Play MORE #46 - Phoenix Point

WIDEOBLOG
617V
Play MORE #47
drunkparis | 08.07.2021, 06:36
Ojciec UFO: Enemy Unknown, Julian Gollop powraca z nowym tytułem opartym na mechanizmie turowych gier taktycznych. Produkcja czerpie garściami ze świetnie przyjętego X-COMa, ale posiada także kilka własnych pomysłów.

Jest rok 2047 - ludzkość stoi na krawędzi zagłady. Obcy wirus uwolniony z topniejącej zmarzliny Antarktyki przekształca miliony w przerażające potwory. Cywilizacja, jaką znamy, praktycznie nie istnieje, a to, co zostało, jest rozproszone i podzielone. Jedyną nadzieją na zbawienie ludzkości pozostaje organizacja sił oporu znana jako Projekt Feniks. Fabuła gry nie jest przesadnie wciągająca i można pokusić się o stwierdzenie, że prezentuje dość mocno oklepany scenariusz.


Mechanika produkcji jest bardzo podobna do popularnej serii Firaxis Games. Sam świat to zestaw dziwacznych potworów, bohaterskich żołnierzy rodem z science fiction oraz odrobina kiczowatego horroru. Całość ma jednak ciekawy projekt wizualny i dobrze ugruntowaną, spójną estetykę, która momentami zapewnia przerażającą i klimatyczną atmosferę.

RECENZJA W YOUTUBE


Phoenix Point rozgrywa się na dwóch poziomach. Pierwszym z nich to tak zwana scena „Geoscape”, holograficzna reprezentacja świata, gdzie ze swojej bazy operacyjnej gracz wysyła samoloty, aby badać planetę, zbiera zasoby, rekrutuje żołnierzy i opracowuje nowe technologie do walki z wirusem Pandora. Drugi poziom to bezpośrednia eksploracja, gdzie napotkać możemy śmiercionośne mutanty, wówczas rozgrywka zmienia się w taktyczny scenariusza walki. W tym momencie należy przemieszczać własnych żołnierzy między osłonami, używając pistoletów, materiałów wybuchowych oraz niekonwencjonalnej broni, aby pokonać armię Pandory, minimalizując jednocześnie własne straty.

Aby ocalić Ziemię, na mapie świata czyścimy kolejne lokacje z obcych oraz wchodzimy w interakcję z trzema różnymi frakcjami, które chcą stawić czoła zagrożeniu na swój sposób — wzajemnie nie darząc się zbytnią sympatią. Dodatkowo gracz musi starać się o ich zaufanie z racji, iż dają one możliwości korzystania z różnych dobrodziejstw techniki. Co więcej, gra nie wymaga, aby się z nimi przyjaźnić, a w dalszej fazie zabawy pozwala rabować należące do frakcji bazy i brać udział w otwartych walkach. Bardzo dobrze wygląda także kwestia, że wspomniane organizacje mogą atakować się wzajemnie i pod tym względem Phoenix Point zaskakuje i daje wiele różnych alternatyw.

Interesującą funkcjonalnością jest natomiast system mutacji. Działa na takiej zasadzie, że jeżeli od dłuższego czasu zabijamy przeciwników przy użyciu np. karabinu snajperskiego, wirus ewoluuje, aby przystosować się do danego typu broni. Dzięki temu zabiegowi gra staje się znacznie ciekawsza i zmusza grającego do wielu przemyśleń na temat pozbywania się adwersarzy. W późniejszym etapie zabawy otrzymujemy kolejną nowość w postaci łączenia klas. Przykładowo szturmowiec, po osiągnięciu wystarczająco wysokiego poziomu, może stać się także snajperem i przejąć kilka z jego charakterystycznych zdolności.

Zupełną innowacją jest sposób celowania, który umożliwia podejmowanie decyzji, gdzie konkretnie chcemy oddać strzał — co okazuje się niezwykle przydatnym patentem, a niekiedy wręcz koniecznością. Przy odpowiednio oddanym strzale możemy całkowicie urwać kończynę przeciwnika, w której trzyma broń, albo zniszczyć konkretny element pancerza. Takie celowanie jest absolutnie kluczowe podczas starć z bossami, których nie sposób szybko pokonać.

Co ciekawe, każdy wystrzelony w grze pocisk to osobnym fizyczny obiekt. Oznacza to, że podczas wymiany ognia dana seria pocisków, gdy nie trafi w konkretnego, mierzonego wroga, może zatrzymać się na zupełnie innym przeciwniku, a nawet na naszym towarzyszu broni. W porównaniu do gier z cyklu XCOM celność i obrażenia zależą tylko od odległości, siły broni i elementów ochronnych na ciele wroga. Współczynnik procentowy kompletnie nie istnieje i nie ma żadnego znaczenia podczas wybierania celów do zabicia.

Sama rozgrywka poza wspomnianymi nowościami nie różni się zbytnio od tego, co już znamy. W trakcie misji używać możemy wielu zdolności żołnierzy, materiałów wybuchowych, wykorzystywać funkcję warty czy w niewielkim stopniu niszczyć obiekty otoczenia. Istnieją także skrzynie skrywające przedmioty ekwipunku takie jak dodatkowy magazynek, apteczka czy nawet nowy rodzaj broni. Lokacje są za każdym razem losowane, co powoduje różnorodny poziom trudności. Czasem jednak można trafić na zadania o bezsensownej konstrukcji.



W przerwie między zadaniami możemy personalizować rekrutowanych żołnierzy oraz nadawać im nowe nazwy. Opcji jest całkiem spora ilość, jak na tego typu gatunek i od koloru pancerza, czy wyboru kształtu głowy zmieniać możemy także wzór uzbrojenia oraz zabarwienie włosów. Rozbudowywać może także główną bazę stawiając nowe pomieszczenia takie jak placówki szkoleniowe czy laboratorium badawcze.

Graficznie niestety jest dosyć przeciętnie. O ile mutanty wyglądają w miarę solidne, o tyle same lokacje oraz żołnierze nie prezentują zbyt wysokiego poziomu graficznego. W wielu przypadkach ewidentnie brakuje różnorodności i niestety wpływa to negatywnie na odbiór gry. Animacje także nie grzeszą kunsztem jakości, gdzie w trakcie ruchu są dość sztuczne i mało płynne. Wyraźnie widać skromniejszy budżet produkcji szczególnie podczas wstawek filmowych, które oparte są na sekwencjach dwuwymiarowych.

Muzyka także nie rzuca na kolana i właściwie nie ma żadnego motywu, który zapadałby w pamięć. Dobrze natomiast prezentują się dźwięki otoczenia oraz odgłosy prowadzonej batalii.


Phoenix Point to obiecująca i wciągająca gra, ale niestety nie jest tak dopracowana, jak XCOM od Firaxis Games. Mimo wszystko sympatycy UFO: Enemy Unknown znajdą tutaj coś dla siebie, bo pomimo swoich wad to naprawdę dobra turowa strategia.

Oceń bloga:
17

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper