Wóz Drzymały S05E05: Altered Beast

BLOG O GRZE
191V
user-4363 main blog image
Ciapo | 06.06, 09:18
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Właśnie odnalazłeś kolejny odcinek Wozu Drzymały. Serii, w której przedstawiam i przypominam stareńkie gry z automatów arcade, z przełomu lat 80’ i 90 ubiegłego stulecia. Dziś przedstawię Ci grę stworzoną przez firmę Sega i wydaną w 1988 roku. Najpierw na automaty arcade, a następnie przeniesioną na wiele różnych, domowych platform do grania. Należy ona do gatunku beat’em up i wielu graczy 35+ na pewno o niej słyszało.

Oczywiście na początek, jeśli lubisz mieć podkład muzyczny do grania, lub chciał(a)byś lepiej wkręcić się w klimat, zapodaję linka do ścieżki dźwiękowej z opisywanego tytułu.

 

Tytuł: Altered Beast
Producent: Sega
Rok wydania: 1988
Liczba graczy: 1-2 (jednocześnie, co-op)
Używanych przycisków: 3



Altered Beast ekran tytułowy

Altered Beast (Sega, 1988 rok)

Jak zawsze niezawodna strona The Arcade Flyers Atchive (TAFA) zawiera co prawda tylko jedną, ale zawsze, ulotkę reklamującą grę i jest to ulotka w wersji europejskiej

Altered Beast ulotka

 

Zdjęcie automatu również udało mi się wyłuskać z paczki zdjęć automatów dla windowsowej wersji MAME. Co prawda widoczny na nim automat lata swojej świetności ma już dawno za sobą i nie jest to jakaś specjalnie unikatowa konstrukcja. Jednak może będziesz chciał(a) zobaczyć, jak się on prezentował.

Altered Beast automat

Automat Altered Beast

 

Jeżeli chodzi o domowe wersje Altered Beast to jest ich naprawdę sporo. Naliczyłem 11 sztuk, zaczynając od ośmio bitowego ZX Spectrum, na szesnasto bitowej Segdze MegaDrive/Genesis kończąc.

Wersja dla wspomnianego ZX Spectrum jest, powiedziałbym tragiczna. Niestety ten gumowy komputerek nie posiadał ani ułamka mocy potrzebnej do uciągnięcia tej gry. Grafika jak na tureckim swetrze, kompletny brak dźwięku i prędkość animacji rzędu 2-3 klatek na sekundę powoduje, że granie w tę wersję Altered Beast jest w zasadzie niemożliwe. Dodatkowo sterowanie ze względu na ograniczenie joysticka do tylko jednego przycisku powoduje, że sama rozgrywka mocno różni się w stosunku do tej z automatu.

Altered Beast ZX Spectrum Altered Beast ZX Spectrum

 

Port dla komputerów kryjących się pod tajemniczą nazwą MSX jest w zasadzie tym samym co dla Spectrusia. Tutaj grafika jest tak samo nieczytelna, jednak animacja jest znacznie szybsza i doszedł dźwięk. Może nie jakiś oszałamiający, jednak w czasie gry coś w sferze audio się dzieje. Tutaj również mamy tylko jeden przycisk, więc gameplay też mocno się różni od oryginału.

Altered Beast MSX Altered Beast MSX

  

Kolejna domowa wersja Altered Beast to ta przeznaczona dla komputera Amstrad CPC. Jest to w zasadzie to samo co na Spectrumie i MSXie jednak tutaj grafika uległa nieco większemu ubarwieniu, a dodatkowo pojawiła się całkiem przyzwoita muzyka. Sterowanie oczywiście jednym przyciskiem fire tak jak we wszystkich poprzednich.

Altered Beast Amstrad CPC Altered Beast Amstrad CPC

  

Najciekawszą wersją na ośmio bitowe komputery jest, w moim odczuciu, ta przeznaczona dla Commodore 64. Większość konwersji na ten poczciwy komputer miała swój specyficzny styl graficzny i muzyczny. Nie inaczej jest w przypadku Altered Beast. Grafika może szału nie robi, ale jest zdecydowanie bardziej przystępna, a dźwięk wykrzesany z SIDa ma swój specyficzny feeling. Oczywiście sterowanie również jest tutaj przystosowane do jednego przycisku fire.

Altered Beast Commodore 64 Altered Beast Commodore 64

  

Powstała też wersja dla komputerów PC działających pod kontrolą systemu DOS. Jest ona zdecydowanie odmienna niż reszta wersji dla innych komputerów i konsol, zmieniona została paleta barw i całość wygląda inaczej, jest oryginalna i inne od innych wersji, jednak jej grywalność pozostawia wiele do życzenia.

Altered Beast PC DOS Altered Beast PC DOS

  

Pojawiła się, co ciekawe, wersja Altered Beast dla konsoli Nintendo Entertainment System, czyli NESa, czyli Pegasusa ;) Ciekawe, bo w obecnych czasach nie zdarzają się przypadki, żeby gra stworzona powiedzmy przez Sony, pojawiała się na konsoli konkurencyjnej firmy. Sama konwersja wygląda graficznie dość słabo, nawet jak na standardy NESa. Paleta barw jest dość mocno zmieniona w stosunku do oryginału. Postaci przeciwników również mają zmieniony styl i ogólnie gra wizualnie mocno odbiega od choćby wcześniejszych wersji na komputery. Gameplay też jest inny jednak, co trzeba przyznać, jak zawsze w przypadku gier Nintendo, gra się w ten tytuł całkiem przyjemnie. Tym bardziej że sterowanie odbywa się przy pomocy dwóch, a nie jednego przycisku fire, co zdecydowanie poprawia doznania. Pod względem rozgrywki jest to najlepsza ze wszystkich przedstawionych do tej pory wersji.

Altered Beast NES Altered Beast NES

  

Skoro gra jest autorstwa Segi, to oczywiście nie mogło się obejść bez konwersji na ówcześnie będącej na rynku konsoli Segi, czyli MasterSystem. Port ten jest chyba najbardziej zbliżonym do oryginału portem ze wszystkich ośmio bitowych komputerów i konsol. Grafika w porównaniu do poprzedników najbardziej przypomina to, co możemy zobaczyć na automacie. Sterowanie również dostosowane jest do używania dwóch przycisków, więc jest naprawdę dobrze.

Altered Beast Sega Master System Altered Beast Sega Master System

  

Następne w kolejności są wersje dla dwóch komputerów szesnasto bitowych Atari ST oraz Amigi. Obie wersje są w zasadzie identyczne, jednak wersja dla Atari ma zdecydowanie gorszą oprawę dźwiękową. Również tutaj jest problem ze sterowaniem dostosowanym do jednego przycisku.

Altered Beast Atari ST Altered Beast Atari ST

  

Wersja przeznaczona dla komputerów Amiga jest, jak zwykle w zasadzie, taka sama jak ta dla Atari ST. Jednak Amiga zawsze miała znacznie lepsze możliwości dźwiękowe, dlatego Wersja amigowa jest po prostu lepiej udźwiękowiona. Muzyka jest mniej piskliwa, a odgłosy ciekawsze. Niestety też występuje tutaj problem z pojedynczym przyciskiem fire.

Altered Beast Amiga Altered Beast Amiga

  

Kolejna całkiem niezła wersja, to ta przeznaczona dla konsoli NEC PC-Engine, w Europie bardziej znana jako TurboGrafX-16. Bardziej znana, nie znaczy, że była ona jakoś specjalnie popularna. Po prostu tak nazywała się ona w Europie. Konwersja Altered Beast na tę konsolę przedstawia poziom troszkę wyższy niż port na Segę MasterSystem. Również posiada kontroler z dwoma przyciskami, co nieco ułatwia całą rozgrywkę i zbliża ją do oryginału. Niestety jest strasznie powolna i ślamazarna, a biorąc pod uwagę, że nawet oryginał nie był demonem prędkości, to granie w nią wymaga cierpliwości. Dodatkowo podskakiwanie wykonuje się przez wciśnięcie kierunku góra, ale ktoś wymyślił to tak, że nasza postać po wciśnięciu tego kierunku najpierw przykuca na chwilę i dopiero później podskakuje, co dodatkowo niszczy i tak nierewelacyjny już gameplay i tempo rozgrywki.

Altered Beast PC-Engine Altered Beast PC-Engine

  

Najlepsza wersja Altered Beast to ta przeznaczona dla konsoli Sega MegaDrive/Genesis. Jest ona zdecydowanie najszybsza, ma najlepszą grafikę ze wszystkich domowych wersji, a co najważniejsze, mamy do dyspozycji pada z trzema przyciskami, dzięki czemu rozgrywka jest taka sama jak na automatach. O mocy tego portu może świadczyć fakt, że był on pakowany w kompletach razem z konsolą, zanim wydano grę Sonic The Headhog, która stała się znakiem rozpoznawczym tej konsoli. Ogólnie, jeśli chciał(a)byś przetestować Altered Beast w domowym zaciszu to wersja dla Segi MegaDrive/Genesis jest właśnie tą, której szukasz.

Altered Beast Sega MegaDrive Altered Beast Sega MegaDrive

  

To już wszystkie wersje Altered Beast, jakie powstały na domowe platformy do grania. Było jeszcze coś takiego jak Altered Beast HandHeld, czyli gierka elektroniczna wyprodukowana przez firmę Tiger Electronics.

Altered Beast Handheld

Altered Beast Hand Held (Tiger Electronics)

Oczywiście gra pojawiała się również w niezliczonej ilości składanek i kompilacji dla wielu późniejszych konsol. W ysługach typu X-Box Live Arcade, czy Nintendo Virtual Console, a także dla mobilnych systemów iOS oraz Android. Więc jeśli chciał(a)byś pograć, w Altered Beast to myślę, że bez problemu znajdziesz tę grę, w którejś z usług sieciowych.

Jeżeli chodzi o zarys fabularny, to w zasadzie nie specjalnie jest się o czym rozpisywać, bo otrzymujemy tylko jedno zdanie wprowadzenia na początku. Ogólnie fabuła oparta jest na greckiej mitologii. Zeus, król bogów przywraca do życia centuriona, po to, żeby ten uwolnił córkę Zeusa, Atenę z rąk złego boga o imieniu Neff, który ukrywa się w zaświatach. Żeby łatwiej było centurionowi osiągnąć cel, otrzymuje możliwość zmieniania się w różne bestie, będące hybrydami człowieka i zwierząt. Pomiędzy kolejnymi planszami wyświetlane są obrazki przedstawiające co dzieje się dalej.

Altered Beast przerywnik

Zakończenie sugeruje, że cała akcja gry działa się na planie filmu kostiumowego.

Postaci dostępne w grze to oczywiście wspomniany centurion. Kiedy gramy w dwie osoby, jest ich dwóch, jednak poza paletą kolorów nie różnią się oni od siebie niczym innym. Nie mamy też możliwości wyboru postaci. Po prostu jeden z graczy steruje jednym centurionem, a drugi gracz drugim.

Przeciwnicy, którzy stają nam na drodze, to w większości nieumarli szwendający się po lokacjach, które przyjdzie nam odwiedzić. Znajdziemy tutaj zombiaki próbujące nas obić, truposzy noszących głowę pod pachą, przypakowane, rogate stwory z żebrami na wierzchu, przypominające diabły. Oprócz nieumarłych znajdziemy tu takie cuda jak jednorożce, czy kozły udające bokserów. Jest całkiem różnorodnie. Niektórzy z wrogów są uniwersalni i pojawiają się przez całą grę, inni jak dwunogie mrówko-szerszenie pojawiają się tylko w określonych lokacjach. Niektórzy występują w kilku odmianach kolorystycznych, inni tylko w jednej. Pojawia się też jeden przeciwnik żywcem wyciągnięty z Golden Axe. Co prawda w tamtej grze nie jest przeciwnikiem, tylko naszym sprzymierzeńcem. Tutaj rzuca się do walki przeciwko nam i atakuje tak samo jak we wspomnianej grze. Jeśli chodzi o bossów, to oczywiście każda z plansz posiada swojego szefa i są to różne dziwne stwory, niektóre na stałe zakotwiczone w ziemi, inne poruszające się, albo nawet latające.

Najbardziej podstawowym rodzajem przeciwników, którzy pojawiają się od samego początku gry to zombiaki. Poruszają się bardzo powoli, ale są całkiem wytrzymali. Atakują powolnym ciosem z pięści, a kiedy ich obstukamy, rozpadają się na krwawe kawałki. Występują w dwóch wersjach kolorystycznych.

Zombie Zombie

 

Kolejnym z pojawiających się już na samym początku gry przeciwników są inni truposze, nieco bardziej odarci ze skóry i noszący głowę pod pachą. Również poruszają się powolnie i ślamazarnie i potrafią bić z pięści, ale dodatkowo, jeśli się od nich odbijemy, to po chwili wybuchają, co może być szkodliwe. Również występują w dwóch wersjach kolorystycznych.

Zombie Zombie

Dalej napotkamy na swojej drodze nieco bardziej żwawych przeciwników. Są zdecydowanie więksi, mają rogi oraz sporo ubytków w ciele, świecą gołymi żebrami i innymi kośćmi. Są szybsi, mocniejsi i potrafią wyprowadzać całe serie ciosów, które potrafią zabrać nam sporo energii życiowej. Też pojawiają się w dwóch wersjach kolorystycznych.

Diabeł Diabeł

 

Po drodze potkamy też przeciwników latających. Są oni o tyle uciążliwi, że podlatują nam nad głowę i atakują z góry, a trafienie ich w powietrzu nie jest takie proste. Są to jakieś takie małe, skrzydlate diabełki ze szpiczastym ryjem przypominającym dziób, rogami i szpiczastym, cienkim ogonem zakończonym strzałką. Występują w dwóch wersjach kolorystycznych.

Smok Smok

 

Z latających przeciwników pojawiają się jeszcze czteroręcy kolesie uzbrojeni w młotki, którzy nadlatują bezpośrednio nad naszego herosa i spadają mu na głowę, starając się go pacnąć. Najlepszym momentem, żeby ich atakować, jest, właśnie kiedy spadną na głowę i potem powoli wracają do góry. Jest tylko jedna wersja kolorystyczna tych przeciwników.

Młotek

 

Natrafimy też na dwa rodzaje dwugłowych wilków. Zawsze pojawiają się razem. Dużo skaczą i są szybkie, przez co ciężko je trafić. Brązowe pojawiają się zawsze pierwsze, a to znak, że za chwilę pojawi się też biały migający na czerwono. Te białe wilki są specjalne, bo jeśli takiego ubijemy, otrzymamy power up’a, który pozwoli nam zbliżyć się do przemiany.

Brązowy wilk Biały wilk

 

W podziemnej planszy natkniemy się na wielkie stworzenia wyglądające jak krzyżówka mrówki z osą. W sumie nie robią nic specjalnego. Przebiegają tylko szybko przez planszę z wystawionym żądłem i kłują nas, jednocześnie próbując zepchnąć do porozsiewanych po całej planszy dziur. Występują tylko w jednej wersji kolorystycznej.

Osa

 

Dla odmiany po najszybszych przeciwnikach w grze, w tej samej lokacji spotkamy też najwolniejszych. Są to dziwne ślimaki, ze skorupą żółwia. W sumie robią nic. Po prostu powoli się przesuwają w wybranym kierunku, kiedy się do nich zbliża, chowają się do swoich domków i udają kamienie. Występują w dwóch wersjach kolorystycznych.

Ślimak Ślimak

 

W niektórych miejscach pojawiają się dziwne stwory, przypominające nawet nie wiem co. Mają wielkie paszcze, skaczą sobie radośnie po planszy, a kiedy się do nich zbliżysz, wyskakują wysoko w powietrze i próbują połknąć naszą głowę. Kiedy im się to uda, nie możesz atakować, dopóki nie strząśniesz ich z siebie. Występują tylko w jednej wersji kolorystycznej.

Bombel

 

W dalszych planszach natkniemy się na wojownicze jednorożce. Dużo skaczą i atakują głównie z wyskoku. Są to jedni z bardziej upierdliwych przeciwników przez to swoje skakanie. Szczególnie kiedy jest ich kilku jednocześnie z obu stron. Występują tylko w jednym ubarwieniu.

Jednorożec

 

Oprócz jednorożców występują też dzikie świnie. Są bardziej przypakowani i wytrzymali, a do tego bywają uzbrojeni w pałki tonfa. Nie wiele robią sobie z naszych ciosów i zadają spore obrażenia.

Dzik Dzik

 

Jeśli jesteśmy już przy wojowniczej zwierzynie, to nie sposób nie wspomnieć o kozłach. Skaczą na tylnych nogach, udając bokserów. Są szybcy i wyprowadzają całe serie ciosów. Kiedy obskoczą nas z dwóch stron, ciężko jest się od nich uwolnić. Występują tylko w jednym kolorze.

Kozioł

 

Spotkasz też na swojej drodze coś na kształt prehistorycznych ryb. Mają okrągłe skorupy i pyski podobne do ryb. Potrafią zwinąć się w kolczastą kulkę i rozjechać człowieka tocząc się przed siebie. Też tylko jedna wersja kolorystyczna jest dostępna.

Kulka

 

Na swojej drodze trafisz też na przebiegłe węże, z paszczami smoka. Czają się w piasku, a kiedy się do nich zbliżysz, wystawiają grzechotkę, niczym wąż grzechotnik, którą grzechoczą, a następnie wybijają się z piasku, lecąc pionowo w górę. Prawie całe są odporne na nasze ciosy. Jedynie grzechotka oraz paszcza są wrażliwe i tam właśnie trzeba je atakować.

Wąż

 

Ostatnim ze zwykłych przeciwników jest smoczek, wytargany z gry Golden Axe. Tutaj są to dzikie zwierzęta, bez siodła, ale poruszają się i atakują dokładnie w taki sam sposób jak we wspomnianej grze. Jedna z dwóch wersji kolorystycznych jest dokładnie tak samo różowa, jak w Złotej Siekierze.

Smok Smok

 

Oprócz zwykłych przeciwników, dobry beat’em up nie obszedłby się bez większych zakapiorów czekających na nas przy końcu każdej planszy. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Jest ich w sumie pięciu.

Pierwszy z bossów to jakiś dziwny kopiec usypany z ziemi i szczątek ludzkich, z którego wystaje dziwna postać. Jego ataki sprowadzają się w zasadzie tylko do wypluwania kilku głów z rzędu, które opadają w dół, w różnych miejscach planszy. Wiadomo, pierwszy boss nie może być najtrudniejszym.

Pierwszy boss

 

Drugi boss to wielka roślina z dużą ilością oczu. Walczy się z nią całkiem podobnie, jednak wystrzeliwane przez nie oczy są znacznie wytrzymalsze i do tego latają za nami, więc trzeba się więcej namęczyć, żeby się z nimi uporać.

Drugi boss

 

Trzeci z bossów również jest przymocowany na stałe do podłoża, jednak tym razem jest to jakiś wielki skorupiak. Tutaj sztuczka polega na tym, że boss chowa się do swojej skorupy i wtedy staje się nieczuły na ataki. Trzeba zacząć obijać mu skorupę i wtedy się z niej wysuwa głowa. Kiedy już się wysunie, staje się wrażliwa na ciosy. Dodatkowo wystrzeliwuje dwa rodzaje pocisków, które latają sobie po planszy. Ogniste są nie do zniszczenia, a te drugie można rozwalić, jeśli zaatakuje się je w odpowiednim momencie.

Trzeci boss

 

Czwartym bossem jest stosunkowo niewielki, niebieski smoczek, który w brzuchu ma płonącą kulę. Lata sobie w powietrzu i strzela w nas takimi ognistymi kulami.

Czwarty boss

 

Piąty z bossów i zarazem ostatni, to średniej wielkości nosorożec. Jest dość twardy i silny, ale za to powolny. Od czasu do czasu się denerwuje, parska parą i uderza w nas taranem.

Piąty boss

 

To już wszyscy przeciwnicy występujący w grze. Jak widać nie jest ich jakoś wyjątkowo dużo, jednak całkiem różnorodnie.

Lokacje, które przyjdzie nam zwiedzać to oczywiście widoki kojarzące się ze starożytną Grecją. Odwiedzimy cmentarz, nadmorską jaskinię, zejdziemy głęboko pod ziemię, trafimy do jakiegoś zapomnianego sanktuarium, oraz zaświaty, w których ukrywa się główny złoczyńca. Ogólnie lokacje są dość mroczne i podobne do siebie. Może z wyjątkiem pierwszej, czyli cmentarza, który jest zaskakująco kolorowy i różnorodny. Dalsze plansze są raczej niezbyt kolorowe. Tła są wręcz, można by powiedzieć, że biedne, często składające się z jednego, jednolitego koloru. Ogólnie nie są jakieś wyjątkowo szczegółowe. Czasami pojawiają się jakieś uatrakcyjnienia jak przedmioty pojawiające się na pierwszym planie, przesłaniające widok tego co znajduje się na głównym polu akcji. Nie można tu powiedzieć jednak, że tła zostały narysowane z dużą dbałością o szczegóły. Najbardziej różnorodna jest pierwsza plansza, no i może ostatnia z zielonym niebem. Pozostałe trzy są raczej ciemne i monotonne. Same lokacje nie są dość długie i całą grę da się skończyć w dwadzieścia minut. Jednak jest tutaj pewna ciekawostka. Jeżeli w trakcie planszy ciężko idzie Ci zbieranie power up’ów, to możesz wydłużyć sobie czas spędzony na kolejnych planszach. Co jakiś czas, w określonych momentach, pojawia się główny zły i jeśli w tym miejscu będziesz miał zebrane już trzy power upy, czyli zamienisz się w bestię, to w tym miejscu stoczysz walkę z bossem. Jeśli nie udało Ci się zebrać wzmocnienia, to boss chwilę postoi, porazi nas piorunami i plansza będzie toczyć się dalej. Oczywiście nie można tak przedłużać gry w nieskończoność, bo w końcu boss się zdenerwuje i mimo że nie będziesz zmieniony w bestię, to rozpocznie się walka.

Boss

 

Miejsce potencjalnej walki z bossem. Jednak nie tym razem.

Pierwsza z lokacji to cmentarz, na którym zostałeś wskrzeszony. Jest ładny, słoneczny dzień, dookoła sporo zieleni, a Ty dostałeś nowe życie i misję do wykonania. Nie wiedząc jeszcze, o co dokładnie chodzi, przesz do przodu, zabijając tabuny nieumarłych. Od czasu do czasu z ziemi wyjeżdżają kolejne nagrobki, które przenoszą akcję trochę wyżej.

1-1 1-2

 

Plansza druga, to jakaś jaskinia znaleziona na plaży. Wbijasz do środka, gdzie czekają na Ciebie potyczki z dziwnymi piaskowymi stworzeniami, jak węże i coś w rodzaju żab bez nóg.

2-1 2-2

 

Trzecia plansza to jakieś podziemne tunele. Jest tu sporo dziur. Jeśli wpadniesz do którejś lub ktoś Cię do niej zepchnie, tracisz całe życie i kończysz swój marny żywot. Pojawiają się tu filary zasłaniające nam akcję oraz szerszenie i kamienne żółwie.

3-1 3-2

 

Czwarta plansza to jakieś zapomniane przez wszystkich sanktuarium. Jest bardzo niebiesko, w zasadzie wszystko jest tutaj niebieskie, a w tle można zobaczyć posągi, które przedstawiają ostatniego bossa.

4-1 4-2

 

Ostatnia plansza to jak mniemam siedziba złego boga, czyli zaświaty. Jest tutaj zielone, pochmurne niebo, z brązowymi i różowymi elementami. Jest to również jedna z bogato ozdobionych ja na tę grę plansz.

5-1 5-2

 

Jaka jest, każdy widzi. Jest to gra z 1988 roku, więc nie można spodziewać się, nie wiadomo jakich wodotrysków. Owszem, jak na tamte czasy grafika jest całkiem niezła, w końcu to Sega. Akcja przedstawiona jest centralnie z boku. Postacie przeciwników są stosunkowo duże, dzięki czemu nie zdarzają się sytuacje, kiedy nasz bohater znika nam z pola widzenia. O tym, że otoczenie nie powala na kolana, pisałem już przy okazji lokacji, które przyjdzie nam zwiedzać i w sumie nie ma się nad czym specjalnie rozwodzić. Mimo to jak na grę z tamtych czasów, grafika nawet dzisiaj robi pozytywne wrażenie. Animacja również nie rzuca na kolana, jednak jest poprawna. Co prawda sama gra mogłaby być odrobinę szybsza, jednak nie jest jakoś specjalnie źle.

W sferze audio jest w porządku. Muzyka przygrywająca w tle jest całkiem sympatyczna, pasuje do lokacji, które odwiedzamy, a niektóre utwory potrafią wpaść w ucho. Całość momentami przywodzi na myśl wspominanego już Golden Axe, ale to pewnie dlatego, że gra działa na tym samym osprzęcie, więc brzmienie jest podobne. Sam klimat oprawy dźwiękowej dopasowany jednak jest do akcji umiejscowionej w starożytnej Grecji. Utwory są raczej spokojne i nie mają zabójczego tempa, jednak nie są to jakieś ślamazarne pojękiwania. Kiedy nasz bohater zmienia się w bestię, zmienia się też muzyka przygrywająca w tle. Podczas walki z bossami również następuje zmiana muzyki. Co prawda, do walk z bossami przygrywa zawsze ten sam utwór. Efekty dźwiękowe momentami bywają uciążliwe, a niektóre dźwięki wydobywające się z głośników potrafią przestraszyć, lub zmęczyć ucho. Co prawda pojawiają się w grze kwestie mówione, co jak na tamte czasy zdarzało się raczej rzadko. Co prawda nie jest ich jakoś specjalnie dużo i przeważnie są to krótkie sentencje, jednak i tak robią pozytywne wrażenie.

Teraz będzie o tym, co najważniejsze w każdej grze arcade i w sumie w każdej innej, czyli o rozgrywce. Do sterowania poczynaniami naszego herosa wykorzystujemy gałkę oraz trzy przyciski. Jeden z przycisków to atak pięścią, drugi odpowiada za kopnięcie, a trzecim skaczemy. Nie ma tutaj żadnych skomplikowanych ciosów, czy kombinacji. Walimy prawego prostego albo kopa w kolano. Możemy kucnąć i wtedy prosty z pięści idzie na wysokości kolana, a jeśli kucając, wciśniemy kopnięcie, nasz centurion wykona dziwne, kopnięcie pionowo w górę, kładąc się na plecach. Podskakiwać możemy na dwa sposoby. Wciskając tylko przycisk skoku i opcjonalnie kierunek, wtedy wykonamy niski skok. Drugi sposób to podskoczenie z wychyleniem gałki w górę. Wtedy bohater poszybuje wysoko w górę, dolatując prawie do górnej krawędzi ekranu. Przydaje się to żeby ściągnąć na ziemię latających przeciwników. To w zasadzie wszystkie opcje, jakie mamy. Jeśli szukasz skomplikowanych ciosów specjalnych albo rozbudowanych serii ciosów, to nie znajdziesz takich rzeczy w Altered Beast.

Ciekawym patentem, który w sumie sugeruje już nawet sam tytuł, jest możliwość dopakowania naszego herosa. System opiera się na tym, że od czasu do czasu pojawiają się specjalne power up’y, które powodują przyrost masy mięśniowej naszego wojownika, a co za tym idzie zwiększenie jego postury oraz siły. Przedmiot ten znajdziemy po pokonaniu białego, migającego na czerwono wilka i wygląda on jak mała niebieska kulka, wokół której orbitują zielone wiązki energii.

Power Up

Po zebraniu takiej kulki nasz bohater doznaje natychmiastowego przyrostu masy mięśniowej i jego siła się zwiększa. Z każdą wchłoniętą kulką stajemy się większym koksem.

Podstawa Drugi poziom Poziom trzeci

 

Po zebraniu trzeciej kulki mocy zobaczysz krótką animację przemiany i nasz bohater zamienia się w krwiożerczą bestię.

Przemiana

Kiedy ulegnie przemianie, jego ruchy stają się szybsze, ciosy mocniejsze, otrzymuje atak na większy dystans i ogólnie nikt z nim nie ma większych szans. Na każdej planszy nasz centurion zamienia się w inną bestię. W planszy pierwszej jest to coś na kształt wilkołaka, który strzela z ręki energetycznymi pociskami, a zamiast zwykłego kopnięcia, przelatuje przez połowę planszy z wystawioną nogą, zmiatając wszystkich przeciwników na swojej drodze. W planszy drugiej zamienia się w zielonego smoka, który strzela piorunami z pyska lub wywołuje dookoła siebie siatkę wyładowań elektrycznych. Na planszy trzeciej zmienia się w niedźwiedzia, który posiada zamieniający w kamień oddech oraz potrafi zwinąć się w kulę i wyskoczyć pionowo w górę. Plansza czwarta to przemiana w złotego tygrysa, który również wystrzeliwuje z rąk energetyczne pociski, a zamiast kopniaka wyskakuje pionowo w górę otoczony polem siłowym. Na ostatniej planszy znów zamienia się w wilkołaka, o bardzo podobnych zdolnościach jak w lokacji pierwszej jednak zmianie ulega kolor wystrzeliwanych przez niego pocisków.

Wilkołak Smok Niedźwiedź Tygrys Wilkołak

 

Za każdym razem, po pokonaniu bossa, pojawia się główny zły i odbiera herosowi zdobyte power upy, przez co na następnej planszy znowu jako chucherko trzeba zbierać je od nowa. Może zdarzyć się też tak, że po zebraniu trzech dopałek i zmianie w bestie trafimy na białego wilka. Wtedy zebranie kulki mocy doda 3.000 punktów.

Gra w moim odczuciu jest dość trudna. Czasami zdarzają mi się sytuacje, kiedy przeciwnicy otoczą mnie z dwóch stron i klepią mnie do utraty życia, a ja nie potrafię się wyrwać. Może to dlatego, że jest to gra z generacji przed moim pojawieniem się w salonach gier, a gry te były zdecydowanie trudniejsze niż te, które pojawiały się po roku 1990.

Co ciekawe w grze pojawia się patent, który zastosowano w innej grze z tego okresu, jaką jest Shinobi. Tym bardziej że ludzie odpowiedzialni za obie gry to ta sama ekipa określająca się mianem Shinobi Team. Chodzi mianowicie o to, że nie każdy kontakt z wrogiem karany jest utratą energii życiowej. Można wejść w przeciwnika i jeśli ten nie wyprowadza w tym czasie ciosu, to nasz bohater po prostu się od niego odbije. Patent ten można czasem wykorzystać, żeby uratować się przed wyłapaniem gonga od przeciwnika czającego się za naszymi plecami.

W Altered Beast, poza kulkami dodającymi mocy nie znajdziesz żadnych znajdziek. Ani żarcia, energia odnawia się po każdej planszy i tylko tak możemy odnowić jej zapas, ani dodatkowej broni, bo to Ty jesteś bronią, ani punktów, które otrzymujemy tylko za zabitych przeciwników. Od czasu do czasu natkniesz się na jakieś elementy otoczenia, które można zniszczyć, ale to wszystko.

Na koniec napiszę tylko, że Altered Beast jest już dziś grą kultową, która na pewno przyczyniła się do sukcesu firmy Sega i pomogła w zdobyciu jej pozycji porządnego producenta gier. Po latach gra nie robi już takiego wrażenia jak w czasach swojej świetności, jednak pozostaje całkiem przyjemną pozycją, która może dać trochę frajdy.

Jak zwykle dla największych twardzieli, którzy nie mają jeszcze dość i chcieliby zobaczyć grę w akcji, podaję link do filmiku mojego autorstwa, na którym beztrosko kaleczę sobie w opisywaną tutaj grę.

To już wszystko na dzisiaj. Dziękuję za poświęcony czas i mam nadzieję, że spotkamy się w następnym odcinku Wozu Drzymały.

Koniec

Oceń bloga:
19

Którą grę rozkminiamy za tydzień?

Aero Fighters/Sonic Wings 3
24%
Dead Connections
24%
NEO Drift Out
24%
Pokaż wyniki Głosów: 24

Komentarze (11)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper