Dlaczego indyki są takie smaczne?
Od pewnego czasu nie miałam zupełnie pomysłu na bloga, aż włączyłam soundtrack z Bastionu. Oczarowana utworami tej wspaniałej gry zaczęłam się zastanawiać nad magią, która panuje w tych malutkich produkcjach. Pogadajmy chwile o grach indie, ale także o innych produkcjach, które nas oczarowały i pozostaną w sercach na długo.
Zacznijmy od definicji gry indie. Jest to niezależna gra tworzona zazwyczaj przez mały zespół bez wielkiego zaplecza finansowego. Takie gry zwykle charakteryzują się tym, że są króciutkie i pojawiają się na jednej platformie (oczywiście są wyjątki po sukcesie danego tytułu). Chciałabym się skupić na niektórych z nich.
Mała notka przed przystąpieniem do czytania - jeżeli gdziekolwiek się pomyliłam, poprawcie mnie! Definicja gier indie jest specyficzna, dlatego czasami konsultowałam się z wujkiem Google czy dany tytuł zalicza się do tejże kategorii czy nie. Niektóre tytuły są pochodne, ale trzymają się podobnej konwencji, dlatego też się w moim wpisie znalazły.
Krótki wstęp mamy za sobą, ale o czym ja tu mogę bazgrać? Nie chce opisywać konkretnych tytułów gier, postaram się bardziej skupić na cechach tychże produkcji, które tak nas czarują.
1. Muzyka
Dlaczego zaczynam od muzyki? Przez ostatni rok grałam w kilka indyków i muszę przyznać, że praktycznie każdy jeden ma OST, który jest zrobiony znakomicie. Wspomniany we wstępie Bastion zaliczam do najlepszych soundtracków jakie kiedykolwiek słyszałam. To samo tyczy się Ori and the Blind Forest, czy nawet nieogranego jeszcze przeze mnie Undertale. Muzyka w tych grach idealnie pasuje do klimatu gry i ma w sobie tę dziwną magię.
I jak tu się nie zakochać? Większość utworów jest prosta, ale są naprawdę magiczne i niesamowicie dobrze budują klimat. Słucham ich tak długo, ale dalej mi się nie znudziły, a to już o czymś świadczy. Słowa nie dadzą rady opisać tej wspaniałej muzyki, więc przesłuchać musicie sami.
2. Serce włożone w produkcje
Indyki z założenia są robione przez małą grupę ludzi. Co za tym idzie, są tworzone przez fanów i robione od serca. Najlepszym przykładem będzie opisywane już przeze mnie Unravel, w którym gołym okiem widać jak bardzo twórcom zależało na tej grze. Tacy twórcy zazwyczaj nie lecą na kasę, więc dopracowują swoją grę w najmniejszych nawet detalach (głównie graficznych i muzycznych), więc indyki są naprawdę ucztą dla oka i ucha (ucztą hmm słowo nie było zamierzone, ale w trakcie pisania zazwyczaj jestem już głodna). Wydaje mi się, że Bastion i Transistor też pasują do tej kategorii, bo od razu czuć podobny klimat z obu tytułów.
3. Prosta, ale wciągająca fabuła
Tutaj od razu na tapetę idzie Ori and the Blind Forest. Jeżeli dłużej zastanowimy się nad tym co dzieje się w Ori, to jest to naprawdę proste - uratuj las, tyle. Tyle, ale nie do końca. Mamy parę zwrotów akcji, ale ogółem rzecz biorąc, mamy jeden prosty cel, a mimo to gra wciąga niesamowicie. To samo tyczy się Don't Starve w którym tak naprawdę chodzi tylko... o przetrwanie. Ale gra tak samo potrafi wciągnąć na długie godziny. Shovel Knight w bardzo dużym skrócie - uratuj inną postać, bo jest opętana przez złe moce. Znowu prosty motyw, ale na pewno potrafi zainteresować (jeszcze nie grałam to się w 100% nie wypowiem). Wyczytałam również, że This War of Mine także można zaliczyć jako indyk (chociaż trochę naciągane), Gra skupia się na pokazaniu wojny od strony cywili, więc daje kompletnie inną perspektywę niż gry w których biegasz żołnierzem i zabijasz swoich wrogów.
4. Powrót do korzeni
Zarówno poprzez powrót do pikseli (Crypt of the Necrodancer, Shovel Knight), ale i wyżej wspomnianego klimatu. Jak już pisałam, te gry są robione przez fanów, którzy siłą rzeczy korzystają ze znanych im schematów, ale potrafią je zmodyfikować tak, aby zachęcić graczy do wypróbowania ich tytułu. Oba wspomniane przeze mnie tytuły wykorzystują znany schemat (Necrodancer - dungeon exploration coś, a Shovel Knight 8 bitowy side scrolling coś), ale zmieniają go na własne potrzeby. Necrodancer świetnie łączy grę muzyczną z klasykiem dzięki czemu dostajemy świetny oldschool z elementami muzycznymi. Tutaj mogę się rozpisać nawet bardziej - jestem zafascynowana tym mixem, bo niesamowicie wciąga. Używa się dosłownie jednej ręki do grania, ale gra reprezentuje bardzo zróżnicowany poziom trudności ze względu na to, że każda mapa generuje się na nowo - nigdy nie ma dwóch takich samych pod rząd, a co za tym idzie, zawsze możesz być zaskoczony i nigdy znudzony. Wydaje mi się, że to samo znajduje się w Spelunky, więc jak widać motyw używany wielokrotnie.
5. Unikatowa grafika
Tutaj od razu wracamy do Unravel. Tła i w sumie cała gra ma dość specyficzną kreskę, ale jest w niej trochę magii. Ori jest baśniowe i oczarowuje na każdym kroku, a takie Limbo jest dość proste (wykorzystuje tylko biel, czerń i szary?), ale również wyróżnia się na tle innych gier. Wiadomo, że nie jest to Ultra HD fotorealizm bla bla bla, ale moim zdaniem czasami indyki potrafią wyglądać lepiej niż duże produkcje. Przede wszystkim głównie dlatego, że się wyróżniają i zapadają w pamięć. Nie możemy tutaj mówić o wielkim otwartym świecie jak w Wieśku 3 w którym każde źdźbło trawy kołysze się na wietrze, ale mimo wszystko kreska czaruje na te kilka godzin, które spędzimy z danym tytułem.
6. Podsumowanie
No to czemu te indyki są takie smaczne? Głównie przez pięć wymienionych przeze mnie punktów, ale także przez to, że indyki dają wspaniałą odskocznię od napompowanych znanych tytułów i dają naprawdę ogromną radość z grania. Ciężko jest wyjaśnić czemu tak jest, ale jednak coś co powstaje "od graczy dla graczy" zazwyczaj się sprawdza i działa świetnie. Tak jak dla przykładu Pokemon Revolution Online, które jest robione przez fanów, ale wciągnęło mnie niesamowicie i moim skromnym zdaniem Pokemon Go może się schować.
Jeżeli chcecie się pochwalić nowo-odkrytymi indykami opisujcie proszę swoje wrażenia. Gier indie jest o wiele więcej i sporo ominęłam (jak np. Fez czy Super Meat Boy), więc rzucajcie tytułami jeśli chcecie.
O co jednak chodziło mi w tym blogu. Nie wychwalam wszystkich wymienionych przeze mnie gier pod niebiosa (Ori wychwalam, przyznaję), bo nie wszystkie mi się podobały, a i nie we wszystkie jeszcze grałam, ale chciałam zaznaczyć, że czasem dobrze jest odpocząć od gier w których spędzamy dziesiątki godzin i zasiąść do małych produkcji tworzonych przez takich samych pasjonatów jak my sami :)
PS: Czwarta opcja w ankiecie jest dla tych, którzy nie rozumieją żartu w niej, a nie chciałam robić legendy ;)