Play MORE #81 - Saints Row (2022)

BLOG RECENZJA GRY
775V
user-49414 main blog image
drunkparis | 13.09.2022, 14:47
Restart popularnej serii od Deep Silver Volition pozbył się głupoty i sprośnych skłonności do erotyki na rzecz powrotu do grzeczniejszej formy w otwartym świecie.

 

 

Zrestartowany tytuł zachowuje wiele ze swojego podstawowego DNA – jest mnóstwo broni, eksplozji i walk samochodowych oraz spory stos przekleństw, tak kultowy i dobrze znany klimat serii zostało mocno wykastrowany. Podczas gdy główne postacie i ich akrobatyczne animacje wciąż są mocno przerysowane, historia oraz rozgrywka podąża znacznie bardziej stonowanym torem. Całość zawiera nową obsadę postaci, a także zupełnie inną lokalizację do eksploracji.

ZOBACZ W YOUTUBE

Początek zabawy rozpoczyna się w całkiem rozbudowanym edytorze postaci, który pozwala na dość sporą dozę swobody. Dostępna jest szeroka gama modyfikacji, różne rodzaje bielactwa, wiele suwaków do opcji ciała, wybór sześciu różnych głosów i możliwość stworzenia asymetrycznej twarzy. Ostateczny wybór postaci nie jest konsekwencją ciągłej gry tym samym bohaterem, gdyż gra umożliwia w dowolnym momencie powrót do kreatora, aby ponownie zmienić cały swój wygląd.

Nowe Saints Row przyjmuje antykapitalistyczną postawę i niekiedy porusza ważne kwestie społecznie, ale tylko przez kilka pierwszych godzin — postacie opłakują swoje paraliżujące zadłużenie studenckie i brak ubezpieczenia zdrowotnego, a także satyrycznie rzucają się na toksyczną kulturę korporacyjną. Nawiązanie do tych problemów sprawia, że ​​​​obsada jest bardziej rzeczywista i wiarygodna, jednak nie trwa to zbyt długo i w momencie, gdy gracz zbuduje imperium przestępcze, tematy te idą w niepamięć na rzecz bardziej dziwacznych przedsięwzięć.

Nadrzędna fabuła jest dość szablonowa i rozgrywa się tak, jak można było się tego spodziewać. Po tym, jak poprzednie numerowane gry z serii były nasycone sporą kreatywnością, rozczarowujące jest to, że historia restartu jest po prostu nudna.

Mimo to główne misje są najciekawsze i prezentują całkiem dobry i momentami szalony poziom poprzedniczek, tym bardziej że są to zadania w miarę różnorodne względem siebie posiadające punkty kulminacyjne z elementami scenografii. W jednej chwili używamy buldożera do zniszczenia placu budowy, a w następnej wysadzamy gigantyczny jacht. Mimo że nowa iteracja jest nieco bardziej ugruntowana, nadal istnieją szalone i przesadzone sekwencje akcji. Istnieje również kilka aktywności lojalnościowych, w których pomagamy każdemu ze swoich przyjaciół, ale nie są one tak bardzo rozbudowane i wciągające. Każda ukończona misja nagradza gracza znaczącymi łupami, takimi jak unikalna broń, lepsze statystyki dla towarzyszy czy jeszcze więcej opcji dostosowywania.

Projekt niezależnych postaci i frakcji wydaje się bardzo zainspirowany grami francuskiego Ubisoftu z otwartym światem, korporacyjną, neonowo-różową punkową atmosferą, która dość mocno przypomina serię Watch Dogs, co niestety jest trochę płytkie, szczególnie obok stereotypowego przedstawienia gangu latynoamerykańskiego, Los Panteros.

Tak jak w poprzednich odsłonach cyklu, tak i tutaj otrzymujemy możliwość personalizacji wykreowanej postaci w trakcie rozgrywki. Otwarty świat oferuje kilka sklepów z odzieżą, które może nie szokują tak bardzo, jak kiedyś, to oferują całkiem przyjemny wachlarz możliwości dostosowany do obecnego klimatu gry. Z pewnością dostępnych ciuszków jest mniej, ale sam element w żadnym stopniu nierożni się od poprzednich części. Bardzo podobnie wygląda kwestia modyfikacji aut, gdzie ingerować możemy w różne części samochodowe, dopasowując je pod nasz ulubiony styl.

Sama walka nie otrzymała zbyt dużo ciekawej mechaniki i w zasadzie po kilku godzinach zabawy bardziej męczy, niż bawi. Doskonale uwzględniają to niektóre animacje zabójstw, które owszem mogą wyglądać fajnie, tak niestety konieczność oglądania ich co jakiś czas jest irytująca, tym bardziej że gra nie pozwala na ich pominięcie. Nowa gra skupia też większą uwagę na pojedynki podczas pościgów samochodowych. Podczas takiej potyczki gracz może strzelać z fotela pasażera lub bezpośrednio wskoczyć na dach auta w efektownej animacji. Nowa mechanika niestety i tutaj nie sprawdza się zbyt dobrze, chociaż wygląda i brzmi fajnie, to ten system łamie również wszelkie formy logiki, jeśli chodzi o sekwencje pościgów samochodowych. Co zabawne, gra zawsze pozwoli wrogim samochodom dogonić gracza i trzymać się jego lewej lub prawej strony niezależnie od tego, jak szybkim autem się porusza.

Jeśli chodzi o model jazdy jest on całkiem znośny, ale potrzeba kilku chwil aby skutecznie go opanować. W przypadku różnorodności pojazdów może zaskakiwać ich mniejsza ilość w porównaniu do dwóch poprzednich odsłon, co bardzo wyraźnie wydać podczas eksplorowania miasta. 

Produkcja ma pokaźny arsenał dla wszystkich sympatyków serii. Od małych pistoletów, karabinów snajperskich, UZI, walki wręcz, po specjalne bronie, które są stopniowo odblokowywane, m.in. pociski wystrzeliwujące wrogów w powietrze (które otrzymujemy z questów Eurekabator Venture). W tym aspekcie nowa gra raczej nie zawodzi, jednak biorąc pod uwagę, że jest to bardziej realistyczne podejście do Saints Row, broń nie jest tak mocno udziwniona, jak wcześniej. Nie ma mowy o dubstepowych pistoletach czy różowym dildo.

Szkoda tylko, że sztuczna inteligencja nie grzeszy rozumem i podczas wymiany ognia wszyscy po prostu stoją na otwartej przestrzeni, strzelając do siebie nawzajem. Czasami wróg przykucnie za osłoną, ale nie ma to większego sensu, gdyż ogólna mechanika nie pozwala wykorzystywać systemu osłon, jak i zmiany perspektywy trzymanej broni, co jest sporym nieporozumieniem. Konfrontować będziemy się zarówno z wrogami dystansowymi, jak i walczącymi w zwarciu, a od czasu do czasu mini-bossami ze sporym zapasem zdrowia, którzy wyposażeni są w unikalne zdolności w zależności od ich frakcji. Ratunkiem jest system Flow, który pozwala zapełnić specjalny pasek i oddać jednorazowy cios na każdego nieosłoniętego wroga. Niektóre animacje są całkiem fajne, ale fizyka i wykrywanie kolizji niestety nie prezentuje pożądanej jakości.

Miasto to najlepszym element nowego Saints Row i czuć tutaj spory powiew świeżości oraz dobrze wykreowanej metropolii. Santo Ileso to fikcyjny mashup południowo-zachodnich Stanów Zjednoczonych. Na obrzeżach znajduje się kilka przedmieść, śródmieścia, dzielnice rozrywkowe i obszary pustynne. W porównaniu do trzeciej, czy nawet czwartej części produkcji, które miały miejsce w wyraźnie szarym Steelport, Santo Ileso jest zalane kolorami. Oświetlony neonami, które przypominają kawałek Las Vegas, rodzaj historycznego starego miasta, które ma swoje dziedzictwo w Alamo Mission, oraz zaawansowane technologicznie centrum biznesowe, które zapożycza kilka elementów rodem z Kalifornii. Okolica przypomina słynne pomarańczowe pustynie Arizony i Utah. Spacerując można natknąć się na naprawdę ładne i ciekawe obszary oraz miejsca z mniejszą ilością detali.

Mapa podzielona jest na terytoria, z których każde wypełnione jest zadaniami pobocznymi i dodatkową aktywnością. Gotówkę zarabiamy, biorąc udział w przygotowanych misjach, jednocześnie używając ich do otwierania nowych baz, kupowania broni i dostosowywania stylem skradzionych pojazdów, a wszystko jest zarządzane za pomocą interfejsu smartfona. Każda dzielnica miasta może być w pełni własnością Świętych – i przynieść maksymalny dochód – po ukończeniu każdej czynności w jej obrębie. Co ciekawe przejęcie dzielnicy nie ma wpływu na atmosferę tego obszaru, ponieważ inne gangi i tak nie atakują gracza podczas swobodnej wędrówki. Jest to dość typowy projekt otwartego świata, w którym brak różnorodności w działaniach wywołuje niepotrzebny grind. Aby ukończyć główną historię, trzeba poświęcić grze około 10-12 godzin. Niestety lwia część zadań przekłada się na ilości nad jakością, gdzie na mapie jest wiele rzeczy do wykonania. Niektóre aktywności nie są zbyt wymagające i polegają na przeszukiwaniu śmietników lub wykonywaniu zdjęć punktom orientacyjnym (z których kilka odblokowuje punkty szybkiej podróży). Z czasem potrafią już mocno męczyć i brakuje im czegoś świeżego.

Odnośnie do progresu postaci mając wystarczająco dużo doświadczenia, awansujemy na wyższy poziom, co automatycznie odblokowuje nowe atuty i umiejętności. Umiejętności są odblokowywane w sposób liniowy i można je aktywować, umieszczając wybrane zdolności w cztery dostępne sloty. Korzystanie z tych dobrodziejstw wymaga zapełnienie odpowiedniego limitu, który jest w zasadzie atakiem specjalny ładujący się z upływem czasu. W miarę awansowania limit szybciej się uzupełnia, dzięki czemu możemy wykonywać wiele umiejętności w tym samym czasie. Zdolności te obejmują możliwość rzucania granatem lub miną, uzupełnianie zdrowia poprzez zadawanie obrażeń i tak dalej. Dodaje to trochę dodatkowej głębi podczas strzelanin i może uratować gracza przy większych bataliach, ale nie jest to gamechanger. W międzyczasie bonusy również odblokowują się w trakcie gry. Dostępnych jest pięć slotów na pasywne atuty i aby je odblokować wcześniej musimy mieć odpowiedni zapas gotówki. Korzyści obejmują generowanie mniejszego rozgłosu podczas popełniania przestępstw czy zbieranie amunicji z dalszej odległości.

Oprawa wizualna nie powala wykonaniem i nawet przy maksymalnych ustawieniach graficznych tytuł wygląda na nieco przestarzały i niskobudżetowy. Tekstury postaci są w porządku, ale środowiska są często kiepskie, brakuje im szczegółów i rozdzielczości — choć zdarzają się i takie miejsca, które powodują zupełną odmianę. Efekty specjalne, takie jak mgła i oświetlenie, są mało atrakcyjne dla oka, podobnie jak odległość rysowania. Animacje są bardzo podstawowe i często źle zaimplementowane. Niestety gdzie nie spojrzeć widać wyraźnie, iż gra otrzymała zbyt mały budżet, aby mogła rywalizować z innymi tytułami o podobnej strukturze rozgrywki.

Względem muzyki jest znacznie ciekawiej — gra zawiera dziesięć różnorodnych stacji radiowych, w których usłyszeć można prawdziwych latynoskich artystów, jak i klasyczny pop, rock, a nawet muzykę country. Słabiej wypada voice acting, ale ta seria nigdy nim nie stała. Pozostała forma audio prezentuje odpowiedni poziom.

Mówiąc o wsparciu dla naszego języka, gra zawiera napisy w języku polskim, ale obecnie istnieje problem z samą synchronizacją. Często napisy pojawiają się opóźnione w stosunku do dialogów, co kończy się rozproszeniem uwagi gracza i przerwaniem immersji. Możliwe, że przyszła (bądź już obecna) łatka naprawi te problemy, a także niektóre błędy.

Saints Row okazało się przeciętnym rebootem sagi, umiejącym odrobinę spojrzeć wstecz, aby narysować duszę cyklu, ale także spojrzeć w przyszłość serii, tworząc ryzykowny punkt wyjścia dla wszystkiego, co potencjalnie może się później pojawić. Volition mógł dać z siebie więcej zarówno pod względem merytorycznym, jak i technicznym, gdzie w rezultacie otrzymujemy otwarty świat zawierający mało zróżnicowania.

Oceń bloga:
16

Ocena - recenzja gry Saints Row (2022)

Atuty

  • Rozbudowany kreator postaci.
  • Bez dużych oczekiwań potrafi bawić.

Wady

  • Rozczarowująca mechanika rozgrywki.
  • Bardzo kiepski feeling walki.
  • Sporo głupich błędów.
  • Historia nie porywa i wieje nudą.
Avatar drunkparis

drunkparis

Nowe Saints Row oferuje zajęcia, które nie są szczególnie wyjątkowe i w porównaniu z poprzednimi grami niczym nowych nie zachwycają. Rozczarowująca mechanika wymiany ognia dorzuca swoje trzy grosze sprawiając, że restart tytułu wypadł bardzo przeciętnie.

Komentarze (15)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper