Taco i fiesta i... niewiele więcej - Forza Horizon 5
W listopadzie wyszła jedna z najbardziej oczekiwanych gier wyścigowych ostatnich lat.
Niestety już na starcie wywróciła się na twarz i dotąd nie powstała.
Realia stanu wyścigówek arcade/simcade są takie, że od wielu, wielu lat segment dominuje Forza. Szczególnie odkąd Horizon 3 dostało (nieźle zabugowany) port na PC gracze pecetowi mogli z rozrzewnieniem wyrzucić poprzednią liczącą się grę w tym gatunku, czyli Test Drive Unlimited pierwsze, z 2006 roku, i z radością - przerywaną CTD co jakąś godzinę ale zawsze - oddać się jeżdżeniu po australijskim Outback.
Przyjęcie Horizon 3 musiało być na tyle dobre, że MS zdecydowało się następną grę w serii wydać już jednocześnie z wersją Xbox. Horizon 4 przeszło najśmielsze oczekiwania - ogromny i zróżnicowany świat, nowe elementy (system pór roku!), możliwość tworzenia własnych tras i dzielenia się z nimi, więcej aut, praktycznie bezproblemowy start, dwie spore mapy-dodatki - wymieniać można bez końca. Popyt na grę był na tyle duży że po paru latach gra została wydana również na steamie. Nadzieje i oczekiwania względem kolejnej gry w serii były niezaprzeczalnie wygórowane, ale trudno się dziwić że po grze tak dobrej jak Forza Horizon 4 ciężko oczekiwać że twórcy pójdą na łatwiznę i spoczną na laurach.
Pierwsze światełko ostrzegawcze zapaliło się gdy oficjalnie potwierdzono że akcja nowej gry będzie toczyła się w Meksyku. No ok, po całkiem normalno-europejskiej Anglii przyda się jakiś solidny kontrast, no i nikt pewnie nie spodziewał się że kurzawa zwana Australią może być tak dobrą miejscówką dla wyścigów - ale Forza Horizon Meksyk brzmi jak Euro Polska-Ukraina. Od razu posypały się żarty że np. będzie nowy typ rajdów, ucieczka przed kartelami narkotykowymi, ale nawet pomijając czarny humor istniały realne obawy że to będzie jakaś pastelowa, zamerykanizowana (bądź skolonizowana) wersja Meksyku, jakieś tam płytkie elementy zrobione na odwał. Niestety - tak się właśnie stało.
Po lewej: Horizon 5. Po prawej: nie wiem ale chciałbym zagrać
Meksyk z Horizon 5 to taka ugrzeczniona i do cna wysterylizowana papka. Gdyby nie to że do każdego zdania jest w losowym miejscu [wmuszane] przynajmniej jedno [hiszpańskie] słowo szybko można by było zapomnieć gdzie toczy się akcja - ba, nawet po takim zabiegu gra równie dobrze mogłaby się toczyć gdzieś w Kalifornii albo innym miejscu ze sporą imigracją latynoską. No ok, jest garść małych ruin z gatunku piramidy w dżungli, jest Vocho, to jest VW garbus (sami meksykanie szybko wytknęli że to w ogóle nie jest właściwy model garbusa), ale to... tyle. No dobra, stacje radiowe sporadycznie zagrają jedną meksykańską piosenkę, może dwie, a radiem klasycznym zawiaduje stereotypowa hiszpańska ciocia. To już naprawdę wszystko z tego Meksyku. Nie ma innych ikonicznych dla kraju wozów, nie ma więcej elementów kulturowo-egzotycznych. Nic.
W ogóle kwestie fabularno-postaciowe - wybaczcie że wciąż o takich piszę mimo że to jest gra rajdowa ale staram się odsunąć naprawdę złe tematy, zresztą fabuła rzuca się mocno na widok ze względu na to, że postacie w ogóle się nie zamykają a scenek nie idzie przeskoczyć. W każdym razie kwestie te - to naprawdę dno dna. Jest na tyle źle ze zatęskniłem za prostymi czasami Need for Speed Underground i następnych, gdzie fabuły było tyle że jesteś niekonkretnym typem i ścigasz się z tymi typami i może w grę wchodzi zemsta (szybcy i wściekli, pamiętamy). O nie, tutaj gracz wciela się w postać z poprzedniego Horizon, którą teraz na każdym możliwym kroku i w każdej możliwej wypowiedzi wszyscy nazywają SUPERGWIAZDĄ (superstar). Postać ma teraz swój głos (jeden z dwóch - męski bądź żeński), ale to mogli sobie twórcy darować bo przez całą grę nie miała kompletnie nic sensownego do powiedzenia. Co gorsza, postać teraz jest kanonicznie brytyjska. Customizacja postaci wraca, tyle że chyba wybór elementów stroju jest mniejszy, a zresztą gęby postaci są nadal strasznie paskudne - polecam dać kombinezon z nieprzejrzystym hełmem żeby tego nie musieć oglądać, a przynajmniej jakieś zaciemnione okulary. Za to można dać protezy!!!! Kierowcy rajdowo-wyczynowemu! TAK!!!!!!! PRZEŁOM.
Przegląd możliwości customizacji męskiej twarzy w Horizon 5. Ofc można zmienić fryzurę np. na afro.
Dobra tam, może chociaż jeździ się faj- nie. Nie jeździ się fajnie. Głównym - poza fizyką jazdy - powodem dla którego nie jeździ się fajnie jest fakt, że twórcy zje... spi... zes... ...zepsuli kierowców AI. AI jest oczywiście najważniejszym oraz najtrudniejszym do implementacji elementem gier rajdowych z trybem single player. Trzeba wyważyć je tak, żeby sprawiało wyzwanie, ale nie za dużo wyzwania, na wielu różnych poziomach trudności, w zależności od umiejętności i doświadczenia gracza. Na dodatek w Forzie Horizon wozy AI teoretycznie dopasowują swoje osiągi do tego jaki wóz gracz wziął do rajdu. Nie ma rozwiązań idealnych ale w Horizon 4 było w miarę dobrze - oczywiście był rubberbanding (czyli wóz nagle osiągający Mach 3 aby doścignąć gracza) ale nie było go zbyt wiele i generalnie można było się ścigać komfortowo. W Horizon 5 to jest, panie, Dramat. Tak, przez duże De. Na każdym poziomie trudności standardowym widokiem jest to, że niemal niezależnie od wyboru i tuningu wozu, dziesięć sekund po starcie gracz będzie na końcu stawki. AI dostaje tak kosmicznie stuningowane auta że regularnie widziałem takie rzeczy jak VW chrabąszcz startujący na dwa koła i wylatujący w kosmos na pierwszym mocniejszym wyboju. Żeby było śmieszniej, po przetrzymaniu gracza na końcu przez jakieś 10-70% trasy (zależnie od poziomu trudności) AI dostaje kosmicznego napadu głupawki i odwala takie mañany że nagle z 12 miejsca idzie wbić trzecie albo nawet lepsze. Po czym hiper osiągi dają o sobie ponownie znać, po czym kolejna nagła głupawka, i tak do samego końca. To dziwaczne zachowanie nawet nie jest specyficzne dla poziomu trudności, czy ekspert, czy niepokonany, czy średni - bez różnicy. "Komizmu" dodaje fakt, że to przepakowanie i sprężynowanie osiągów AI jest niezbyt dopasowane do możliwości samochodu gracza -- z tego co doświadczyłem na Ekspert to samochodów poniżej 800-850 performance ratingu nawet nie ma co brać - nie idzie się przebić na pierwsze miejsce bez bezczelnego staranowania typa na pierwszym miejscu (poprzez kompletne niehamowanie na zakrętach i ewentualne wykorzystywanie band do zmiany kierunku jazdy). Za to wśród aut powyżej 850 performance istnieją ewidentne ślepe punkty - auta do których AI nie umie się dostosować w drugą stronę i trafia za nisko - chociażby Nissan 240SX albo Acura RSX, które trywializowały każdy jeden rajd na który je zabrałem, niezależnie od okoliczności natury i pogody.
Oto Acura RSX wyprzedzająca bez wysiłku hypercarów parę
No ale w końcu można ścigać się z innymi graczami, prawda? No, w teorii owszem. O ile zdoła się jakichś znaleźć. Na dzień dzisiejszy, miesiąc po premierze, stan serwerów online to jest kompromitacja. Disconnecty, desynci i podobne cyrki są codziennością. Tryb Battle Royale jest praktycznie niegrywalny bo połowy graczy gra w ogóle nie pokazuje, tryb minigierkowy jest pełen ludzi którzy stoją i kompletnie nic nie robią, a #Forzathon ma z reguły populację 1-3 graczy na instancję - co jest szczególnie frustrujące bo sezonowe zadania wymagają przejścia wszystkich trzech etapów a 1-3 graczy to może do drugiego dobrnie, może. Jeżdżenie w trybie online to zresztą mała ruletka bo nigdy nie wiadomo kiedy nastąpi desync, co przejawia się zatrzymaniem samochodu w biegu, oraz skasowaniem nabitego kombosa. Niejednemu graczowi w ten sposób urwało kombo za 100, 200, 500 tysięcy punktów.
Zarówno offline jak i online jest zresztą dodatkowo komplikowane przez fakt że twórcy coś dłubali w fizyce jazdy i też ją skopali. Wiele aut, szczególnie z napędem na cztery koła, reaguje histerycznym ślizgiem na każdy ruch kierownicy, co zaczyna szczególnie denerwować w rajdach offroad. Nie będę udawał że się znam na temacie, ale gdy biorę auto z napędem na przednie koła i w ogóle nie mam podsterowności (a i przyspieszenie lepsze niż w RWD) to nawet ja wiem że coś jest bardzo nie halo.
Obok tych kluczowych problemów jest szereg mniejszych i większych upierdliwości. Interfejs nadal jest z ery kamienia łupanego i wiele często wykonywanych czynności wymaga o wiele więcej kliknięć niż powinno. Chociażby odebranie kasy bądź samochodu z aukcji wymaga: wejścia w sekcję zakupów, potem aukcji, potem w zakończone, potem w konkretną aukcję, potem kliknięcia odebrania kasy/auta - a każdy etap to parosekundowy lag na nie wiem, kontakt z serwerem chyba. Albo modyfikacja auta (choćby po to aby założyć opony adekwatne do warunków) - aby to zrobić trzeba wrócić do bazy, co oznacza albo znalezienie bazy na mapie świata i fast travel, albo wybranie (darmowego lmao) powrotu do bazy celem customizacji postaci (TAK), wyjście z menu customizacji postaci i znalezienie menu customizacji samochodu. Kto to projektował? Kto do jasnej ciasnej pomyślał że ludzie będą chcieli customizować wygląd swojej laleczki częściej niż osiągi samochodu? Chciałem podrzucić znajomemu mój tuning/setup auta - musiałem wejść do menu tuningu, zapisać go, nadać nazwę i tagi, po czym wyjść, znaleźć listę tuningów dla auta, znaleźć mój tuning, i dopiero tam pokaże się share code. KTO TO DO CHOLERY PROJEKTOWAŁ?
Ostatni element gry - sam projekt tras... Jest. Istnieje. Ostatni rajd miałem dwa dni temu ale w ogóle nie jestem w stanie nic powiedzieć na temat jakości. Poza mega-trailblazerem trasy wyścigowe są 100% nijakie i nieciekawe, szczególnie cross-country.
Czy są w ogóle jakieś zmiany na lepsze? Well... Jeden tryb online o którym nie mogę złego słowa powiedzieć to Rivals, czyli, well, Rywale. Polega to na tym że jest ustalona trasa na której możemy robić ile chcemy okrążeń i staramy się zdobyć lepszy czas niż ktoś inny. Całkiem fajnie tak śrubować czasy. Jest też system accolades, który śledzi postępy gracza i sugeruje co by jeszcze można zrobić w grze. Można z niego zebrać parę fajnych rzeczy, choć ponownie bolączka interfejsu - trzeba się przekopać przez kilka zakładek i pod-zakładek aby indywidualnie nagrody odbierać, nie można po prostu kliknąć "zbierz wszystkie" i już. Na dodatek część wymaga wygrania iluś rajdów na maksymalnym poziomie trudności, haha nie. Edytor tras gracza dostał szereg ciekawych opcji typu barierki i rampy, ale tu też interfejs leży - przede wszystkim po wstępnym zatwierdzeniu trasy nie można już nic zmodyfikować, choć rozum podpowiada że w toku (przymusowej) jazdy próbnej mogą wyjść jakieś rzeczy, które wypadałoby zmienić, typu lepsze obłożenie barierek albo przesunięcie checkpointów w jedną czy drugą stronę. Nie - albo trasa jest od razu idealna, albo pozostanie niedorobiona.
Grafika jest bardzo ładna, choć nie jest to jakiś olbrzymi skok jakościowy względem czwórki. Nowe efekty pogodowe - burza piaskowa wygląda kiepsko, sztorm wygląda fajnie ale nie wydaje się aby jedno czy drugie miało wpływ na osiągi auta - choć może to dlatego że w ciągu 40 godzin gry obie widziałem tylko raz poza intrem. Zresztą i tu są problemy - poza sławnym i często omawianym błędem ustawień grafiki (na najwyższym możliwym presecie gra dawała tekstury/zasięg rysowania/etc. jak na najniższym) jest np. wciąż nieusunięty problem gdzie na kartach graficznych AMD ozdoby wielu aut mają wielkie czarne prostokąty wokół, z braku prawidłowej przeźroczystości.
Zatem tak - dopóki twórcy nie przerobią kompletnie AI wozów i/lub nie naprawią definitywnie problemów online (opcjonalne ale pożądane przerobienie paru trybów tego online) zdecydowanie odradzam wydawanie pieniędzy na Horizon 5 i polecam wyśmiewanie wszystkich którzy dali grze wysokie oceny przed premierą (a nawet po). Jeśli kogoś swędzi jeżdżenie, polecam pograć ponownie w Horizon 4. Jak się wszystko w Horizon 4 zrobiło, zawsze można jakoś wyzerować profil. Chyba. W każdym razie Horizon 5 to jest na dzień dzisiejszy porażka na całej linii. A ja idę grać w Need for Speed Underground 1 REDUX. Howgh.
P.S. Podobno niedawno wydana wyścigówka Hot Wheels jest o wiele fajniejsza.