Wóz Drzymały S03E13: Dj Boy.

BLOG
10879V
Wóz Drzymały S03E13: Dj Boy.
Ciapo | 28.04.2016, 15:42
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dziś na warsztat biorę grę stworzoną przez niezbyt popularną kiedyś, a dziś tym bardziej firmę Kaneko. Wydana w 1989 roku jest nietypowym beat'em up'em. Nie zdobyła raczej statusu kultowej, ale nawet dziś jest to całkiem sympatyczna gierka. Zapraszam do środka.

Oczywiście w tym odcinku, jak zwykle, najpierw podkład muzyczny do posłuchania podczas czytania. Dziś będzie to soundrack z kultowej serii jaką niewątpliwie jest Turrican. Tutaj konkretnie ścieżka dźwiękowa z trzeciej części.

Witam wszystkich w kolejnym odcinku Wozu Drzymały, czyli miejscu, w którym udajemy się w nostalgiczną podróż w przeszłość, do końca lat 80' i początku 90' ubiegłego wieku. W miejscu tym przypominam/przybliżam Wam gry arcade z tego okresu. Dzisiaj chciałbym zaprezentować Wam sympatycznego beat'em up'a o dość specyficznej mechanice jakim niewątpliwie jest Dj Boy, za którego powstanie odpowiedzialna jest firma Kaneko. Powstała ona w 1989 roku, jednak nawet dzisiaj prezentuje się całkiem przyjemnie dla oka i ucha. Jest to kolejna pozycja z kategorii „na życzenie”. Sam poznałem tę grę dopiero niedawno właśnie dzięki temu, że kilka osób wspominało o niej w komentarzach pod wcześniejszymi moimi tekstami. Jak widać ja też korzystam na tym, bo poznaję stare gry, na które wcześniej nie zwróciłbym uwagi w tej masie tytułów jakie powstały na systemy arcade w przeciągu tych 30 lat. Dobra, wystarczy już tych wstępów. Zaczynamy.

Udało mi się znaleźć jedno zdjęcie oryginalnego automatu dedykowanemu tej konkretnej grze. Co prawda jego jakość pozostawia wiele do życzenia, a sam automat nie wyróżnia się niczym specjalnym, jednak w tamtych czasach nie było aż tak ważne efekciarskie wykonanie automatu tylko jego zawartość, czyli gra. Automat prezentuje się mniej więcej tak.

Automat Dj Boy

Udało mi się też znaleźć jedną ulotkę reklamową. W tamtych czasach w naszym kraju raczej niewielu graczy wiedziało, że takie rzeczy powstają do gier. Chociaż w jednym z salonów, które odwiedzałem, w kapciorce, w której siedział dziadek sprzedający żetony widziałem kilka plakatów reklamujących gry. Właściciel tego salonu miał najwyraźniej dobre dojścia i wiedział w jakim biznesie robi. Swoją drogą gość, mimo że salon zamknął z 15 lat temu, to do dzisiaj ma stodołę pełną automatów i flipperów, które naprawia i handluje w pewnym serwisie aukcyjnym. No ale znowu odbiegam od tematu. Poniżej japońska ulotka reklamowa do gry Dj Boy.

Ulotka reklamowa Dj Boy, przód Ulotka reklamowa Dj Boy, tył

Ulotka reklamowa Dj Boy

Z posiadanych przeze mnie informacji Dj Boy został wydany tylko na jedną domową konsolę. Konkretnie na Segę MegaDrive. W związku z tym, że wyszła tylko jedna wersja na domowe platformy i jest to Sega MegaDrive, pozwoliłem sobie zaprosić do współpracy naszego portalowego fachowca od tej konsoli jakim jest niewątpliwie jana84. On zna tę wersję znacznie lepiej niż ja, więc napisał kilka słów odnośnie Dj Boy w wersji dla Segi MegaDrive. Teraz oddaję mu głos, czy tam klawiaturę :)

jana84: DJ Boy to gra mojego wczesnego dzieciństwa, a mój pierwszy kontakt z serią to 1990 rok, miałem wtedy 6 wiosen na karku i mieszkałem wtedy w Niemczech, zagrywając się z Ojcem gierkami na Nesa. Aż pewnego razu Tatko przyniósł z wypożyczalni konsole Sega Mega Drive z kilkoma grami w tym DJ Boy właśnie. Nigdy wcześniej nie widziałem gier na inne systemy niż Atari i Nesa, więc DJ Boy od razu przykuł moja uwagę bo gra zrobiła na nas duże wrażenie i było widać że to coś mocniejszego niż gry na ośmiobitowca Nintendo. Wtedy jednak byłem jeszcze leszczem i nie udało mi się zaliczyć gry, to osiągnąłem dopiero po latach jako nastolatek mając już swoją konsolę Segi i DJ Boy.

Rozgrywka w Dj Boy jest bardzo przyjemna, niby kolejna chodzona bijatyka jakich wiele, co ją jednak wyróżnia to, to że poruszamy się na wrotkach przez co tempo rozgrywki jest dużo szybsze niż u konkurencji, do tego występują elementy zręcznościowe gdzie podczas jazdy musimy przeskakiwać i omijać przeszkody. Jeśli chodzi o oprawę zarówno wizualną jak i muzyczną to jest przyzwoicie i ciężko się do czego przyczepić jednak z perspektywy czasu widać że Smd potrafiła dużo więcej i według mnie jest przynajmniej kilka gier beat em up na ten system, które górują nad DJ Boy, ale to w sumie 90 rok więc nie można wymagać cudów. Automatu z grą niestety nigdy nie widziałem i w sumie całkiem niedawno dowiedziałem się że w ogóle była jakaś wersja oprócz tej na konsole Segi i z tego co zobaczyłem to na maszynach gra prezentuje się zdecydowanie lepiej ja jednak jestem sentymentalnym dziadem i wolę tą na Sega Mega Drive.

Podsumowując DJ Boy to porządna gra i szczerze polecam każdemu kto nie grał, zarówno wersję arcade jak i konsolową bo to kawal dobrej staro szkolnej bitki i to w dodatku na wrotkach, jednak poziom trudności (smd) daje ostro popalić i trzeba troszkę przysiąść żeby nabrać odpowiedniego skilla, a kiedy to osiągniemy, to grę zaliczymy w niecałe pól godziny. Takie są uroki tego typu gier, ciężkie i krótkie, jednak kiedyś nikt na to nie narzekał.

Poniżej ekran tytułowy i screen z gry, tak dla porównania.

Ekran tytułowy Dj Boy Dj Boy

Dj Boy (Sega MegaDrive

Teraz zajmę się już daniem głównym, czyli automatową wersją gry Dj Boy.

Tytuł: Dj Boy
Producent: Kaneko
Rok wydania: 1989
Liczba graczy: 1-2 (co-op)
Używanych przycisków: 3

 

Dj Boy (Kaneko, 1989 rok)

Dj Boy (Kaneko, 1989 rok)

Fabuła gry nie jest jakoś specjalnie rozbudowana. Ziomeczki z innego rewiru porywają boomboxa naszemu tytułowemu Dj'owi, więc ten rusza po wycieczkę po kilku dzielniach w celu odebrania swojej własności. To w zasadzie tyle jeśli chodzi o fabułę, która jak wiadomo w tego typu grach nigdy nie była stawiana na wysokiej pozycji i liczył się głównie fun płynący z samej rozgrywki.

Wypadałoby też przybliżyć postaci naszych bohaterów. Niestety tutaj też zbyt wiele się nie dowiemy. Poza tym, że nasz heros jest Dj'em i lubi sobie potańczyć to w zasadzie nic więcej na jego temat nie wiadomo. Ubrany w zielony dresik i pomarańczową kamizelkę oraz czapkę z daszkiem. Drugi gracz dostaje do dyspozycji identyczną postać tylko w bardziej zielonym dresiku i czerwonej kamizelce oraz czapce.

Teraz słów kilka o przeciwnikach. Występuje ich w grze całkiem sporo i są dość różnorodni. Co prawda autorzy pokusili się o tak zwany palette swap, czyli zmiana palety kolorów danego przeciwnika, który staje się dzięki temu mocniejszy i bardziej wytrzymały. Mimo tego zabiegu i tak nie czujemy tego, że ciągle walczymy z tymi samymi przeciwnikami. Co prawda ich zasób ataków też nie jest imponujący, bo większość potrafi tylko przywalić bułę, albo pociągnąć z laczka, jednak niektórzy potrafią zrobić coś więcej i prawdę mówiąc bywają w tym skuteczni. Jedni wrogowie potrafią nas złapać i przerzucić, inni zaatakować z wyskoku, jeszcze inni są uzbrojeni w bat, którym mogą nas pociągnąć. Pojawią się też karzełki, których ciężko jest trafić pięścią i trzeba atakować ich kopniakami. Znajdą się i takie cwaniaki, które schowane w beczce będą w nas rzucać dynamitem, czy grubasy rzucające się na glebę z rękami do przodu i podcinając nas w ten sposób, co jest dość niebezpieczne swoją drogą, ale o tym później. Ogólnie jeśli chodzi o przeciwników, nie jest źle. Pomimo, że nie wychodzą jednocześnie w jakiś zatrważających ilościach, to potrafią stworzyć sztuczny tłok, który wprowadzi zamieszanie na polu walki. Oczywiście występują też bossowie. Są dość oryginalni jednak występują tutaj pewne powtórzenia. Co ciekawe drugi boss pojawia się już jako zwykły przeciwnik jeszcze na pierwszej planszy. Oprócz tego ostatni boss to pierwszy szef razy dwa. Więc jakoś specjalnie oryginalnie nie jest. Mimo to bossowie prezentują się dość zabawnie, jest wielka gospodyni domowa, goście wyglądający na starych punkowców, rockowy zespół, czy chip'n'dale i bynajmniej nie mam tu na myśli kreskówki z dwoma zabawnymi wiewiórkami w rolach głównych ;)

[spoiler]Pierwszym z podstawowych typów przeciwnika są blondyni w szelkach. W ten sposób ubranych przeciwników występuje w grze trzy rodzaje i zawsze w takiej ekipie się pojawiają. Blondyni nie potrafią zbyt wiele. Mogą do nas podjechać i uderzyć z pięści. Występują w grze w czterech wersjach kolorystycznych.

Blondyn Blondyn Blondyn Blondyn

Drugim rodzajem przeciwnika są czarnoskórzy koledzy blondynów. Potrafią w zasadzie to samo i różnią się tylko wyglądem. Prawdopodobnie pochodzą z jednego gangu. Również występują w czterech odmianach kolorystycznych.

Murzyn Murzyn Murzyn Murzyn

Kolejnym gościem z tej samej ekipy jest grubas. Potrafi on jedną rzecz więcej niż pierwsi dwaj, a mianowicie potrafią rzucić się na ziemię z rękami wyciągniętymi przed siebie i w ten sposób nas podciąć i powalić na ziemię. Również występuje w czterech kolorach.

Grubas Grubas Grubas Grubas

Karzełki. Małe upierdliwce, których bardzo ciężko jest trafić z pięści ponieważ są za niscy. Można ich dosięgnąć jedynie kopniakiem. Dodatkowo trzeba na nich uważać, bo potrafią swoimi atakami nas przewrócić. Występują w wielu różnych kolorach, ale trzy podstawowe twarze wyglądają tak.

Karzeł Karzeł Karzeł

Jedyna kobieta wśród podstawowych przeciwników. W zasadzie nie różni się dwóch pierwszych przeciwników. Wygląda tylko inaczej. Pewnie dlatego pojawia się tylko na pierwszej planszy i występuje w jednej wersji kolorystycznej.

Laska

Łysy. Mały zakapior wyglądający na ojowca, albo nawet skinhead'a. Potrafi złapać naszego zawodnika i jeśli nie będziemy starali się wyrwać machając gałką na boki to w końcu nas przerzuci. Występują w dwóch wersjach kolorystycznych i zawsze występują w parze z podobnym do siebie typkiem tyle, że w blond grzywie.

Łysy Łysy

Kolega łysego. Potrafią ze sobą współpracować. Kiedy łysy nas przytrzymuje, ten jegomość może zrobić na nas wejście z bara. Oczywiście może to też zrobić bez pomocy kolegi ;) Również występuje w dwóch wersjach kolorystycznych.

Skinhead Skinhead

Goście na monocyklach, uzbrojeni w kije baseball'owe i ubrani w kaski motocyklowe. Są to dość uciążliwi przeciwnicy. Poruszają się znacznie szybciej niż my, przez co trudno ich dogonić. Poruszają się po dziwnych trajektoriach więc trudno jest przewidzieć, w którą stronę pojadą. Do tego potrafią skakać. Występują w tylko jednej wersji.

Monocyklista

Drugim tego typu przeciwnikiem są skejci na deskach. Poruszają się bardzo podobnie jak monocykliści, z tym, że atakują pięściami, dzięki czemu mają mniejszy zasięg, ale też poruszają się szybko i trudno przewidzieć ich ruchy. Również potrafią skakać i występują tylko w jednej wersji kolorystycznej.

Skejt na desce

W kasynie trafimy na dziwnych klaunów wyglądających trochę jak talia kart z rękami, butami i głową. Zatrzymują się w miejscu i wystrzeliwują w naszą stronę swoje sprężynowe ręce przyodziane w rękawice bokserskie. Po kilku atakach rozpadają się na trzy głowy klauna, które skaczą za nami i jeśli ich nie zniszczymy w odpowiednim czasie to wybuchają nam pod nogami.

Klaun Głowa klauna

Spotkamy na swojej drodze jeszcze dziwnych panów wyglądających jak stali bywalcy baru Błękitna Ostryga z filmu Akademia Policyjna. Jeden z nich jest uzbrojony w pejcz, którym potrafi nas skarcić z całkiem sporej odległości, więc lepiej nie podchodzić do niego od frontu.

Policjant Policjant

Jest jeszcze tajemniczy gość w płaszczu, który potrafi ziać ogniem, a co ciekawe, okazuje się, że jest to przebrany boss, z którym zaczynamy walką po pobiciu tego właśnie przeciwnika. Występuje tylko jeden w grze.

Tajniak

Jest jeszcze jeden rodzaj przeciwnika, który potrafi być bardzo upierdliwy. Są to goście pochowani w beczkach. Udają scenografię, a kiedy się oddalimy to rzucają w nas zapaloną wiązką lasek dynamitu. Lepiej jest ich eliminować w pierwszej kolejności.

Beczka

Ostatnim ze zwykłych przeciwników jest wielki grubas w czerwonym garniturze. Jest to dość nietypowy przeciwnik, bo prawie się nie porusza i potrafi atakować tylko w jedne sposób, a mimo to, jeśli nie wiemy jak do niego podejść to każdy jego cios kończy się powaleniem nas na ziemię i utratą życia. Można po prostu chwilę postać i uniknąć walki, bo po chwili ekran zacznie się przesuwać i grubas zniknie za ekranem. Jeśli chcielibyśmy go pokonać to musimy ustawić się przed nim, na tyle daleko żeby nie był w stanie dosięgnąć nas swoimi kopniakami, po czym podskakując w miejscu możemy atakować go z wyskoku. Po kilku atakach wyskoczy za ekran i za chwilę wróci o połowę mniejszy. Po kilku kolejnych atakach znowu wyskoczy za ekran i znowu wróci o połowę mniejszy. Wtedy wystarczy raz go uderzyć i jest po nim.

Grubas w Garniturze

Kolejni dwaj wrogowie to nawet nie są pełnoprawni przeciwnicy, a raczej przeszkadzajki. Nie można ich zniszczyć i trzeba jedynie unikać ich ataków. Jeden z nich to jednoręki bandyta, który co chwilę wypluwa z siebie kupkę monet. Musimy uważać, bo monety te są ciężkie i potrafią nas przerzucić. Drugi rodzaj przeszkadzajki to bandzior siedzący w oknie i rzucający w nas dynamitem.

Jednoręki Bandyta Okno

Oczywiście oprócz zwykłych przeciwników, nie mogło zabraknąć też bossów. Co prawda pod tym względem gra nie zaskakuje, a wręcz przeciwnie. Pierwszym z bossów jest wielka czarnoskóra gospodyni domowa. Wyczynia różne wygibasy i potrafi przycelować z pięści albo pięty. Czasami puszcza siarczystego bąka. Ostatni boss to dwie takie damy.

Big Mama

Drugi z bossów to chip'n'dale, czyli stripteaser. Paraduje po ulicy w samych majtach i muszce, oraz ciemnych okularach. Potrafi kucnąć i kopnąć, walnąć z pięty i w sumie jest to chyba jeden z prostszych bossów, który dodatkowo porusza się jakby był niedorozwinięty.

Chip'n'dale

Trzeci boss to skład rockowej kapeli. Walczymy z gitarzystą i wokalistą jednocześnie. Biegają po planszy i wymachują rekwizytami. Ogólnie też niezbyt trudny boss. Trzeba tylko uważać na zdradzieckiego perkusistę, który udaje, że gra, ale od czasu do czasu ciska w naszym kierunku talerzem.

Gitarzysta Wokalista

Czwarty boss to dwóch panczurów. Jeden czarno-żółty, a drugi czerwony. Potrafią przywalić z wyskoku i sieknąć combo z pięści. Czasami zieją ogniem w górę, ale jest to raczej popisówka niż atak.

Punkowiec Punkowiec

Ostatni boss to jak wspominałem wcześniej, kopia pierwszego tylko podwójna. Ostatnią walkę musimy stoczyć z dwoma wielkimi murzynkami. Potrafią to samo co pierwszy boss. Jedyną różnicą jest walający się po ekranie wielki głaz, którym mamuśki potrafią rzucić w naszym kierunku.

Big Mama Big Mama

To już wszyscy przeciwnicy, na jakich natkniemy się w tej grze.[/spoiler]

Teraz kilka słów o lokacjach. W sumie jest ich pięć i każda to inna okolica. Zaczynamy na nabrzeżu, potem bcijamy do metra, zwiedzimy też plac budowy, kasyno, oraz lokacje przypominającą miasteczko z dzikiego zachodu. Lokacje są dość różnorodne i każda wygląda inaczej, więc nie zaznamy tutaj monotonii jakoś specjalnie. Co prawda nie doświadczymy praktycznie żadnych interakcji z tłami, ani animacji w tle, jednak są one dość bogato przygotowane i nie wieje pustką. Plansze nie są jakoś specjalnie długie i całą grę można skończyć w jakieś 30 min, pod warunkiem, że zna się grę dobrze i sprawnie porusza na wrotkach. Nie jest to jakiś wyśrubowany czas, ale jak zawsze powtarzam. W tego typu grach akcja jest tak dynamiczna, że po tych 30 min. Jeśli udało nam się przejść całą grę na jednej blaszce, to emocje sięgały zenitu i zdawało się, że minęło znacznie więcej czasu.

[spoiler]Pierwsza wygląda jak obrazki z San Francisko. Najpierw śmigamy po nabrzeżu, a potem ulicą, po której jeździ też charakterystyczny tramwaj. Jego pasażerowie ciskają w nas dynamitem.

1-1 1-2

Druga plansza to klasyka w takich grach, czyli metro, najpierw śmigamy po peronie, a druga część rozgrywa się w pociągu. Potem wychodzimy do podziemnego przejścia gdzie czeka nas walka z dziwnym jak na tego typu miejscówkę bossem.

2-1 2-2

Trzecia plansza to kasyno. Najpierw hol, później sala z jednorękimi bandytami, a na koniec potyczka z rockowym zespołem. Jest kolorowo i migocąco, w końcu to kasyno.

3-1 3-2

Czwarta miejscówka, którą przyjdzie nam odwiedzić to jakiś plac budowy. Plansza jest o tyle ciekawa, że można przechodzić ją dwoma drogami. Jeśli nie uda nam się przeskoczyć w pewnych miejscach to spadamy na dół i nadkładamy kawałek drogi ryzykując przyjęciem większej bandy przeciwników na klatę.

4-1 4-2

Ostatnia lokacja to miasteczko niczym z Dzikiego Zachodu. Nawet nie samo miasteczko, bo wyjdziemy też poza nie. Niegodziwcy rzucający z okien dynamitami i tacy sami pochowani w beczkach nie będą w stanie nas powstrzymać.

5-1 5-2

To już wszystko jeśli chodzi o lokacje dostępne w grze. Nie jest ich jakoś zatrważająco dużo, ale są dość zróżnicowane, więc nie ma dramatu.[/spoiler]

Teraz trochę o grafice. Ta w Dj Boy jak na tamte czasy wyglądała wręcz oszałamiająco. Kolorowa i szczegółowa jak na rok 1989 potrafiła zrobić wrażenie. Dziś nie jest to nic nadzwyczajnego jednak nie powinna ona jakoś bardzo kłuć po oczach. Nadal jest kolorowo i różnorodnie. Co prawda w dzisiejszych czasach grafika 2D nie jest tak atrakcyjna, ale za to starzeje się ona znacznie wolniej niż 3D. Postaci w Dj Boy są średnio duże ;) Sprawiają wrażenie małych, ale tak naprawdę są całkiem spore. Zróżnicowani przeciwnicy mimo powtarzania się ze zmienionymi kolorami są różnorodni i dobrze narysowani. Co prawda wyraz twarzy głównego bohatera jest jakiś dziwny, ale to już detal. Tym bardziej, że jeśli w tak starej grze da się zauważyć wyraz twarzy postaci to już można powiedzieć, że grafika stoi na wysokim poziomie ;)

Animacja postaci i ogólnie wszystkiego co się w grze porusza również stoi na przyzwoitym poziomie. Wszystkie postaci poruszają się płynnie i całkiem naturalnie. Co w tamtych czasach też nie było niczym oczywistym. W wielu grach wszystko poruszało się jakby zabrakło zdolności grafikowi, albo w dzieciństwie chorowało ;) Niech za przykład posłuży Golden Axe wydany w tym samym roku, gdzie animacja woła o pomstę do nieba. Tutaj ruchy naszego herosa czy przeciwników są bardzo płynne i całkiem naturalne. Nawet czuć, że poruszamy się na wrotkach.

Muzyka w grze jest. Co prawda po grze, której głównym bohaterem jest Dj spodziewałem się innego podkładu muzycznego, ale i tak nie ma co narzekać. Utwory przygrywające naszym poczynaniom są wesołe i troszkę, powiedziałbym infantylne, ale nie psują ogólnego konceptu całości. Co prawda podczas walki z zespołem rockowym spodziewałem się kawałka co najmniej na poziomie Final Countdown od grupy Europe, a usłyszałem jakieś disco-plumkanie, co trochę nie bardzo pasowało do tego co się działo na ekranie, no ale nie bądźmy wymagający. Jak na możliwości sprzętu to i tak jest nieźle ;) Ogólnie muzyczki przygrywające w trakcie rozgrywki są całkiem przyjemne i nie przeszkadzają w graniu. Z drugiej strony nie zapadają też jakoś specjalnie w pamięci. Ogólnie oprawa audio na plus jednak trochę nie pasująca do klimatu, przynajmniej w mojej opinii ;)

Efekty dźwiękowe. Tutaj nie specjalnie jest się o czym rozpisywać. Prawdę mówiąc po ograniu gry kilkunastokrotnie nie jestem w stanie sobie przypomnieć żadnego z efektów dźwiękowych. Czy jest to wada, czy zaleta? W mojej opinii raczej zaleta, bo w większości przypadków jeśli jakiś odgłos z gry zapada mi w pamięci, to przeważnie dlatego, że mocno mnie irytował. W Dj Boy nie ma takich dźwięków więc jest nieźle. Ogólnie spełniają swoje zadanie i uzupełniają rozgrywkę powodując, że jest ona spójna i kompletna. Pojawia się nawet szczątkowa synteza mowy więc widać, że ekipa tworząca grę się starała, bo w 1989 roku takie mówione wstawki dopiero nieśmiało pojawiały się w pierwszych grach.

Teraz trochę o samej rozgrywce. Do sterowania naszym Dj'em używamy oczywiście gałki oraz trzech przycisków. Jeden odpowiedzialny za atak pięścią, drugi to kopniak, a trzeci, skok. Tutaj żadnych rewolucji nie ma. Mamy kilka możliwych zagrań włączając w to combosy z mieszaniem pięści i kopniaków. Możemy też zaatakować z wyskoku. Niezależnie czy w powietrzy wciśniemy pięść czy kopa, odpalimy ten sam atak. Oprócz tego mamy jeszcze dwa ciosy odpalane przez wciśnięcie dwóch przycisków naraz. Jeden z nich to ręka plus noga. Wtedy nasz bohater wykonuje obrót wokół własnej osi na kucaka z wyciągniętą w bok nogą. Nie zabiera on energii (bo w grze nie ma paska energii ;) ) i możemy go wykonywać dowolną ilość razy. Bardzo się przydaje kiedy zostaniemy otoczeni przez przeciwników. Drugi z tego typu ataków to wciśnięcie nogi i skoku jednocześnie. Wtedy nasz wrotkarz wyskakuje w powietrze i kopie z obrotu. Jeżeli zostaniemy powaleni na ziemię, co równa się utracie życia, to mamy dwie możliwości. Jeśli będziemy naparzać gałką na boki jakby jutra nie było to nasz bohater wykona sprężynkę i wstanie na nogi uderzając zgromadzonych wokół nas przeciwników. Jeśli nic nie zrobimy to Dj odturla się w górę lub dół.

Wspomniałem o upadku równającym się utracie życia. Otóż tak, w tej grze system żyć został rozwiązany dość dziwnie. Zaczynamy grę z zapasem kilku żyć jednak każdy cios kończący się upadkiem na ziemie to utrata życia. Trzeba więc uważać, bo możemy wyłapać całe combo od przeciwnika i nic nam się nie stanie, a możemy trafić przypadkiem pod jakiegoś lecącego wroga, który wystawi nogę i nas przewróci i wtedy też tracimy życie. Jest to chyba najbardziej wkurwiające mnie rozwiązanie w tej grze, bo często przypadkiem starając się uciec przed jednym atakiem, trafiamy na iny, który nas przewraca i tracimy życie.

Kolejnym patentem związanym z życiami są gwiazdki. Nie wyczaiłem jeszcze dokładnie jak to działa, ale za każdego pokonanego przeciwnika dostajemy małą, żółtą gwiazdkę pojawiającą się obok licznika punktów. Jeśli zbierzemy takich gwiazdek dziesięć to żółte znikają a pojawia się większa, taka zielono-niebieska. Potem pojawia się duża trochę bardziej zielona niż niebieska i dostajemy dodatkowe życie.

Na każdej z plansz możemy natknąć się na kota z dziwnie wystrzelonymi oczami. Czasami udaje element tła, a czasami chowa się za beczkami. Nie wiem co się dostaje za jego złapanie i czy jest jakiś bonus jeśli uda nam się znaleźć kota na każdej z plansz. Jest to dla mnie jak na razie zagadka i jeśli ktoś wie do czego służy ten kot, to proszę o uzupełnienie w komentarzu.

Kot

Z innych znajdziek w grze występują jeszcze kolorowe nutki. Wypadają one z pokonanych bossów. Jest to jedna duża żółta i kilka małych, niebieskich. Dodają one wspomnianych wcześniej gwiazdek. Jak nie trudno się domyślić duża dodaje więcej, a mała mniej. Wygląda to tak, że duża dodaje trzy a mała jedną gwiazdkę, więc warto się pofatygować i je pozbierać po pokonaniu bossa zanim stracimy możliwość sterowania naszą postacią.

Duża, żółta nutka Mała, niebieska nutka

Oprócz znajdziek, w grze natkniemy się też na kilka elementów planszy, które możemy zniszczyć, a nawet wykorzystać jako broń. Kosz na śmieci jest przedmiotem, który możemy jedynie zniszczyć i w sumie warto się tym zająć, mimo że rozwalenie takiego kosza zajmuje kilka chwil. Jednak jeżeli tego nie zrobimy to przeciwnicy będą na niego wskakiwać i wyskakiwać na nas z atakiem, co może zakończyć się przewróceniem nas i utratą życia.

Kosz na śmieci

Kolejne dwa przedmioty to beczki. Jedna drewniana, a druga metalowa. Kopnięcie takiej beczki wywraca ją i powoduje, że toczy się ona i po chwili wybucha. Oczywiście nie muszę chyba tłumaczyć w jaki sposób wykorzystać taką beczkę? ;)

Metalowa beczka Drewniana beczka

Ostatnim rodzajem przedmiotu, którego nie możemy wykorzystać w żaden sposób do walki, a tylko otrzymać nim cios to wielki głaz. Spadają one z urwiska i możemy dostać nim w cymbał. Podczas walki z ostatnim bossem też pojawia się rzeczony delikwent jednak tylko przeciwnicy potrafią go wykorzystać.

Głaz

W grze wszyscy poruszają się na wrotkach. Ma to wpływ na to, że poruszanie się naszą postacią nie jest takie proste jak w chodzonych mordobiciach. W grze występują dwa rodzaje motywów, w których się poruszamy. Czasami ekran sam się przesuwa i po prostu jedziemy przed siebie nie mogąc się zatrzymać. W tych momentach największym problemem są przeciwnicy zachodzący nas od tyłu. Kiedy jedziemy przed siebie, to w tył możemy wykonywać tylko pojedyncze ciosy, więc jest dość trudne i czasochłonne wykańczanie przeciwników kiedy są za nami.

Są też momenty kiedy ekran zatrzymuje się i poruszamy się wtedy tak jak w klasycznym beat'em up'ie. Wtedy to my decydujemy kiedy idziemy dalej i ekran podąża za nami. Wtedy możemy swobodnie atakować tych z przodu jak i tych za nami. W tych momentach gra się znacznie przyjemniej, przynajmniej mnie ;) Oczywiście poruszanie się na wrotkach nie jest tak proste jak na piechotę więc samo sterowanie naszą postacią też jest specyficzne. Nie reaguje ona na nasze polecenia tak żwawo jak powinna. W sumie reaguje natychmiast, jednak zmiana kierunku poruszania się nie jest takie proste i nie następuje od razu. Szczególnie w miejscach, gdzie ekran sam się przesuwa.

W grze, poza wymienionymi wyżej znajdźkami nie występują żadne inne. Nie znajdziemy tutaj ani broni, ani punktów, ani też żadnych przedmiotów dodających energii. To pewnie dlatego, że nie mamy paska energii ;) Jedynie po kilku przyjętych ciosach, jeśli się nie przewrócimy, znaczek dodatkowego życia zaczyna migać, co oznacza, że powinniśmy zacząć uważać, bo każdy kolejny cios może nas powalić na ziemie i stracimy życie.

To już wszystko co chciałbym Wam przekazać na temat Dj Boy. Podsumowując, jest to całkiem przyzwoita gra, nawet dziś można z nią spędzić kilka chwil i się specjalnie nie nudzić. Jeśli nie mieliście do tej pory okazji żeby się z nią zapoznać, a lubicie retro klimaty to zdecydowanie warto się nią zainteresować. Ja dowiedziałem się o niej zupełnie niedawno i uważam, że jest to kawał soczystej zabawy, szczególnie jeśli macie kompana do kanapowego co-op'a. Jednak musicie uważać, gdyż w grze istnieje friendly fire, czyli możecie oklepać michę swojemu kompanowi, a nawet doprowadzić do jego zgonu.

Dla najbardziej wkręconych, którzy chcieliby zobaczyć jak gra się prezentuje, zamieszczam filmik.

Teraz żegnam się już z Wami i dziękuję za poświęcony czas. Mam nadzieję, że za tydzień spotkamy się w kolejnym odcinku Wozu Drzymały, w którym opiszę kolejną grę z przełomu lat 80' i 90' ubiegłego wieku. Trzeci sezon pomału zbliża się już do końca i zostały jeszcze trzy odcinki. Dlatego pod tekstem znajdziecie już ostatnią sondę z trzema opcjami do wyboru. Zapraszam do oddania swojego głosu na tekst, który pojawić się ma tutaj już za tydzień.

 

Tekst oczywiście pochodzi z mojej strony www.Retro-Granie.info.

Oceń bloga:
20

O której grze chciał(a)byś przeczytać w następnym odcinku? Odpowiedzi zliczamy do godziny 18:00 w środę 04.05.2016.

Thunter Hoop
64%
Thundercade/Twin Formation
64%
Gang Wars
64%
Pokaż wyniki Głosów: 64

Komentarze (10)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper