Wóz Drzymały S05E04: Double Dragon 3

BLOG
430V
user-4363 main blog image
Ciapo | 30.05, 10:32
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witajcie w kolejnym odcinku Wozu Drzymały. Dziś chciałbym Wam zaprezentować jeden z pierwszych przykładów tego, co może pójść nie tak jeśli do stworzenia kolejnej odsłony serii zatrudni się inne studio niż twórcy oryginału. Na warsztat wezmę dzisiaj grę z gatunku beat’em up, wydaną w 1990 roku przez firmę Technos Japan, a stworzoną przez East Technology, a jej tytuł to Double Dragon 3.

Na początek, dla lubiących posłuchać czegoś do czytania i tych, którzy chcą się lepiej wczuć w nastrój opisywanej produkcji podaję soundtrack z gry.

 

Tytuł: Double Dragon 3
Producent: East Technology
Rok wydania: 1990
Liczba graczy: 1-3 (jednocześnie, co-op)
Używanych przycisków: 3



Double Dragon 3 ekran tytułowy

Double Dragon 3 (East Technology, 1990 rok)

 

Oczywiście na jak zawsze niezawodnej stronie The Arcade Flyer Archive (TAFA) znalazłem dla Was amerykańską oraz japońską ulotkę reklamującą grę.

Przód amerykańskiej ulotki Tył amerykańskie ulotki
Przód japońskiej ulotki Tył japońskiej ulotki

 

Z emulatora MameUI64 udało mi się też wyłuskać zdjęcie automatu dedykowanemu grze. Co prawda jakość tego zdjęcia i stan automatu na nim woła o pomstę do nieba, ale jest to jedyne sensowne zdjęcie tej maszyny jakie udało mi się znaleźć.

Automat Double Dragon 3

 

Zanim zajmę się oryginalną automatową wersją dodam jeszcze, że gra została wydana na większość popularnych w tamtych czasach, domowych maszynek do gier. Od ZX Spectrum poczynając, a na Sedze MegaDrive/Genesis kończąc. Dziwnym trafem pominięto tu tylko Super Nintendo.

Najbiedniejsze wersje to te dla komputerów ZX Spectrum oraz Amstrad CPC. Jest to w zasadzie ta sama wersja z tym, że na Amstradzie została pokolorowana trochę lepiej niż na Spectrusiu, gdzie sama gra była w sumie czarno-biała. Do tego dochodzi jeszcze cięcie w samym gameplayu, bo automatowy oryginał używa trzech przycisków, a joysticki do ówczesnych komputerów posiadały tylko jeden przycisk fire. Stąd granie w Double Dragon 3 na tych sprzętach było dość trudne i znacznie różniło się od automatowego.

{gallery cols=4}wozdrzymaly/ddragon3/wersje/cpczx{/gallery}

Double Dragon 3 Amstrad CPC Double Dragon 3 Amstrad CPC
Double Dragon 3 ZX Spectrum Double Dragon 3 ZX Spectrum

Kolejna z bardziej ubogich konwersji to da dla przenośnej konsolki Nintendo GameBoy. Jest to w zasadzie ta sama wersja co dla Amstrada i Gumiaka jednak ze względu na to, że GB ma dwa przyciski, gra się w nią nieco wygodniej.

 

Double Dragon 3 GameBoy Double Dragon 3 GameBoy

Kolejny port przeznaczony dla Commodore 64 również nie grzeszył urodą, jednak jak zawsze w przypadku Commody, był bardziej dopracowany i miał swój odrębny styl. Niestety w wersji tej nie ma w zasadzie muzyki, a odgłosy są strasznie biedne, no i oczywiście jeden przycisk fire powodują, że port ten obecnie jest raczej mało grywalny.

 

Double Dragon 3 Commodore 64 Double Dragon 3 Commodore 64

Kolejny w tej wyliczance słabych portów jest ten dla DOSa. W sumie graficznie, wygląda całkiem nieźle, posiada nawet muzyczny motyw przewodni, jednak w samej grze muzyki już nie uświadczymy, a odgłosy uderzeń są niezbyt wysokich lotów.

 

Double Dragon 3 DOS Double Dragon 3 DOS

Od tego miejsca zaczynają się konwersje, które jeszcze jako tako nadają się do ogrania. Najsłabszą z nich w mojej opinii jest wersja dla dużego Atari ST. Jest to w zasadzie ta sama wersja co dla DOSa, ale z lepszym motywem przewodnim. W grze muzyki też nie uświadczymy, odgłosy są takie sobie, no i największy problem, czyli znowu joystick z jednym przyciskiem fire.

 

Double Dragon 3 Atari ST Double Dragon 3 Atari ST

Wersja dla Nintendo Entertainment system, czyli NESa, mogła w naszym kraju być nawet znana, dzięki pirackiej wersji tej konsoli, która brylowała w naszym pięknym kraju pod nazwą Pegasus. Co prawda różni się ona nieco od wersji automatowej, zostały zmienione plansze, ale jest to autorska wersja dla tej konsoli i dostosowana została do grania na dwóch przyciskach. Posiada też nieco inny zestaw ciosów, bardziej nawiązujący do pierwszej części gry i ciora się w nią całkiem przyjemnie. Nintendo zawsze stawiało bardziej na jakość samej rozgrywki i radość z niej płynącą niż na oprawę audiowizualną.

 

Double Dragon 3 NES Double Dragon 3 NES

Możliwe, że powinienem zamienić poprzednią wersję dla NESa z tą przeznaczoną dla Amigi, jednak w amigowej urzekł mnie muzyczny motyw przewodni, który jest chyba najlepszym ze wszystkich domowych edycji gry oraz odgłosami ciosów i dynamiką rozgrywki. Całość może nie wygląda tak dobrze jak oryginał, ale ma znacznie lepszą animację i działa zdecydowanie płynniej. Nawet to, że mamy tylko jeden przycisk fire i podczas gry nie przygrywa żadna muzyka, nie powoduje jakiegoś efektu odepchnięcia kiedy zobaczy się tę grę w akcji.

 

Double Dragon 3 Amiga Double Dragon 3 Amiga

Ostatnią i zdecydowanie najlepszą konwersją gry na domowe platformy jest zdecydowanie ta przeznaczona dla Segi MegaDrive/Genesis. Po pierwsze pad tej konsoli posiadał 3 przyciski, dzięki czemu gameplay nie musiał zostać dostosowany do mniejszej ilości przycisków. Po drugie grafika w tej wersji jest inna niż oryginalna, ale zdecydowanie wygląda bardzo ładnie. Do tego tępo samej gry uległo nieco podwyższeniu w stosunku do oryginału co też wyszło grze na plus. Z większych mankamentów mógłbym wymienić ograniczenie ilości dostępnych kredytów do 15 dla jednego gracza i 19 jeśli gramy w dwie osoby. Nie byłby to problem, gdyby kredyty te nie służyły też jako waluta w sklepach znajdujących się w grze. Swoją te sklepy to jest dość kontrowersyjny temat i napiszę o nim nieco więcej w dalszej części tekstu.

 

Double Dragon 3 Sega MegaDrive Double Dragon 3 Sega MegaDrive

To tyle jeśli chodzi o różne wersje tej gry na domowe platformy. Teraz przejdę już do wersji automatowej, która jest głównym tematem tego odcinka.

Jeżeli chodzi o fabułę gry, to nasi znani z poprzednich części bracia Lee (Billy i Jimmy) wracają do domu z dwuletniej misji treningowej i spotykają tajemniczą wróżkę imieniem Hiruko, która zdradza im, że jeśli chcą stanąć oko w oko z najtwardszym przeciwnikiem jaki stąpał po Ziemi, muszą znaleźć try magiczne kamienie rozsiane po całym świecie. Stąd właśnie podtytuł gry, czyli Rosetta Stones. Są to właśnie te kamienie, których bracia poszukują. Kiedy je już najdą muszą udać się do Egiptu i tam będą mogli powalczyć z największym twardzielem jakiego zna świat. Nasi bracia nie rozmyślając zbyt długo, wyruszają w podróż, najpierw rozprawiając się z niedobitkami gangu Black Warriors znanego z poprzednich części gry. Oczywiście fabuła jak przystało na gry arcade nie jest tutaj jakimś specjalnie ważnym elementem i sprowadza się ona do kilku zdań jednak znajdzie się tu nawet miejsce na plot twista. Oczywiście takiego na poziomie fabuły jaka może występować w automatowej grze z 1990 roku ;)

Postaci. Pod tym względem gra się dość mocno rozwinęła. Jest ich zdecydowanie więcej niż w poprzednich częściach. Oczywiście podstawa to dwaj bracia Lee w swoich kultowych kostiumach. Jeden niebieski, drugi czerwony. W związku z tym, że grę można przestawić w tryb dla trzech graczy jednocześnie, pojawił się trzeci zawodnik Sonny, który jest klonem braci ale jego strój ma kolor żółty. Oprócz trzech podstawowych kolorów braci Lee, dodanych zostało jeszcze trzech nowych wojowników, niejacy Masao, Seime i Rony. Pierwszy z nich to japoński mistrz sztuka walki, Seime jest chińskim mistrzem Kung-Fu tylko trochę mu się przytyło, a Roney to jakiś były wrestler, albo ktoś w tym stylu, wielki, silny i powolny.

Masao Seime Roney

Masao, Seime, Roney

Co ciekawe, w wersji dla Europy i USA żeby zagrać którymkolwiek z tych dodatkowych zawodników trzeba go sobie kupić we wspomnianym wcześniej sklepie. W wersji japońskiej dostajemy możliwość wyboru postaci na początku gry, ze względu na usunięcie z niej sklepów.

Wybór postaci

 

Wrogowie stający na naszej drodze też ulegli zmianie w stosunku do poprzednich części. Prawdę mówiąc nie jestem pewien, czy na lepsze. Na każdej planszy znajdziemy maksymalnie dwa rodzaje przeciwników w maksymalnie trzech wersjach kolorystycznych. Są oni dostosowani do planszy, w której akurat się znajdujemy, czyli na każdej planszy są inni przeciwnicy, jednak nie jest ich jakoś specjalnie wielu. W stosunku do poprzednich części zostało tylko to, że nie pojawia się ich nigdy na ekranie więcej niż trzech jednocześnie. Oprócz podstawowego mięsa armatniego spotkamy też na ostatniej planszy dwóch sub bossów oraz oczywiście na końcu każdego etapu czekać nas będzie potyczka z szefem danej lokacji.

W planszy pierwszej natkniemy się na gości w jeansach i okularkach, nieco podobnych do przeciwników z poprzednich odsłon gry. Poza tym, że potrafią biegać i uderzać nic specjalnego o nich nie można powiedzieć. Występują w dwóch wersjach kolorystycznych.

 

Cwaniak Cwaniak

Drugim przeciwnikiem pojawiającym się na pierwszej planszy są większe cwaniaki, lekko zapuszczone, w skórzanych kamizelkach. Również nie potrafią zbyt wiele, a nawet mniej, bo z bieganiem idzie im raczej słabo ;)

 

Gruby Gruby

 

W planszy drugiej spotkamy w zasadzie taki sam zestaw przeciwników jak w pierwszej, tylko ubranych bardziej na styl chiński. Czyli chude cwaniaki w dwóch kolorach. Poza tym, że potrafią to samo co cwaniaczki w pierwszej planszy, ci nauczyli się jeszcze blokować.

Chińczyk Chińczyk

 

Zamiast grubasów w skórzanych kamizelkach, na drugiej planszy występują łyse grubasy w kimonach na styl chiński. W sumie nic specjalnego też nie potrafią. Również umieją się blokować i też występują w dwóch kolorach.

Gruby Chińczyk Gruby Chińczyk

 

Na planszy trzeciej natkniemy się na dwa rodzaje samurajów. Różnią się tylko tym, że jedni mają długie włosy, a drudzy są łysi. Obie wersje uzbrojone są w miecz i mają identyczne umiejętności.

Samuraj Samuraj

 

W planszy czwartej natrafimy na tylko jeden rodzaj przeciwnika, za to w aż trzech wersjach kolorystycznych. Są to przypakowani łucznicy, którzy potrafią strzelać z łuku kiedy są daleko, a z bliska potrafią nas tym łukiem zdzielić w cymbał.

Łucznik Łucznik Łucznik

 

Na piątej planszy spotkamy znowu dwa rodzaje przeciwników. Tym razem będą to jakieś magiczne stworzenia. Jedne są jakby zrobione z drewna, nie mają głów a z rąk potrafią strzelać jak z bicza. Występują tylko w jednej wersji kolorystycznej, a kiedy ich uśmiercimy zamieniają się w pień drzewa.

Drewniak

Drugim rodzajem przeciwników są jakieś kamienne golemy. Potrafią strzelać ręką jak rakietą, a dodatkowo, kiedy podejdziemy do nich blisko i uderzymy, rozpadają się na kawałki i scalają gdzieś po drugiej stronie ekranu. Też występują tylko w jednej wersji kolorystycznej.

Golem

Ostatnim ze zwykłych przeciwników jest dziwne, kolczaste ufo, które tylko lata i nas kosi, nic więcej nie umie. Dodatkowo nie możemy go zniszczyć. Jedynie, jeśli posiadamy miecz, możemy go odbić, broniąc się w taki sposób przed cięciem.

UFO

Oprócz zwykłych przeciwników natrafimy jeszcze w grze na cztery motocykle, które jeżdżąc parami starają się nas rozjechać. Wystarczy wyskoczyć z kopniakiem, żeby zakończyć ich mękę.

Motor Motor
Motor Motor

 

To tyle jeśli chodzi o podstawowe mięso armatnie. Natkniemy się też na dwóch subbossów. Jeden to kopia czwartego bossa ze zmienioną kolorystyką i spotkamy go mniej więcej w połowie ostatniej planszy.

Sub-boss

Drugim z sub-bossów jest nasza wróżka Hiruko, którą spotkamy przed wejściem do komnaty ostatniego bossa. Jest o tyle upierdliwa, że jest malutka i umie daleko skakać więc ciężko jest ją trafić. Do tego potrafi atakować z dystansu, więc podchodzenie do niej od frontu nie jest najlepszym pomysłem.

Hiruko

 

Poza tymi dwoma subbossami, na końcu każdej planszy czeka nas oczywiście potyczka z bossem. W pierwszej planszy jest to duży, rudy Rockers, który umie biegać i skakać, a do pomocy ma dwóch giermków.

Pierwszy boss

 

Drugim z bossów jest równie wielki jak nie większy od poprzedniego Chińczyk, który ewidentnie zafascynowany jest postacią Bruce’a Lee. Uzbrojony w pałkę tonfa potrafi zdjąć nas z powietrza i ma dzięki niej całkiem spory zasięg. Oczywiście również ma dwóch sługusów do pomocy.

Drugi boss

 

Trzeci z bossów to wielki samuraj. Rzuca gwiazdkami, jest szybki i łatwo przychodzi katowanie nas kiedy podnosimy się z ziemi. Do tego kiedy otrzyma odpowiedni oklep to klonuje się i musimy jednocześnie toczyć pojedynek z trzema takimi samymi bossami (jakby jeden nie był wystarczająco upierdliwy). Oczywiście też posiada dwóch pomagierów.

Trzeci boss

 

Czwartym z bossów jest wielki koleś w jeszcze większej zbroi i do tego z tarczą. Potrafi nas nią zaatakować, do tego ma wielką lance, która daje mu spory zasięg. Nie jest co prawda zbyt szybki, ale do pomocy ma dwóch łuczników, którzy potrafią mocno utrudnić walkę, więc warto jest zacząć eliminację od nich.

Czwarty boss

 

Ostatnich bossów jest w sumie dwóch. Najpierw walczymy z mumią Kleopatry, która jest wielka, silna oraz potrafi złapać nas za głowę i cisnąć o ścianę niczym szmacianą lalką. Oprócz tego ma strasznie długie ręce co nie ułatwia walki. Najlepiej rzucać się na nią z wyskoku.

Piąty boss

Kiedy pokonamy mumię zamienia się ona w samą Kleopatrę, która jest już w ogóle przegięta. Potrafi rzucać energetycznymi pociskami i do tego łapać nas z dystansu siłą woli i odpychać ciskając o ścianę. Najlepiej atakować ją rzucając się na nią z łokciem z rozbiegu.

Piąty boss drugie wcielenie

 

To już wszyscy przeciwnicy, których spotkamy na swojej drodze. Jak widać nie jest tego zbyt wiele, ale w końcu to Double Dragon. Nigdy nie było w nim wielkiej różnorodności, a i tak w tej części jest lepiej niż w poprzednich.

Lokacje, które przyjdzie nam odwiedzić w poszukiwaniu magicznych kamieni rozsiane są po całym świecie. Odwiedzimy usa, Chiny, Japonię, Włochy oraz Egipt. Same plansze nie są zbyt długie, może z wyjątkiem ostatniej, która ma kilka poziomów. Niektóre mają po kilka etapów, gdzie przechodzimy pomiędzy pomieszczeniami. Najkrótsze z nich to Chiny, gdzie w zasadzie cała plansza to pokonanie około 10 przeciwników w sumie. Drugą z krótkich plansz to Włochy. Tam też raczej nie poszalejemy i jest to jedyna lokacja, w której nie znalazłem sklepu. Ogólnie całą grę da się ukończyć bez większych problemów w około 20 min, więc wynik raczej niezbyt ciekawy, na poziomie wyszydzanego przeze mnie Golden Axa. Nie znajdziemy tutaj tak jak w poprzednich częściach możliwości wchodzenia na wyższe poziomy planszy, czy przeskakiwania pomiędzy kondygnacjami, więc tutaj raczej regres w stosunku do poprzedników. Sam lokacje przygotowane są znośnie i z całkiem sporą dbałością o szczegóły. Co prawda podziemny las na egipskiej pustyni to dość dziwny pomysł, ale reszta lokacji przypomina miejsca, w których się rozgrywa. Jako ciekawostkę mogę napisać, że w wersji japońskiej poza sklepami usunięto też taśmociąg ściągający nas do dziury podczas walki z pierwszym bossem. Ogólnie lokacje są przygotowane dość dziwnie, bo przeważnie po pokonaniu pierwszych trzech przeciwników możemy przebiec aż do samego końca danej lokacji i wrócić. Często zdarzają się sytuacje kiedy pokonamy wszystkich przeciwników, a następnie przez kilka sekund przemierzamy pustą planszę i dopiero na jej końcu znajdziemy kilku następnych przeciwników.

Plansza pierwsza, USA. Zaczynamy pod sklepem Gdzie po oklepaniu kilku wrogów możemy swobodnie pomaszerować pustą planszą do jej końca. Uwagę zwraca biały Chevrolet Corvette zaparkowany po stronie ekranu, jednak poza tym nic specjalnego tu nie ma, ot zwykła ulica. Następnie wchodzimy do jakiegoś magazynu, gdzie na dzień dobry chcą nas rozjechać dwa motory, po czym znowu czeka nas wędrówka pustym magazynem do walki z bossem.

1-1 1-2

 

Plansza druga to Chiny. Napotkamy tutaj kilku mistrzów Kung-Fu pod sklepem, a potem lasem przebiegniemy pod urwisko, gdzie czeka nas walka z Brucem Lee ;) W zasadzie plansza krótka tak jak jej opis.

2-1 2-2

 

Trzecia plansza rozgrywa się w Japonii. Tutaj stajemy do walki w dojo i musimy pokonać kilku samurajów. W trakcie przechodzenia planszy warto jest iść samym dołem, bo jeśli wejdziemy na drewnianą podłogę, zaczną z niej wysuwać się kolce, które będą nam przeszkadzać i ranić. Na końcu wchodzimy do sali treningowej gdzie czeka nas potyczka z kilkoma samurajami, a następnie walka z bossem.

3-1 3-2

 

Czwarta plansza rozgrywa się we Włoszech. Zakładam, że gdzieś w Koloseum. Jest to równie krótka plansza co druga w Chinach. Mamy do rozwalenia kilku łuczników, w trakcie walki co chwilę przejeżdża na koniu boss próbując nas uderzyć. Co ciekawe kiedy pokonamy wszystkich łuczników i pobiegniemy w prawo do końca ekranu, kiedy boss pojechał na koniu w lewo, to przed samym bossem ekran się zatrzyma i będziemy musieli poczekać aż boss przejedzie na prawą stronę ekranu i dopiero wtedy będziemy mogli przejść do walki z nim.

4-1 4-2

 

Ostatnia, piąta plansza rozgrywa się w Egipcie i jest chyba najbardziej zróżnicowana. Najpierw idziemy pustynią, gdzie musimy pokonać dwa motory. Wtedy wciągają nas ruchome piaski i spadamy pod ziemię, gdzie znajduje się las. Po przejściu lasu wchodzimy do jakiegoś podziemnego grobowca gdzie czeka nas kilka poziomów. W jednym musimy ominąć wyłaniające się z ziemi przeszkadzajki, następnie uciekając przed kolczastym, latającym obiektem pokonać kopię czwartego bossa. Następnie rozwiązać raczej banalną łamigłówkę, chociaż pierwsze trzy litery trzeba zaliczyć dość szybko, bo onaczej gapiący się stwór nas złapie i będziemy musieli powtarzać wszystko od nowa.

Zagadka

Potem stoczyć walkę z kilkoma golemami uważając aby nie spać w przepaść na dole ekranu, stoczyć walkę z kolejnym sub-bossem i wstąpić do komnaty grobowej gdzie czeka nas walka z ostatnim bossem.

5-1 5-2

 

To już wszystkie lokacje, które przyjdzie nam odwiedzić w grze. Jak widać nie jest ich zbyt wiele, ale może to i dobrze, bo gra jakoś nie specjalnie wciąga ;)

Kilka słów odnośnie grafiki. Ta trzeba przyznać uległa dużej zmianie w stosunku do poprzednich części. Za pewne dlatego, że opracowaniem gry zajmowało się inne studio. Sam styl w jakim wszystko jest narysowane został zmieniony i w moim odczuciu tutaj akurat wyszło to grze na dobre. Teraz grafika jest bardziej realistyczna, o ile można mówić o realiźmie w przypadku gry z 1990 roku ;) Sama grafika jest nieco nierówna. Jedne miejsca mają dużo szczegółów i wyglądają naprawdę sympatycznie, inne zaś wieją pustką. Ogólnie w moim odczuciu grafika nie odstrasza i można się do niej przyzwyczaić.

Osobną kwestią jest animacja i to w jaki sposób gra się porusza. Chyba zdecydowanie bardziej pasowało mi zwalnianie gry do poziomu pokazu slajdów w pierwszej części niż to co dzieję się tutaj. Gra nie zwalnia, jednak grając mam nieodparte przeczucie, że oglądam szybki pokaz slajdów. Każdy ruch naszej postaci czy wrogów to przeskakiwanie z miejsca w miejsce. Zero płynności. Nie wiem, czy to tylko moje subiektywne odczucie, czy faktycznie animacja w tej grze jest tak skopana, ale nawet biegnąc pustą planszą odnoszę wrażenie, że moja postać nie biegnie tylko przeskakuje z miejsca w miejsce. Powoduje to, że granie w Double Dragon 3 nie jest dla mnie zbyt przyjemne.

Muzyka i ogólnie oprawa audio. Na pierwszy rzut ucha nie jest taka najgorsza. Przy drugim rzucie może się okazać, że niektóre utwory nawet wpadną w ucho i się spodobają. Myślę, że oprawa dźwiękowa jest zdecydowanie lepsza niż w przypadku graficznej. Utwory mają jakiś rytm, chociaż zdarzają się dziwne, irytujące dźwięki jednak całość prezentuje się nie najgorzej.

Efekty dźwiękowe też stoją na jako takim poziomie i nie kaleczą jakoś specjalnie uszu. Niektóre nawet pasują do całości i pojawiają się w innych grach, może nie do dziś, ale na pewno jeszcze w późniejszych latach się pojawiały.

Do sterowania naszym herosem używamy gałki oraz trzech przycisków. Chcąc wrócić do korzeni serii autorzy zdecydowali się na rozwiązanie takie jak w pierwszej części gry, czyli jeden przycisk to cios pięścią, drugi, to kopnięcie, trzeci przycisk odpowiedzialny jest za skok. Brzmi fajnie, ale nie wiadomo czemu autorzy gry postanowili również zrezygnować w ciosów odpalanych przez wciśnięcie jednocześnie skoku i pięści oraz skoku i kopniaka, więc z gry wyleciało uderzenie z łokcia będące najprzydatniejszym ciosem pierwszej części. Nie możemy też walić z bani, ani brać na kolano. Tak naprawdę to w grze znajdziemy tylko kilka ciosów specjalnych i to jeszcze niektóre można kupić tylko w sklepie. Dodano za to możliwość biegania po wychyleniu gałki dwa razy w tym samym kierunku. Dzięki temu szybciej przemieścimy się po pustych planszach. Dodatkowo możemy też wcisnąć atak pięścią i nasz heros wykona rzut na wrogów z wystawionym łokciem, co czasami nawet się przydaje. Możemy też dobijać leżących wrogów. Żeby tego dokonać należy w okolicy leżącego przeciwnika wcisnąć przycisk odpowiedzialny za skok. Wtedy nasz bohater wyskoczy w górę i wyląduje na przeciwniku dobijając go. Ogólnie system walki w Double Dragon 3 nie zachwyca i jest chyba nawet bardziej ubogi niż w poprzednich częściach. Nie ratuje go nawet możliwość wykonywania ataków podwójnych, a nawet potrójnych, jeśli gramy w trzy osoby.

Kilka razy w tym tekście wspominałem już o sklepie. Zasługuje on na osobny akapit, bo jest to funkcja, która chyba najbardziej odepchnęła graczy od tego tytułu. Otóż na każdej planszy, z wyjątkiem czwartej, znajdziemy wejście do sklepu oznaczone wielką czerwoną strzałką z podpisem In.

Wejście do sklepu

Kiedy wejdziemy do środka, naszym oczom ukaże się menu z możliwością zakupienia dodatkowych postaci, broni, umiejętności, energii oraz zwiększenia parametrów w postaci siły, czy prędkości.

Sklep

 

Teraz pewnie wszyscy się zdziwią, bo przecież taka rozbudowa postaci, w tak prostej grze to dodatkowa atrakcja. Niestety autorzy gry chcieli tą funkcją pójść na rękę właścicielom salonów gier i wyciągnąć dla nich trochę pieniędzy od graczy. Otóż każdy zakup w tym sklepie to jeden dodatkowy kredyt. Tak dobrze zrozumieliście, żeby kupić dodatkową postać, musimy wrzucić dodatkowy żeton. Postaci możemy kupić trzy, więc to już dodatkowe trzy kredyty. Kupione postaci działają na zasadzie dodatkowych żyć. Jeśli zginiemy, to następna wchodzi do gry kupiona przez nas postać. Dodatkowa broń, jeden kredyt, uzupełnienie energii, jeden kredyt, poprawa umiejętności, jeden kredyt, tak więc żeby zagrać i w pierwszym napotkanym sklepie kupić wszystko, musimy od razu przygotować siedem żetonów. Sprawa ze sklepem tak zbulwersowała graczy w US of A i Europie, że z wydanej później japońskiej wersji całkowicie usunięto sklep. Dodatkowe postaci są w niej dostępne od razu, mamy po prostu ekran wyboru postaci.

Wybór postaci

 

Dodatkowe triki dostępne są od początku i nie trzeba ich zdobywać, a bronie tradycyjnie leża porozrzucane na ziemi w określonych miejscach gry. Dodatkowo japońska wersja została nieco ułatwiona, na przykład poprzez to, że przeciwnicy zabierają mniej energii. Dlatego jeśli planujecie pograć w Double Dragon 3, to zdecydowanie polecam szukać wersji japońskiej. Jest to dużo lepsza, ale mimo to słaba gra ;)

Skoro wspomniałem o broniach, to w grze możemy natrafić na aż dwie dodatkowe bronie. Samurajski miecz, oraz nunchaku. Obie raczej nie są specjalnie przydatne i jeśli gracie w wersję US/EU to szkoda wydawać na nie dodatkowe kredyty. Miecz może wydłuża nam trochę zasięg i mamy dwie możliwości cięcia nim. Wciskając przycisk odpowiedzialny a atak pięścią wykonujemy cięcie pionowe, nogą tniemy w poziomie, jednak po ciosie przeciwnicy odpadają więc wykończanie ich w ten sposób jest bardziej czasochłonne. Nunchaku to już w ogóle porażka. Jedno wciśnięcie przycisku powoduje, że nasz heros staje i uderza dwa razy, więc całość trochę trwa i jeśli nie trafimy przeciwnika, ten zdąży nas obejść i ciupnąć od tyłu.

Miecz Nunchaku

Nie znajdziemy w grze żadnych innych przedmiotów, ani do podnoszenia i rzucania we wrogów, ani dodających punktów, ani żadnego żarcia. Bieda totalna. Niestety tak kończy się zlecanie swojej pracy komuś innemu. Studio Technos nie miało czasu żeby zająć się trzecią odsłoną Podwójnego Smoka, bo w tym czasie pracowało nad dwoma innymi projektami, czyli WWF Superstars oraz The Combatribe. Niestety widać to bardzo mocno i gra jest naprawdę słaba, nawet w porównaniu do pierwszej części.

Podsumowując Double Dragon 3 to raczej słaba gra, będąca w wersji US/EU zwykłym wyciągaczem żetonów. Oczywiście w przypadku kiedy gramy w nią w domowym zaciszu nie jest to jakiś specjalny problem, jednak w tamtych czasach bardzo mocno odbiło się to na popularności gry. Dodatkowo zewnętrzne studio nie specjalnie się spisało i wyszedł raczej słaby kotlet. Dlatego jeśli ktoś z Was ograł już wszystkie automatowe klasyki i chciałby sprawdzić w akcji trzecią odsłonę serii nazywanej ojcem beat’em up’ów to lepiej niech się zastanowi, bo w mojej opinii raczej nie specjalnie warto zaprzątać sobie nią głowę i lepiej pograć w poprzednie dwie części.

Dla najtwardszych z Was, którzy jeszcze nie mają dość i chcieli by zobaczyć jak gra prezentuje się w akcji, zamieszczam filmik mojego autorstwa pokazujący jak sobie męczę opisywany tytuł.

Teraz już się z Wami żegnam i mam nadzieję, że spotkamy się niedługo w kolejnym wpisie z serii Wóz Drzymały.

Koniec

Oceń bloga:
24

To o czym za tydzień?

Aero Fighter/Sonic Wings 3
50%
Altered Beast
50%
NEO DriftOut
50%
Pokaż wyniki Głosów: 50

Komentarze (18)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper