Jaki jest mój Evangelion: 3.0+1.0 Thrice Upon a Time?

BLOG
547V
Jaki jest mój Evangelion: 3.0+1.0 Thrice Upon a Time?
Gracz23 | 01.02.2022, 13:07
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Zacznę tak jak myślę, czyli od końca czasu… (spoiler, masa spoilerów do Rebuildów).

Nie tylko ostatnia część Rebuildów, lecz praktycznie każda z czterech, ma odmienną narrację od oryginału – znacząco mniej tu symboliki, mniej treści ukrytej, mniej warstw, a więcej objaśnień, czytelności, klarowności; przez co całość jest mniej subtelna (czy, można by rzec, mniej wysublimowana), skierowana do współczesnego odbiorcy, rozumianego zarówno w kontekście wieku, jak i czasu, jaki dziś możemy przeznaczyć na takie dzieło. Natomiast to wszystko jest poniekąd celowe – Anno, tym razem, nie chce pozostawić widza w pustce myśli, niczym po zakończeniu The End of Evangelion, dlatego ponad symbolizm i wysublimowanie stawia jasny odbiór zakończenia oraz płynący z niego morał.

Czy to dobrze?

Poświęcenie geniuszu oryginalnej opowieści dla przesłania – Neon Genesis (Nowy Początek, nowa nadzieja), usuwając „Evangelion” - boskość, zapętloną, samospełniającą się przypowieść. Ten brak „Evangelii” przejawia się też w liczbie motywów religijnych, których jest zdecydowanie mniej oraz nie mają już takiego znaczenia/symboliki – ma to spore znaczenie i poza Gendo, który tym motywom Evangelicznym jest wierny, to innych uwalnia to od cierpienia. I to jest też trochę clue – o ile oryginał polegał na zrozumieniu Shinjego (siebie), tak Rebuildy skupiają się na zrozumieniu innych. Jak mówią: „cel uświeca środki”. W tym kontekście do zakończenia i tego, że osiąga ten cel, nie mam wątpliwości czy zastrzeżeń, natomiast samo wykonanie pozostawia już trochę do życzenia. Obyczajowy (ludzki, przyziemny) początek, który ukazuje normalność i codzienność, który ukazuje życie dzieci fatum (czyli woli bogów, nieodwracalnego losu) bez tegoż (bez Evangelionów) jest świetny. Bardziej zawodzi środek, przepełniony akcją, która nie oddaje trudu oraz bólu postaci, niczym w oryginale, która nieco psuje pacing opowieści; oraz zawodzą CGI, które, na tle oryginału, wyglądają jakby ktoś „boski” fresk w kaplicy Sykstyńskiej postanowił “upiększyć” flamastrem i farbkami z kiosku.

3.0+1.0 Thrice Upon a Time (celowo, już bez Evangelion) nie sili się o wyniosłość, nie próbuje osiągać status boskości oryginału. Pozostaje normalny, zwyczajny, jakby był z tej planety. Widz po obejrzeniu nie pozostaje z pytaniami bez odpowiedzi, nie doszukuje się symboliki, nie jest w pustce wszechświata, lecz pozostaje z jasnym przesłaniem nadziei. Ten brak wielowarstwowości, symbolizmu, genialnych kadrów spoza naszego świata, może sprawić, że 3.0+1.0 nie przetrwa próby czasu, ale tak miało być – w końcu nie jest Bogiem, a człowiekiem.

Gdybym miał porównać w szybkim zestawieniu oryginał i jego zakończenie z zakończeniem Rebuildów, to:

3.0+1.0         =     człowieczeństwo, przynoszące nadzieję oraz ukojenie; zrozumieć innych  =

Neon Genesis…

The end of   =    boskość, przynoszącą pustkę oraz cierpienie; zrozumieć siebie                   =   

…Evangelion

Czas na koniec - czyli moja interpretacja zakończenia

Misato już dłużej nie musi brać odpowiedzialności zamiast Shinjego, zamiast swojego ojca… pozostaje więc z Kajim i Kaworu (pierwszym i ostatnim aniołem, który stał się człowiekiem i nie musi się już budzić jako boska istota);

Asuka zostaje z Kensuke, gdzie może być sobą i uczyć się życia w wiosce – jest następna w kolejność, po Shnjim.

Rei podaje Shinjemu rękę na koniec (= nauczyła się tego od ludzi w wiosce, więc nauczy się ponownie, jak być szczęśliwą bez Evangelionów i Shinjego, które były celem jej istnienia)

Ojciec Shinjego żegna Yui, uwalniając ją ze wnętrza wiecznej bestii, Evangeliona 01; dokonując zagłady bogów.

Tak docieramy do końca końców i najlepszej sceny filmu (jak nie całej serii). Sceny na stacji.

Shinji dojrzewa, bierze odpowiedzialność za swoje czyny, uwalania się od fatum (obroża, symbolizująca brak dojrzałości i możliwości zaufania) i ucieka ze stacji z Mari – nie musi już jeździć w kółko i kółko tej samej trasy, słuchając walkmana; a ludzie mogą powrócić do jego świata.

Być może teraz Hideaki Anno jest kompletny, gdyż bohaterowie jego dzieła nie muszą już więcej przeżywać tej męki, doświadczać tej pustki, za każdym razem, gdy ktoś ogląda NGE. Tym razem jest pożegnanie, jest ukojenie – uwolnienie od fatum, jest nadzieja… Neon Genesis.

Dzięki Ci Hideaki

Żegnajcie wszystkie Evangeliony

PS

Kim jest Mari (Mari Makinami Illustrious, Maria Iscariot) - moja nadinterpretacja

Mari jest cząstką przyszłości Shinjego, przyszłości w której ten jest już odpowiedzialny za swoje czyny. Dlatego jest starsza od innych (w wieku Shinjego z końcówki), dlatego pojawia się znikąd, na dachu (nie wiesz kiedy, nie wiesz gdzie i jak odmieni się twoje życie) i to ona dała Shinjemu życie (nadzieję – Mari jest ukazana jako ta, która połączyła Yui i Gendo, dając życie).

Nadinterpretacja tej zależności – Mari uratowała Shinjego od samotności w prawdziwym życiu (poza Evangelionowym), niczym Yui uratowała Gendo, dlatego teraz pojawia się w nowym Evangelionie, jako metafora wybawienia.

PPS

Każdemu, komu polecałem NGE z The End of Evangelion, zwykłem mawiać: „tylko uważaj, bo końca świata nie da się odzobaczyć”. Ufff, również czuję niesamowitą ulgę, gdyż 3.0+1.0 dokonuje niemożliwego, zmazując to fatum.

Tym razem naprawdę kończąc (pomijając kłopoty z dodaniem notki bloga), genialne wykonanie One Last Kiss

" target="_blank" rel="noopener">

I najpiękniejsza piosenka, jaką chyba słyszałem:

" target="_blank" rel="noopener">

Mój poprzedni tekst o NGE

PPPS

Blog usunięty oraz wstawiony ponownie przez kłopoty, jakie powodowały obrazy. Przepraszam

Oceń bloga:
5

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper