Wiedźmin na Netflixa, jak go ugryźć?

Żydowski Wiedźmin, czarna Ciri i gender neutral transwestyta Jaskier? Czyżby ten lewacki, opłacany przez Sorosa świat już kompletnie oszalał?

Kto ma rację? Czy oburzeni fani wyrażają jedynie swoją obawę o źródło materiału, czy może leży tam również pewna nutka "niezamierzonego" rasizmu?

Kiedy media puściły w eter informację, iż Netflix szuka do roli Ciri mniejszości etnicznej, internet się zagotował. Ale jak to? Czy wszędzie trzeba wciskać poprawność polityczną? Czy WSZĘDZIE muszą wciskać czarnego aktora?

Ekhm.

NIE MUSZĄ. ALE MOGĄ. Kurtyna.

Jeżeli internetowi tak bardzo zależy na słowiańskości (coś co sam Sapkowski miał gdzieś podczas pisania książek), dlaczego nie podniesiono larum, gdy do roli Geralta zatrudniono Brytyjczyka? Dlaczego wtedy nie włączył wam się alarm o źródle materiału?

Dlaczego gdy robi się adaptację japońskiego horroru na amerykański, nikt nie robi problemu z faktu, iż nie ma tam żadnego azjatyckiego aktora? Przecież to jest identyczna sprawa. Amerykański Krąg zmienił miejsce akcji na zachodni, a do obsady dodali samych białasów, zapominając o fakcie, iż w źródle materiału grali sami azjaci. Czy poprawność polityczna już oszalała w 2002 roku? Tylko czemu nikt nie robił wtedy w mediach nagonki. Hmm.

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Adaptacja Wiedźmina została kupiona przez Amerykanów. Mogą z nią zrobić co zechcą, o ile sam Sapkowski się na to godzi. A widocznie się godzi, to jego dzieło. Widać że on nie popiera tej waszej idei Wiedźmina jako jakiegoś symbolu słowiańskości. A jest AUTOREM.

I choć Ciri okazała się biała, to naprawdę wasz skowyt i roszczenia są niczym nie poparte. Świat nie obraca się wokół białej Polski. Netflix nie obraca się w okół białej Polski. To jest światowa produkcja, kupiona przez Amerykanów, więc jeśli zechcą dać czarnoskórą postać, ryk internetowych wojowników słowiańskości przejdzie bez echa. 

A poprawność polityczna nie ma tu nic do rzeczy.