Play MORE #21 - Death Stranding Director's Cut
Nowy produkt Hideo Kojimy to wychodzący poza współczesne ramy tytuł, który wyraźnie odstaje od obecnej generacji. Gra tak unikatowa, że nie jest przeznaczona dla każdego odbiorcy.
Na pierwszy rzut oka tytuł mocno przypomina symulator kuriera, w którym to dostarczamy paczki z punktu do punktu. W rzeczywistości dzieło Kojima Productions to coś więcej niż tylko zwykła rola dostawcy, który będzie ograniczał się do otrzymanych zleceń. Jako Norman Reedus, a właściwie repatriant Samuel „Sam” Porter Bridges posiadający aparycję oraz barwę głosową wspomnianego aktora, głównym zadaniem będzie nie tyle, ile uratowanie świata, co odbudowa całych Stanów Zjednoczonych za pomocą sieci chiralnych. Niejako jest to spore wyzwanie dla samego protagonisty, ze względu iż cierpi on na jedną z rzadszych fobii specyficznych, a mianowicie - hafefobię, czyli chorobliwy lęk przed dotknięciem. W trakcie całej gry nie raz będziemy świadkami sytuacji, gdzie bohater zdecydowanym ruchem będzie odmawiał jakiegokolwiek fizycznego kontaktu z innymi.
ZOBACZ W YOUTUBE
Fabuła początkowo wydaje się bardzo pokręcona, jak to zresztą bywa w przypadku wynalazków Kojimy, jednakże trzeba przyznać, że inspiracja naszym światem w erze mediów społecznościowy jest dość oryginalnym pomysłem. Oczywiście wraz z postępami fabularnymi wszelkie niejasne wątki nabiorą więcej światła i zrozumienia. Dlatego też warto czytać otrzymywane maile, czy zapisane transkrypcje wywiadów. Dostajemy je, wypełniając kolejne zadania oraz podnosząc poziom podłączenia do sieci wszystkich enklaw. W dużym stopniu wyjaśniają historię, koncepcję Plaży, która nie tylko jest miejscem, gdzie dusze zmarłych przenoszą się z naszego świata do zaświatów. A skoro o nich mowa, ziemia opanowana jest przez niewidzialne stwory zwane wynurzonymi. Pojawiają się wraz z cyklicznymi opadami deszczu i żeby tego było mało, sam deszcz również ma mało przyjazne właściwości. Oprócz tego, że w trakcie opadu temporalnego wpływa on na formę przyśpieszenia czasu, to także oddziałuje na organizmy żywe, które pod jego wpływem błyskawicznie się starzeją, a wszelkie stalowe czy metalowe materiały równie szybko rdzewieją. Nie będą to jednak jedyne trudności, z jakimi borykają się kurierzy w Death Stranding. Śmierć człowieka w takich warunkach oznacza wielkie niebezpieczeństwo dla pozostałych żyjących ludzi. Jeśli zwłoki pozostaną zbyt długo w świecie gry, wybuchają, pozostawiając w ziemi gigantyczny krater, co zazwyczaj zwiastuje nadejście hordy Wynurzonych. Opowieść jest tutaj najważniejsza i odgrywa kluczową rolę.
Mechanika gry jest bardzo złożona z racji samego ukształtowania terenu, które to może być naszym największym wrogiem. Mapa jest różnorodna - od naznaczonej rzeczkami nizin aż po górskie szczyty. Gracz porusza się po trawie, skałach, a nawet śniegu. Nierzadko trzeba się nakombinować, by pokonać rwącą rzekę, czy strome pagórki, które mogą okazać się nieosiągalne. Wszystko również zależy od tego, jaki ładunek obecnie przenosimy. Główna postać ma określony współczynnik udźwigu i jeśli tylko przedobrzymy z materiałami, możemy doprowadzić do sytuacji, iż Sam będzie się poruszał, jak przysłowiowa mucha w smole. Możemy wspomagać się egzoszkieletem, który znacząco poprawia nasze osiągi i szybkość, ale na tego typu wspomagacze trzeba będzie trochę poczekać. Umiejętne planowanie trasy i odpowiedni dobór zleceń to chleb powszedni. Tutaj liczy się każdy kilogram oraz to, w jaki sposób rozmieścimy pakunki do udźwigu. Podczas pierwszych wędrówek paczki nosić będziemy za pomocą stelaża umiejscowionego na plecach bohatera. W przypadku dużej ilości towaru zbalansowanie kilogramów na barki, uda postaci, czy przenoszeniu paczek w obu rękach, to dobre rozwiązanie. Ostatnia forma niestety jest kłopotliwa, gdyż musimy trzymać jednocześnie dwa klawisze przez całą podróż, aby Samuel nie upuścił produktów. Każdorazowe uszkodzenia wywołane temporalnym deszczem, czy naszym upadkiem w trakcie podróży wpływa na końcową ocenę, dlatego też warto oprócz samego ładunku zabierać ze sobą przydatne akcesoria. W początkowym etapie zabawy do dyspozycji otrzymujemy drabinę, zaczep wspinaczkowy i asembler, który przydaję się w celu budowania obiektów. Drabina może posłużyć jak forma przejścia na drugą stronę przy zbyt dużym natężeniu rwącej wody lub po prostu wspinaczce gdzieś znacznie wyżej. Zaczep wspinaczkowy to idealne narzędzie, gdy będziemy próbować zejść z dużego wzniesienia na sam dół, by zaoszczędzić trochę czasu. Wspomniany wcześniej asempler, to przydatny mechanizm w produkcji skrzynek pocztowych, mostów czy bardzo istotnych generatorów, które to napędzają pojazdy. Musimy także dbać o jakość noszonych butów, które przy długich wędrówkach zużywają się dość intensywnie. Zawsze warto zaopatrzyć się w dodatkową parę lub nawet dwie. Zniszczone buty wpływają na mniejszą przyczepność, co może powodować sporą ilość upadków, na które raczej nie warto sobie pozwalać.
Z biegiem kolejnych rozdziałów otrzymamy możliwość podróżowania za pomocą pojazdów. Dostępny będzie motor oraz ciężarówka. Obie formy przydają się w różnych warunkach. Motocykl idealnie spisuje w trudniejszym terenie, gwarantując szybką podróż. Niestety z racji, iż nie posiada żadnej formy ochrony przed opadem, jest również narażony na częste uszkodzenia zarówno pojazdu, jak i transportowanego pakunku. Ciężarówka z drugiej strony jest znacznie wolniejsza i potrzebuje większego zasobu energii, co więcej zdecydowanie trudniej poruszać się nią w górzystych obszarach, jednak daje możliwość ochrony załadowanego towaru. Model prowadzenia pojazdów pozostawia wiele do życzenia i w wielu przypadkach taka podróż bywa mało intuicyjna, nie raz zmuszając gracza do wczytywania poprzedniego zapisu gry, gdy utkniemy na dobre pomiędzy obiektami. Takich sytuacji nie brakuje i nawet podczas przemieszczania się autem lub motocyklem należy zwracać szczególną uwagę na teren, po jakim się poruszamy.
Wybór w niektórych lokacjach wcale nie jest oczywisty, a złe rozplanowanie zlecenia może znacząco wpłynąć na reputację kuriera. To jak ważne jest zabieranie ze sobą tylko najistotniejszych elementów wyposażenia, grający przekona się już praktycznie na samym początku gry. W trakcie wędrowania z punktu A do B z pewnością nie raz natrafimy na porzucone przez innych graczy pakunki. Jeśli będziemy w stanie taką zgubę dostarczyć w odpowiednie miejsce, zyskamy dodatkowe lajki pełniące formę waluty. Te zaś wpływają na ogólną reputację, możliwość wykonywania trudniejszych zadań, czy wytwarzanie lepszego sprzętu.
Walka z wynurzonymi jest bardzo specyficzna i pierwsze potyczki, jeśli tylko do nich dojdzie, mogą wprowadzać w stan zmieszania, jednak po opanowaniu systemu pojedynków nie powinna stanowić wielkiego wyzwania. Grunt to ciche podejście i wyczekiwanie w celu zlokalizowania przeciwnika. Bardzo pomocny w takich sytuacjach jest przymocowany do kombinezonu głównego bohatera - ŁDek, czyli płód urodzony z matki, która podczas ciąży znalazła się w stanie śmierci mózgowej oraz odradek odgrywający rolę radaru wskazującego położenie najbliższego wroga. Dobrym pomysłem na pozbycie się nadprzyrodzonego przeciwnika, jest hematogranat wypełniony krwią protagonisty, który w późniejszym etapie trafi w nasze ręce. Oczywiście z biegiem czasu zyskamy dostęp do bardziej zaawansowanej i skutecznej broni do walki nie tylko z samymi wynurzonymi. Bardzo często mierzyć się będziemy także z MUŁami, frakcją obsesyjną na punkcie dostarczania paczek. Jeśli tylko znajdziemy się na ich obszarze Ci natychmiast ruszą za główną postacią w celu pozbawienia nas dostarczanego ładunku. Na szczęście walka jest banalnie prosta nawet na najwyższym możliwym stopniu trudności. Możemy próbować bezpośrednio, walcząc wręcz lub za pomocą broni w kolejnych rozdziałach tytułu, ewentualnie likwidować wrogów skradając się za ich plecami. Którą formę nie wybierzemy, nie powinna stanowić ona większych kłopotów. Te zaś mogą pojawić się w konfrontacji z bossami, którzy się znacznie silniejsi i wymagają większej uwagi taktycznej. Mimo wszystko etapy walki nie są wybitnie wyśrubowane, więc nie powinny nikogo przerażać, tym bardziej iż Sam, może powrócić z Plaży z racji umiejętności repatrianta. Należy jednak uważać, ponieważ taki powrót może spowodować eksplozję chiralium i zmienić obszar w sporej wielkości krater.
