Play MORE #14 - Wiedźmin 3: Dziki Gon
W momencie zapowiedzi przez CD Projekt RED, kolejnych perypetii Geralta, nikt nie miał wątpliwości, jaka będzie najbardziej oczekiwana polska premiera w 2015 roku i bez dwóch zdań warto było czekać.
Nie od dziś wiadomo, że najważniejszym elementem każdej przygody jest fabuła. Coś, co powinno nas porywać, coś, co będzie wyznaczać nam cel i ktoś z kim możemy się utożsamiać. Wszystkie te aspekty i to z dużą nawiązką znajdziemy w trzeciej części tytułu. Nie zabraknie scen przemocy, seksu i sporej ilość krwi. W grze wcielamy się w postać Geralta, którego profesją jest tępienie potworów. Biorąc jednak pod uwagę w większości wrogi stosunek ludzi do wiedźminów, główny bohater na wszelki wypadek zawsze nosi przy sobie dwa miecze: srebrny na potwory, stalowy na ludzi. Oś fabularna poprowadzi wiedźmina w poszukiwaniu zatraconej miłości w postaci Yennefer oraz odszukaniu swojej uczennicy-córki, Ciri. Oczywiście nie będą to jedyne zmartwienia protagonisty, ponieważ w pogoni za Cirillą ruszy widmowy orszak Dzikiego Gonu, który nie raz ukaże swoją siłę. Nowa historia to kilkudziesięciogodzinny seans fantastycznej, filmowej rozgrywki zapadającej w pamięć na długo po jej zakończeniu. Nie zabraknie ciekawie poprowadzonych intryg, politycznych decyzji, możliwości romansowania, a także kluczowych wyborów, które odniosą się do całego świata w grze. Trzecia część kontynuuje wątki uwzględnione w poprzednich odsłonach serii, jednak brak znajomości wydarzeń uniwersum nie zaburza czytelności scenariusza, w dużym jednak stopniu pomaga odnaleźć się w fabule. Względem powieści Andrzeja Sapkowskiego produkcja polskiego studia i ich interpretacja może miejscami zaskakiwać, ale całość dobrze się broni i ma usprawiedliwienie w kontekście widowiskowej opowieści.
Spokojnie jak na wojnie. Tu pierdolnie, tam pierdolnie i znów jest spokojnie.
Świat Dzikiego Gonu jest naprawdę sporych rozmiarów i co najważniejsze zmienia się wraz z poczynaniami głównego bohatera. Może nie jest to mapa, która wzbudza podziw względem jej objętości, ale z całą pewnością wystarcza do dobrej i długiej zabawy z tytułem. Została podzielona na większe oraz mniejsze miejscowości. Duże wrażenie robi Novigrad, jako wolne i największe miasto, wiejskie Velen, czyli dawniejsza część Królestwa Temerii czy archipelag Skellige. Każde nowo odwiedzone miejsce ma swoją historię i tylko zachęca do jej poznania, to także gwarancja dodatkowych działań w ramach zadań głównych, pobocznych czy zleceń wiedźmińskich. Poza wspomnianymi misjami gracz może skupić się na odnajdywaniu znaków zapytania, które zostały gęsto rozsiane po całej mapie. Otwarta struktura pozwala na dużą swobodę, jednak warto zaznaczyć, że w grze znajdują się zamknięte lokacje oraz nieprzekraczalne granice. Jeśli tylko zapędzimy się w jakiś odległy zakątek mapy, zostaniemy automatycznie teleportowani do najbliższego bezpiecznego obszaru, jeśli wcześniej sami tego nie zrobiliśmy. Sposób podróży po świecie to głównie gniada klacz o wdzięcznym imieniu Płotka, możliwość transportu wodnego w formie niewielkich łódek czy szybka podróż między znakami orientacyjnymi. Świat Wiedźmina urzeka detalami, rozmachem i dużym przywiązaniem do małych szczegółów. Biegające i bawiące się dzieci wokół swoich chat, chłopi spędzając czas w tawernach, czy wiejskie kobiety zajmujące się codziennością prac - tego jest naprawdę sporo i gdzie się nie ruszymy widać, iż każdy NPC żyje swoim własnym życiem i zmartwieniami.
Klimat to w dużej jego znaczeniu słowiańsko-nordycka mieszanka z dominującą wstawką nadwiślańskich motywów. Rozległe plenery porośnięte brzozami, zamki budowane z czerwonej cegły oraz proste chaty rodem z państwa Piastów budują niesamowite wrażenia artystyczne. Nawiązania do Dziadów Adama Mickiewicza, Mysiej Wieży będąca adaptacją legendy o Popielu, a nawet Gwiezdnych wojen, to doskonale już znane smaczki występujące w nowych przygodach Geralta. Świetną atmosferę wprowadzają także liczne dramaty pospólstwa czy okrucieństwo toczonej wojny w Północnych Królestwach.
A wiesz, że iluzję orgazmu też mogłabym wyczarować?
Istnym mistrzostwem świata są dialogi, które zostały napisane z ostrym zębem. Oczywiście główna zasługa wędruje na barki zatrudnionych aktorów, którzy spisali się rewelacyjnie. Cięte riposty Jacka Rozenka potrafią rozśmieszyć, poważna barwa głosu Beaty Jewiarz, jako Yennefer dodaje charakteru pannie z Vengerbergu. Bardzo dobrze wypadła również Agnieszka Kunikowska jako Triss. W zasadzie trudno znaleźć postać, która nie pasowałaby do nakreślonej osoby. Opowiadane przez nich historie wywołują skrajne emocje i są bardzo wiarygodne, zachowując swój średniowieczy i momentami mocny wulgarny język. Sporym urozmaiceniem jest również fakt, iż bardzo często jako główna postać mamy możliwość wyboru, w jaki sposób na daną sytuację zareaguje Gerlat. Bez cienia wątpliwości narracja gry wyróżnia się najbardziej w całej stawce, co nie oznacza, że jest idealnie. Małą skazą okazać się może forma gestykulacji oraz mimiki, którą prawdopodobnie została napisana pod wersję angielską. Mimo wszystko nie jest to element, który rzutuje na całość i koniec końców, nie wpływa na przyjemność odbioru.
Oprawa muzyczna to kolejne arcydzieło zaraz po dialogach. Współpraca kompozytora Marcina Przybyłowicza i kapeli Percival Schuttenbach robi kolosalne wrażenie, a liryczny recital w novigradzkiej tawernie jest tylko potwierdzeniem wysoko zawieszonej poprzeczki. Zresztą wokal Joanny Lacher, świetnie komponuje się z grą i stanowi wielki plus produkcji.
Graficznie tytuł stoi na dość wysokim poziomie, a w szczególności, gdy ogrywamy całość przy ustawieniach Uber. Mimo wyraźnego downgrade'u to nadal duża klasa produkcji. Twarze postaci posiadają charakterystyczne szczegóły, tekstury dobrze stonowane i wyraziste, choć miejscami widać ich znacznie gorszą jakość, czy kapitalne efekty atmosferyczne, jak dynamicznie zmieniające się pory dnia oraz ulepszenia od samej Nvidii m.in. w postaci Hairworks, która to wpływa na bardziej realistyczny wygląd włosów. Cała stylistyka potrafi urzekać i jest wykonana z dużą starannością.
Na mnie mówią różnie. Głównie Geralt i parszywy odmieniec.
