Wóz Drzymały S03E14, Gang Wars.
W tym odcinku zajmę się grą o chwytliwym tytule Gang Wars. Jest to beat'em up wydany w 1989 roku przez raczej mało znaną firmę Alpha Denshi Co. W mojej opinii nie jest to hicior pierwszej klasy, a słyszałem opinie, że crap. Jednak posiada kilka ciekawych patentów. Zapraszam do środka.
Na początek tradycyjnie, dla zainteresowanych, podkładzik muzyczny. Miks utworów z poczciwego Commodore 64. Autorem muzyki jest Holender, Jeroen Tel.
Witam Was w kolejnym odcinku Wozu Drzymały. Powoli zbliżamy się do końca trzeciego sezonu, więc dziś w ankiecie już tylko dwie pozycje do wyboru. Zapraszam do głosowania. Dzisiaj zajmę się grą, która chyba nie specjalnie zaliczana jest do kanonu gatunku. Wydana została w 1989 roku. Firma, która ją stworzyła kryje się pod niezbyt rozpoznawalną nazwą Alpha Denshi. Jeśli jednak przyjrzycie się logu, to szczególnie starsi wyjadacze powinni zauważyć znaczek, który skojarzą z kilkoma grami tamtego okresu. Wydawcą gry była znana do dziś, a nawet próbująca podnieść się z kolan firma SNK. Przez pewien czas na automatach próbowaliśmy rozgryźć tę pozycję, jednak kiedy po raz kolejny nie udało się przejść pierwszej planszy, pomysł został zarzucony i od tego czasu odpalam ją sobie raczej jako ciekawostkę.
Tytuł: | Gang Wars |
Producent: | Alpha Denshi |
Rok wydania: | 1989 |
Liczba graczy: | 1-2 (co-op) |
Używanych przycisków: | 3 |
Gang Wars (Alpha Denshi, 1989 rok)
Znalazłem nie najgorszej jakości zdjęcie automatu, jednak maszyna dedykowana tej grze to nic nadzwyczajnego. Bardzo standardowa maszyna posiadająca niezbyt rzucające się w oczy, mało efektowne grafiki. Łatwo można przegapić w rzędzie stojących podobnych automatów z tamtego okresu.
Udało mi się też znaleźć dwie ulotki reklamowe. Jedna dwustronna i jedna jednostronna. Jak na tamte czasy, ulotki przygotowane bardzo profesjonalnie. Jeśli przyjrzycie się uważnie to postać na jednej z ulotek bardzo przypomina Jackie Chan'a. Reklamował on bowiem ten tytuł i długowłosy Azjata w grze pewnie nie przypadkiem ma na imię Jackie :)
Ulotki reklamowe Dj Boy
Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że gra nigdy nie ukazała się na żaden inny sprzęt niż automaty arcade. Tak więc nie będzie żadnych porównań ;)
Kilka słów o fabule. Jak wiadomo w tego typu grach nigdy nie jest ona traktowana jako coś ważnego i o ile historia jest banalna, jak każda, to jest ona dość mocno zarysowana. Przed każdą planszą pojawiają się scenki przerywnikowe ukazujące najczęściej jakieś rozmowy, w których czasem pojawiają się nawet mówione wstawki. Akcja gry rozgrywa się w roku 1989, w Nowym Jorku. Jakiś nieznany złoczyńca porywa małą dziewczynkę i nasza dwójka bohaterów Mike oraz Jackie ruszają z niewiadomych przyczyn na odsiecz przebijając się przez kolejne rewiry kontrolowane przez różne gangi, aby dotrzeć do ostatniego szefa wszystkich szefów i uwolnić z jego rąk porwaną.
Postaci naszych bohaterów. Tak naprawdę, to nie wiadomo kim są i dlaczego stają w obronie uciśnionych. Wiadomo o nich tylko tyle, że jeden, przypisany dla gracza pierwszego (w grze nie można wybierać swobodnie postaci) to Mike, który jak dla mnie jest stylizowany na Jean Cloude Van Damme'a. Drugi to azjatycki mistrz sztuk walki o imieniu Jackie. Różnią się od siebie trochę w czasie rozgrywki, jednak są to raczej różnice kosmetyczne i obydwoma postaciami gra się w zasadzie tak samo.
Kilka słów na temat przeciwników. Jest ich na pierwszy rzut oka całkiem sporo. Jednak jeśli przyjrzymy się dokładniej, to okrze się, że tak naprawdę występuje tylko kilka rodzajów podstawowych przeciwników, za to w bardzo wielu odmianach kolorystycznych. Przeciwnicy między sobą też nie specjalnie różnią się umiejętnościami. Każdy potrafi przywalić z pięści, albo kopnąć. Niektórzy potrafią nas obezwładnić, inni podnosić broń, albo zrobić jakiś cios specjalny. W większości przypadków różnią się prędkością zadawania ciosów. Pojawia się też kilku subbosów, którzy może nie są jakoś specjalnie trudni, jednak trzeba poświęcić im troszkę więcej czasu i gra nie przepuści nas dalej jeśli nie pokonamy takiego przeciwnika. Sub-bossowie nie występują jakoś regularnie. W jednej planszy pojawia się gdzieś w środku, a w innych na samym początku etapu. Nie mogło zabraknąć też bossów. Tutaj siarczyste fucki należą się autorom gry. Nie chodzi o to, że bossowie są mało zróżnicowani, trudni, czy monotonni. To co mnie najbardziej przy bossach denerwowało to ilość posiadanego przez nich życia. Walka z drugim bossem sprowadza się do stania w miejscu i klepania jednego przycisku, bo zawsze trafiamy. Problemem jest to, że walka ta trwa około 5 minut ;) Każdy z bossów posiada tyle życia. Aczkolwiek, na niektórych udało mi się wyczaić patenty przyspieszające walkę. Sami bossowie są dość zróżnicowani i potrafią być uciążliwi. Jest ich w grze sumie pięciu, chociaż z ostatnim mam pewien problem, bo ucieka ;)
[spoiler]Pierwszy rodzaj przeciwnika to punkowcy panujący nad pierwszym z odwiedzanych przez nas terytoriów. Występują w dwóch wersjach kolorystycznych. Potrafią przywalić z gruchy, albo kopnąć. Nie są jakoś specjalnie niebezpieczni jednak jak na każdego przeciwnika w tej grze, trzeba na nich uważać i nie można ich lekceważyć.
Drugim podstawowym rodzajem wroga są przypakowani kolesie. Najpierw wydawało mi się, że są to tylko murzyni, jednak dalej w grze występują też biali. Nie potrafią w zasadzie nic więcej niż punki jednak są nieco szybsi i występują w trzech wersjach kolorystycznych.
Kolejnym z podstawowych wrogów są przypakowane grubaski. Jest to chyba najliczniejsza grupa przeciwników. Oprócz zwykłych ciosów, potrafią też podnosić różne przedmioty i rzucać w nas nimi. Jeżeli widzicie na ziemi leżący kamień to bądźcie pewni, że za chwilę wyskoczy jeden z tego typu przeciwników. Niektórzy z nich mają tak szybkie ciosy, że jeśli powalą nas na ziemię to kiedy bodziemy wstawać, wyłapiemy od razu kolejną serią ciosów. Występują aż w ośmiu wersjach kolorystycznych.
Kolejny rodzaj przeciwnika to goście, którzy na pierwszy rzut oka wyglądają zupełnie inaczej, ale ogólnie są jednym rodzajem wroga. Jeden z nich to klaun występujący na pierwszej planszy. Poza wyglądem nie wyróżnia się niczym specjalnym z reszty przeciwników. Drugi to gość ubrany w jeansową katankę i w opasce na głowie. Jest znacznie szybszy od klauna, ale to pewnie dlatego, że występuje znacznie dalej w grze.
Kolejnym z podstawowego mięska armatniego są wielcy goście w długich piórach. W sumie są niewiele więksi od grubasów, za to potrafią nosić ze sobą i podnosić specyficzny rodzaj broni jakim jest metalowa bardacha z kawałem betonu na końcu. Taki improwizowany w warunkach polowych młot bojowy. Występują w trzech wariantach kolorystycznych.
Dalej możemy się natknąć na przeciwników uzbrojonych w broń palną. Miotacz ognia, albo karabin maszynowy. Są to dość prości do pokonania przeciwnicy, bo po jednym ciosie padają i czasem nawet zostawiają po sobie broń. Występują w czterech wersjach kolorystycznych.
Natkniemy się też na dwa rodzaje żołnierzy. Jeden blondyn, drugi rudy w dwóch odmianach kolorystycznych. Są to o tyle upierdliwi wrogowie, że potrafią przerywać nasze ataki i między kilka ciosów zawsze są w stanie wcisnąć jakąś kontrę. Blondyni potrafią też nas złapać od tyłu i unieruchomić przytrzymując tym samym, aby rudy mógł nam oklepać miskę.
>Na jednym z etapów w czymś na wzór China Town natrafimy się na dwa rodzaje walecznych mnichów. Są dość wytrzymali a do tego szybcy. Ubrani na żółto-zielono potrafią skakać i latać z wyciągniętymi rękami i nogami, ale za to jak już przyjmują ciosy to nie świrują. Ci ubrani na niebiesko nie świrują tak bardzo, ale nie potrafią grzecznie przyjąć łomotu i zawsze gdzieś wystawią rękę przerywając nasz atak.
Na ostatniej planszy natkniemy się jeszcze na dwa rodzaje wrogów. Jednym z nich są jedyne kobiety występujące w grze. Są to jakieś wojownicze Azjatki ubrane w tradycyjne stroje. Są dość silne i szybkie, jednak nie stanowią jakiegoś większego wyzwania. Wyzwanie za to stanowią tygrysy. Po pierwsze są za niskie żeby trafić je pięścią, czy kopniakiem. Wyczaiłem tylko jeden cios, który je przewraca. Druga sprawa, że jeśli damy kotkowi zaatakować, to możemy pożegnać się z całym życiem, bo już nam nie da wstać.
Na koniec jeszcze nie tyle wróg co przeszkadzajka. Nie możemy jej nic zrobić. Wysuwa się z podłogi, ktręci ostrzami i chowa się z powrotem. Trzeba po prostu lawirować między nimi, jednocześnie unikając ataków innych przeciwników. Występują tylko na ostatniej planszy.
To już wszyscy z podstawowych przeciwników. Szału nie ma, ale myślę, że nie ma też powodów do jakiegoś wielkiego narzekania. Pojawia się też w grze kilku sub-bossów. Pierwszy na jakiego się natkniemy to jakiś uzbrojony pociąg. Jest on raczej prosty. Wystarczy tylko ustawić się na górze, albo na dole ekranu i nie dać się zastrzelić z wielkiego działa, które strzela środkiem. ?Najlepiej jakbyśmy w tym miejscu posiadali karabin maszynowy, bo w trakcie walki cały czas z tyłu wychodzą pojedynczy przeciwnicy, więc lepiej do nich strzelać niż się z nimi bić.
Mistrz sztuk walki. Mentor i nauczyciel Jackie'go. Występuje dwa razy na jednej planszy. Najpierw na początku, przyjmuje kilka ciosów i ucieka, aby wrócić pod koniec planszy. Potrafi się klonować tak, że jest go czasami nawet czterech na planszy. Najlepiej skupić się na tym oryginalnym, bo jeśli wykończymy klony to zaraz na klonuje sobie następne, co tylko wydłuży walkę.
Ostatni sob-boss mógłby bez problemu zostać okrzyknięty pełnoprawnym bossem. Jest to para spasionych wojowników. Są wielcy i potrafią ciskać jakimiś magicznymi pociskami. Do tego posiadają sporo energii i jeszcze wyskakują w dwóch parach, a można nawet wypuścić wszystkich czterech jednocześnie. Najlepiej zagonić do rogu i naparzać z buta jakby jutra nie było.
To już wszyscy sub-bossowie, którzy są do znalezienia w grze. Teraz pozostało jeszcze przedstawić bossów. Jest ich w sumie pięciu.
Pierwszy z bossów to wielki, długowłosy koleś uzbrojony w wielki drewniany młotek. Ma nim bardzo duży zasięg, ale po pierwszej serii ciosów, wypuszcza go z ręki. Potem trzeba tylko znaleźć odpowiednie miejsce, tak aby pomagier szefa nie przeszkadzał i możemy w zasadzie stanąć w miejscu i naparzać jeden przycisk aż do zgonu bossa.
Drugi boss to wielki komandos uzbrojony w nóż. Nie można pozwolić żeby się od nas oddalił, bo z daleka zaczyna do nas rzucać nożami. Jeśli jesteśmy blisko, to podobnie jak przy poprzednim szefie. Znajdujemy miejsce tak, aby pomagier się nie wpierdalał i stojąc obok bossa naparzamy tylko kopnięcie. Jest to chyba najdłuższa, a zarazem najnudniejsza walka w tej grze.
Trzeci z bossów to gość wyglądający na pierwszy rzut oka, na policjanta, jednak po bliższym przyjrzeniu się można stwierdzić, że to tylko typek wyglądający na stałego bywalca baru Błękitna Ostryga. Jest z nim taki problem, że do walki używa przewróconego słupa. Na początku walki dobrze jest mu dawać go podnieść, bo wtedy jego ataki są wolniejsze i łatwiej jest mu nakopać. Kiedy po serii ciosów boss wstaje i przez chwilę dyszy to znak, że teraz możemy stanąć koło niego. Oczywiście tak żeby pomagier nie podchodził i kończymy walkę stojąc oraz naparzając kopniaki aż do zgonu szefa.
Czwarty z bossów to chyba kobieta. Nie jestem tego pewien, ale mam takie podejrzenia ;) Uzbrojona w szpony niczym Wolverine, dużo skacze i jest bardzo szybka. Najlepszym sposobem na jej pokonanie jest przyniesienie sobie broni w postaci długiej kosy. W przypadku tego bossa warto najpierw zająć się pomocnikami, bo jest ich tutaj aż trzech, ale po zabiciu ich nie przychodzą następni.
Ostatni z bossów to niejaki Jaguar. Herszt bandy, która porwała dziewczynkę. Co prawda nie udało mi się go pokonać, bo w pewnym momencie po prostu ucieka do śmigłowca. Jestem ciekaw, czy w ogóle da się go pokonać.
o już wszyscy przeciwnicy jakich spotkamy w Gang Wars.[/spoiler]
Skoro już wiemy kto nas będzie atakował to teraz można by przybliżyć nieco miejscówki, które przyjdzie nam zwiedzić. Plansz jest w sumie pięć. Ostatnia z nich jest jednak jeszcze dodatkowo podzielona na piętra. Między piętrami pojawiają się dodatkowe scenki przerywnikowe. Gra, ogólnie jak już sam tytuł może sugerować, rozgrywa się na terytoriach opanowanych przez gangi, tak więc raczej nie będzie to ścisłe centrum Nowego Jorku, a raczej jakieś przedmieścia. Zaczynamy oczywiście w slumsach opanowanych przez punków. Zwiedzimy jakąś fabrykę. Przejdziemy się torami kolejowymi. Na koniec trafimy na jakieś dojo i w ostatniej planszy będziemy się wspinać po kolejnych piętrach budynku wyglądającego na jakąś japońską lub chińską konstrukcję. Lokacje przygotowane cą całkiem szczegółowo. Tła robią pozytywne wrażenie. Mnie na przykład bardzo podoba się na pierwszej planszy motyw z garażami, w których stoją muscle car'y. Nawet nie przeszkadza mi to, że jest to trzy razy to samo auto, tylko w innym kolorze. Ogólnie jak na rok 1989 wszystko wygląda całkiem ładnie i tła naprawdę są bardzo szczegółowe. Od czasu do czasu trafi nam się jakieś wspinanie po drabinkach, czy kartonach. Ogólnie pod względem konstrukcji poziomów i nawet mechaniki, gra jest bardzo podobna do pierwszego Double Dragon, tylko jest ładniej i więcej wszystkiego. Co prawda nie możemy wchodzić w żadne interakcje z otoczeniem, ale to chyba nic dziwnego. W tamtym czasie gry z tego gatunku dopiero się rozwijały, więc nie wymagajmy zbyt wiele :) Jeżeli chodzi o długość lokacji to nie są one jakieś wielkie i przejście całej gry wprawionemu graczowi zajmie około pół godziny. Jest to czas całkiem przyzwoity i taki raczej standardzik jak na tamte czasy. Z drugiej strony w tym samym roku pojawił się Final Fight, który pozwalał na prawie dwa razy dłuższą zabawę.
[spoiler]Pierwsza plansza to slumsy opanowane przez punków. Najpierw przechodzimy przez jakąś zrujnowaną ulicę, koło garaży, aż w końcu wdrapujemy się po drabince na jakieś ruiny budynku, gdzie z piętra została tylko podłoga. Stoczymy tam walkę z pierwszym bossem. Trzeba uważać bo upadek z wysokości kończy się dla nas natychmiastowym zgonem.
Druga plansza to jakaś wojskowa fabryka. Natkniemy się tu na rożnego rodzaju wojskowych. Po wspinamy się po drabince, a potem zjedziemy windą. Na pięterku lepiej jest iść samą górą ekranu, bo środkiem jadą pod sufitem jakieś silniki oraz kładki z żołnierzami. Jeśli będziemy szli środkiem to spadną nam na głowę. Poza tym jeśli pójdziemy za bardzo dołem to spadniemy i od razu stracimy żytko.
Plansza trzecia. Pobiegamy tutaj trochę po torach kolejowych, stoczymy walkę z opancerzonym pociągiem, po czym zejdziemy po schodach na miasto. Nic specjalnego w tej planszy się nie dzieje. Po prostu idziemy tam gdzie się da i obijamy twarze kolejnym przeciwnikom. Jest jeden moment gdzie musimy przejść po pojedynczej szynie kolejowej na drugą stronę planszy. Trzeba uważać, żeby nie spaść, bo oczywiście jest to natychmiastowy zgon.
Czwarta plansza. Zaczynamy zbliżać się do końca gry. Tutaj zaczynamy na ulicy i dochodzimy do wielkiego dojo. Wspinamy się po budynku walcząc z kolejnymi falami wojowniczych mnichów, przechodzimy po linie i docieramy do walki z przedostatnim bossem.
Ostatnia plansza. Dostajemy się do środka budynku i teraz czeka nas przeprawa po trzech piętrach budynku. Na pierwszym czeka na nas dwóch mnichów i kilka maszyn treningowych z mieczami. Na następnym piętrze czeka nas potyczka z dwoma Azjatkami i dwom tygrysami. Na trzecim piętrze czeka na nas czterech spasionych wojowników. Można by ich w zasadzie potraktować jako bossa. Kiedy już się z nimi rozprawimy to wchodzimy na dach, gdzie czeka na nas ostatni boss z porwaną dziewczynką.
To już wszystkie lokacje jakie występują w grze.[/spoiler]
Trochę na temat grafiki. Prawdę mówiąc jak na tamte czasy, stała ona na wysokim poziomie i nawet dzisiaj nie powinna wywoływać jakiegoś specjalnego skrzywienia na twarzach oglądających. Jest kolorowo i szczegółowo. Gra dość mocno inspirowana jest grą Double Dragon i nawet postacie i przeciwnicy wyglądają dość podobnie. W grafice jednak dwa lata to dużo i tutaj to widać. Do tego między planszami pojawiają się scenki przerywnikowe, które prezentują bardzo ładnie narysowane postaci i ogólnie wygląda to wszystko nieźle, a oprawa wizualna robi naprawdę pozytywne wrażenie. W sumie to chyba ona właśnie jest obecnie największą zaletą tej gry.
Niestety animacja nie stoi tutaj już na równi z samą grafiką. Postaci poruszają się bardzo koślawo, ciosy trafiają poza zasięgiem, albo nie trafiają w zasięgu, podskok to jakaś kpina. Po wciśnięciu przycisku nasz heros najpierw się chwilę zastanawia, po czym podrywa się do góry i leci w jakimś słowiańskim przykucu. Trafienie kogoś ciosem z wyskoku jet naprawdę trudne. Do tego animacje wyglądają tak, jakby brakowało im klatek. Przez to wszystko gra na screenach wygląda bardzo ciekawie, ale w ruchu nie robi już takiego wrażenia, a wręcz przeciwnie, człowiek zaczyna się zastanawiać czy warto.
Oprawa audio jest całkiem znośna. W przerywnikach pojawiają się jakieś sentencje mówione, a muzyczki przygrywające nie są jakieś dramatyczne. Wyjątkiem jest tu paszkwil przygrywający podczas walki z drugim bossem. W tym miejscu aż się odechciewa dalszej gry ;) Nie dość, że walka sprowadza się do stania w miejscu i naparzania jednego przycisku przez około pięć minut, to muzyczka przygrywająca w tym starciu jest zbitką trzech brzdęknięć w różnym tempie. Szału można dostać. Pozostałe melodie są do udźwignięcia i nie przeszkadzają za bardzo w samym graniu. Nie są też na tyle wybitne żeby wryć się w pamięć. Po prostu są i nic ponadto.
Efekty dźwiękowe są dość specyficzne, a jest jeden, który jest elementem rozpoznawczym tej gry. Mianowicie kiedy przeciwnik przywali nam w kubek, albo stoi daleko od nas, to się śmieje i ten śmiech na początku wydaje się zabawny, ale po dziesięciu minutach z całej gry dociera do nas tylko ten śmiech. Często śmiech ten przebijał się przez hałas generowany przez kilkanaście działających jednocześnie automatów i jeszcze zanim weszło się do salonu to można było usłyszeć, że ktoś próbuje grać w Gang Wars. Drugim rozpoznawalnym elementem efektów dźwiękowych jest samo trafienie. Niezależnie od ciosu jest ono takie samo, jednak jest to dość sympatyczny dźwięk i ten akurat aż tak nie przeszkadza. Poza tymi dwoma dźwiękami jakoś więcej efektów dźwiękowych nie pamiętam. Jest jeszcze chyba wystrzał i rzut nożem. Ogólnie tych efektów jest raczej mało, ale stoją na całkiem przyzwoitym poziomie.
Przechodzimy do mięska, albo raczej do gwoździa, do trumny tej gry, czyli do samej rozgrywki. Niestety nie mam dobrych wieści dla ludzi, którzy nie grali w tę grę wcześniej, a chcieliby się z nią bliżej zapoznać. Gra już wtedy miała dość kaleką mechanikę rozgrywki, a w dzisiejszych czasach widać to jeszcze bardziej. Do sterowania używamy gałki oraz trzech przycisków. I już tutaj pojawia się problem. Sterowanie ruchami naszej postaci bywa frustrujące. Czasami, postać idzie dalej w wybranym kierunku, mimo że my już puściliśmy go. Najczęściej pojawia się to przy skosach. W połączeniu z tym, że bardzo często zdarzają się tu miejsca gdzie robiąc jeden krok za daleko spadamy i tracimy życie takie połączenie nie jest zbyt dobre i często można stracić życie, bo nasz bohater nie zareagował na nasze polecenie i poszedł dalej niż mu kazaliśmy. Już samo to potrafi mocno irytować. Przyciski to oczywiście atak ręką, atak nogą i skok. System walki jest bardzo podobny do tego z Double Dragon. Oprócz wciskania pojedynczych przycisków mamy też możliwość wciśnięcia jednocześnie skoku i pięści lub kopniaka. Dzięki tej kombinacji zyskujmy dwa dodatkowe ciosy. Podczas wyskoku w powietrze możemy zaatakować tylko noga. Jeśli wciśniemy przycisk odpowiedzialny za pięść to nasz bohater oleje sprawę i po prostu spadnie na ziemie nie wykonując żadnej akcji.
Oprócz ataków czysto wręcz, możemy też używać improwizowanych i nie tylko broni. Znajdziemy tutaj butelkę, kamień, kij do golfa, betonową pałę, sierp zamontowany na długim sztylu, nunchaku, miotacz płomieni, oraz karabin maszynowy. Każda z broni różni się trochę prędkością i siłą ataku. Co warto pamiętać. W tej grze każda broń jest lepszym rozwiązaniem niż walka na pięści. Co ciekawe najskuteczniejszą wg. mnie bronią, zaraz po karabinie maszynowym, jest butelka. Co ciekawe jeśli podniesiemy jakąś broń palną to posiada ona nieskończoną amunicję. Możemy strzelać do woli. Jeżeli mamy podniesioną jakąś broń to walka wygląda tak, że atakiem pięścią używamy broni. Kopniak jest tak jak był, a wciskając skok, wyrzucamy posiadaną przez nas broń. Podobnie jeśli dzierżąc broń wykonamy dobicie słaniającego się na nogach przeciwnika, to broń automatycznie nam wypada z ręki. Również w niektórych momentach kiedy przechodzimy z jednej sekcji planszy do drugiej to broń zostaje nam odebrana. Jednak nie wszędzie tak jest, a tam gdzie się da, warto jest zabierać broń ze sobą.
[spoiler]Butelka. Nie wiem z czego jest wykonana, jednak wydaje się, że chyba z blachy, bo sieczemy nią bezproblemowo i bez jej niszczenia. Jest to chyba najskuteczniejsza broń w grze. Działa szybko, do tego ma spory zasięg i jesteśmy w stanie znokautować nią każdego przeciwnika.
Drugą bardzo podobną w działaniu bronią jest kij do golfa. Ta jednak broń jest znacznie wolniejsza od butelki przez co zanim się nią zamachniemy to zdążymy wyłapać gonga. Niby tak podobna broń do najlepszej w grze, a jednak jest ona jedną z mniej efektywnych broni w grze.
Kawałek betonu, czy inny kamień. Możemy go śmiało podnieść i rzucić w kierunku wroga. Jest to o tyle ciężkie, że kamień leci wyżej niż dalej przez co naprawdę ciężko jest wycelować nim tak żeby trafić.
Kawał rury wyrwany z ziemi razem z kawałkiem betonu. Działa jak młot bojowy. Posiada bardzo duży zasięg jednak jest dość powolny przez co trudno jest nim atakować precyzyjnie. Przydaje się, ale trzeba używać go z wyczuciem.
Nunchaku to znana chyba wszystkim broń. Co ciekawe tylko Jackie umie z niej korzystać. Mike nie potrafi jej nawet podnieść. Jest to o tyle ciekawa broń, że ma dość duży zasięg i sporą szybkość ataku. Dzięki temu jest to całkiem dobra broń.
Ostatnią z broni białych jest wielka kosa. Jest bardzo powolna, ale za to ma wielki zasięg. Potrafi zbierać przeciwników z połowy ekranu. Bardzo przydatna broń na czwartego bossa. Dzięki niej możemy uciec daleko od przeciwników i kosić ich z takiego dystansu, że nawet nie zdążą się do nas zbliżyć.
Ostatnie dwie bronie to broń palna. Pierwsza z nich to miotacz płomieni. Jest to raczej mało skuteczna broń z niewielkim zasięgiem. Jest dość słaba. Działa raczej powoli i posługiwanie się nią w większych zadymkach jest naprawdę trudne. Ogólnie nie polecam tej broni.
Ostatnia z broni dostępnych w grze to karabin maszynowy. Jest to zdecydowanie najlepsza broń jaką możemy dopaść w tej grze. Jeden strzał w karabinu wysyła serię czterech kulek, która każdego przeciwnika zabija jednym strzałem. Do tego posiada nieskończoną amunicję. Ogólnie karabin maszynowy zdecydowanie polecam. Bardzo ułatwia rozgrywkę i jeśli jest możliwość jego użycia, to staram się to zawsze robić.
To już cały arsenał jaki jest dostępny w grze. Muszę przyznać, że jest tego całkiem sporo jak na tego typu grę.[/spoiler]
Skoro omawialiśmy broń i obrażenia to taka ciekawostka. Kiedy walniemy naszego przeciwnika, tak że już nie wstanie wtedy po ostatnim ciosie, nad głowa wroga wytryskuje taka mała fontanna krwi. Dzięki temu wiemy, że przeciwnik już więcej nie wstanie. Oprócz tego jeśli powalimy wroga na ziemie, a ten wstanie i będzie ciężko dyszał, to możemy podejść do takiego wroga i nacisnąć przycisk ataku. Nasz bohater wykona atak, którym dobije przeciwnika. Mike robi kopnięcie połączone z rzutem, a Jackie wykonuje kopnięcie z obrotu, z wyskoku.
W grze nie występują żadne inne znajdźki poza bronią. Nie znajdziemy tutaj przedmiotów dodających energii ani punktów. Swoją drogą to może nawet lepiej, bo jakbyśmy jeszcze mieli rzucać się na zbieranie punkcików, czy napalać na żarcie to gra była by jeszcze bardziej ślamazarna niż jest.
Co ciekawe w grze został zaimplementowany system rozwoju postaci. Kolejną ciekawostką jest to, że wpisujemy się przed rozpoczęciem gry. Najpierw wpisujemy swoje inicjały, a potem wybieramy typ naszej postaci. Do wyboru są trzy tryby. Power, czyli stawiamy na siłę, a odpuszczamy szybkość i wytrzymałość. Speed, czyli szybkość kosztem siły i wytrzymałości. Guard, czyli stawiamy na obronę rezygnując z szybkości i siły oraz standard, w którym wszystkie trzy zdolności są równomiernie rozłożone.
Ekran rozwoju postaci
Po każdej planszy dostajemy od jednego do trzech punktów, które możemy przeznaczyć na pakowanie naszej postaci. Ilość przyznanych punktów zależy od tego jak nam poszło na poprzedniej planszy. Punkty możemy swobodnie rozdawać w dowolny parametr naszej postaci. Więc jeśli wybraliśmy typ Power to wcale nie oznacza, że możemy dawać punkty tylko w power. Równie dobrze możemy załadować je w speed. Jeden punkt to jedna kratka zapełnienia paska danej statystyki.
Oczywiście gra jest za krótka żeby naszą postać rozbudować na maksa, więc trzeba sobie ustalić, w które statystyki będziemy dodawać punkty. Całość jak na mordobicie z 1989 roku wydaje się być mocno rozbudowana. Problem z rozwojem postaci jest taki, że nie widać w zasadzie różnicy. Nie ważne jaki parametr rozwijamy i tak nie widać żeby coś się zmieniało. Nawet jeśli wszystkie punkty przeznaczymy na obronę to bossowie od trzeciej planszy i dalej potrafią zabić nas trzema ciosami w jednej serii, a zwykli przeciwnicy mogą nas wykończyć jednym combosem, z którego nie uda nam się wyplątać. Ogólnie implementacja systemu rozwoju postaci jest jak najbardziej atrakcyjnym elementem, jednak sposób jej realizacji woła o pomstę do nieba i nie wnosi niczego do rozgrywki. Równie dobrze mogłoby go nie być. Jako ciekawostkę mogę jeszcze powiedzieć, że jeśli osiągniemy maksymalny poziom danego paska, a dalej będziemy pakować w niego punkty, to będą one nam znikać z konta, a kratek w pasku nie będzie przybywało. Ciekawe czy nasza postać wtedy staje się jeszcze silniejsza, czy tylko wywalamy punkty w błoto? ;)
Co do samego systemu walki to też nie za bardzo mogę go pochwalić. Nasi bohaterowie poruszają się dość ślamazarnie, wyskoki w ich wykonaniu to jakaś pomyłka, a prędkość ataków też nie jest zadowalająca, nawet po wpakowaniu wszystkich punktów w speed. Przeciwnicy bez problemu przechodzą przez nasze combosy, więc przeważnie walka z przeciwnikami to wymiana ciosów, którą w większości to my przegrywamy. Im dalej jesteśmy w grze tym więcej życia tracimy przy każdym otrzymanym ciosie. Pod koniec gry jeżeli przeciwnik da radę nas zaatakować to w zasadzie jest już po nas. Ogólnie system w tej grze jest dość niesprawiedliwy i nastawiony na wyciąganie żetonów z kieszeni gracza. Dla mnie jest to bardzo trudna gra i nawet kiedy trochę się z nią zapoznałem, nie uważam, że byłbym w stanie skończyć ja na jednej blaszce.
Kolejną sprawą, która jest dosyć widoczna i mocno upierdliwa to walki z bossami. Mają oni tak przegięte ilości życia, że zabicie każdego z nich to czasem nawet kilka minut walki. Za pierwszym razem kiedy walczyłem z drugim bossem i wyczaiłem, że można stać w miejscu i go kopać, to przez pewien czas myślałem, że gra się zawiesiła, bo kopałem bossa bez litości, a on ciągle wstawał. Dlatego właśnie walki z bossami odpychają. Nie wspominając, że począwszy od trzeciego bossa, każdy z nich zabija nas jednym atakiem złożonym z trzech ciosów.
Kończąc pomału moje wywody trzeba by było ogarnąć jakieś podsumowanie. Gang Wars jest grą dość nierówną. Z jednej strony całkiem ładna grafika i oprawa dźwiękowa, kilka świerzych patentów jak na tamte czasy, a z drugiej strasznie niedopracowany gameplay. Niby wzorowany na klasyku jakim jest Double Dragon i w niektórych momentach fajnie rozwijający pomysły z tej gry, ale w końcowym rozrachunku odpychający raczej niż przyciągający do tej gry. Ja osobiście crapem bym jej nie nazwał, ale słyszałem takie określenia w odniesieniu do niej. Ogólnie jest to gra, która nowych fanów raczej już nie zyska, ale ludzie, którzy ją pamiętają pewnie darzą ją sentymentem.
Dla najtwardszych tradycyjnie filmik prezentujący grę w akcji. Jako ciekawostkę podam, że przy jego nagrywaniu, po raz pierwszy w życiu udało mi się zrobić dobre zakończenie gry, bo posiada ona dwa zakończenia.
To wszystko na dzisiaj. Żegnam się z Wami i dziękuję za poświęcony czas. Zapraszam na następny odcinek Wozu Drzymały już w najbliższy czwartek, oraz do głosowania w ostatniej już w tym sezonie Wozu Drzymały ankiecie odnośnie kolejnego odcinka.
Tekst pochodzi z mojej strony www.Retro-Granie.info.