Postęp fabularny to głównie przyłączanie kolejnych osad do Zjednoczonych Miast Ameryki oraz wypełniana zleceń skierowanych tylko do głównej postaci, gdzie stopniowo otrzymujemy dostęp do kolejnych gadżetów i przydatnych narzędzi w pracy kuriera. Dużym plusem produkcji jest także duża samodzielność grającego, gdyż tytuł w żaden sposób nie prowadzi nas po sznurku. Wiemy, do jakiego punktu mamy dojść, ale w jaki sposób to zrobimy, zależy od nas samych. Interaktywna mapa również nie dostarcza wszystkich niezbędnych informacji podróży i często musimy przekonywać się sami na własnej skórze, jakie niebezpieczeństwa bądź trudności sprawiają dane obszary mapy.
Interesująco rozwiązano mechanikę multiplayera, gdzie w naszym świecie gry nie uświadczymy żadnych innych użytkowników, ale dzielimy świat ze wszystkimi. Oznacza to, że możemy wykorzystywać elementy oraz narzędzia pozostawione przez innych graczy. Tryb online jest o wiele łatwiejszy i nie raz potrafi uratować tyłek choćby za pomocą zwykłych znaków ostrzegawczych, które również możemy pozostawić. Wybudowane mosty, generatory czy inne budowle pozostawione dla ogólnego użytku, to także forma możliwości podziękowania innym graczom w postaci lajków. System nie jest dostępny od samego początku zabawy i aby uzyskać dobrodziejstwo multiplayera wcześniej musimy przyłączyć konkretną osadę do sieci, aby móc korzystać z elementów innych graczy.
Oprawa wizualna zachwyca modelami postaci, animacją czy świetnie zaprojektowanym światem. Tytuł dodatkowo praktycznie nie posiada ekranów ładowania - praktycznie ponieważ podczas wczytywania zapisu gry czas oczekiwana jest dość długi - jeśli mówimy o Playstation 4. Fizyka obiektów to klasa sama w sobie i nie przypominam sobie gry, która byłaby w stanie robić to lepiej. Przepięknie wygląda woda, niebo, a większość krajobrazów zapierają dech w piersi. Widać ogrom pracy i masę fajerwerków w postaci efektów graficznych zwłaszcza na platformie PC.
Ścieżka dźwiękowa opracowana przez duet Ludviga Forssella oraz Joela Corelitza buduje klimat gry i niebywałą atmosferę. Jednak największym zaskoczeniem są licencjonowane utwory m.in. Ryana Karaziji, amerykańskiego wokalisty i kompozytora blisko związanego z Islandią oraz Polską występujący pod pseudonimem Low Roar z jego rewelacyjnym Don't Be So Serious w tle, czy świetny elektroniczny duet, a obecnie solowy projekt japońskiego Silent Poets, gdzie całość utrzymana jest w industrialnych dźwiękach. Utwory uaktywniają się w konkretnych momentach, mając na celu dodanie otuchy podczas długich wędrówek, wywołać sporą dawkę emocji oraz spójnie łączyć się z grą opowiadając historię ludzkiej egzystencji. W ruchu wygląda to obłędnie i odgrywa założoną rolę w stu procentach. Zresztą takie rozwiązania nie są żadną nowością, tym bardziej iż Hideo Kojima, czerpie bardzo dużo inspiracji z jego zamiłowania do kinematografii i bardzo wyraźnie widać to w jego najnowszym produkcie.
Niestety wiele dobrego nie można powiedzieć o polskiej lokalizacji, która wypadła bardzo słabo. Głosy postaci zostały dobrane bez jakiegokolwiek sensu i w porównaniu do oryginalnej ścieżki widać ogromną różnicę. Osoby starsze wiekiem w grze przemawiają barwą głosu dużo młodszego aktora, co negatywnie wpływa na odbiór tytuły. Największą bolączką jest jednak intonacja Michała Konarskiego jako Sam Porter Bridges, gdzie wyraźnie słychać nienaturalną barwę głosu. Prawdopodobnie miało to na celu zbliżyć tonację do Normana Reedusa, ale efekt końcowy, to kompletne nieporozumienie. Wersja angielska jest znacznie przyjemniejsza, a sama narracja nie kłuje już tak po uszach. Poza tym gra posiada tak bardzo hollywoodzką obsadę, że grzechem by było nie usłyszeć ich w prawdziwej formie.
Z całą pewnością nie jest to gra dla osób, chcących szybkiej akcji, walki z wrogami i krótkiej rozgrywki. Niektóre przerywniki filmowe potrafią trwać po kilkanaście minut, a sama gra to zabawa na około 80 godzin. Death Stranding to kompletny powiew świeżości na kończąca się już generację i warto przekonać się o tym samemu.