W kwestiach mechaniki trzeciego wiedźmina dużą rolę odgrywa rozwój postaci. Tym razem do dyspozycji mamy talenty, które rozdzielamy wraz ze zdobytym doświadczeniem. Te zaś zdobywamy za wykonane zadania oraz ćwiartowanie przeciwników. Istnieje także możliwość zdobywania punktów umiejętności dzięki kamieniom mocy. Punkty te możemy rozdysponować w wolne sloty walki nazwaną szermierką, magię, czyli znaki, alchemię, ogólne zdolności czy mutageny. W grze zaimplementowano również tryb analizowania otoczenia, gdzie wzorem z pewnością byłą seria Arkham. Wspomniany tryb pozwala szybciej namierzyć oponentów, usłyszeć oddalone dźwięki czy znaleźć właściwą ścieżkę lub przedmiot w warstwie fabularnej. Warto także nadmienić, iż system modelu tworzenia i ulepszania przedmiotów również doczekał się delikatnych zmian. Możemy je tworzyć, ale tylko przy pomocy fachowców takich jak kowal czy płatnerz. Oferują oni na sprzedaż tańszego asortymentu, jednak do jego wytworzenia niezbędne będą składniki. Te uzyskamy, chociażby poprzez rozmontowanie posiadanych dóbr. Gra oferuje także schematy, które znajdziemy przy potężnych przeciwnikach, ewentualnie w rozmaitych miejscach, oznaczonych specjalnym złotym znakiem zapytania na mapie. Najciekawsze jednak są elementy wyposażenia różnych szkół wiedźmińskich. Odnalezienie ich wiąże się z wypełnianiem zadań znajdujących się w kategorii poszukiwania, które warto wypełnić z racji, iż są najcenniejszym elementem uzbrojenia.
Walka potrafi być mocno specyficzna. Wiedźmin dysponuje szybkim i mocnym atakiem w połączeniu z unikami oraz blokowaniem zadawanych ciosów, które stanowią bardzo istotną rolę w pojedynkach. W późniejszym etapie znaczące jest rozwijanie znaków zarówno tych defensywnych, jak i ofensywnych, bez których ciężko jest się mierzyć z silniejszymi wrogami. Geralt może także wspomagać się bronią dystansową w postaci kuszy, pułapkami czy petardami ogłuszając swoich oponentów. Starcia z potworami to głównie zwinność i umiejętność zachowania odpowiedniego rytmu. Pojedynki zazwyczaj są dynamiczne, ale bywają również toporne szczególnie przy pierwszych próbach i takie potyczki nawet na łatwiejszym poziomie trudności mogą stanowić małe wyzwanie. Mimo wszystko najwyższy stopień zabawy Krew, pot i łzy nie jest zbyt wymagający po poznaniu techniki i ogólnych zasad walki. Duży wpływ na toczone batalie ma nieskalowany poziom trudności zadań i przeciwników. W konsekwencji oznacza to, że nawet we wczesnym etapie rozwoju bohatera jesteśmy w stanie natrafić na przeciwników o znacznie bardziej rozwiniętym poziomie niż nasz dotychczasowy, co może oznaczać szybką śmierć, bądź bardzo długą potyczkę bez popełnienia błędów, które mogą w szybkim czasie zakończyć pojedynek na naszą niekorzyść. O ile walka z utopcami nie stanowi większych problemów, tak konfrontacja z biesem czy południcą, to już wyższa szkoła jazdy. Bardzo przydatną formą informacji w takiej sytuacji jest bestiariusz, który dobrze punktuje słabe strony wroga. Jeśli chodzi o zachowanie przeciwników podczas rywalizacji z Geraltem, ci nie grzeszą zbytnią inteligencją nawet w przypadku większej grupy adwersarzy. Kluczem do sukcesu w trudniejszych etapach gry zazwyczaj są oleje zwiększające obrażenia oraz wiedźmińskie eliksiry. Z tymi drugimi należy jednak uważać, aby nie doprowadzić do sytuacji, gdzie protegowany zatruje się ich toksynami. Dobre planowanie, gospodarowanie zawartością plecaka czy nawet niestandardowe podejście do walki może ratować skórę. Niestety słabym aspektem jest tutaj szalejąca kamera, która bardzo często gubi stały punkt przez co, niektóre pojedynki bywają bardzo chaotyczne. Ratować sytuację może dobra orientacja grającego, jednakże wypadałoby, aby ten element został lepiej przemyślany.
Konfrontacje z tak zwanymi bossami, to bardzo soczysty i emocjonujący aspekt produkcji. Taktyka na oślep i schematyczność działań prowadzi do szybkiej śmierci postaci. Liczy się dobra znajomość przeciwnika i stała zmiana pozycji z dużą mieszanką dostępnych znaków. Bardzo ładnie wygląda zwolnienie czasu w momencie wyboru elementu z podręcznego ekwipunku, wpływając na widowisko w pozytywnym znaczeniu.
Alchemia pozwala tworzyć cały wór przeróżnych eliksirów i innych specjałów. Zwiększają one żywotność, udźwig większej ilości sprzętu, a także lepszą widoczność w ciemnościach. Mikstury sporządzamy w przygotowanym do tego interfejsie, wykorzystując niezbędne surowce. Na początku przygody nie jest tak bardzo istotna, jednak im dalej w las, tym bardziej staje się znacząca. Co prawda nie jest to funkcja, bez której nie jesteśmy w stanie ukończyć gry, ale w dużym jednak stopniu może pomóc graczowi.
Eksploracja świata zmieniała się znacząco w porównaniu do drugiej części tytułu. Geralt potrafi skakać, wspinać się, a także pływać, nurkować oraz walczyć konno. Poruszanie się postaci pozostawia wiele do życzenia i sprawia wrażenie drewnianej mechaniki, jednak da się do tego przyzwyczaić. Mimo to dość często pojawiają się problemy z uchwyceniem krawędzi, na którą mamy się wspiąć, co w końcowym efekcie powoduje niemałą irytację. Sterowanie wierzchowcem jest o wiele lepiej rozwiązane i nie sprawia tak dużych problemów, jednak należy zwracać uwagę na panikę zwierzęcia w pobliżu potworów.
Przyjemną odskocznią od walk oraz eksploracji może być zabawa w Gwinta, czyli tak zwana karcianka, która wciąga niesamowicie i posiada kilka zadań z tym związanych. Ciekawostką będzie również fakt o możliwości wcielenia się w postać Ciri na krótkie etapy rozgrywki.
Powiedzieć, że poroniec jest obrzydliwy, to jakby stwierdzić, że gówno nie jest szczególnie smaczne. Niby się zgadza, ale całej prawdy nie oddaje.
Niestety w dużym stopniu zaniedbano ekwipunek Geralta, gdzie panuje duży nieład. Jako że w tytule nie brakuje wszelakiej maści książek, listów, zebranych roślin, czy uzbrojenia, to sensowne rozlokowanie przedmiotów praktycznie nie istnieje. System nie posiada opcji własnego rozlokowania przedmiotów i bazuje jedynie na automatycznym sortowaniu, które jest słabo wykonane. Tak więc, zarządzanie inwentarzem jest toporne i nieprzemyślane.
Jak każdy tytuł oparty na strukturze otwartego świata nie jest w stanie wykluczyć wszystkich błędów, tak i trzeci wiedźmin nie odstaje od tej reguły. Lewitujące postacie, czy zastygające w bezruchu, to najczęstsze widoki, nie wspominając już o Płotce, która potrafi łamać prawa fizyki. Podczas mojego ogrywania nie natrafiałem na tego typu kwiatki zbyt często, więc można pokusić się o stwierdzenie, iż gra jest stosunkowo dobrze przetestowana.
Ukończenie trzeciej części przygód Białego Wilka to granica od 40 do 80 godzin gry przy głównym wątku fabularnym. Licznik może przekroczyć setkę przy czyszczeniu całej mapy i wykonywaniu wszystkich dostępnych zadań. Biorąc pod uwagę wydane już dodatki, liczba ta może dość gwałtownie poszybować w górę. Sam spędziłem z tytułem ponad 190 godzin, ogrywając dosłownie wszystko.
Wiedźmin 3: Dziki Gon, porusza serce i literacko wykracza daleko poza sagę Andrzeja Sapkowskiego. Nie jest idealny i pozbawiony błędów, ale żadna inna produkcja nie zbliżyła się w tak dużym stopniu do naszej kultury. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów książki Sapkowskiego.
A potem świat znowu zaczął istnieć, ale zupełnie inaczej.