2018 FPS Re-challenge #5: Alien versus Predator versus Alien 2 versus Predator 2
biedny muhreen
Alien versus Predator od zawsze było franczyzą, która z zacięciem godnym lepszej sprawy przejawiała najgorsze elementy zarówno Aliena, jak i Predatora (przynajmniej do czasu Alien Covenant, który osiągnął nowe dno i zyskał koronę z kupy), ale i tak sprzedawała się chyba na zasadzie samego (skutecznie niewykorzystanego) potencjału. Niemniej obok wszystkich innych materiałów pojawiło się też kilka gier i dzisiaj przyjrzymy się dwóm spośród nich: Aliens vs Predator (1999 - Rebellion) oraz Aliens vs Predator 2 (2001 - Monolith). Obie gry, mimo innych firm, są bardzo zbliżone, więc wpierw opiszę punkty wspólne, a potem różnice...
Przede wszystkim obie gry oferują trzy diametralnie odmienne kampanie - Alien, Predator, oraz Marine. Kampania Aliena jest najbardziej out there, gdyż mamy okazję sterować obcym od samego początku - od stadium facehuggera, przez chestburstera, dronę, aż po dalsze stadia rozwoju ksenomorfa, z wszystkimi adekwatnymi umiejętnościami i cechami. Predator znowu ma może najmniej skomplikowaną fabułę, przynajmniej z początku - ot, urządza sobie kolejne wielkie polowanie, a Marine trafia w sam środek imprezy. Każdy, hm, protagonista, posiada szereg zupełnie odmiennych umiejętności, sprzętu, ba, nawet interfejs jest zupełnie inny (np. sławne "kropkowe" cyfry u Predatora), tak aby maksymalnie zbliżyć się do tego, co było widać w Alien(s) oraz Predatorze. Ponieważ są trzy różne kampanie, każda z nich jest dość krótka, znacznie krótsza niż zazwyczaj - w AVP1 plansze trwają 5-10 minut jak już się wie co robić i gdzie dokładnie iść i jest ich ledwo kilka, w AVP2 jest trochę więcej do ogrania, ale dużo jest wydłużania czasu pustymi fragmentami i cutscenkami, tak że w praktyce marine zajął mi, dunno, jakieś trzy-cztery godziny? Coś koło tego. Poza tym kampanie Aliena i Predatora, mimo niezaprzeczalnej odmienności, mnie nie zainteresowały przesadnie, pograłem 1-2 poziomy, ale kończyć mi się nie chciało.
Alien oraz Predator po raz pierwszy
AvP1 jest grą zdecydowanie bardziej arcade, być może dlatego że twórcy byli też odpowiedzialni za wcześniejszą grę AvP na Atari Jaguar - wszelka fabuła jest tylko pretekstem i wymówką do przeciągnięcia pechowego Marine przez kolejne lokacje znane z uniwersum. Gra nie stara się zbytnio być horrorem - owszem, jest mroczno, a Marine jest dość delikatny, ale też pędzi przez mapy w tempie dobrego samochodu wyścigowego (na zakrętach wręcz przechyla się niczym motocyklista), a jego bronie z reguły są bardzo skuteczne w zarzynaniu całych fal alienów. Fal tych będzie co prawda dużo bo na normalnym poziomie trudności ksenomorfy są spawnowane w nieskończoność jako motywacja do szybkiego znalezienia wyjścia z poziomu.
flara (fajna)
Wśród sprzętu jaki można w grze znaleźć są same filmowe klasyki: każdy poziom zaczyna się z klasycznym pulse rifle, który może strzelać z automatu albo ciskać dość celne granaty i jest solidną bronią na większość okazji, a na mapach można poznajdować pochowany inny sprzęt: pistolet (do bani), miotacz ognia (do bani), smartgun (ok), strzelbę (ok), etc. Generalnie większość czasu używałem po prostu pulse rifle, chyba że akurat miałem więcej ammo do smartguna, który był dobrą alternatywą do mielenia całych fal kosmitów.
mission control ("masz przerąbane, mahreen")
Mapy są względnie duże i strasznie pokomplikowane, a jednocześnie dość puste (pomijając ciągłe ataki ksenomorfów), główną rozrywką i komplikacją jest rozeznanie się, co dalej należy zrobić - guziki, krany, generatory i inne windy które należy aktywować są czasem pochowane w bardzo perfidnych miejscach i ich znalezienie czasem będzie wymagało solidnego nakombinowania i kilku podejść do danej planszy. Gdy zaś już się będzie wiedziało co, gdzie i jak, można przejść poziom błyskawicznie.
space jockey (martwy)
Wrogowie są spośród oczekiwanych - normalna drona ksenomorfa, facehuggery, twardsze warianty, obowiązkowa królowa ksenomorfów, predator też się czasem pojawia. Niestety nie wszystko jest takie super i każdy wróg ma swoje konkretne wady: drony są czasem spawnowane za gęsto i zdarzają się sytuacje, że mój marine ginął natychmiast po otworzeniu drzwi bo po drugiej stronie stały 3-4 wkurzone drony; facehuggery są chowane po mapach naprawdę złośliwie i są trudne do trafienia/zauważenia, tak że każdy indywidualny na 100% zabije gracza przy pierwszym spotkaniu i dopiero trzeba się wyuczyć gdzie ile ich jest; królowa jest niezniszczalna i trzeba wykombinować jak ją zabić za pomocą szeregu oczywiście pochowanych guzików; predator wreszcie jest strasznym popychadłem i tylko raz zdołał mnie zaskoczyć, gdy umierając odpalił autodestrukcję znaną z Predatora 1.
inna flara (nadal fajna)
Mimo wad jednak strzelało mi się dość sympatycznie - gra oferuje szybką rozwałkę w małych, zjadliwych porcjach i robi to dobrze. Trochę jest już leciwa, ale mi to tak mocno nie przeszkadzało.
predator (popychadło)
Alien a także Predator po raz drugi
AvP2 jest grą znacznie ambitniejszą od jedynki, ale niestety odpowiedzialny za nią był Monolith Software, więc trochę nie wyszło. OK, może trochę przesadzam, ale nie da się ukryć, że kluczową rzeczą mającą odróżniać AvP2 od 1 jest znacznie mocniejszy nacisk na ~klimat~ oraz ~fabułę~, ale niestety wykonanie obu tych rzeczy jest nadal na poziomie okolic Shogo. Wątki są podnoszone i bez słowa wyjaśnienia upuszczane (>randomowy screen z Dunyą na końcu kampanii Marine), inne rzeczy są odpalane znienacka dla podkręcenia dramaturgii (>"ok mam plan ucieczki nie martw się" -5 minut później- >"nie wracajcie po mnie, wysadzę wszystko w powietrze :((((((((("), dużo tła fabularnego jest powciskane na obowiązkowe dla gatunku l o g i leżące wszędzie, a tak niesamowicie nudne że po pierwszym poziomie przestałem w ogóle zwracać na nie uwagę.
stay frosty (frosty)
Na całe szczęście mogłem olać fabułę i skupić się na strzelaniu, bo te przez większość czasu było całkiem fajne, przynajmniej dla Marine. Teraz wszystkie bronie są bardzo przyjemne, a najprzyjemniejszy jest smartgun, który pięknie dziesiątkuje szeregi nadbiegających paskudztw, ale też miotacz ognia ku mojemu zdziwieniu był skuteczny i ogólnie przyjemny, co w fpsach przecież jest niezwykle rzadkie. Mam co prawda pewne zarzuty - w AvP1 owszem poziom zaczynało się z samym karabinem, ale inne bronie były porozrzucane po kątach - i to wiele różnych rodzajów; w AvP2 bronie są rozdawane skąpo, nieomal z postępami w fabule i w minimum dwóch miejscach zostaną zabrane wszystkie poza pistoletem. Szczególnie mocno dostało się rakietnicy (która swoją drogą była do bani, gorsza od durnego granatnika w karabinie) oraz minigunowi - tę pierwszą dostaje się na dwa levele i jest na nich za ciasno żeby dużo używać, minigun dosłownie zostaje dany na pięć minut, do zabicia góra czterech alienów, po czym zostaje zabrany i dany tuż przed finalnym bossem z mega skąpym zapasem ammo.
A czekaj, jeszcze snajperka była - całe 5 pocisków na 7 kosmitów do końca gry. Po co?
pokaż logi (logi logi)
Tutaj mapy są znacznie bardziej liniowe i łatwiejsze do ogarnięcia, ale eksploracja popłaci dodatkowym ammo, apteczkami i pancerzem, tym bardziej że tutaj owszem jest wielu kosmitów, ale nie respawnują się w nieskończoność. W sumie myślę, że może taki respawn wyszedłby tej grze na lepsze, bo pierwsze dwa poziomy kampanii Marine są niesamowicie nudne przez brak wrogów (próbują budować klimat, ale robią to tak nieumiejętnie, że efekt jest wręcz komiczny), a wiele fragmentów teoretycznie pełnych napięcia skutecznie rozbrajało to, że szybko rozwalałem oskryptowanych wrogów i robiło się zupełnie bezpiecznie. Szczególnie jak pod koniec gra próbowała hajpować pretoriana rzeczami typu wyginane drzwi i włazy + "uciekaj uciekaj" w radyjku próbowałem stawić mu czoła, ale w przeciwieństwie do wszystkich innych takich sytuacji na wyginaniu i ryku się kończyło. Predatorowi się oberwało jeszcze mocniej - pojawia się na koniec przedostatniego poziomu i z dachów pluje z tej swojej plazmy najpierw do npców, potem do gracza. Po kilku podejściach (plazma mocna i celna) wykombinowałem jak go utłuc (granatnik pulse rifle ftw) i tyle jego ingerencji w całą kampanię.
smartgun (fajny)
miotacz ognia (też fajny)
Niemniej gdy olać fabułę to było całkiem fajnie. Krótko, ale fajnie. Gdyby dać trochę więcej ammo, finałowe bronie szybciej niż na 5 minut przed końcem kampanii i nieskończone fale ksenomorfów byłoby nawet lepiej.
pistolet (pif paf)
1. Blood
2. SiN
3. Alien versus Predator 1 oraz 2 ex aequo
4/DNQ. Madspace
5/DNQ. Shogo
6. Prey 2k6
Następny w kolejce jest Soldier of Fortune 2, który fortunnym zbiegiem okoliczności właśnie trafił do dystrybucji sieciowej, ale wpierw planuję zrobić sobie krótką przerwę.
space jockey (nadal martwy)