Play MORE #138 - EA SPORTS NHL 24
Odświeżanie formuły między corocznymi wydaniami to wyzwanie, z którym musi się zmagać każda seria sportowa. Nie inaczej jest z produktem EA traktującym o hokeju. Nowa edycja ożywia akcję na lodzie dzięki kilku nowym pomysłom i znacznie lepszej kontroli ciała, ale jednocześnie nie wprowadza innowacji na dużą skalę.
Największe zmiany zachodzą tam, gdzie ma to największe znaczenie: na lodzie. Zespół programistów EA Vancouver wprowadził mechanikę Sustained Pressure, który dodaje nową warstwę do rozgrywki. Indywidualny wskaźnik zmęczenia graczy może być teraz wyświetlany w każdym trybie gry, co prowadzi do dużych różnic w grze. Gracze mogą wykorzystać zmęczenie przeciwników, co jest możliwe dzięki nowemu systemowi ciągłego presingu. Ten wskaźnik będzie budowany poprzez utrzymywanie posiadania krążka wewnątrz niebieskiej linii przeciwnika, oddawanie strzałów i dominowanie w strefie ofensywnej. Zbudowanie tego parametru zajmuje trochę czasu i jest to osiągalne głównie podczas gry w przewadze. Gdy wskaźnik jest pełny, następuje wyraźna zmiana w rozgrywce. Zespół staje się szybszy, płynniejszy i bardziej responsywny, co pozwala na przejęcie kontroli nad grą. Jest to ogromna korzyść, która nie pojawia się często, a może być trudna do osiągnięcia ze względu na agresywną defensywną sztuczną inteligencję w grze.
Kolejną nowością jest przemodelowany system podań Vision Passing. Działa on podobnie jak w grach Madden czy NBA od 2K, z możliwością przypisania określonych przycisków do konkretnych graczy. To pomysł, który nie jest zupełnie nowy w grach sportowych, ale jest nowy w serii NHL. Chociaż warto przy tym majsterkować, hokej nie zawsze nadaje się do precyzyjnych podań, co może sprawiać trudności. Jednak po dokładnym opanowaniu, system ten stanowi dużą pomoc w rozgrywce i może znacząco ułatwić zdobywanie goli.
Ostatnią zmianą w rozgrywce jest opcja Total Control, która zmienia sposób wykonywania bardziej agresywnych zagrań ciałem. Teraz, zamiast używać gałki analogowej, należy wykonywać je za pomocą przycisków na kontrolerze. Gra nadal pozwala korzystać z konfrontacji ciałem za pomocą analogu, ale jest to trudniejsze. Już nie wystarczy jedynie przesunąć gałkę do góry, wymagana jest kombinacja ruchów dół-góra. Dzięki temu animacje w takim wariancie są bardziej realistyczne, jednak dla osób przyzwyczajonych do poprzedniego schematu może to wprowadzać pewną dezorientację.
Ogólnie rzecz biorąc, są to dość ciekawe innowacje, które w końcu są wystarczająco wyważone i nie zaburzają nadmiernie równowagi gry, prowadząc do zwiększenia dynamiki. Z drugiej strony, niestety, pozostają pewne ograniczenia, szczególnie w odniesieniu do sztucznej inteligencji. Problemy te dotyczą zarządzania krążkiem w fazie ustawiania oraz niektórych zachowań. Na przykład, tendencja kolegów z drużyny do popełniania fauli z własnej woli (dwie minuty na ławce rezerwowych) jest niewytłumaczalna, podczas gdy przeciwnicy przez kilkanaście minut nie popełniają żadnej kary. W tym aspekcie istnieje znaczny margines do poprawy. Dodatkowo, obecność stale powtarzających się schematów zdobywania bramek grozi tym, że mecze, zwłaszcza online, mogą stać się obsesyjnym powielaniem tych samych działań.
RECENZJA W YOUTUBE
Jeśli chodzi o tryby zabawy, w zasadzie nie zmieniło się nic. Gra oferuje te same opcje rozgrywki co poprzednie edycje i, co gorsza, większość tych trybów pozostaje identyczna, bez dodatkowych zmian czy ulepszeń.
World of CHEL nadal oferuje dużo zabawy online, ale poza dodatkowym karnetem w formie mikrotransakcji (głównie kosmetycznych) nie ma tu absolutnie nic, co weterani serii mogliby uznać za nowość czy świeżość w tej formie zabawy. Jedną z rzeczy, na którą warto zwrócić uwagę i która jest głównym pozytywem, jest to, że wszystko, co zostało odblokowane lub kupione w tym trybie, zostanie przeniesione do NHL 25. Trzeba przyznać, że to dość zaskakujący ruch ze strony EA Sports, który rzeczywiście sprawia, że gra jest warta grindowania, jeśli jest się jej fanem.
Be A Pro także nie otrzymało żadnych znaczących zmian i po poprzednich sezonach w tym trybie wieje po prostu nudą. Standardowo do rozegrania są kolejne mecze, a w tle toczy się przeciętnej jakości fabuła. Wywiady i rozmowy stworzonego zawodnika również nie są najciekawszym elementem tego trybu, co jest rozczarowujące, ponieważ można było znacząco rozbudować te systemy. Przerywniki filmowe nadal są wykonane w sposób sztywny i w dalszym ciągu nie zawierają aktorstwa głosowego, co tylko potęguje ich słabe wykonanie. Oczywiście, jak w poprzednich edycjach, zdobywamy punkty rozwoju, które możemy przeznaczyć na podniesienie umiejętności zawodnika zarówno na tafli, jak i poza nią. Wszystko to jest całkiem przyjemne, ale tylko dla tych, którzy mają styczność z tą formą zabawy po raz pierwszy. Ci, którzy ogrywają każdą odsłonę NHL, nie odczują większej przyjemności z przejścia na nową wersję.
Tryb franczyzowy, czyli rozgrywka kariery ulubionym zespołem, to również ta sama zabawa jak co roku i nie uświadczymy tutaj żadnych znaczących zmian. Zarządzanie drużyną jest w miarę rozbudowane, ale wszystkie te elementy zostały dodane już w ubiegłorocznej odsłonie. Electronic Arts chwali się co prawda usprawnionym systemem rozwoju X-Factor u graczy oraz sztuczną inteligencją trenerów, ale są to zmiany, które w dużym stopniu nie wpływają na sposób zabawy.
Najwięcej zmian, według twórców, wprowadzono w Hockey Ultimate Team. Oprócz standardowych meczów, gracze mogą teraz rozgrywać tzw. momenty, czyli słynne i ważne wydarzenia z historii ligi. Uwzględnione zostaną również momenty skoncentrowane na zawodniku, dzięki którym można wcielać się w jedną gwiazdę i wykonywać zestawy zadań. W dniu premiery dostępnych jest ponad 50 momentów do odtworzenia. Można rozegrać historyczną setną bramkę Marie-Philip Poulin, którą zdobyła na początku tego roku, lub poczuć presję, aby powtórzyć zwycięstwo Sidneya Crosby'ego w rzutach karnych przeciwko Montreal Canadiens z 2005 roku. Pozostałe elementy tradycyjnie są takie same jak w zeszłym roku – nowych zawodników zdobywa się poprzez paczki lub w wirtualnych aukcjach, tworząc swój wymarzony dream team.
W kwestii audiowizualnej, komentarz Raya Ferraro – wciąż obecny w niezmienionym trybie Be A Pro – został zastąpiony przez Cheryl Pounder, która fenomenalnie tchnęła nowe życie w wydarzenia na lodzie. Ogólna prezentacja jest doskonała i bez wątpienia jest to najładniejszy hokej dostępny na platformach konsol wykorzystujący silnik Frostbite 3. Niestety, tytuł nadal nie pojawi się na komputerach osobistych, co jest stosunkowo dziwnym ruchem ze strony Kanadyjczyków. Wracając do wrażeń wizualnych, szczególnie imponujące jest włączenie informacji wyświetlanych wzdłuż tablic lodowiska. Nowe animacje świętowania gola, choć czasami przesadzone przez różne kąty kamery, są miłym dodatkiem, zwłaszcza te z perspektywy lodu. Zadziwiający jest jednak fakt, że nawigacja po menu, która zazwyczaj była toporna i wolna, stała się teraz jeszcze bardziej nieporadna. Pod tym względem jest znacznie gorzej. Z kolei jeśli chodzi o polonizację, gra nadal nie oferuje polskich napisów i wydaje się, że ten status nie ulegnie zmianie w najbliższym czasie.
Tytuł otrzymał zupełnie nowy zestaw licencjonowanej muzyki. Wśród bardziej popularnych zespołów usłyszymy m.in. SUM 41, The Hives czy Phoenix. Lista utworów obejmuje 35 kawałków, oferując blisko dwie godziny słuchania w klimacie rocka i indie.
Ulepszona atmosfera wieczoru meczowego, wprowadzona w zeszłorocznej edycji, nabrała tempa w NHL 24. Poprzednio przedmeczowe pokazy świetlne były ograniczone do niektórych aren, podczas gdy teraz wydaje się, że każdy mecz ma jakiś swój własny show przed rozpoczęciem gry. Te momenty nadal trwają jednak tylko około pięciu sekund, więc byłoby miło, gdyby atmosfera była bardziej rozwinięta, zamiast skupić się na szybkim przechodzeniu do gry. To, co stworzono, jest elektryzujące i bardzo zbliżone do rzeczywistego uczestnictwa na obiekcie sportowym.
Skandowanie i wiwaty tłumu są teraz ściślej związane z wydarzeniami na lodzie. Jeśli drużyna gospodarzy znajduje się pod presją, tłum głośniej mobilizuje ich do wyjścia z obrony. Z kolei, jeśli drużyna gospodarzy przegrywa co najmniej dwoma bramkami w ostatniej minucie trzeciej tercji, atmosfera staje się płaska; kibice zdają się akceptować fakt, że ich drużyna przegrała. Na pewno jest to bardziej wciągające, i można się zastanawiać, dlaczego EA nie wdrożyło tego wcześniej.
NHL 24 wprowadza właściwie tylko trzy nowe elementy do rozgrywki, zaniedbując praktycznie wszystkie pozostałe tryby zabawy, zarówno offline, jak i online. Próżno szukać tu świeżego powiewu, który przydałby się już od przynajmniej dwóch, trzech edycji. Gra może działać odrobinę lepiej, ale zmiany te nie są na tyle istotne, by skusić się na zakup wersji z numerkiem 24, jeśli już posiada się poprzednią edycję. EA Sports kolejny raz stworzyło świetny marketing, który jednak nie przekłada się na nową edycję gry. Lepiej pozostać przy starszym tytule i poczekać na to, co zaoferuje produkcja przeznaczona na rok 2025.