, kiedy do niego strzelamy, najpierw traci osłonę w postaci kolców a dopiero potem zajmujemy się częścią główną.
Ten rodzaj czołgów podjeżdża na skraj urwiska i ostrzeliwuje nas z góry wielkimi kulami lecącymi najpierw w górę, a potem po łuku w dół. Często stają na cypelku skały, który możemy odstrzelić. Dzięki temu czołg spada z urwiska i mamy go z głowy.
Ostatnim i największym czołgiem ze zwykłych przeciwników jest ten klon jednego z czwartych bossów. Wystrzeliwuje rakiety które lecą po łuku. Oprócz tego siędzą czasami na nim żołnierze, którzy nas ostrzeliwują. Najłatwiej pokonać go jeśli posiadamy czołg. Na piechotę jest to dość trudny przeciwnik i lepiej chyba uciekać.
To już wszystkie czołgi. Ostatnim i największym ze zwykłych przeciwników jest statek. Drewniany kuter rybacki na którym urzędują zielone żołnierzyki. Najlepszym strzelaniem do rozprawiania się z nimi są rakiety. Z resztą w miejscy gdzie występują jest to najczęściej pojawiające się strzelanie. Sam statek nas nie atakuje ale żołnierze na nim przebywający rzucają w nas granatami.
To już wszyscy standardowi przeciwnicy. Występują jeszcze w grze dwaj sub-bossowie. Czyli nie pełnoprawni szefowie, tylko tacy twardsi przeciwnicy umiejscowieni przeważnie w połowie planszy.
Pierwszy to machina wojenna, poruszająca się po torach ułożonych na dachu jakiejś drewnianej stodoły. Wygląda jakby zrobiona była z wielkiej betoniarki. Jeździ w lewo i prawo i strzela wielkimi migoczącymi na niebiesko kulami. Najlepiej nie dać się oszukać i nie zbierać karabinu maszynowego, który zostawia dziadek, tylko zostawić sobie na walkę z nim kilka strzałów z shotguna. Po 4-5 strzałach mamy go z głowy. Teraz możemy zebrać karabin i ruszamy dalej w drogę.
>
Drugi z subbossów to maskotka serii, wielki łysy komandos z gołą klatą, wielkim karabinem maszynowym, jeszcze większym plecakiem na taśmę do tego karabinu. Strzela krótkimi seriami z tego karabinu kiedy znajduje się na tym samym poziomie co my. Wystarczy wtedy kucnąć. Jeżeli znajdzie się na wyższym pułapie niż my to zacznie w nas rzucać granatami, trzeba być wtedy w ciągłym ruchu. Jeżeli znajdzie się blisko nas to trzeba jak najszybciej odskoczyć od niego, bo w pojedynku na noże nie mamy z nim szans.
Teraz kolej na bossów. Pierwszym z nich jest wielki wodolot przerobiony na obozowisko, wisi na nim pranie. Strzela tylko potrójnymi pociskami energetycznymi, które latają po łuku. Czasami potrafi odpalić też promień śmierci prosto przed siebie, wtedy trzeba kucnąć lub podskoczyć. Taktyka jak na większość bossów. Zarzuć granatami jak to tylko możliwe i prowadzić ciągły ogień aż pęknie ;)
Drugi z bossów to również wodolot ale znacznie mniejszy i na chodzie. Lata i walczymy z nim jadąc na pociągu. Jego ataki to zielony żołnierzyk rzucający granaty. Ostatni boss wystający z drzwi i strzelający rakietami. Wystrzeliwuje rakiety, które latają dziwną trajektorią i zachowują się dość dziwnie. Ostatnim atakiem jest ucieczka do prawego górnego rogu i wysypywanie czerwono czarnych wybuchowych kuleczek. Wszystkich ataków można uniknąć chowając się pod jedną z trzech wysuwanych w górę platform, jeśli któraś akurat łaskawie się podniesie ;)
Trzeci boss to wielki czołg. Porusza się na dnie urwiska, a my jesteśmy na górze. Nie ma możliwości zejścia do niego. Posiada główną wieżyczkę, która jest uzbrojona w potężne działo o sporej szerokości wiązki strzału. Na szczęście atak jest sygnalizowany chwilę wcześniej, więc możemy spróbować odskoczyć w bezpieczne miejsce. Posiada też po bokach dwa miniguny, które nas namierzają oraz w tym samym miejscu wyrzutnie min. To wszystko. Najlepiej zarzucić go granatami. Jak skończą się granaty, a boss będzie nadal żył to trzeba pamiętać żeby dużo skakać.
Czwarty z bossów jest podwójny. Stajemy do walki z dwoma czołgami. Jeden porusza się dołem, a drugi jeździ po górnym poziomie. Wystrzeliwują rakiety, wielkie ogniste kule lecące prosto, a do tego mają do pomocy zielonych żołnierzy z bazookami. Najlepiej rozwalić granatami jednego z nich jak najszybciej i potem spokojnie zająć się drugim.
Piąty z bossów to opancerzony transporter na gumowych kołach. Na pace wozi zwykły czołg. Strzela małymi pociskami energetycznymi, przez które trzeba być w ciągłym ruchu. Podnosi się też do góry na siłownikach i z podwozia wysuwa wielki miotacz płomieni. Warto go rozwalić, bo po pierwsze w środku uwięzionych jest kilku dziadków. Po drugie po rozwaleniu miotacza możemy wejść pod bossa i unikać jego strzałów. Zaczyna on jednak wtedy strzelać pociskami naprowadzanymi, które wlatują pod spód z obu stron. Na szczęście można je niszczyć.
Ostatni boss co ciekawe jest najmniejszy ze wszystkich. Jest to śmigłowiec transportowy. Czasami przelatuje nad nami od prawej do lewej strony zrzucając poziomą linię bomb. Najlepiej wtedy stać jak najbliżej ziemi, bez ruchu i strzelać prosto w górę. Bomby można zestrzelić ale nie jeśli będziemy się poruszać. Najczęściej śmigłowiec unosi się po prawej stronie ekranu i z drzwi wystaje główny zły strzelając do nas z wyrzutni rakiet. Po lewej stronie ekranu mamy kilka poziomów schodów, dzięki czemu nie musimy ostrzeliwać bossa tylko z ziemi. Potrafi też pociągnąć serią z miniguna podczepionego z przodu.
To już wszyscy przeciwnicy jakich możemy spotkać w grze. Przyznacie, że jest tego trochę więc można radośnie się wyżyć nie nudząc się przy tym strzelanie ciągle do tych samych wrogów.[/spoiler]
Teraz kilka słów o lokacjach, które przyjdzie nam zwiedzać. W sumie jest ich sześć i może z powodu specyficznej palety kolorów są dość monotonne i podobne do siebie. Jednak są dość szczegółowo narysowane i bogate w detale, również te, które można niszczyć. Mimo, że jest dość monotonnie jeśli chodzi o paletę barw, to same lokacje wyglądają bardzo ładnie nawet dziś. W niektórych można zdemolować naprawdę sporo otoczenia. Znajdziemy sporo momentów zręcznościowych polegających na wymierzaniu odpowiednich skoków. Lokacje to głównie motywy z dżunglą w tle albo miasteczka i ich przedmieścia. Przyjdzie nam się przedzierać przez wioskę w dżungli z drewnianymi domkami, które będziemy obracać w perzynę niczym Chuck Norris w filmach z serii Zaginiony w Akcji. Druga plansza to stacja kolejowa. Podążamy od stacji torami aż dotrzemy do pociągu, na którym czeka nas walka z bossem. Trzecia plansza to wspinaczka po ośnieżonych górach, w czwartej planszy odwiedzimy zbombardowane miasto i wyjdziemy kawałek za nie. W piątej planszy czeka nas przeprawa ulicami miasteczka, tym razem nie zbombardowanego, jednak po naszym przejściu wygląda ono prawie jak po nalocie ;) Ostatnia plansza to kawałek wybrzeża, pomost podobny do portowego, później kawałek musimy przepłynąć na wynurzonej łodzi podwodnej gdzie mamy do dyspozycji stanowisko z ciężkim karabinem maszynowym, a na końcu łódź ląduje na brzegu gdzie czeka nas walka z ostatnim bossem.
[spoiler]Misja pierwsza. Zostajemy zrzuceni na spadochronie na tyły wioski w dżungli. Posiada ona charakterystyczne domki rozstawiane na palach nad płytką wodą. Często znajdziemy poustawiane na tych domkach żółte beczki, które po kilku strzałach wybuchają równając konstrukcję z ziemią. Wespniemy się pod wodospad aby na rzece znaleźć rozbity, transportowy wodolot, przerobiony na obozowisko. Jest on jednocześnie pierwszym bossem.
Druga plansza zaczyna się na stacji kolejowej. Znowu zostajemy zrzuceni na spadochronie. Pierwsza scena jest dość dziwna, bo zieloni żołnierze pieką w ognisku jeńca wojennego ;) Znajdziemy tam czerwone flagi, nad którymi każdy chyba uwielbiał się znęcać, oraz zegar, który też możemy zdemolować. Później poruszamy się mostem na rzece, gdzie czekają nas potyczki z kutrami. Później idziemy dalej po torach biegnących na drewnianym rusztowaniu, aby na końcu wejść na pociąg, gdzie stoczymy walkę z bossem.
Trzecia misja to wspinaczka po rusztowaniach i instalacjach w grach. Najpierw wspinamy się w górę. Jest to chyba najbardziej zręcznościowy etap gry. Tutaj każdy nieodpowiednio odmierzony skok kończy się zgonem. Oprócz tego trzeba uważać na przeciwników. Kiedy dotrzemy już na górę, czeka nas potyczka z subbossem i następnie ruszamy w prawo. Tym razem już normalnie z lewa na prawo.
Misja czwarta. Zaczynamy w ruinach zbombardowanego miasta. Przemieszczamy się po kilku zrujnowanych budynkach po czym wyjeżdżamy poza miasto gdzie zastajemy okopy i urwisko, z którego strzelają do nas czołgi. Jest to trudny teren i najlepiej poruszać się tutaj czołgiem. W końcu docieramy do jaskini, w której czeka na nas potyczka z bossem, a nawet dwoma jednocześnie.
Misja numer pięć. Czeka nas teraz przeprawa ulicami miasteczka, które zostało opanowane przez wroga. Pojawiają się tutaj pozostawione przez cywili samochody, które mocno ograniczają nasze strzelanie, a do tego są bardziej wytrzymałe niż niejeden z wojskowych pojazdów występujących w grze. Do tego na balkonach i drzewach czają się żołnierze z bazookami i rzucający granaty. W dalszej części planszy samoloty zrzucające torpedy, a na koniec motocykle. Na wyjściu z miasta czeka na nas kolejny boss.
Finałowa misja szósta. Zaczynamy w jakiejś dżungli na wybrzeżu, potem przejeżdżamy na pomosty wyglądające na portowe gdzie dzieje się taka zadyma, że ciężko ogarniać. To jest miejsce, gdzie najdalej udało mi się dotrzeć na jednej blaszce. Potem czeka nas mała przejażdżka na wynurzonej łodzi podwodnej gdzie możemy się ostrzeliwać z CKM'u jednak kiedy z niego korzystamy to nadal jesteśmy wystawieni na ataki przeciwnika.
To już wszystkie lokacje, które przyjdzie nam zwiedzać w tej świetnej grze. Nie jest ich zbyt wiele jednak pozwalają się wybawić i nacieszyć grą.[/spoiler]
Teraz trochę o grafice jaka jest w Metal Slug. Może to moje skrzywienie i uwielbienie do retro, jednak jak dla mnie gra wygląda świetnie nawet dziś. Nie powinna u nikogo powodować skrzywienia na twarzy. Jest może nie jakoś bardzo kolorowo ale dokładnie i szczegółowo. Tła są bogate w detale i co chwilę można zobaczyć tam coś zabawnego. Postacie i przeciwnicy są stosunkowo mali i czasami można stracić z oczu swojego bohatera. Wszystko porusza się dość specyficznie, czołgi dziwnie się trzęsą kiedy jeżdżą jednak to chyba zamierzony efekt. Do tego przeciwnicy ginąc posiadają różne animacje. Czasami natrafimy na jakieś zabawne scenki rozgrywające się w czasie naszej walki. Kiedy rozwalimy toaletę w jednym miejscu zobaczymy animację żołnierza w panice pociągającego za spłuczkę i znikającego w muszli. Ogólnie oprawa graficzna w mojej ocenie zasługuje na duży plus. Jest ładna, przyjemna dla oka, zabawna i szczegółowa. Świetne efekty wybuchów, rozrzucające na boki, drobne fragmenty wybuchającego przedmiotu. Przeciwnicy potraktowani miotaczem ognia krzyczą przeraźliwie i konają w płomieniach na dwa różne sposoby. Jest naprawdę efektownie.
Drugim ważnym elementem w każdej grze jest oczywiście muzyka. Tutaj oczywiście nie może być inaczej niż w przypadku grafiki. Samo logo Neo-Geo, w przypadku automatów gwarantowało nam, że doznania dźwiękowe będą stały na wysokim poziomie. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Muzyka w grze jest dość monotematyczna i utwory skomponowane na potrzeby Metal Sluga są dość podobne do siebie na każdej planszy. Pasują jednak i tworzą klimat tej zabawnej gry. Dużo trąbek i wyniosłych momentów prawie orkiestralnych budujących napięcie i nastrajających do walki. Szczególnie utwór towarzyszący potyczkom z bossami daje nam do zrozumienia, że żarty się skończyły i trzeba wziąć się do roboty. Efekty dźwiękowe również stoją na wysokim poziomie. Efekty strzelania inne dla każdej broni oraz kultowe okrzyki ginących żołnierzy używane nawet czasem w filmach tworzą specyficzny klimat tej gry. Z jednej strony idziemy na wojnę i krwawo rozprawiamy się z przeciwnikami, z drugiej strony wszystko pokazane jest z przymrużeniem oka i w dość zabawny sposób.
Rozgrywka, coś co w grach powinno być najważniejsze. Tutaj oczywiście do sterowania używamy gałki i trzech przycisków. Jak w wielu grach wydanych na system Neo-Geo, na początku pokazany mamy samouczek zapoznający nas z klawiszologią. Mamy więc przycisk od strzelania, od skakania oraz trzeci, odpowiedzialny za rzut granatem. Czwarty przycisk jest nieużywany.
Metal Slug (samouczek)
Nasi herosi nie posiadają żadnych specjalnych zdolności ponad to. Potrafią jeszcze kucnąć i wskoczyć na wyższy poziom. Zeskakiwać na dół już nie potrafią. Możemy strzelać tylko w czterech kierunkach tak naprawdę, chyba że jedziemy czołgiem. Wtedy możemy prowadzić ostrzał w każdym kierunku ze względu na to, że działko czołgu obraca się o 360 stopni.
Do dyspozycji dostajemy kilka rodzajów broni. Podstawowy groszek, z którym zaczynamy każdą planszę. Posiadamy do niego nieograniczoną ilość nabojów i wracamy do niego za każdym razem kiedy wykorzystamy wszystkie naboje z dodatkowej broni. Oprócz tego na naszej drodze możemy natknąć się na kilka mocniejszych broni takich jak Ciężki Karabin Maszynowy (Heavy Machinegun), miotacz płomieni (Flamethrower), wyrzutnię rakiet (Rocket launcher) oraz strzelbę (Shotgun). Każda z tych broni ma swoje wady i zalety i znajduje zastosowanie na różne typy przeciwników. Poza strzelbą, która po prostu zmiata wszystko ;) Od czasu do czasu znajdziemy skrzynkę granatów albo dodatkową amunicję. Możemy natrafić też na czołg będący właśnie tytułowym Metal Slug'iem. Potrafi się on zwinnie wspinać po nierównościach terenu, potrafi strzelać pod każdym kątem oraz jest wyposażony w działo strzelające wielkimi, wybuchającymi pociskami.
[spoiler]Najpopularniejsza broń w grze to CKM (Heavy Machinegun). Jest najsłabszy z broni specjalnych, ale posiada największą szybkostrzelność oraz największy magazynek. Posiada też duży zasięg, bo jego pociski lecą przez cały ekran. Zebranie tego przedmiotu dodaje nam 200 pocisków. Przy jej użyciu możemy trochę strzelać w innych kierunkach niż podstawowe cztery. Kiedy podnosimy lub opuszczamy broń strzelając, seria leci we wszystkich kierunkach pośrednich. Umiejętnie wykorzystując tę właściwość możemy ustrzelić przeciwnika przyczajonego gdzieś na drugim końcu ekranu, jednocześnie pozostając poza jego zasięgiem.
Kolejną bronią na jaką się natkniemy może być miotacz płomieni (Flamethrower). Ma średni zasięg i pod koniec lotu jego pociski zawijają trochę w górę. Zebranie tego przedmiotu dodaje nam trzydzieści strzałów z miotacza. Jego zaletą jest to, że jeden pocisk zabija od razu każdego żołnierza jaki stanie na jego drodze. Radzi sobie nawet z cwaniakami, którzy zasłaniają się tarczami. Niezbyt efektywny przeciwko pojazdom opancerzonym i ogólnie mało lubiana broń. Chociaż efekty jej działania na piechotę są dość widowiskowe.
Wyrzutnia rakiet (Rocket Launcher). Robiąca największą zadymę na planszy broń. Ma największy zasięg i największą moc. Jest za to najwolniejszą bronią w grze. Możemy wystrzelić dwie rakiety w serii i dopiero kiedy one sięgną celu, możemy wystrzelić następne. Jednak ich moc rekompensuje tę powolność. Kiedy w coś trafią, wybuchają i eksplozja razi jeszcze innych wrogów w pewnym obrębie. Magazynek mieści tylko 20 rakiet.
Strzelba. To jest ogólnie broń ostateczna. Co prawda ma bardzo mały zasięg i jest stosunkowo wolnostrzelna ale jej moc jest potężna. Piechociarzy i motocykle po prostu zmiata. Nawet czołgi nie wytrzymają więcej niż 3-4 strzały. Dobra broń na plansze jednak niezbyt poręczna przeciwko bossom. Zebranie tego przedmiotu dodaje 30 nabojów.
Skrzynka z granatami. Dodaje do naszego ekwipunku 10 granatów. Jeżeli zbierzemy ją jadąc czołgiem, zwiększy się nam liczba pocisków do działa.
Natkniemy się też na skrzynie z amunicją. Jest to nietypowy przedmiot. Dodaje nam do pełna amunicję do broni jaką w danym momencie posiadamy. Jeśli nie mamy żadnej broni tylko lecimy z podstawową, dostaniemy 1.000 punktów za jego zebranie.
Ostatnią bronią jaką możemy dopaść w grze jest czołg. Tytułowy Metal Slug. Potrafi on bardzo ułatwić życie. Daje nam osłonę i ratuje życie, bo czołg może przyjąć na siebie dwa ataki. Po przyjęciu trzeciego musimy się ewakuować, bo czołg wybucha. Czołg ma swój pasek energii. Jest on podzielony na trzy części. Możemy znaleźć w grze kanister z paliwem, który dodaje naszemu czołgowi jedną część paska energii. Jeżeli podniesiemy go idąc piechotą dostaniemy za to 1.000 punktów.
Czołg posiada trzy rodzaje ataku. Obrotowe działko pozwalające strzelać w każdym kierunku. Może wystrzeliwać z armaty spore pociski lecące trochę do przodu a potem opadające w dół i wybuchając przy kontakcie z czymkolwiek. Ostatni atak odpala się wciskając atak i skok jednocześnie. Wtedy nasz bohater wyskakuje z czołgu, a ten leci do przodu i wybucha kiedy trafi w cokolwiek.
[/spoiler]
Broni oddanej do naszej dyspozycji nie jest jakoś strasznie dużo ale zdecydowanie pomaga i rzadko będziemy mieli okazję postrzelać sobie ze zwykłej broni. Chyba, że będziemy często tracić życia. Po każdym zgonie zaczynamy z podstawową bronią. Tak samo każdą planszę zaczynamy również z podstawowym strzelaniem.
Oprócz power'up'ów w grze znajdziemy sporo przedmiotów dających nam tylko punkty. Jest ich całkiem sporo jednak przedział punktowy jest raczej niewielki. Natkniemy się na dziwnego dziadka, którego zebranie daje nam 0 punktów. Jest kupa, która daje nam punktów 10. Z przedmiotów dodających 10 punktów są jeszcze złota moneta i order. Mają one taką właściwość, że kiedy leży ich na ziemi kilka, powiedzmy cztery to zbierając je wszystkie po kolei ale za jednym razem, za pierwszą dostaniemy 10 punktów, za drugą 20, za trzecią 30, za czwartą 40 itd. Kotek, za którego zebranie dostaniemy 100 punktów występuje chyba tylko jeden w całej grze. Potem jest kilka przedmiotów dających 500 punktów, dalej jeszcze kilka dających punktów 1.000 i trzy, które dodają 5.000 punktów. Z czego jeden nie jest przedmiotem, który się zbiera tylko trzeba go użyć strzelając do niego. Jest też ciekawy patent z przedmiotami takimi jak chleb, owoce i puszka szpinaku. Jeśli nie zbierzemy ich wystarczająco szybko to się zepsują. Na chlebie wyrośnie grzyb, puszka ze szpinakiem pęknie i się wyleje, a owoce uschną. Wtedy za zebranie ich dostaniemy tylko 10 punktów. Wiem też, że w grze występują bonusy za szybkie posuwanie się na przód. Na początku drugiej planszy, tam gdzie są trzy bramki z prądem i pod środkową znajdziemy laleczkę albo misia za 5.000. Jeśli w tym miejscu pójdziemy szybko do przodu i przeczołgamy się pod tą drugą bramkę zanim obraz zdąży się przesunąć, to za zebranie przedmiotu dostaniemy nie 5.000 ale 50.000. Jest to dość ryzykowne ale w końcu złoto jest dla zuchwałych :)
[spoiler]Nie będę się nad tymi przedmiotami jakoś specjalnie rozpisywał. Podzielę je po prostu na grupy wg ilości punktów jakie dodają.
Najpierw dziadek, który daje 0 punktów. Jest tylko jeden taki przedmiot w grze i to też nie zawsze. Czasami w jego miejscu stoi jedna z małpek za 1.000 punktów.
Teraz przedmioty warte 10 punktów. Jest ich zaledwie kilka, z czego trzy to zepsute wersje droższych przedmiotów. Przedmioty te to kupa, order, moneta, oraz zepsute wersje innych przedmiotów, czyli zgniły chleb, wyschnięte owoce i zepsuta puszka ze szpinakiem.
Teraz jeden przedmiot dający 100 punktów. Mały kotek. Schowany na balustradzie przy oknie w piątej planszy. Jeśli idziemy szybko i szybko go zbierzemy, możemy dostać za niego nawet 1.000 punktów.
Teraz przedmioty dodające po 500 punktów. Jest ich trochę więcej i znajdziemy tu order w ramce, list zaklejony pieczęcią w kształcie serca, jeszcze żywa ryba, żywa żaba oraz chleb. Ten ostatni trzeba zebrać jak najszybciej, gdyż szybko się psuje i za zepsuty chleb dostaniemy tylko 10 punktów.
Kolejna grupa jest najliczniejsza. Będą to przedmioty dodające 1.000 punktów. Jest ich najwięcej i są dość zaskakujące czasami. Znajdziemy tutaj następujące wynalazki. Kurczak pieczony, puszka szpinaku, żywa świnia, muchomory, ptasie gniazdo, żywy wąż, dwa rodzaje żywych małpek, oraz owoce. Puszka ze szpinakiem i owoce powinny być zebrane jak najszybciej, bo podobnie jak chleb, szybko się psują i za ich zepsute wersje dostaniemy tylko 10 punktów.
Ostatnia grupa przedmiotów to te dające po 5.000 punktów. Należą do niej tylko trzy przedmioty. W sumie dwa, bo trzeci to element planszy, do którego trzeba strzelić. Pierwsze dwa przedmioty to lalka i pluszowy miś. Trzeci przedmiot to wajcha przełączająca semafor na drugiej planszy. Jeśli do niej strzelimy i ją przełączymy, dostaniemy 5.000 punktów.
To już wszystkie przedmioty jakie można spotkać w Metal Slugu.[/spoiler]
Przedmioty często leżą po prostu porozstawiane po planszy. Pozostają po rozwaleniu czegoś lub zniszczeniu jakiegoś przeciwnika. Czasami tez mogą znajdować się w dwóch rodzajach pojemników. Pierwszym z nich są standardowe drewniane skrzynie. Kryją najczęściej jakieś strzelanie.
Drugi rodzaj pojemnika zasługuje na specjalny opis. Bo jest to dość ważny element gry. Chodzi oczywiście o jeńców wojennych, których uwalniamy na każdej planszy. Są oni najczęściej w jakiś sposób uwięzieni, przywiązani do deski, wiszący w powietrzu powieszeni za ręce, związani na siedząco. Trzeba uważać kiedy ich uwalniamy z daleka. Kiedy przestrzelimy im więzy, jedni z nich będą grzecznie chodzić tam i z powrotem, czekając aż do nich podejdziemy, ale niektórzy po prostu idą przed siebie i nie zaczekają na nas. Kiedy takiego dziadka już dopadniemy i podejdziemy do niego, ten wyciągnie z majtek jakiś mniej lub bardziej przydatny przedmiot. Często jest to broń albo granaty. Czasami jednak bezwartościowe graty.
Warto jest jednak jeszcze bliżej przyjrzeć się tym jeńcom. Każdy z nich ma nazwisko, co można poczytać po zakończeniu każdej misji. Od początku jednak. Na każdej planszy występuje określona ilość jeńców do uratowania. W większości wypadków są oni dobrze widoczni i wystarczy się do nich dostać. Są też jednak w grze miejsca gdzie dziadkowie są ukryci. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że na każdej planszy da się znaleźć przynajmniej jedno miejsce z ukrytymi dziadkami. Na pierwszej planszy, kiedy wjeżdżamy czołgiem pod górkę do pierwszego bossa są dwa wodospady. Jeśli będziemy strzelać w miejsce, u góry ekranu, z którego wylatują te wodospady, to znajdziemy w sumie czterech ukrytych dziadków. Jednak to nie wszystko co związane jest z tymi jeńcami. W dolnym lewym rogu ekranu pokazywany jest każdy uratowany przez nas jeniec przedstawiony malutką, żółtą ikonką ludzika. Jeżeli dojdziemy do końca planszy i pokonamy bossa zbierając po drodze co najmniej dziesięciu jeńców (w przypadku pierwszej planszy wystarczy zebrać wszystkich ośmiu) oraz pokonamy bossa siedząc w czołgu to na końcu planszy w podsumowaniu dostaniemy dodatkowy bonus punktowy i to całkiem sowity bo w wysokości 100.000 punktów. Za każdego jeńca dostajemy też 1.000 punktów. Za czołg 10.000.
Trzeba jednak uważać. Aby otrzymać punkty za uratowanych jeńców, musimy ukończyć planszę bez straty życia. Jeśli zginiemy to wszystkie żółte ikonki ludzików z lewego dolnego rogu ekranu znikają i od tego momentu gra liczy nam uwolnionych jeńców od nowa. Tak, że jeśli ktoś myśli poważnie o śrubowaniu wyników punktowych w tej grze, powinien się najpierw skupić na tym, jak ją przejść bez straty ani jednego życia.
Oprócz tego wszystkiego w grze pojawiają się jeszcze interaktywne elementy tła. Można zdemolować nawet spore elementy planszy. Nie będę tutaj opisywał wszystkich ale chociaż kilka tych, które można jakoś wykorzystać albo stają na naszej drodze i wymagają zniszczenia. Będą to różnego rodzaju wybuchowe beczki, pozwalające demolować otoczenie. Kamienie podwieszone wysoko na linie mogące zgnieść żołnierzy wroga, latarnie i slupy, które czasami potrafią zatrzymać nam uciekającego jeńca, bo ten zacznie się na taki obiekt wspinać i spadać, znowu wspinać i znowu spadać. Po prostu może się tak zapętlić, dzięki czemu nie wyjdzie za ekran, a my będziemy mogli go dogonić i uratować, dostając w zamian jakieś fanty. Czasami natkniemy się na minę leżącą i migającą czerwonym światełkiem, bramki z łukiem elektrycznym, czy inne przeszkadzajki. Na trzeciej planszy spotkamy pomysłową zaporę. Żeby ją zniszczyć najpierw trzeba postrzelać trochę w guzik ze strzałką, co powoduje podniesienie się bramy, wtedy odsłania się duża beczka z prochem, którą musimy atakować. Żeby nie było za łatwo to jeśli przestaniemy strzelać w przycisk podnoszący bramę, ta zacznie się opuszczać. Musimy być więc szybcy. Oczywiście znajdzie się tutaj też flaga i zegar z drugiej planszy nad którymi chyba każdy uwielbiał się znęcać :) Oraz samochodziki, które fantastycznie rozgniata się czołgiem.
[spoiler]Mała, żółta beczka. Stoją czasami pojedynczo, a czasem ustawiane w piramidkę. Strzelając w nie wywołamy wybuch, który zabije kilku żołnierzy, a przy okazji zdemoluje kawałek planszy.
Drugim rodzajem wybuchowych beczek są takie trochę większe, czerwone, z napisem DANGER. To są już konstrukcje służące do burzenia konstrukcji. Żeby taką beczkę wysadzić trzeba się chwilę pomęczyć. Jednak efekt zawsze będzie zadowalający. Często rozwalenie takiej beczki jest konieczne żeby w ogóle przedostać się w dalszą część planszy.
Metalowe beczki przywiązane do mostu to świetny sposób na odcięcie drogi wrogim jednostkom. Jeśli do nich strzelimy to wysadzimy kawałek planszy dzięki czemu ograniczymy ruch jednostek wroga.
Wielki kawał skały powieszony na linie. Można przestrzelić linę i zgnieść w ten sposób czających się na dole żołnierzy. Oczywiście trzeba uważać, bo samych siebie też możemy w ten sposób zgnieść.
Elektryczne bramki. Można ominąć na dwa sposoby. Przeskoczyć albo przeczołgać się pod spodem. Dotknięcie prądu wytwarzanego przez tę bramkę oznacza natychmiastowy zgon.
Mina. Mała pierdółka niebezpieczna ze względu na to, że jeśli nie zauważymy momentu jej podrzucania przez wroga, to możemy jej nie zauważyć i po prostu wejść. Niebezpieczna dla piechociarzy. Czołgiem też lepiej przeskakiwać.
Mamy jeszcze latarnie i słupy. Można je niszczyć, wtedy są bezużyteczne. Można jednak je wykorzystać. Jeśli trafimy na dziadka, który nie będzie na nas czekał, tylko cały czas parł przed siebie, to jeśli trafi na nie, zacznie się wspinać, spadać i wspinać znowu. Dzięki temu będziemy mogli podejść i jeńca uratować.
Konstrukcja stająca na naszej drodze na trzeciej planszy. Najpierw musimy, strzelając w guzik ze strzałką, podnieść bramę do góry. Potem najlepiej jest rzucić granat w powstałą szczelinę aby załatwić żołnierza z bazooką, który pewnie już się zalęgł na dole. Następnie szybko schodzimy na niższy poziom i kucamy strzelając w czerwoną beczkę. Jeśli brama opuści się na tyle, że zasłoni beczkę, to trzeba całą operację powtórzyć znowu strzelając w przycisk ze strzałką.
[/spoiler]
Teraz jeszcze trochę złomu, który występuje w grze. Można go demolować ale nic poza punktami za to nie dostaniemy. Nic poza samym przedmiotem się nie zniszczy. Do tej grupy należą Czerwona flaga, która przyciągała wszystkich sposobem, w jaki się rozpadała i wszyscy lubili się nad nimi znęcać. Razem z flagami był zegar, który po zepsuciu można było jeszcze trochę pomęczyć. No i samochody, które występują w trzech kolorach i bardzo efektownie się rozpadają pod gąsienicami czołgu. Do tego są bardzo wytrzymałe, a miotaczem ognia nie da się ich chyba w ogóle zniszczyć.
Sama rozgrywka daje naprawdę sporo frajdy. Głównie dzięki swojemu specyficznemu klimatowi. Zabawnym animacjom i odgłosom, które robią klimat czarnej komedii. Gra nie jest jakoś specjalnie długa. Jej przejście, wprawionemu graczowi zajmie około pół godziny. Jest to raczej niezbyt wyśrubowany wynik jednak gra jest tak napakowana akcją, że w ciągu tych trzydziestu minut dzieje się tyle rzeczy, że wydaje nam się iż graliśmy znacznie dłużej.
Zasady są w teorii dość proste. Przemierzamy lokacje z lewej strony w prawą, czasami z dołu do góry i likwidujemy wszystko co się rusza używając wszelkich dostępnych środków. W praktyce wygląda to tak, że musimy naprawdę wysilić swój refleks. Pod koniec gry dzieją się takie rzeczy, że trudno jest wszystko ogarnąć wzrokiem, nie mówiąc już o staraniu się żeby ujść z sytuacji cało.
Metal Slug jest grą stosunkowo trudną. Pisząc trudną, mam oczywiście na myśli przejście gry na jednej blaszce. Od mniej więcej trzeciej planszy gra zaczyna się robić naprawdę trudna. Najdalej udało mi się dojść do ostatniej planszy jednak tam dzieje się taki Sajgon, że nie jestem tego w stanie ogarnąć.
Oczywiście gra pozwala na kanapowy co-op dla dwóch graczy. Wtedy rozgrywka nabiera rumieńców, a salwy śmiechu co chwilę są gwarantowane. Co prawda nie można robić żadnych specjalnych akcji dwuosobowych ale zawsze można coś razem wykminić. Choćby osłaniać się wzajemnie.
Podsumowując. Metal Slug jest świetną grą. Mimo, że ma już prawie dwadzieścia lat to nawet dziś nie odstrasza swoim wyglądem i sądzę, że nawet młodsi gracze chętnie spędzą kilka chwil z zabawnymi komandosami. Postrzelają i poskaczą w akompaniamencie eksplozji i okrzyków śmierci przeciwników, krwawo dokonujących żywota. Jeśli ktoś nie miał styczności z serią Metal Slug to natychmiast powinien nadrobić to karygodne zaniedbanie ;)
Dla najwytrwalszych jeszcze filmik prezentujący grę, na którym sobie troszkę kaleczę tę wspaniałą grę.
Teraz już dziękuję Wam za poświęcony czas i mam nadzieję, że nie uznaliście go za stracony. Mam nadzieję, że spotkamy się w następnym odcinku Wozu Drzymały już za tydzień.
Tekst pochodzi z mojej strony www.retro-granie.info.