Play MORE #51 - The Medium
Każda historia zazwyczaj ma dwie strony medalu, ale rzadko kiedy zainteresowani mają okazję doświadczyć ich obu naraz. W najnowszym produkcie krakowskiego studia Bloober Team, otrzymujemy właśnie taką możliwość.
Fabuła gry rozgrywa się w Polsce, we wczesnych latach 90, często nawiązując do okresu PRL-u. Opowieść skupia się wokół postaci Marianny będącej tytułowym Medium. Bohaterka po śmierci ojczyma wyrusza do resortu Niwa w poszukiwaniu mężczyzny, który jak twierdzi, może pomóc dziewczynie w poznaniu jej prawdziwej przeszłości. Kobieta z racji nietypowych umiejętności potrafi obcować z duchami i jest w stanie przenosić się do życia pozagrobowego. Zdolność tę rozwinęła podczas pracy w domu pogrzebowym swojego przybranego ojca. Biorąc do ręki niektóre przedmioty, może odczytywać wspomnienia osób związanych z danym obiektem i w ten sposób badać historię konkretnych lokacji oraz rozwiązywać zagadki. Sam tytuł rozgrywa się na dwóch płaszczyznach egzystencji: świata normalnego i astralnego, z którego ten drugi jest wypaczonym odbiciem tego pierwszego. Wątek fabularny to bez wątpienia główna zaleta gry, która jest dojrzała i zaskakuje zarówno w samej końcówce jak w środkowej fazie rozgrywki.
Na pierwszy rzut oka produkcja bardzo mocno przypomina wczesne odsłony Resident Evil, chociażby racji statycznych kamer. Jako całość to standardowa przygodówka z małymi etapami skradania się, eksploracji otoczenia oraz rozwiązywanie zagadek, czy teleportacja między światami.
Spora część wykreowanych lokacji, aż prosi się o dokładne zbadanie i przeanalizowanie drobnych szczegółów, które bardzo często są istotną wartością fabularną. O ile historia toczy się dość liniowo i nie pozwala podejmować żadnych innych wyborów, tak pozostawia spore poletko do interpretacji i myszkowania po kątach w poszukiwaniu notatek. Rozpoznanie podobieństw dwóch rzeczywistości często bywa bardziej przerażające niż stawianie czoła prawdziwej groteskowej istocie.
Zresztą, alternatywna wizja rzeczywistości, zamieszkała przez zmarłych — inspirowana surrealistyczną dystopią przedstawioną na obrazach Zdzisława Beksińskiego — to koszmarne piekło, w którym drzwi zrobione są z ludzkiej skóry, a mieszkańcy to potworne stworzenia lub przerażające duchy w maskach. Nawet Marianna nabiera nowego wyglądu podczas poruszania się w świecie duchów, w formie postrzępionego ubioru, ta, aby jej wersja była mniej kompletna, a nawet mniej ludzka. Co więcej, obie płaszczyzny nie są czarno-białymi przeciwieństwami. Zamiast tego, gra zakłada, że istnieją one jako wzajemne lustra — jedno ukazuje dosłownie to, co drugie tylko sugeruje w przenośni. Dzięki temu gracz ma ciekawą do analizy perspektywę.
Podczas eksploracji natrafić można na obszary, w których emocjonalne pozostałości świata są tak potężne, że główna postać zmuszona jest przemierzyć przestrzeń zarówno na płaszczyźnie realnej, jak i duchowej. Wówczas perspektywa jest podzielona na dwa światy, zmuszając gracza do patrzenia i odkrywania obu jednocześnie. Poruszanie się po tych przestrzeniach nie jest jednak proste — klatka schodowa, która wciąż jest obecna w świecie duchów, w drugim może już nie istnieć, czy np. pusty korytarz w prawdziwym świecie może być pełen zabójczych owadów w drugim wymiarze. Warto jednak pamiętać, że to, co wpływa na bohaterkę w jednym świecie, będzie miało wpływ na drugi, powodując interesującą zależność. Mechanika podwójnego świata jest tutaj zdecydowanie dużym plusem produkcji i swoistą nowością.
Odnośnie do zagadek, te nie są zbyt skomplikowane i w większości polegają na częstym przemieszczaniu się w danej lokacji, czerpiąc z klasyków gatunku, bądź uruchamianiu dźwigni lub łączeniu dwóch różnych elementów. Przy tej formie rozgrywki wypadają one poprawnie i mają swoje łatwiejsze, jak i trudniejsze etapy.
Świetnie wypada klimat gry i jej atmosfera, która nie jest typowym straszakiem rodem z amerykańskich filmów, a bardzo subtelnie i stopniowo buduje grozę i uczucie zaszczucia podobnie jak w serii Silent Hill.
Nie ma w tym nic dziwnego, tym bardziej że za ścieżkę dźwiękowa odpowiada Akira Yamaoki oraz Arkadiusz Reikowski. Japończyk miał swój udział w opracowaniu muzyki do wspomnianego przed momentem cichego wzgórza i czuć podobne tony również w grze od Bloober Team. Równie dobrze wypada voice-acting, w którym to emocje są wyraziste i mimo braku pełnego polskiego dubbingu, gra aktorska stoi tutaj na wysokim poziomie. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Troy Baker, znacząca postać świata dubbingu — głównie kojarzony z roli Joela z The Last of Us.
Pod względem oprawy graficznej bywa różnie. Są miejsca, gdzie tytuł posiada fantastycznie zaprojektowane lokacje z dużą ilością szczegółów, jak chociażby resort Niwa, który w rzeczywistości jest hotelem Cracovia, ale zdarzają się i takie, które straszą słabszą formą detali i samym wykonaniem. Dziwnie wyglądają plakaty czy różne znaki występujące w języku angielskim, co nieco psuje immersję tytułu, gdyż tego typu smaczki są wymieszane z naszym ojczystym. Mimika twarzy również odstaje od obecnych standardów łącznie z animacjami, które niestety w wielu momentach są mocno drewniane. Tytuł mimo wszystko potrafi się bronić i dostarcza sporo zabawy, mimo kilku jego wad.
Ciekawostką jest fakt, że do współpracy nad tytułem zaproszono aktora Marcina Dorocińskiego oraz Weronikę Rosati, będąc wizualnym wzorem dla głównej postaci. O ile postać Dorocińskiego została całkiem nieźle zaprojektowana i dość dobrze odwzorowana, tak kreacja protagonistki tytułu wypadała niestety kiepsko, nie prezentując odpowiedniej jakości wizualnej.
The Medium pokazuje, że najlepsze horrory nie muszą polegać wyłącznie na kilkusekundowym straszeniu gracza i stereotypach. Bloober Team stworzył niepokojący psychologiczny horror, wzmocniony ciekawymi postaciami, odpowiednio skrojoną muzyką oraz często nieprzewidywalną historią.