Wóz Drzymały S04E14, 1000 Miglia: Great 1000 Miles Rally
Dziś chciałbym przybliżyć/przypomnieć Wam grę traktującą o wyścigach samochodowych. Jest to moje pierwsze podejście do tej kategorii gier więc proszę o wyrozumiałość. Gra pochodzi z roku 1994. Stworzyło ją studio Kaneko. Nie zrobiła może wielkie furory jednak była na tyle dobra, że powstała również druga część. Jej tytuł to 1000 Miglia: Great 1000 Miles Rally. Zapraszam do środka.
Na początek tradycyjnie podkład muzyczny. Niestety opisywana gra nie posiada zbyt rozbudowanego soundtracku, więc w zastępstwie siedmiogodzinny podkład dźwiękowy zawierający miks utworów z automatów Arcade.
Witam wszystkich w kolejnym odcinku Wozu Drzymały. Powoli zbliżamy się do końca tego sezonu, dlatego w sondzie na końcu pozostały tylko dwie pozycje i jest to ostatnia sonda w tym sezonie. Tym razem skupie się na grze z gatunku wyścigów. Sam tytuł jak i cała gra to hołd złożony kierowcom biorącym udział w tym historycznym, wytrzymałościowym wyścigu rozgrywanym w latach 1927-1957. Był to wyścig rozgrywany na drogach publicznych południowych Włoch. Jak nie trudno się domyślić jego trasa liczyła sobie 1.000 mil. Sama gra to wyścigi zrealizowane w dość nietypowy sposób. Akcję oglądamy w rzucie izometrycznym. Nasz samochód możemy zatem oglądać w zasadzie z każdej strony a sterowanie zostało ograniczone do dwóch kierunków i jednego przycisku. Oryginalny automat do gry posiadał kierownicę, jednak równie dobrze da się w tę pozycję grać na padzie, czy gałce.
Jak wspomniałem automat do gry posiadał kierownicę. Oprócz tego był też pedał gazu. Swego czasu w moim mieście nawet stał ten automat i miałem kilku znajomych, którzy bardzo lubili na nim grać. Co ciekawe jego kierownica nie miała żadnych ograniczeń w obracaniu się w lewo i prawo, więc przy ostrych zakrętach wystarczyło mocno pociągnąć kierownicą w jednym kierunku i można było ją puścić, a ona sama obracała się jeszcze kilka obrotów. Wyglądało to dość komicznie, ale było całkiem skuteczne. Sam automat prezentował się dość standardowo. Nie była to jakaś wyszukana konstrukcja z fotelami. Zwykły automat, w którym zamontowano zamiast panelu z gałkami, kierownicę i dodano w dolnej części jeden pedał.
Jak zawsze na niezawodnej stronie The Arcade Flyer Archive udało mi się znaleźć kilka ulotek reklamowych. Nie są one jakoś wybitnie piękne, ale skany są dobrej jakości i sporych rozmiarów. Mamy tu jedną ulotkę dwustronną oraz dwie jednostronne, a wyglądają one tak:
To już wszystkie materiały jakie udało mi się znaleźć. Z tego co mi wiadomo nie powstała też żadna wersja tej gry na domowe systemy, więc jest to automatowy exclusive ;) Przejdę zatem teraz już bezpośrednio do opisu samej gry.
Tytuł: | 1000 Maglia: Great 1000 Miles Rally |
Producent: | Kaneko |
Rok wydania: | 1994 |
Liczba graczy: | 1-2 (na zmianę) |
Używanych przycisków: | 2 |
1000 Miglia (Kaneko, 1994 rok)
Fabuła. Hm, w przypadku wyścigów to chyba nie jest element rozgrywki potrzebujący wyjaśniania? ;) Mamy tu do czynienia z historycznym wyścigiem, w którym bierzemy udział dosiadając jednej z dziesięciu legend sportów motorowych. Naszym celem jest dojechanie do mety danego odcinka w wyznaczonym czasie. Jak to w wyścigach, więc nie będę się jakoś specjalnie na tym rozwodził. Cała fabuła w tej grze, to kilka słów gratulacji po przejechaniu wszystkich odcinków specjalnych.
Postaci. Tutaj raczej nie wybieramy postaci a raczej samochód jakiego będziemy dosiadać. Możemy wybrać jeden z dziesięciu historycznych pojazdów wyścigowych. Znajdziemy tu takie ikony motoryzacji jak Ferrari 250GT, Jaguar „D”, czy Mercedes 300 SLR. Prawdę mówiąc poza wyglądem, samochody różnią się jeszcze tylko dźwiękiem silnika. Bardzo chciałem znaleźć jakieś inne różnice między pojazdami dostępnymi w grze jednak jeśli chodzi o model jazdy to w każdym przypadku jest on identyczny i wszystkie auta zachowują się tak samo. Miałem podejrzenie, że nowsze modele samochodów zachowują się bardziej stabilnie i nie wypadają tak łatwo z trasy, ale to tylko było moje złudzenie. Prawda jest taka, że wybór samochodu w przypadku tej gry to tylko i wyłącznie nasz gust i to, które autko nam się najbardziej podoba z wyglądu. Samochody dostępne w grze prezentują się następująco.
Alfa Romeo 8C 2300. Jest to chyba najbardziej utytułowany samochód wyścigowy, który opuścił stajnię Alfy Romeo. Zdobywał masę nagród w takich wyścigach jak Le Mans, Mille Maglia, czy Grand Prix Monako. W grze dostępna jest wersja z 1931 roku, uzbrojona w silnik o pojemności 2,3 litra generujący około 180 koni mechanicznych i rozpędzający to auto do 220 km/h.
Drugi z modeli Alfa Romeo dostępny w opisywanej pozycji to Alfa Romeo Giulietta SZ. Według dostępnych informacji samochód ten, w tej konkretnej wersji nie powinien występować w tej grze. Z tego prostego powodu, że wersja SZ (skrót od Sprint Zagato) powstała w 1960 roku, czyli trzy lata po zaprzestaniu organizowania tego wyścigu. W każdym razie jest to małe zwinne coupe z silniczkiem 1,3 litra generującym moc 80KM. Od 2010 roku produkowana jest też nowa Alfa Romeo Giulietta, która niby ma nawiązywać do tej rajdowej legendy, jednak jest to tylko żerowanie na fanach motoryzacji, bo obecna Giulietta to auto będące zwykłym drogowym przemieszczaczem dla nowoczesnej eleganckiej damy, która potrzebuje dojechać do centrum handlowego na shopping ;)
Bugatti T59. Jest to ukoronowanie serii sportowych samochodów tej firmy z lat 30' dwudziestego wieku. Wyprodukowany w 1934 roku. Został uzbrojony w silnik o pojemności 3,3 litra i mocy 250 koni, który pozwalał tej ważącej prawie dwie tony konstrukcji rozpędzać się do prędkości około 250 kilometrów na godzinę.
Ferrari 250 GTO. Jest to chyba najpopularniejszy, a na pewno będący największą legendą model włoskiej firmy Ferrari. Kolejny model, który lekko nie pasuje do realiów gry, bo pierwsza malutka partia tych samochodów liczyła sobie zaledwie 35 sztuk została wyprodukowana w roku 1962. Jest to leciutka konstrukcja ważąca zaledwie tonę, w której upchnięto dwunastocylindrowy silnik o pojemności 3 litrów i mocy przekraczającej 300KM. Pozwalał on (w połączeniu z aerodynamicznym kształtem) rozpędzać się temu pojazdowi do prędkości 265 km/h. Obecnie jest to najdroższy model Ferrari i jego cena oscyluje w granicach 9.500.000 Euro.
Kolejne Ferrari. Tym razem 250 TR (Testa Rossa). Nazwa tego modelu oznacza mniej więcej tyle co rudowłosa i pochodzi od pomalowanych na czerwono pokryw zaworów. Model ten produkowany był od 1957 roku więc teoretycznie mógłby załapać się na ostatni wyścig Mille Miglia jednak nie wiem, czy te samochody brały w nim udział. Na pewno był to jeden z bardziej udanych modeli, który zdobywał nagrody w najbardziej znaczących wyścigach. Jest to też drugi z najdroższych modeli ferrari obecnie. Jego cena osiąga pułap 8.000.000 dolarów. Co ciekawe, w roku 1965 samochody te można było kupić za 4.000 dolarów.
Następny model Ferrari w tej grze. Ferrari 290 MM. Tym razem jest to samochód łapiący się w czasy rozgrywania wyścigów Mille Miglia. Można nawet napisać więcej. Samochód ten został zaprojektowany konkretnie pod kątem tego wyścigu, stąd skrót MM w nazwie. Powstał w 1956 roku. Upchnięto do niego silnik o pojemności 3,5 litra generujący moc rzędu 320 koni mechanicznych i pozwalający rozpędzić się do prędkości 280 kilometrów na godzinę.
Jaguar D-Type to sportowy samochód produkowany w latach 1954-1957. Trzy razy z rzędu wygrywał wyścig Le Mans. W 55', 56' i 57' roku. Wyposażony w silnik o pojemności 3,4 litra generujący moc rzędu 254 KM potrafił rozpędzić się do prędkości około 260 km/h.
Mercedes-Benz 300 SLR. Jest to samochód, który zapowiadał się na wilki hit, jednak ma za sobą dość smutną historię, która przedwcześnie zakończyła jego karierę. Powstał w roku 1955 i od razu wygrał Mille Miglia. Jego kierowcą w tym wyścigu był legendarny kierowca rajdowy Stirling Moss. Również w 1955 roku samochód ten brał udział, a w zasadzie spowodował najdramatyczniejszy wypadek w historii sportów motorowych. Podczas wyścigu Le Mans przy prędkości przekraczającej 200 km/h uderzył w betonową trybunę, wyleciał w powietrze i wpadł w tłum widzów. Zginęło w sumie 84 osoby. Kierowca, oraz 83 osoby z widowni, a następne 120 osób zostało ranne. Po tym wydarzeniu Mercedes wycofał się z udziału w wyścigach samochodowych. Sam Mercedes 300 SLR był bardzo szybkim samochodem. Wyposażony w 3 litrowy silnik o mocy 291 koni mechanicznych potrafił rozpędzić się do 290 km/h i d roku 1963 był najszybszym samochodem świata.
Kolejny Mercedes. Tym razem model SSKL. Nieco starszy, bo produkowany w latach 1928-1932. Napędzany potężnym silnikiem o pojemności 7.1 litra, który generował około 250 koni mechanicznych i pozwalał się temu potworowi rozpędzić do prędkości powyżej 190 kilometrów na godzinę. Przez cztery lata produkcji powstało zaledwie 40 egzemplarzy tego auta i wszystkie były wykorzystywane jako samochody wyścigowe.
Ostatnim z samochodów dostępnych w grze jest Porsche 550 A. Ten maluszek posiada silnik o pojemności zaledwie 1.500 cm sześciennych i mocy 110 koni pozwalał mu się rozpędzić do prędkości około 220 km/h. Z tym autkiem związane są dwie ciekawe historie. Jedna dotyczy wyścigu Mille Miglia, na którym to ekipa prowadząca ten samochód nie zdążyła wyhamować przed zamkniętym przejazdem kolejowym, więc kierowca dał znać pilotowi aby ten schował głowę i przemknął pod zamkniętym szlabanem i milimetry przed jadącym pociągiem.
Druga historia związana z tym autem jest już czymś w rodzaju creepy pasty i skorzystam tutaj z prawa cytatu. W wikipedii historia ta opisana jest w ten sposób.
Podczas zdjęć do Buntownika bez powodu James Dean zmienił swoje dotychczasowe Porsche 356 na model 550. Chcąc nadać mu indywidualny charakter, zlecił wymianę tapicerki, a Dean Jeffries, legendarny pinstriper, namalował numer 130 na drzwiach, masce i pokrywie silnika oraz napis Little Bastard. Gdy James 23 września 1955 roku pokazał samochód Alecowi Guinnessowi usłyszał, że wygląda on złowrogo, a także ostrzeżenie: Jeśli wsiądziesz do tego samochodu, za tydzień znajdą cię w nim martwego. Dean zginął dokładnie 7 dni później w zderzeniu czołowym z Fordem.
Od tego momentu zaczęła krążyć historia o klątwie, gdyż każdy, kto miał kontakt z samochodem lub jego częściami, umierał. George Barris, właściciel warsztatu odpowiedzialny jeszcze za życia Deana za modyfikacje dokonywane w Porsche, kupił wrak samochodu za $2500. Niewiele brakowało, a przypłaciły ten zakup życiem, gdyż "Mały Drań" zsunął się z lawety wprost na niego, łamiąc mu obie nogi. Po tym wydarzeniu Barris odsprzedał pozostałe po 550 części. Troy McHenry, w którego samochodzie zamontowano części "Małego Drania", stracił panowanie nad samochodem, uderzył w drzewo i zginął na miejscu. Williamowi Eschrichowi, który miał zamontowany silnik Spydera, niespodziewanie zablokowały się w zakręcie hamulce. Wypadł z drogi, dachując, i cudem uniknął śmierci. Dwie opony wybuchły na prostej drodze podczas jazdy, o mało nie doprowadzając do śmierci kierowcy.
Wieść o przeklętym samochodzie rozniosła się szybko, budząc zainteresowanie dwóch złodziei. Porzucili jednak zamiar kradzieży samochodu, gdy ciężko się poranili podczas próby wymontowania kierownicy i fotela.
George Barris, widząc, jak sprzedawane przez niego części uśmiercają kolejnych właścicieli, postanowił pozbyć się Porsche. Zgodził się jednak na wynajem samochodu na wystawy. Budynek, w którym odbywała się pierwsza, spłonął doszczętnie, jednak płomienie w zaskakujący sposób ominęły "Małego Drania". Na drugiej wystawie zsunął się on, łamiąc biodro studentowi.
Przewożone z miejsca na miejsce ciężarówkami, preferowało przemieszczanie się na własnych kołach. Za pierwszym razem kierowca transportu stracił panowanie nad pojazdem, wypadł z kabiny i został przygnieciony przez Porsche, które spadło z naczepy. Auto spadło jeszcze dwukrotnie, szczęśliwie nie pociągając za sobą kolejnych ofiar. "Little Bastard" podczas ostatniej podróży, mającej na celu zwrócenie go George'owi Barrisowi, zniknął bez śladu z platformy. Do tej pory nie został odnaleziony.
Skoro zapoznaliśmy się już z samochodami dostępnymi w grze to teraz trochę o trasach. Gra została podzielona na 12 odcinków specjalnych. Każdy z odcinków jest otwartym kawałkiem trasy i musimy go przejechać w ciągu minuty. Jeśli nam się to nie uda, to game over. Możemy dorzucić kolejną monetę i próbować tak długo, aż uda nam się zmieścić w limicie czasowym. Jak wspomniałem odcinków jest 12 i tworzą one zamkniętą pętlę. Oczywiście trasy nie są odwzorowaniem prawdziwych odcinków z tego legendarnego wyścigu. Chociaż mogą przypominać je wyglądem terenu. Niestety nigdy nie byłem w tamtych rejonach więc nie jestem w stanie tego potwierdzić. Aczkolwiek nazwy lokacji, a raczej miejscowości, między którymi rozgrywają się kolejne odcinki, prawdopodobnie są prawdziwe. Ciekawą sprawą jest to, że możemy swobodnie wybierać, który odcinek chcemy w danym momencie przejechać. Nie musimy jechać zgodnie z kolejnością, a możemy sobie przewrotnie pojechać od ostatniego odcinka specjalnego do początku. Po każdym przejechanym etapie możemy swobodnie wybierać następny, który chcemy przejechać. Same trasy nie różnią się od siebie za bardzo pod względem wizualnym. Są to tak naprawdę trzy rodzaje krajobrazu. Miasta, zielone tereny porośnięte trawą, albo odcinki w górzystym terenie. Ewentualnie ich mieszanka, czyli na przykład zaczynamy w mieście, potem wyjeżdżamy na zielone łąki aby wrócić do miasta, albo przejechać się po górach. Trasy przygotowane są dość wymyślnie i trzeba się ich trochę nauczyć na pamięć, bo poleganie na samych znakach podpowiadających jakiego typu zakręt jest przed nami może być mylące. Czasami tak samo oznaczone zakręty mogą różnić się od siebie na przykład długością. Na trasach czasami można znaleźć skróty. Nie są one jakoś specjalnie ukryte jednak w pewnych miejscach warto jest spróbować pojechać inaczej niż asfaltem. Jeśli jesteśmy wystarczająco zwinni to możemy uszczknąć kilka dziesiątych części sekundy korzystając z tych skrótów.
Pierwszy odcinek to trasa między miejscowościami Brescia i Verona. Jest to rozpoczęcie wyścigu więc startujemy ze specjalnego podestu. Oczywiście startujemy w mieście i taki też właśnie jest krajobraz. Kolorystyka etapów miejscich jest w odcieniach szarości. Ze względu na to, że jest to pierwsza plansza, to nie znajdziemy tutaj jakiś skomplikowanych serpentyn i zakrętów łączących się w całe serie. Taki etap na rozgrzewkę, abyśmy mogli zapoznać się z mechaniką gry i modelem jazdy.
Drugi etap to trasa z Verony do Ferrary. Tutaj zaczynamy na rogatkach miasta i w zasadzie cała trasa wiedzie przez tereny zielone. Znajdziemy tutaj już trochę więcej ostrych zakrętów i nawet kilka sekwencji zakrętów jednak nie jest to nic nadzwyczajnie trudnego. W jednym miejscu natkniemy się na przeszkodę terenową jaką jest skocznia, która poza tym, że wyrzuca nas w powietrze to oczywiście trochę nas zwalnia, więc jeśli chcemy przejechać trasę w idealnym czasie to należy ją ominąć.
Trzeci etap to trasa z Ferrary do Ravenny. Jest to trasa biegnąca ulicami starego miasteczka. Nie ma tu asfaltu tylko kostka brukowa. Śmigamy między starymi zabudowaniami i domkami. Ogólnie trasa raczej łatwa, co prawda tutaj już polatamy bokami w zakrętach, jednak nie będą to jakieś skomplikowane sekwencje. Raczej pojedyncze ostre zakręty. Całość trasy utrzymana jest w odcieniach brązu.
Etap czwarty biegnie pomiędzy miejscowościami Ravenna i Rimini. Cały ten etap to znowu jazda w miejskich klimatach. Wszędzie szary beton. Również nie znajdziemy tutaj jakiś wielce skomplikowanych sekwencji zakrętów jednak od czasu do czasu możemy natrafić na przeszkadzajki typu plama oleju, czy stojący na poboczu samochód. Warto więc jest zapamiętać, po której stronie drogi znajdują się te niespodzianki, bo można stracić na nich cenne sekundy, które uniemożliwią nam dotarcie do mety na czas.
Etap piąty to trasa z Rimini do San Marino. Tutaj mamy do czynienia z pierwszym etapem górskim i zaczyna się robić ciekawie. Nie dość, że zaczyna się tutaj pojawiać coraz więcej pojazdów prowadzonych przez SI, które potrafią uprzykrzyć życie i skutecznie wypchnąć z trasy. To pojawia się tutaj całkiem sporo dość skomplikowanych sekwencji zakrętów. Co ciekawe najtrudniejsze z nich to kilka bardzo łagodnych i krótkich zakrętów na przemian lewo, prawo. Etap kończymy wyjeżdżając z gór do miasta.
Etap szósty to trasa pomiędzy miejscowościami San Marino i Ancona. Zaczynamy odcinek na terenach zielonych, aby po chwili wjechać do nadmorskiego miasteczka. Jedziemy przez chwilę trasą wiodącą przez skarpę, od której oddziela nas tylko mały betonowy murek. Tutaj zaczyna robić się dość trudno. Chociaż nie ma jakiś specjalnie skomplikowanych zakrętów to pojawiają się ciekawe sekwencje, które za pierwszym razem potrafią zabić ćwieka. Jednak jeśli przejeżdża się je, po raz któryś to dają naprawdę dużo frajdy.
Siódmy etap wiedzie pomiędzy miejscowościami Ancona i Gubbio. Jest to kolejny etap górski. Wszystko w okolicy jest utrzymane w kolorystyce brązowej jednak asfalt jest szary. Pojawiają się coraz bardzieej skomplikowane sekwencje zakrętów jednak raczej nic czego nie widzieliśmy już wcześniej. Plansza nie powinna sprawiać aż takich problemów jak etap poprzedni, a każdy dobrze przejechany zakręt daje nam satysfakcję. Chociaż znowu pojawiają się znienawidzone kombinacje malutkich zakrętów lewo, prawo, lewo, prawo.
Etap ósmy rozgrywa się na trasie Gubbio > Terni. Kolejna trasa górska. Zaczynamy na zielonej równinie, aby od razu wjechać w góry. Trasa jest dość skomplikowana. Oprócz różnego rodzaju zakrętów, przeważnie połączonych w sekwencje przynajmniej dwóch, pojawiają się też przeszkadzajki w postaci skoczni i rozwalonych kawałków nawierzchni, które skutecznie nas spowalniają. Oczywiście nie mogło zabraknąć też samochodów rywali, którzy potrafią pojawić się oczywiście, a jakże w najbardziej krytycznych momentach.
Etap dziewiąty prowadzi nas pomiędzy Terni, a stolicą włoch czyli Rzymem (Roma). Zaczynamy trasę w terenach zielonych, aby w około połowy wjechać do miasta. Trasa nie jest jakoś specjalnie trudna jednak krytyczny jest tutaj pierwszy zakręt, a właściwie szykana. Jest to bardzo prosty zakręt jednak zawsze w tym samym miejscu pojawia się samochód przeciwnika, który jest w takim miejscu, że naprawdę trudno jest go ominąć nie wypadając z trasy i nie kończąc kręcąc bączków. Jeśli nie uda nam się w tym miejscu przejechać bez kraksy, to w zasadzie jedyna szansa na ukończenie tego etapu to przejechanie pozostałej jego części, czyli w zasadzie całości, bezbłędnie. Oprócz tego występuje tutaj też jeden zakręt oznaczony tak jak kilka znajdujących się w grze wcześniej jednak znacznie dłuższy, przez co za pierwszym razem na 90% czeka nas w tym miejscu dzwon. Część w mieście jest już całkiem przyjemna. Pojawiają się tu nowe rodzaje sekwencji zakrętów, jednak są one skonstruowane w taki sposób, że przejeżdża się je z przyjemnością.
Etap dziesiąty to trasa pomiędzy Rzymem i miejscowością o nazwie Siena. Wyjeżdżamy ze stolicy i wpadamy na zielone równiny. Plansza jest stosunkowo prosta jak na trzeci etap od końca gry. Chyba tak na rozluźnienie po kilku naprawdę wymagających odcinkach. Większość zakrętów tutaj to proste pojedyncze zakręty pozwalające trochę poszaleć. Nie ma też zbyt wielu przeciwników, ani żadnych przeszkadzajek. Taki typowo rozluźniający napięcie etap przerywnikowy.
Etap jedenasty ciągnie się od miejscowości Siena do miejscowości o nazwie Borogna. Etap ciągnie się najpierw przez zielone równiny, a potem wjeżdżamy do miasta. To już jest prawdziwy hardcore. Ten odcinek jest według mnie najtrudniejszym w grze. Serie znienawidzonych przeze mnie małych zakrętów, połączone z jak zawsze jadącymi nie tam gdzie trzeba samochodami oponentów. Ogólnie trzeba naprawdę dobrze poznać trasę żeby przejechać ją bezbłędnie co z kolei jest jedynym sposobem na zmieszczenie się w limicie czasowym.
Ostatni, dwunasty etap to trasa z miejscowości Borogna do miejscowości, z której rozpoczynaliśmy, czyli Brescia. Tutaj zaczynamy na terenach zielonych, a kończymy w mieście. Najwięcej jest tutaj długich serpentyn, które dają dużo frajdy z przejeżdżania ich. Pojawiają się też nieliczne przeszkadzajki na drodze. Cały etap jest jednak znacznie łatwiejszy niż poprzedni i po przejechaniu go kilka razy można się nauczyć jak go przejechać.
To już wszystkie odcinki dostępne w grze. Jest ich całkiem sporo, jednak zakładając, że każdy trzeba ukończyć w czasie jednej minuty, to jest zaledwie dwanaście minut samego grania, plus wybieranie kolejnych plansz, więc w około piętnaście, dwadzieścia minut można tę pozycję ukończyć. Co jest wynikiem zdecydowanie niższym niż przeciętna. W przypadku tej pozycji jednak adrenalinka skacze na tyle, że czas spędzony z tym tytułem wydaje się znacznie dłuższy.
Teraz kilka słów o grafice. Jak na rok 1994 to ciężko określić. Był to czas kiedy umierały już szesnasto-bitowe konsole, które nie miały startu do tego co można było zobaczyć na automatach, jednak był to też rok, w którym pojawiło się pierwsze PlayStation, które swoimi możliwościami po prostu pozamiatało wszystko co wcześniej można było zobaczyć. Ta gra jednak jest jeszcze w 2D i grafika wygląda całkiem przyjemnie. Co prawda kolorystyka i wygląd tras jest dość powtarzalny i niezbyt różnorodny to same tła narysowane są dość ładnie. Pojawiają się kibice machający flagami i kibicujący naszym poczynaniom, czy też mechanicy dłubiacy w maszynach stojących na poboczach. Co ciekawe, w zależności od tego jakim samochodem jedziemy, takie flagi będą dominowały wśród kibiców. Jeżeli będziemy prowadzić Ferrari to najczęściej przy drogach zobaczymy flagi Ferrari w włoskie. Jeśli pojedziemy Mercedesem, to kibice będą machali flagami ?niemieckimi oraz tymi z logiem Mercedesa. Ogólnie oprawa graficzna wg mnie stoi na przyzwoitym poziomie i nikomu nie powinna wypalić gałek ocznych. Jednak najlepiej będzie jeśli ocenicie to sami. Może ten rzut izometryczny wydaje się trochę przestarzały, ale bardzo dobrze pasuje do tej gry.
W następnym akapicie chciałbym napisać kilka słów o muzyce, jednak nie jest to proste zadanie. Z tego prostego powodu, że w grze muzyka praktycznie nie występuje. Jest jedna melodyjka przy wyborze samochodu i trasy, kilka różnych dżingli po zakończeniu wyścigu i to w zasadzie wszystko. W trakcie wyścigu nie przygrywa żadna muzyka. Słyszymy tylko efekty dźwiękowe i nic ponadto. Dlatego ten akapit nie będzie zbyt długi, bo nie ma o czym się rozpisywać.
Jeśli chodzi o efekty dźwiękowe to też jakoś wielkiego szału nie ma. Jest dominujący ryk silnika. W większości przypadków inny dla danego samochodu. Chociaż zdarza się, że kilka samochodów ma taki sam. Jest pisk opon przy wpadaniu w poślizgi na zakrętach. Oprócz tego kilka odgłosów zderzeń i takich odgrywanych w przypadku gdy nasz samochód wyjeżdża poza asfalt i jedzie po innej nawierzchni. To zasadzie wszystko. Tak więc jeśli chodzi o oprawę dźwiękową tej gry, to raczej nie ma szału i nie radze nastawiać się na nie wiadomo jakie doznania. Dźwięk to najsłabsza płaszczyzna tej gry.
Teraz pozostało jeszcze napisać kilka słów o samej rozgrywce. Tutaj sprawa wygląda bardzo ciekawie. W 1000 Miles Miglia gra się całkiem przyjemnie i daje to zadziwiająco dużo frajdy. Do sterowania można używać zarówno kierownicy jak i gałki, czy pada. Teoretycznie mamy jeszcze dwa przyciski, gaz i hamulec jednak tego drugiego w grze się nie używa, bo nie występuje taka potrzeba. Model jazdy skonstruowany jest tak, ze przez cały czas trzymamy pedał gazu wciśnięty w podłogę. Samochody poruszają się dość specyficznie. Jeśli jedziemy po prostej, to nasze ruchy kierownicy są prawie nieodczuwalne i nie da się praktycznie wpaść w poślizg, jedynie lekko skorygować tor jazdy. W zakrętach za to nasze auta zaczynają szaleć i ciężko jest przejechać zakręt nie jadąc bokiem z piskiem opon. Naprawdę fajnie to wygląda i daje sporo radości. Szczególnie jeśli gra się na automacie z kierownicą.
Wszelkiego rodzaju kolizje w tej grze w 90% przypadków kończy się efektownym piruetem wokół własnej osi. Naszym, bądź w przypadku kolizji z innym samochodem można wyautować w taki sposób przeciwnika. W drugim wydaniu tej gry samochody przeciwnika zepchnięte przez nas z drogi stają dodatkowo w płomieniach.
Jak wspominałem przy okazji tras, na każdą mamy wyznaczoną minutę czasu. Oznacza to mniej więcej tyle, że aby zmieścić się w limicie czasowym musimy przejechać trasę bez żadnych kolizji. Jedno wypadnięcie z trasy i robienie bączków jest jeszcze dopuszczalne i jeśli pozostałą część trasy przejedziemy bezbłędnie to mamy szansę zdążyć na czas. Drugi taki wypadek, to już praktycznie zerowe szanse na wyrobienie się. Dlatego poziom trudności tej gry jest dosyć spory. Dla mnie przejechanie bezbłędnie siedmiu etapów to już spory wyczyn. Znam jednak ludzi, którzy na automacie przejeżdżali całość na jednej blaszce.
To już chyba wszystko co mam do napisania odnośnie tej całkiem fajnej gierki. Podsumowując, jeżeli lubicie wyścigi i chcielibyście spróbować czegoś z dość nietypowym podejściem do tematu pod względem mechaniki rozgrywki, a nigdy nie mieliście okazji pograć w 1000 Miles Maglia to szczerze polecam. Jeżeli jesteście w stanie znieść ubogą jak na obecne standardy grafikę, praktyczny brak muzyki i zapoznacie się chwilę z modelem jazdy, którego działanie łapie się dość szybko, to myślę że spędzicie z tą grą kilka przyjemnych chwil.
Na zakończenie jeszcze dla najwytrwalszych filmik prezentujący w akcji grę i moje żenujące umiejętności w jej przechodzeniu.
Teraz będę się już z Wami żegnał i zapraszam do wyrażania swoich opinii w komentarzach, jak i głosowanie w ankiecie, dzięki czemu będziecie mieli wpływ na to, który z tekstów pojawi się w następnym odcinku Wozu Drzymały już za tydzień.
Tekst można znaleźć też na mojej stronie www.Retro-Granie.info.